beznadziejna i tłusta 0 Napisano Sierpień 16, 2007 Fajnie, że możemy się tu wyżalić, powspierać wzajemnie, czasem nawet pochwalić, choć ja niestety nie mam czym :(. Wczoraj miałam bardzo fajny, rodzinny dzień, byliśmy od rana u rodziny, potem był grill, było 15 osób, czułam się super i pomimo ogromu jedzenia, które tam było zjadłam jak CZŁOWIEK a nie jak świnia, potem pograłam w piłkę z moim małym chrześniakiem, poszliśmy na spacer, ruszałam się więc sporo spaliłam. Przyjechaliśmy do domu ok 22, wszyscy poszli spać, ja też poszłam, ale do.. lodówki. Nażarłam się :(, potem leżąc w łóżku postanowiłam sobie, że czwartek i piątek będzie przeznaczony na walkę ze sobą i ćwiczenia, bo mam wolne od pracy, ale jak się obudziłam i zobaczyłam, że jestem już sama w domu, to wiadomo co zrobiłamm :(, póki co mam na swoim koncie: serek wiejski, mały jogurt, wafelka i 9 chlebków Wasa, a to wszystko nie zjedzone, a zeżarte dosłownie w 5 minut :(, bez odczuwania smaku, bez zastanowienia się nad tym co właśnie jesm, już nie mówiąc o jakimś delektowaniu się, czy poczuciu jakie to dobre, załamka. Jedyne pocieszenie to takie, że to wszystko zjadłam do godziny 10 i na tym zamierzam poprzestać, ale znając siebie i tak nie wytrzymam. Achaja, współczuję i żałuję, że się nie udało Tobie zapanować, ale trzeba mieć nadzieję, że następnym razem się uda, choć ja tę nadzieję już właściwie straciłam, bo jak można ją mieć, jak człowiekowi udaje się zapanować nad sobą 2 dni, a trzeciego zjada tony jedzenia i od nowa zaczyna, no jak ? Aguś, za Ciebie też 3 mam kciuki, no i za te Twoje tłumaczenie, by gładko szło. Pytałaś o tę imprezę, jedziemy dość daleko na 50 ur. mojego wujka, wszyscy się cieszą (oczywiście z wyjątkiem mnie), bo jest to okazja by cała rodzina mogła się spotkać.. U mnie w domu atmosfera po kłótni nadal beznadziejna, co mi wcale nie pomaga :(, a to wszystko przez mego ojca, który po alkoholu staje się terrorystą i zachowuje się jak psychopata wobec wszystkich, którzy są w domu. Najbardziej to żal mi mojej kochanej Mamy, która jest dla mnie wszystkim :(. Rozpisałam sie niesamowicie, za co przepraszam.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
beznadziejna i tłusta 0 Napisano Sierpień 16, 2007 Właśnie zrobiłam mega pranie, wszystko ręcznie. Miałam włączać pralkę, ale stwierdziłam, że za dużo zgrzeszyłam, by to pralka pracowała a ja bym się leniła, co gorzej znowu obżerała. Teraz w nagrodę zrobiłam sobie kawę i pocieszam się, że do końca dnia coraz bliżej..i że może wytrwam. Głupoty piszę, wiem, ale jakoś mi tak lepiej jak napiszę tutaj. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Sharamysha 0 Napisano Sierpień 16, 2007 A ja mam tak że jak już coś zjem to dzień jest stracony, złamałam się więc można lecieć dalej bo i tak dziś nie schudnę. Dopóki nic nie jem to nie jem, ale jak zjem chociażby banana to tak jak bym przegrała i idę do lodówki po czekoladę bo i tak dziś przepadło. I tak mam co dzień. BIT piszesz że zjadłaś do 10 i starasz się już nic nie zjeść. Ja po zjedzeniu nie umiem nie jeść. Skoro się złamałam to za karę się nawpycham :( Jaki to koszmar! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
beznadziejna i tłusta 0 Napisano Sierpień 16, 2007 Sharamysha, ja też tak mam, nie jestem lepsza od Ciebie, na pewno nie. Wystarczy przeczytać, to co pisałam wcześniej i tam widać, że robię tak samo jak Ty. Nic nie zjem, później mówię sobie a zjem jabłko, potem jeszcze jedno zamiast np. batona, nic mi nie będzie, a w rezultacie mam 2 jabłka, batona i tonę innych rzeczy zeżartych. Teraz co prawda mam mniejsze napady, tzn. one są, ale jem wtedy mniej, no i staram się jeść właśnie Wasę, chlebki ryżowe, serki, jogurty, owoce itp., ale dzień bez słodkiego niestety nadal dla mnie nie istnieje, a zmuszam się do ograniczania tylko dlatego, że w sobotę mam ten przeklęty wyjazd, którego się bardzo boję, śnią mi się w nocy koszmary, że wszyscy wytykają mnie palcami, wyśmiewają się, obgadują, a ja siedzę tylko przy stole i się obżeram, no i oczywiście jestem wstrętna, brzydka i gruba. Mogę się założyć, że jak już wrócę, to jeszcze tego samego dnia rzucę się na lodówkę i wrócę do \"normy\", ze zwiększoną siłą i większymi napadami. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
