Gość kali84 Napisano Sierpień 19, 2007 Witam!Od kilku tygodni jestem bardzo agresywna, latwo sie denerwuje, zaczynam awantury, krzycze i histeryzuje. Najgorsze jest to, ze nie kontroluje uzywania przeklenstw. W potoku wykrzyczanych zdań, rzucam często niecenzuralne słowa, które najgorzej są przyjmowane przez "ofiarę" mojej histerii. Chodzi tu głównie o rodzinę. Sprawa jest dla mnie wstydliwa ze względu na moj wiek - mam 22 lata, a po drugie ze względu absurdlność moich wybuchów. Pamięć o wewnętrznej kontroli znika natychmiat w obliczu takiego zajscia. Wiem, ze moze to miec u mnie podłoze biochemiczne - mam bardzo wysoki poziom androgenow i testosteronu, gdyz cierpie na zespol policystycznych jajnikow. Dzis poklocilaam sie z matką w sposob, o którym nikomu nie chialabym mowic ale musze to z siebie wyrzucic - zaczęłąm klnąć podczas kłótni, na co ona mi odpowiedziala ze jestem zerem. Kiedy to uslyszalam popchnełam ją, a ona mi dałą 2 razy w twarz. Popchnęłam ją, nie chciałąm jej uderzyc ale mialam ochotę to zrobić. Złapałam noz i wbiłąm sobie w rekę/ To brzmi strasznie, ale jest mi na prawde ciezko, teraz mysle o tym, zeby sie zabic, bo odczuwam silna potrzebę fizycznej destrukcji. Moja matka choruje na depresje odkąd skonczyłam 6 lat, nie pracuje, siedzi w domu, nie ma zadnych zainteresowan. Jej choroba zdominowała nasze zycie ( moje, taty i jej).Jej osoba dobija dosłownie mnie i ojca. Wiem, ze to jest problem rodzinny i trzeba by było isc na terapie razem, ale czuje tak wielka złość, ze nie wyobrazam sobie tego. Wolałabym się odciąc od tego domu, i zacząć swoje zycie . Problem polega na tym, ze jestem nieudaczna. Ze szybko sie poddaję. Ze czekam na kogos az sam za mnie cos pouklada - zamiast sama sie zmobilizowac. Poprostu jestem na to za slaba. Bylam wczesniej u psychologa, ale skierowano mnie na terapie antyalkoholową, chociaz ja uwazam ze nie ma takiej potrzeby. Zazwyczaj tak alkoholicy mowią, ale długo nad tym mysłalam i na prawde uwazam, ze w takim razie połowa młodych, przecietnych ludzi powinna chodzic na terapię. NIe zaczęłam terapii i w związku z tym przestałam chodzic do swojego psychologa ( było mi głupio). Teraz wiem, ze musze cos z tym zrobic ale potrzebuje bodzca który mnie popchnie. Chciałabym pojsc do psychologa nie prywatnie, bo mnie na to nie stac. Gdzie w Warszawie są największe szanse na to, aby jak najszybciej moc zostac przyjętym na wizytę? dziekuję i pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach