wazny spor miedzy parą...

nie jestem juz młódką, mam 29 lat, od 1,5 roku jestem z pewnym chłopakiem... nie wiem tylko czy to ma sens, moj zegar biologiczny tyka, chciałabym miec dziecko, a on uwaza ze za krotko sie znamy by cos planowac... dodam ze znamy sie od 4,5 roku, kazdy z jego braci chodził ze swoją dziewczyną po 7-8 lat przed slubem i on tez mowi ze chce tyle chodzic, zastanawiam sie czy jest na co czekać, mieszkamy ze soba juz 5 miesiecy i jest ok, tylko ze mi juz nie wystarczy takie chodzenie... ja chce miec rodzinę, a nie współlokatora, dodam ze on jest ode mnie młodszy 2 lata i wczesniej duzo mowił o slubie i dzieciach, ale ja nie chciałam, teraz kiedy ja jestem gotowa to on zamilkł, mam rozne mysli, nie bede czekała do 40 zeby sobie urodzic dziecko, pozniej moze sie okazac ze jest juz za pozno, chyba czas poszukac sobie innego faceta...

spor to moze za duzo powiedziane, ale roznica... dostał to czego chciał, ma kochanke, kucharke, sprzataczke, kompana do grilów u kolegow... po co mu sie zenic, przeciez dzieci to kłopot... zupełnie nie trafiłam, a myslłam ze to taki ciepły prorodzinny chłopak, chyba tylko udawał...

wiekszosc takich:)))daj sobie spokoj, poszukaj innego, szkoda czasu, zycie tak szybko leci:))

do zamieszkania razem znacie się dość długo i planować nie trzeba... Ale do czegoś na stałe , to za krótko według niego? Zachowuje się jak chłopczyk, który uciekł od mamusi i znalazł sobie mamusie zastępczą, żeby mu prała gotowała i sprzatała, ale na żonę nie koniecznie...

gdyby nie to glupie serce to juz dawno bym sie spakowala i odeszla... czy człowiek moze sie az tak pomylic???

dostal to co chcial :)