B.W. 0 Napisano Sierpień 16, 2007 Chciałam tylko powiedzieć, że mam za sobą 8 dni w abstynencji, nie objadam sie, zjadam same zdrowe rzeczy, dodatkowo ćwicze. Pilnuje sie, bo choroba nie śpi, tylko czeka, zeby mnie czymś skusić. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ika26 0 Napisano Sierpień 16, 2007 dziewczyny ratujcie! Ja może jestem w nieco innej sytuacji-mam niedowagę i powinnam przytyc a tak jak Wy uwielbiam jeśc (dosłownie mówiąc: nażerac sie) i zamiast dac sobie tearaz na luz i rzeczywiscei zjadac sobie co tylko chce to ja ściemniam: jak jest ktos ze mna w poblizu to ja skubne tylko kawałaeczek czegos i tłumacze sie ze wiecej nie moge, ze brzuch juz boli i takie tam - a jak tylko wszyscy znikaja po obiedzie a ja sprzatajac najadam sie wszystkiego i potem tylko kombinuje jak sie tego pozbyc. Juz nie raz sobie i rodzinie obiecałam ze bede jadła NORMALNIE z nimi, moge teraz jesc nawet wiecej niz normalnie i nawet moje ulubione słodycze-bo organizm mam juz strasznie wyczerpany - a ja nie po trafie juz normalnie. Brak okresu od ponad roku, cera-masakra, paznokcie króciotkie-bo od razu sie łamią, włosy wychodza garsciamia-az boje sie je myc bo tyle ich na wannie zostaje ze az woda nie chce spływac-mam 26 lat (za mną 10 lat dietowania w tym anoreksja,bulimia,kompulsy) i tak marnuje sobie zycie...ja juz nawet nie chce byc taka chuda bo wstyd mi przed ludzmi sie pokazac, unikam wszelkich kontaktów a mimo to nie umiem traktowac jedzenia jak normalny człowiek. Albo NIC albo wszystko i potem dół,wyrzuty,wszytsko traci sens i koniec świata... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agataTenis 0 Napisano Sierpień 16, 2007 wydrukowalm sobie to co tu jest na forum na pierwszej stronie ale mam problem z jedzeniem kupe czasu juz mam 24 lata i jestem sportowcem 2 razy w zyciu wazylam po 80 kilo i zeszlam z wagi teraz zataczam sie 3 raz!jestem z kielc i chodz ena terpie bardoz mi brkauje takiego klubu jak aa dla lkocholikow dla jedzeniowcow!kazdego dnia jest walka jescze jestem samotna pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ika26 0 Napisano Sierpień 16, 2007 AgataTenis- mam pytanko czy TY to ta sama AgataPingPong-tylko pod nowym nickiem? Kiedyśodchudzałam sie na jakims topiku własnie z TAką Agatą? To TY? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aniaminka 0 Napisano Sierpień 16, 2007 cześc własnie przeczytałam cały Wasz topik straszne tu problemy ja mam problemy z otyłością- jak widać ważę 96 teraz odchudzam się po raz 4- za każdym razem jojo z coraz wiekszym bagazem pojęcie kompuls poznaałm tu na kafe dopiero- i tak się zastanawiam---albo mnie to nie dotyczy, albo ja na kompulsach spędziłam całe zycie. zawsze miałam dużo jedzenia- pamietam jako małe dziecko nie lubilam ciast, ani np mleka w proszku- później ludzie mnie nauczyli tego jesć, ale slodycze to chyba zawsze uwielbiałam. jeśli nie jestem na diecie to rano nie jem nic, a w południe czekoladę, cukierki, draze, snickersy, ciasta lub ciastka- czasem to przegryzam np naleśnikiem, czy chipsami---myślałam, ze taki jest mój styl jedzenia- a moze to kompulsy od dawna myślę, ze to takie uzależnienie jak np od alkoholu nigdy nie jadłam w nocy, nigdy nie wymiotowałam, nigdy nie zjadłam np mrozonych pierogów, czy suchego chleba--moze to ta choroba, lecz nie nasilona tak bardzo faktem jest, ze kiedy przedostatnio schudłam- i przytyłam- to z wagą 95 tkwiłam 3 zmarnowane lata. nie potrafiłam zacząć diety- psychiczne wiezienie. w zeszłym roku schudłam 17 kilo, by dotrzeć do 103. teraz znów podejmuję walkę tu na kafe- moze mi się uda. myślę, mam nadzieję, ze mi sie uda, bo sa obok (tu) fajne osoby, które też chcą być szczupłe. bez nich juz dawno- po 3, 4 dniach diety juz bym pognała do sklepu i obkupila się w słodkie armaty. to wsytd i strata. zaprzepaszczanie daru- jaki się otrzymało, czyli życia- i tak żyjąć w Polsce, a raczej będąc szarakami- jesteśmy skazane na mniejszą jego jakosć, niż gdybyśmy były kimś innym. dlatego nalezy o siebie zawalczyć. wiem, ze Wy raczej koncentrujecie się na nie obżeraniu się, niz na chudnięciu- jesli się dobrze orientuję. musi Wam się udać. będę zaglądac, jeśli można. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dulcynea 20 0 Napisano Sierpień 16, 2007 Masakra...dorzucam swoje 5 gr...Od stycznia wzięłam się za siebie...schudłam dość sporo...z 82 do 58 kg...przy wzroście 1.62...przez kompulsy właśnie doprowadziłam się do takiej wagi...Ale teraz mam jeszcze gorszy problem...a mianowicie im dłużej się odchudzam tym bardziej wydaję mi się że jestem coraz bardziej beznadziejna...Myślałam że jak schudnę to będzie wszystko Si...a tu PORACHA...wydaję mi się że wyglądam gorzej niż jak ważyłam te 82 kg...nie moge sobie z tym poradzić...chce ważyć 52 kg ale wydaję mi się że to nic mi nie da...że ciągle będę się czuć jak jakiś wieloryb wyrzucony na brzeg który nie może sie ruszyć z miejsca...Ogranizam się w jwdzeniu jak tylko mogę...odmawiam sobie różnych rzeczy...to jest bardzo przykre i męczące...ale wiem że jak się poddam to wszystko przepadnie....już nie wiem co mam robić...współczuje wam wszystkim dziewczyny bo wiem co to znaczy... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
beznadziejna i tłusta 0 Napisano Sierpień 17, 2007 B.W. zazdroszczę i bardzo bardzo Tobie GRATULUJĘ, 8 dni to już ogromny sukces i oczywiście ogromna Twoja praca i wysiłek by nie ulec wszechobecnym pokusom. 3maj się dzielnie i 3maj tak dalej. ika 26, agataTenis, aniaminka, Dulcynea20, witajcie. Ja wpadłam tylko na chwilkę, bo dzisiaj jednak idę do pracy :(, tyle że na późniejszą godzinę. Napiszę tylko, że wczoraj się nie poddałam i wytrwałam, na tej 10 rano jedzenie się skończyło, co mnie szalenie cieszy. Wieczorem przyciągnęłam z piwnicy rower treningowy i steper, mam je cały przed oczami, ale jeszcze nie dojrzałam do decyzji by ćwiczyć, mam nadzieję, że nadejdzie taki dzień. Czytając B.W. widać, że to jest możliwe. Pozdrawiam i zmykam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
lemonkowa 0 Napisano Sierpień 17, 2007 Hej! Wpadłam zobaczyć jak sobie radzicie, z tego co widzę to jedne lepiej , inne gorzej ..... od rana zjadłam:paczka muesli, paczka wafli familijnych, 3rozki czekoladowe, szklanke budyniu, 4kanapki z serem i pomidorem. 3kromki chleba(tygpdniowe- suche jak skała!!!) z majonezem. kogel mogel z 2jajek, kakao i ponad pół szklanki cukru, kubusia wypiłam i ze 3kawy z cukrem ............ ledwo zyje . mdli mnie, brzuch nawala. chce umrzec. juz dawno nie czułam się tak beznadziejnie. leze na łozku, patrze w sufit , któryś dzien z kolei. kłoce się z matką, która mnie nienawidzi za to co robię. nie wierze ze z tego wyjde. to juz 3lata. 3lata gdy nie bylo ani jednego normalnego dnia. czemu jestem tak beznadziejna i boje sie zabic. czemu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do lemonkowa Napisano Sierpień 17, 2007 idź wreszcie do psychologa albo psychiatry..... ile jeszcze będziesz katować swój organizm, że o destrukcji psychiki nie wspomnę... pomyśl, nie masz nic do stracenia, nawet, jeżeli nie zyskasz.... jak wiele z was przechodziłam dość podobne fazy w swoim zyciu, chociaż nigdy ne byłam naprawdę gruba. teraz jestem z wagą pośrodku, czyli między skrajnymi 50 i 68 kg, i wiecie co? mam gdzieś co o mnie myślą inni, jem sporo, wiem, że niedługo przejdę na dietę, ale najważniejsze, że nie katuję swojego organizmu, a on mi się za to odwdzięcza zdrowym wyglądem i dobrym samopoczuciem :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Sharamysha 0 Napisano Sierpień 17, 2007 A ja właśnie znów (i znów, i znów) pochłonęłam tabliczkę czekolady po tym jak pięknie zaczęłam dzień grapefruitem... wciąż to samo! Dzień po dniu.... kawa, grapefruit, jakiś owoc... potem nawet kanapka bo to konkretne więc może się uda. A potem to czuję się niemal jak na głodzie, czuje jak mi drgają komórki ciała i po prostu MUSZĘ zjeść coś słodkiego. I nie umiem zjeść kawałka. Musze poczuć że jest mi skrajnie niedobrze to dopiero wtedy mogę przestać. OBRZYDLIWOŚĆ!!! I wyrzuty sumienia, i koszmar w lustrze, i nienawiść do siebie... Boże, jak z tym skończyć! Bo nawet jak nie mam czekolady w domu to wtedy ruszam gębą cały czas cokolwiek mi wpadnie w ręce. Dlatego boję się jeść coś więcej niż owoc bo to oznacza klęskę. A na samych owocach wyrabiam pół dnia. Blędne koło. I niczego mnie to nie uczy. To znaczy teorię znam ale z tym się nie da wygrać. Lemonkowa wiem co przeżywasz bo potrafię to samo zrobić. Teraz moze nie robię sobie aż takiego śmietnika, ale jak byłam młodsza i mieszkałam z rodzicami to wierz mi że dokładnie to samo robiłam. I wszystko jedno było jaki to smak, zresztą nawet teraz potrafię zjeść słone orzeszki a potem czekoladę, potem kanapkę, potem ciasto, a potem kabanosa... Jezzzzu, niech ktoś pomoże... mi już żadna motywacja nie pomaga. Nie potrafię z tym walczyć. To jakiś koszmar, nałóg, choroba, zmora... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość eh tez tak dzis mialam Napisano Sierpień 17, 2007 piekny poczatek i porazka Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agataTenis 0 Napisano Sierpień 17, 2007 ta to ja ika 26 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agataTenis 0 Napisano Sierpień 17, 2007 hej dizewczynki wspierajmy się!prosze was moje zeycie od 3 lat kreci sie wokol jedzeniaz awse w wakcje z rzucam wage!podchodze troche racjonalniej niz kiedys ale jednak to tez nie jest tka bo amm dystans do diet ale mam tez w momencie kiedy sie objadma luz a tka nie powinno byc!chodze do psychologa teraz milam troche przewry w akcaje na probe ale widze ze nie radze sobie super tka bez niej! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość agata ty się najpierw Napisano Sierpień 17, 2007 naucz pisać :O Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
beznadziejna i tłusta 0 Napisano Sierpień 17, 2007 Co za przeklęty dzień :(, do godz. 11 trzymałam się super, bo zjadłam serek wiejski i zupę z torebki, a już o 13 pognałam do żarcia i zeżarłam więcej niż przez te wszystkie dni, co się ograniczałam. Brzuch mam teraz jak balon i brak chęci na wszystko, na tę chwilę podjęłam decyzję, że jutro nigdzie nie jadę, siedzę i ryczę z tej bezsilności :(. Mi się nigdy nie uda, zresztą z tego co czytam, to widzę że u każdej z Nas (z wyjątkiem B.W.) nie jest najlepiej. Nasze życie to jakieś błędne przeklęte koło, obyśmy szybko znalazły z niego jakieś wyjście.. :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aniaminka 0 Napisano Sierpień 17, 2007 witam ja się nie objadam, jestem na diecie bo kiedy nie jestem, to też pochałniam duzo słodyczy BIT, wiesz ja też mam i rowerek i step, ale też patrzę na to całe wakacje i .......fajnie to wyglada ale mam pomysł, może umówimy jutro się na jakąś godzinę i razem wleziemy na rowerek bez wzgledu no to, czy zjesz, czy nie pojexdzimy na przykład 20 minut i tu zameldujemy sie----potem zdecydujemy, czy jeszcze troche, czy te 20 minut wystarczy brakuje mi mobilizacji do ćwiczeń a ćwiczenia rozpraszają stres- a my jesteśmy spętane stresem. ćwiczenia powodują dobre samopoczucie i mniejsze poczucie winy i moze to dobry start do nieobżerania się? powiedzcie mi tylko--- co, jaka jedna rzecz powoduje napad na jedzenie (nawet na mrożone pierogi) czy głód? czy przyzwyczajenie? czy nerwy? czy niezadowolenie z siebie? czy jeszcze coś innego w imię czego rezygnować mamy z siebie- co to jest- to coś silniejsze???? więc BIT, jeśli chcesz poćwiczyć ze mną- a przydałoby mi się, bo ja też nie mogę się zmobilizować- to napisz godzinę startu-- przyjdziemy tu się zameldować i zaczniemy-- ja jestem dyspozycyjna ja, kiedy jadłam słodycze- to dlatego, ze lubię je. swiadomie - lub kurcze nie- rezygnowalam z sylwetki, ze zdrowia, z siebie, z życia o odpowiedniej jakości postanowiłam otrząsnąć sie i zawalczyć o siebie jeszcze- w tym jedynym zyciu jakie dostałam tu, na Ziemi nie chcę być do końca taką kupą, jaką jestem teraz i tak umrzeć kiedyś myślalam, jakby na mnie grabarze najeżdżali, jakby musieli nieść taka trumnę to maly zart- przepraszam, jesli komuś nie do śmiechu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
beznadziejna i tłusta 0 Napisano Sierpień 18, 2007 aniaminka, witaj. Milutko mi się zrobiło, że o mnie pomyślałaś, dziękuję . Jeśli chodzi o Twoją propozycję, to jestem za. Myślę, że to bardzo dobry pomysł. Brakuje Nam obu motywacji, więc spróbujmy, może to będzie początek jakiejś wielkiej odmiany, może w moim przypadku kolejnej porażki, tego nie wiem, dlatego spróbujmy. Tylko jeśli chodzi o mnie to ja mogę zacząć od jutra, bo wczoraj miałam dosyć ostrą dyskusję z Rodzicami na temat spędzającego mi sen z oczu wyjazdu i.. jadę :(, nie mam wyjścia - trudno, jak będzie tak będzie. GRATULUJĘ Ci spadku wagi, 3maj tak dalej!! Pytasz, co powoduje napad. Niestety nie odpowiem na te pytanie, bo sama nie wiem, myślę, że to mieszanka przyczyn, które wymieniłaś i pewnie coś jeszcze - to jest chwila, ciach i już, tak jakby w tym momencie myślenie było wyłączone. Teraz jak myślę o tych mrożonych pierogach to się bardzo wstydzę, ale jak je jem to mi to obojętne, byle tylko coś zjeść. A jak miałam, mam dni głodu, to czuję do siebie nienawiść i obrzydzenie, jak ja mogłam to czy tamto zjeść, oczywiście po obżarstwie też to czuję, ale to wtedy trochę inne uczucie. W ekstremalnych sytuacjach zdarzało mi się po objedzie wyjadać z kosza na smieci np. resztki makaronu, którego ktoś z domowników nie zjadł, zdarzało mi się także zjadać spleśniały żółty ser, który Mama już wyrzuciła, smarowałam go grubo keczupem by nie było widać i żarłam, wstydzę się tego ale tak było, więc te moje pierogi to nic w porównaniu do tego. Ktoś to przeczyta i pewnie nie uwierzy, ja sama teraz czuję się jak chora psychicznie :(. Ja proponuję jutro o godz. 19 wsiąść na Nasze pojazdy, co Ty na to? Jeśli Tobie nie podpasuje, to wtedy ustalimy coś innego, ja będę w domu jutro tak po 18. Tyle że mój sprzęt jest trochę uszkodzony, a mianowicie ma zdemontowany komputerek, więc nawet nie będę wiedziała, ile przejechałam, co i jak, ale to nie o to chodzi by bić rekordy, ale by spróbować zawalczyć o siebie.. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aniaminka 0 Napisano Sierpień 18, 2007 witam BIT pasuje mi 19, czyli w niedzielę, tak? ok ale badź tu przed np za dziesięć albo za pięć i razem wystartujemy, jak supernowe- he he jeśli chodzi o śmietnik to ja mialąm taką metode, ze jak nakupowałam słodyczu full i już zjadłam połowe to 2 polowe wrzucałąm do kosza, zeby nie zjeść, a rano- z kosza wyjęlam i zjadłam- fuj---oczywiście w tym koszu były same papierki, zadnego smrodu, ale tu waśnie objawiła się moja popaprana psychika. potem wrzucałam do pieca. teraz odchudzam się. nie ma poki co kontaktu z ludźmi- moge siedzieć w domku- to nie mam stresu, ale jeszcze trochę to potrwa- mam nadzieje, ze beę miała silną wole i dążyła do wolności- he - wiadomo. kiedy czytam, co piszecie to nie mam sensownego pomysłu co zrobić, skoro wizyty u psychologa mało dają. ja myśle, ze za mało jest wiezi w relacjach międzyludzkich- żyjemy obok siebie z mama, meżem np, a oni nie do końca nas znają-----objadanie dzieje się bez ich wiedzy- w tajemnicy przed nimi. może, gdyby mozna było powiedzieć- pomóż mi- weź mnie za rękę i zabierz gdzieś- to jakoś by pomoglo? taka kuratela ze strony najblizszych ja nigdy nie wpedzałam się w jakieś mega oskarżenia pod swoim adresem-- kiedyś jak byłam młoda, to się szczypałam, swoje cialo, było tak. ale potem to nie- jadłam, bo lubiam i jestem gruba. a teraz tego nie lubię to staram się nie jesć. więc narazie moze zacznijmy cwiczyć. zawsze to bedzie jakas zmiana dla Ciebie i dla mnie. cos nowego. coś dobrego. cos, przez co nie czujesz się taka winna. zajrze jeszcze dziś- moze Cię nie bedzie, to jakby co- jutro stawiamy się i meldujemy przed 19--- już się ciesze Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość saasdsadsds Napisano Sierpień 18, 2007 tp smutne... oprocz was jest miliony dziewczyn ktore to czytaja i maja ten sam problem...ja sama nie przyznaje sie do tego na forum publicznym i wogole rzadko pisze ale takich jak ja co tylko czekaja i wam kibicuja i szukaja porad jak sobie z tym poradzic jest mnostwo niestety... :( ale trzeba sobie radzic,nie mozna zmarnowac calego zycia, i tak juz tyle dni poszlo na marne,az smutno o tym myslec.... teraz mam juz rzadsze napday, pozbieralam sie,mysle o mioch problemach i probuje je rozwiazywac zamiast zajadac...u mnie to takie blahe niwidoczne rzeczy...ze moj chlopak mnie nie przytula i nie mowi ze jestem piekna, ze rodzice maja nade mna kontrole i wladze i chca za mnie decydowac,ze jestem mila dla ludzi i wbrew sobie cos mowie robi starajac sie innych zadowloic...ale juz robie tak coraz rzadziej i przez to rzadziej sie obzeram... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość saasdsadsds Napisano Sierpień 18, 2007 tak bardzo chcialabym wam pomoc...czytam wasze slowa,mysli i to sa moje uczucia sprzed jakiegos czasu...rok temu przezylam najgorsze wakacje mojego zycia, kazdego dnia pochlanialam ogromne ilosci jedzenia jak pisala lemonkowa i bylam jak w zakletym kregu,nic nie pamietam,nic sie nie dzialo bo kazdy dzien byl porazka i tak go zapamietalam oprocz ktorkiego wyjazdu nad jezioro gdzie bylo cudownie... dzis wydaje mi sie ze obzeranie sie to byly syglay i w dalszym ciagu sa,ze w moim zyciu cos niedobrego sie dzieje,aczkolwiek sa to drobne i malenkie sprawy ktorych moze inni ludzie by nie zauwazyli ale ja jestem wrazliwa i wszystko przezywam...wtedy nad jeziorem bylo cudownie,bo nie myslalam o diecie,tylko cieszylam sie ze swieci slonce,ze jest las,i przedewszystkim ze sa przy mnie ludzie ktorzy mnie kochaja....cale dnie spedzalam z nimi,na wspolnych rozmowach,zabawie...i wtedy nie odczuwalam potrzeby jedzenia w nadmiarze!!!! czyli wniosek- tego mi w zyciu brakowalo i to zajadalam...odizolowalam sie tez od domowych klotni i tak sie wspaniale skonczylo... dzis poukladalam sobie pewne sprawy w glowie...przedewszystkim pozmienialam troche moj zwiazek...niby przedtem bylo wszystko ok,ale tak naprawde nie bylo!!!! sama sie do tego nie przyznawalam...moze w to nie uwierzycie ale byl okres kiedy kazde waspolne spotkanie z moja polowka konczylam jedzeniem slodyczy,noca sama gdy on wyszedl...dotarlo potem do mnie ze brakuje mi rozmow,takich szczerych,bo ja sama przed soba udawalam ze jest wszystko super i nie mowilam ze cos mnie boli...poza tym czasem uprawialam seks choc nie mialam na to ochoty ale nie chcialam go zawiesc....wlasnie od tego momentu zmieniam postepowanie i nie robie niczego zeby spelnic oczekiwania innych ale swoje...nie zawsze mi to wychodzi bo zostalam wychowana tak zeby byc uprzejma,nie wstrzynac klotni,byc mila dla innych,mowic cos milego i byc lubiana...i czasem lapie sie na tym ze mowie cos zeby sie komus przypodobac,zeby ktos mnie polubil i obwiniam sie za to bo niby po co??? mam dbac o siebie i swoje samopoczucie a nie innych... rozpisalam sie...ale chcialam wam powiedziec ze zmiany samozliwe...dzis czasem mam takie dni,naszczesciie okolo raz na 2-3 tygodnie ze musze sie najesc....i potem dol,wyrzuty sumienia...ale wtedy mysle,bo zawsze jest jakis glebszy powod takiego zachowania...to uswiadamiaja psychologowie dlatego polecam,choc ja nie skorzystalam z ich uslug ae duzo czytalam w necie i myslalam nas swoim zycem i dostrzeglam te sprawy....gdy po napadzie mam dola pisze - na kartce co mnie gryzie i wtedy nadle uswiadamiam sobie co mi nie pasuje i nagle widze czarno na bialym co bylo przyczyna napadu choc wczensiej nie mialam nawet pojecia o tym...to takie zagmatwane....ale pomaga....moze piszcie pamietnik?co wam nie pasuj w waszym zyciu i co mozna z tym zrobic?ja pamietam ze moji rodzice nie moge decydowac za mnie i ze musze miec swoje zdanie nie spelniac ich zachcianek i polecen i ze jak nie zrobie tego co oni chce nie znaczy ze jestem zla corka ale ze mam swoje zdanie i podejmuje moje decyzje...i jeszcze cos, ograniczylam do minimum kontakty z "przyjaciolka",przez co zaprzyjaznilam sie z inna ktora jest ta prawdziwa....tamta przyjaz byla toksyczna i teraz to widza, to dziewczyna spotykala sie ze mna gdy bylam grubsza glownie po to zeby poczuc sie piekniejsza zgrabniejsza i dowartowsciowac moim kosztem,przy czym chwalila sie podbojami i sukcesami,po takim spotkaniu zawsze mialam napady bo czulam sie brzydka gruba i gorsza....zawsze wstey jadlam....teraz juz wiem ze ona ma taki charakter ze potrzebuje potwierdzenia ze jest lepsza....a nie jest.... :) poza tym mam niska samoocene,zostalo mi z czasow gdy bylam grubsza...to niestety we mnie siedzi i mimo ze schudlam to jeszcze nie do konca jestem zadowlona,chce jeszcze kilka kg miec mniej i moim marzeniem jest ubrac mini i bluzke bez brzucha...i wygldac lepiej niz ta przyjaciolka....wogole zawsze widze w sobie niedociagniecia,jestem perfekcjonistka....walcze z tym...najgorsze jest to ze mimo juz sie sobi epodobam to naprawde sie spodobam jak jeszcze schudne.... trzymam za was kciuki... beznadzijna i tlusta i blagam zmien nicka,bnlagam,nawetn ie wiesz jak ci tio pomoze....musisz sama o sobie dobrze myslec bo nikt tego za ciebie nie zrobi,wsztystko sie zaczyna od ciebie i tylko ty mozesz zmienic swoje zycie.... jak wpiszesz sobie superlaska tak bedziesz o sobie myslec a to juz krok od bycia nia... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aniaminka 0 Napisano Sierpień 18, 2007 ja też doszłam do tego, ze nie mozna samemu się dołować np nikiem- nik obrazuje, co myślisz o sobie. ja wnięlam poprostu imię, a ze duzo jest ań, dodałam zdrobnienie, a tu widze niki typu BIT, tłusta fladra, oj wiele jest takich. po co? i tak jest mnóstwo ludzi, którzy nas probują zdołowac, o czym piszesz wyżej. ja też miałąm takie znajome, ktore były szczupłe, a poza tym nieurodziwe wcale, lecz ta szczupłość była powodem, dla którego wywyzszały się na rózne sposoby. a ja nie miałam takiego tupetu, zeby powiedzieć wprost-- słuchaj popatrz w lustro, nie porównuj sie do modelki, czy aktorki, bo daleko ci itd. zakończyłam te znajomości- niepotrzebne mi one. faceci są zapatrzeni na dziewczyny z teledysków... taka jest prawda- oczekują takiego wygladu od zwykłych śmiertelniczek. nie rozumieją otyłych dziewczyn- oni mają inną fizjologię i psychikę i im jest trudniej utyć, czyli latwiej być szczuplym. własnie media wszsytko nakręcają, to dlatego, kiedy bylaś z dala, na łonie natury wszystko byo ok. kiedyś ludzie tak zyli- bez komputera, bez tv, bez tych pięknych komputerowych dam w gazecie, wszystko było tak normalnie zdrowe i tak zdrowo normalne. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość saasdsadsds Napisano Sierpień 18, 2007 wiesz kiedys tak myslalam nad tym i doszlam do wniosku ze zaluje ze jest tcaly ten net, cyfrowka i czasopisma kolorowe... kiedys zalozmy mieszkala sobie jakas dziewczyna na wsi. jedynym wyznacznikiem urody i sylwetki byly jej kolezanki, gabaraytowo podobne. dzis na bilbordach,w gazetach,w necie i tv pieknosci,porady jak schudnac,blogi anorektyczek...dzis patrzysz wszedzie na przerobione w photoshopie laski i p[odziwiasz... gdyby tego nie bylo byloby lawiej zyc...widzialaoby sie tylko dziewczyny na ulicach a tak lezy taka gazeta w pokoju i z okladki patrzy na ciebie modelka i przygladasz sie np jej nogom i trudno nie porownywac... gdyby tak mieszkac z dala od reklam,tv,zdjec modelek i netu...mysle ze 90% mniej byloby anorektyczek i bulimiczek...choroba cywilizacyjna???na to wychodzi... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aniaminka 0 Napisano Sierpień 18, 2007 w tym właśnie sedno. to wszystko nakręcają i męzczyźni i kobiety. a biznesik urodowo-ubraniowo-odchudzaniowo-odmladzający się kręci. kiedys- uchodziłabym za zdrowa, przasna dziołchę---no, może nie przy tej wadze. tak odbierają starsi ludzie, dla wspołczesnych jestem pasztet. ale ja nie zalamuje się- phi, naprawdę nie ma czym :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agus__23 0 Napisano Sierpień 18, 2007 witam wszystkich, wreszcie weekend, przez 2 dni zostawalam po godz, zeby w przyszlym tyg moc wreszcie jechac zaliczyc ostatni przedmiot na uczelni, skonczylam tlumaczenie wreszcie... z zarciem srednio, nie napycham sie do oporu, ale ogolnie jem duzo i niezdrowo.. fajny macie pomysl z cwiczeniami dziewczyny, niestety nie mam steperka, ale mam hulahop, jak zdaze wrocic do domu to tez sie jutro o 19 przylacze;) BIT trzymaj sie na imprezie, powodzenia. pozdrawiam wszystkich Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość misisaczaaka Napisano Sierpień 18, 2007 hej zmienilam nick bo sie wstydze..cholernie sie wstydze..caly miesiac bylam na diecie ani jednego grzeszka dzisiaj mam okres no i sie rzucialam na jedzenie az glupio sie przyznac ale pochlanialam wszystko co mialam pod reka:(:(: placze teraz i nie moge sie uspokoic zjadlam tyle ze spokojnie na diecie to na 3 dni rozlozyc powiedzicie mi prosze czy to wplynie na efekty mojej dietki???????? prosze o odpowiedz teraz tak bardzo zaluje Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aniaminka 0 Napisano Sierpień 18, 2007 cześć fajnie, w takim razie jutro o 19 już jesteśmy 3, pamiętajcie przyjdźcie najpoźniej za pięc misiaczaaka, a wcześniej jaki miałas nik? kiedyś był w tv taki zulus czaka :D to nie wplynie za bardzo na dietę, to znaczy to się wyrówna po 2, 3 dniach diety ja myślę, ze nie nalezy tragizować po fakcie- szkoda energii, lepiej zebrać sily, a najlepiej wyjść na szybki spacer na chociaż 40 minut- po co płakac ojej, ja też jestem głodna- idę zjesć sałatkę, a najchętniej to zjadłabym coś innego Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach