Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość amoniako rulez

amoniako rulez

Polecane posty

Gość amoniako rulez

Zadzwonil telefon. To byla ona. Malo nie spadlem z krzesla. Czym sobie zasluzylem na takie wyroznienie. To ja wlasnie w tej sekundzie wybrala mnie sposrod 150 numerow telefonow w swojej komorce. Bylem tym nr 1 wlasnie teraz. Tylko ja sie liczylem i nikt wiecej. Ten cieply miekki oddech w sluchawce. - Czesc Kochanie! Mam dla Ciebie dobra wiadomosc. Ten weekend spedzimy razem tylko we dwoje. Wypelnie Ci czas tak przyjemnie ze zapomnisz o calym swiecie. Bede robila rzeczy, o ktorych Ci sie nawet nie snilo. Przezyjesz niezapomniane chwile. Musze juz konczyc, bo szef cos odemnie chce. Buziaczki. Papa Nawet nie zdazylem nic odpowiedziec, tak szybko przekazala mi te najwazniejsze informacje. No wiec zapowiada sie ciekawy weekend. Ta moja zona to ma jednak pomysly. Nie pomyslabym ze ja na cos takiego stac. Co takiego sprawilo, ze przygotowuje mi takie atrakcje. Nic, dowiem sie juz w sobote. Zaraz, zaraz. Przeciez wczoraj mowila mi ze niech sie wali i pali a ona i tak w sobote musi pojechac odwiedzic chora ciotke w szpitalu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiedziałam, że kiedyś zdobędziesz sobie szerszy poklask ! Ja chce ksiażke z autografem, jak tylko ją wydasz. Jesteś de best! 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucynka Wiernusia
On jest boski! Ten tekst przeczytajcie, jeszcze lepszy: 00:12 amoniako2.pl Spacerujemy po plazy trzymajac sie za rece. Plusk morza, krzyk mew, chlodna bryza. My przytuleni i zakochani. Przyrzekamy sobie dozgonna wiernosc. W oddali zachodzi slonce. Jego kolor stopniowo zmienia sie w ciemno pomaranczowy, nastepnie w czerwony i chowa sie w otchlani morza. Nagle gdzies zaczyna wydobywac sie narastajacy dzwiek. Staje sie coraz bardziej przenikliwy, dreczacy, nie do zniesienia. Nie moge go powstrzymac, zatykam uszy ale on przenika pomimo tego............ otwieram oczy. Powoli dociera do mnie, ze to wlasnie dzwoni telefon zony. Patrze na zegarek. Zielone cyferki wskazuja polnoc. Zona wychodzi z telefonem do toalety, scisza glos i zaczyna rozmowe. Ja przewracam sie na drugi bok i probuje zasnac. Czuje szarpniecie za ramie. Obracam sie i widze jak ubrana stoi nademna gotowa do wyjscia. - Musze jechac do pracy. Byla awaria. Padly wszystkie serwery. Trzeba przygotowac zestawienie na jutro. Spij slodko zaraz wracam. Ucieszylem sie ze to jedynie jakas pilna praca ponadnormatywna. - No ale czemu zabierasz ze soba ta duza torbe podrozna. - spytalem niewidzac czemu. - Mam tam wszystkie potrzebne segregatory z dokumentami. Dodatkowo zabralam tez troche papieru do drukowania i jeszcze kilka niezbednych rzeczy. - Acha - zrozumialem, ze zadaje glupie pytania, bo przeciez moja zona na pewno wczesniej zabezpieczyla sie przed taka ewentualnoscia. Przyniosla wszystkie dokumenty, papier i inne niezbedne rzeczy, a ja po prostu nie zauwazylem tego. - A jak zamierzasz dotrzec do pracy?? - Przyjedzie po mnie taksowka. Dobrze powiedzialem i polozylem sie spac. Uslyszalem zatasniecie drzwi. I kroki po schodach. Nagle we mnie wzbudzilo sie podejrzenie. Czy aby na pewno wziela klucze od biura. Zawsze ich zapominala. Szybko zerwalem sie, podbieglem do okna i wyjrzalem. Na dole czekalo na nia porsche. Nie wiedzialem, ze juz takie auta jezdza jako taksowki. Nie zdazylem zawolac. Uslyszalem tylko pisk opon. Polozylem sie spac i zasnalem. Zona wrocila po 3 dniach. Byla cala rozpromieniona. - Kochanie, udalo nam sie odzyskac wszystkie utracone dane. Jestem taka szczesliwa, ze nie masz pojecia. I ja tez sie cieszylem razem z nia, bo to nie wspaniale miec taka pracowita zone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoniako rulez
Niedalej, jak kilka dni temu, wydarzyla sie w moim zyciu bardzo dziwna sytuacja. Siedzialem wtedy na sofie i popijalem zimne piwko. Nagle na moim telefonie uslyszalem podwojny dzwiek. Byla to wiadomosc SMSowa. Wzialem telefon do reki i nacisnalem przycisk menu. Po czym dalej przewertowalem wszystkie komendy, az doszedlem do skrzynka odbiorcza. Rozpromienilem sie caly na twarzy, gdyz naglowek zawieral wiadomosc od MOJA NAJASNIEJSZA PANI. Szybko zaczalem przesuwac kursor w dol i czytac z niesamowitym zaciekawieniem. A wiadomosc brzmiala: WCZORAJSZY WIECZOR BYL NAJWSPANIALSZY W CALYM MOIM ZYCIU, JESZCZE DO TERAZ CZUJE TWOJ DOTYK NA SOBIE, CZUJE TWOJE CIEPLO, CZUJE ZAPACH TWEGO CIALA, BYLES BOSKI. CALUJE I TESKNIE. KOCHAM CIE WLODKU. Poprawil mi sie humor, znowu wrocilem do lask. Jakze pieknie dostac takiego SMSa. I to od kogo? Od tej mojej jedynej nieskazitelnej. Uradowala sie moja dusza i z niecierpliwoscia czekalem na jej powrot do domu. Wzialem jeszcze raz telefon do reki i zaczalem czytac od nowa. Przeszedl mnie dreszcz. Przeciez wczoraj wieczorem spotkala sie z kolezankami na kawie. Przyszla pozno bo przeciez jak mowila (a ona nigdy nie klamie) ze zasiedziala sie przy ploteczkach, bo rozmowa im sie kleila jak nigdy wczesniej. Nastepnie zaczelo mnie zastanawiac, czy aby dobrze odmienila moje imie Wladyslaw. Nic pomyslalem ze jak wroci to sie jej zapytam. Kiedy wrocila do domu w progu od razu zapytalem ja o tego dziwnego SMSa. Moja najprawomowniejsza wyjasnila mi wszystko odrazu. Powiedziala, ze wyslala przez przypadek wadomosc napisana pare dni wczesniej. Jedna watpliwosc zostala rozwiana i poczulem ulge. Nagle gdzies w glebi cos zazgrzytalo. Wiec pytam: - Kochanie a jak wytlumaczysz to imie czy Wlodek to na pewno Wladysław?? I wtedy wszystko stalo sie jasne. Kupilem jej tak bez okazji zbyt maly telefon komorkowy. Ona nosi tipsy i przez roztargnienie wpisala nie ta literke co trzeba. Uwierzylem bez dwoch zdan. Ale bylo smiechu jak sobie wszystko wyjasnilismy. Jaki ja bylem naiwny podejrzewajac moja nieskazitelna niunie. Za kare o falszywe podejrzenia nakazalem sobie nie pic przez najblizsze pare miesiecy alkoholu. Bo przez to pozniej wynikaja takie hece jak ta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoniako rulez
To byla jakas sobota wieczorem. Siedzialem przed telewizorem i ogladalem mecz Polska - Reszta Swiata. To bylo tuz po pierwszej polowce. Mecz zapowiadal sie bardzo ciekawie. Wstalem, zeby wyciagnac z lodowki zimne piwko, kiedy do naszych drzwi zadzwonil dzwonek. Nie bylem rad. Wkoncu przerwal mi jakze swietne widowisko. Nic podzedlem do drzwi, zajrzalem przez wizjer i zobaczylem faceta. Otworzylem drzwi i pytam: - W czym moge pomoc? - Czy moge sie zobaczyc z Teodora? Przypomialem sobie, ze wlasnie od pol godziny moja zona szykuje sie w toalecie. Jest umowiona z kolezankami na ploteczki przy kawie i zapowiedziala mi, ze nie wroci tak szybko, jak rozmowa bedzie sie kleila. Wiec odpowiedzialem: - Teodora wlasnie jest w lazience i sie szykuje, moze ja moge w czyms pomoc. Zauwazylem dziwne zachowanie jegomoscia. Zaczal sie denerwowac i przestapywac z nogi na noge. - Jestem z gazowni - odpowiedzial - Przyszedlem sprawdzic szczelnosc instalacji. - Mam dla pana dobra wiadomosc - ucieszylem sie. - Wczoraj wieczorem byl pana kolega, jak bylem w pracy i zona przypilnowala, zeby sprawdzil, czy wszystko mamy dostatecznie szczelne. Podziekowalem grzecznie i zamknalem za nim drzwi. Wrocilem do pokoju bo juz zaczela sie druga polowka meczu i zaczalem ogladac. Jednak to dziwne pomyslalem. Slyszalem nie raz, ze modne jest powiedzenie: "Klient nasz pan". Kiedys do sprawdzania gazu przychodzili faceci w drelichach z torba z narzedziami, a teraz odstawieni w garniturach, z kwiatami i dodatkowo w sobote, kiedy ludzie najczesciej przebywaja w domach. Och jak ten swiat idzie do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoniako rulez
Nie ma to jak poranna kawa. Jej cieplo gorzki smak orzezwia a plyn delikatnie wlewa sie poprzez wysuszony przelyk, by nastepnie dotrzec do zoladka. Czuje cieplo promieniujace od srodka. Jeszcze chwila a obudze sie calkiem. Narazie obijam sie miedzy lodowka a kuchenka. Ciezko sie rozbudzic po nieprzespanej nocy. Grzmoty, wiatr, stukot kropli deszczu o parapet. I jeszcze na dodatek te przeklete kosiarki spalinowe wyjace od samego rana. Nic, trzeba pogodzic sie z uciazliwoscia zamieszkiwania w duzym miescie. Tak to juz jest, ze w najmniej odpowiednim momencie zadzwoni telefon, dzwonek do drzwi albo pijany sasiad wszczyna poranna awanture. Jedyne co mnie pociesza to fakt, ze od niedawna po naszej klatce roznosza mleko. Zawsze jak zona wychodzi do pracy to mija sie z mleczarzem. Tzn on jest bardzo punktualny, bo dzwoni zaraz przed jej wyjsciem do pracy. Co prawda nigdy jeszcze swiezego mleka nie uswiadczylem z rana. Ale zona mi wszystko wyraznie wyjasnila. Otoz jak mija sie z tym mleczarzem, to on daje jej mleko w kartonie i ona je zabiera do pracy. Pozniej razem z kolezankami z pracy, tymi od kawy i tych ploteczek co sie przeciagaja do pozna, dziela sie tym mlekiem do porannej kawy. Nie mam jej tego za zle. Wkoncu skoro pracuje to nic sie nam nie stanie, jak wykupimy sobie doatkowa usluge. Ten mleczarz jest bardzo uczynny. Wyobrazcie sobie, ze czesto, jak juz rozniesie mleko po naszej klatce, to jedzie po nastepna partie. Po drodze jest tak mily, ze zabiera moja zone. No bo jak ma nie zabrac skoro akurat jada w tym samym kierunku. Zastanawialem sie czy nie zostac mleczarzem. Jaki oni musza miec duzy zarobek skoro stac ich na mercedesa prosto z salonu. Moja zona juz bardzo zaprzyjaznila sie z tym panem od kartonikow. Slyszalem jak mowili do siebie po imieniu. Oj moja zona jest bardzo lubiana przez wszystkich, ciagle dzwonia do niej telefony. A to jakas kolezanka umawia sie z nia na aerobik, albo dzwoni nowo zaprzyjazniona dietetyczka. Ostatnio nawet poznala jakiegos chinskiego lekarza od akupunktury. Jak ona o siebie ostatnio dba. Pewnie chce dla mie wygladac jeszcze sliczniej. Czesto popoludniami wyskakuje na zakupy na pare godzin. Pozniej przychodzi zmeczona i odpoczywa. Ale za to nastepnego dnia moge przez pare minut podziwiac ja w nowych kreacjach jak szykuje sie do pracy. Ostatnio nawet uzywa zmyslowych perfum. Wiem, bo po jej wyjsciu czulem jeszcze sladowe ilosci rozchodzace sie po przedpokoju i po korytarzu. Och jak to dobrze byc w szczesliwym zwiazku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoniako rulez
bede wrzucala wszystko co sie pojawi nowego i ciekawego ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dzięki
Ja też jestem pod wrażeniem. Medycznie ciekawy przypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoniako rulezz
Kristen i Tony odwiedzają Zende, afrykańskiego chłopca, który przebywa w sierocińcu. Brooke zastanawia się, jak wytłumaczy wszystkim, że spodziewa się dziecka. Megan uważa, że powinna usunąć ciążę..... No i wlasnie wtedy padla kablowka. Znowu nie dowiem sie jak skonczyl sie 3478 odcinek "Mody na sukces". Ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo. Dzwonek do drzwi. Zona czym predzej wygonila mnie do kuchni i kazala zaczekac. Posluchalem poslusznie, wstalem i udalem sie we wskazane miejsce. Rozmowa po paru minutach ucichla. Uslyszalem kroki zmierzajace w moim kierunku. W drzwiach pojawila sie zona. - Przyszedl monter telewizji kablowej, bedzie sprawdzal czy na nasze pietro dochodzi sygnal. - oswiadczyla - Musi go ktos przypilnowac. Tyle, ze tego potrzebna jest meska reka. Zauwazylem jedynie, ze w pospiechu wykonala jakies dziwne gesty, przesuwajac delikatnie dlonia po wlasnych strefach intymnych. - Nie wypuszcze go z pokoju dopoki nie usunie usterki. - A ja Kochanie co mam robic? - zapytalem - Zacznij obierac ziemniaki! - skwitowala Obrocila sie na piecie i wyszla. Nic. Pomyslalem. Trzeba sie wziasc za meskie obowiazki i zaczalem szukac garnka do ziemniakow. Nalalem wody, posolilem i wyciagnalem noz z szuflady. Nastepnie siegnalem po reklamowke kartofli spod zmywaka i zaczalem obierac. Dziwne. Pomyslalem. Skoro na kazdym ziemniaku jest troche ziemi, to z pewnoscia w 100 kilogramach ziemniakow musi sie znajowac okolo 3 kilogramow piachu. To bylo madre spostrzezenie. Siedzialem tak i obieralem wyobrazajac sobie jak ciezki musi byc los mezczyzny, kiedy zostaje w domu sam i wtedy juz caly czas musi obierac ziemniaki jedynie dla siebie. Nawet sie nie rozpedzi, kiedy juz ma obrana wystarczaca ilosc na jeden posilek. A tak, jak sie jest zonatym, mozna dlugo rozkoszowac sie, jakze pozyteczna i przyjemna czynnoscia. Bylem juz przy ostatnim kartoflu, kiedy jak z podziemi nademna wyrosla oblubienica. Spojrzalem na nia i albo mi sie wydawalo albo byla taka jakas niewyrazna. Pewnie nie wziela Rutinoscorbinu. Pomyslalem. - Utluczesz 3 kotlety, bo pan Rysiek dzisiaj zostanie u nas na obiedzie. Kiwnalem twierdzaco glowa, wyciagnalem tluczek, mieso i zabralem sie do przygotowywania panierki. Pan Rysiek pewnie jest glodny, bo to i naginac sie musi i kabla czasami pociagnac. No i nabiega sie czasem jak wariat po tych schodach. Nalezy mu sie jedzenie jak psu kosc. Z radoscia zabralem sie do przygotowywania dodatkowej porcji. Praca wrzala mi w rekach. Nie ma to jak porzadny tening zaraz po slubie. Czlowiek jak chce to sie wszystkiego nauczy. Wystarczylo mi pare minut i obiad czekal juz gotowy. Pan Rysiek i zona usiedli przy stole. Pan Rysiek byl caly spocony. Pewnie sie moja zona z nim silowala, jak probowal wyjsc po narzedzia nie skonczywszy uprzednio rozpoczetej pracy. Pomyslalem i usmiechnalem sie w kierunku zony. Ta jednak jakos dziwnie spojrzala na mnie. Skrzywila twarz w grymasie. Wszystko jasne. Uswiadomilem sobie co bylo nie tak. Znowu niewystarczajaco posoliem ziemniaki. Reszta obiadu przebiegla w milczeniu i tylko jedno nie dawalo mi spokoju. Skad ja tego pana Ryska znam. Nic. Skupie sie nad tym zaraz po zmywaniu naczyn stwierdzilem i zaczalem sprzatac ze stolu. Zona w tym czasie odprowadzila fachowca do drzwi i wsunela mu reke pod marynarke. Moja zona to inteligentna kobieta. Stwierdzilem. Wie jak zalatwiac takie sprawy. Bardzo szybko wcisnela mu pewnie jakas nieznaczna kwote za naprawe. Trzeba miec reke do interesu. Usmiechanlem sie. Zaraz po myciu naczyn postanowilem pobawic sie w detektywa. Poczekalem, az zona pomiedzy malowaniem paznokci a wcieraniem kremu do stop znajdzie chwile czasu na moje pytania. Czekalem i czekalem az w koncu, gdy skonczyla ostatni paznokiec szybko zapytalem: - Czy ten Pan Rysiek juz czasem u nas kiedys nie byl? Zona chwile sie zastanowila. - Nie przypominam sobie. - odpowiedziala zdecydowanie - Ale mozliwe ze byl tutaj kiedys jego brat blizniak. Zbyszek. Ten co pracuje w gazowni i sprawdza szczelnosc instalacji. I wszystko nagle stalo sie jasne. Glupi jestem, ze nie zauwazylem tego wczesniej. Wszystko to dlatego, ze mam slaba pamiec. Przeciez to jasne jak slonce, ze pan Rysiek nosi calkiem inny garnitur.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz duzego
Po prostu krypto reklama rutinoscorbin ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna ona
amoniako dawaj tutaj jakies opowiadanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do amoniako
Prosze Cię, wymyślaj takie opowiadania, w których nie będziesz idiotą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz duzego
"Prosze Cię, wymyślaj takie opowiadania, w których nie będziesz idiotą" przeciez to jest sarkastyczny przesmiewca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też amoniako
To byl cudowny piatek. Kiedy sie razem obudzilismy zauwazylem, jak moja perla starannie robi makijaz, wyciaga z szafki nowa sexowna bielizne, zaklada bluzeczke z duzym dekoldem i mini spodniczke. Pomyslalem, jak ona chce dzisiaj wygladac ladnie dla mnie. Musze cos wymyslic, zeby zrobic jej mila niespodzianke. Udalem sie popoludniu na pobliska polane gdzie narwalem bukiet polnych kwiatow. Poszedlem pozniej na zakupy. Kupilem swiece i ugotowalem pyszna kolacje. Ten wieczor mial byc romantyczny. Zblizala sie godzina jej powrotu z pracy. To moje kochanie zawsze dluzej pracuje. Czekam i czekam i nic. Mysle sobie, pewnie znowu nadgodziny. Postanowilem nie ulegac panice i cirpliwie czekalem. A czas plynal. Wtem dzwoni telefon. To ona. Bylem szczesliwy, ze wlasnie o mnie sobie przypomniala, ze wlasnie moze teraz na nia czekam i chce mi powiedzic cos bardo waznego. Przylozylem sluchawke do ucha i uslyszalem. - Kochanie, prosze, blagam, zrob cos, tak bardzo mnie gniecie telefon w plecy..... - Tak kochanie! Juz lece! Zrobie wszystko zeby Ci ulzyc.... I nagle polaczenie sie urwalo. Pewnie wysiadla jej bateria pomyslalem. Czekalem do polnocy i myslalem, jak tutaj pomoc mojej ksiezniczce, kiedy wroci do domu. Okolo 2 nad ranem uslyszalem klucze w drzwiach. Wrocila. Jakze mi jej bylo szkoda jak ja zobaczylem. Rozmazany makijaz. Cala pomieta. Ta praca ja strasznie musiala wykanczac. Nie pytalem o szczegoly, zreszta i tak nie znam sie na tej papierkowej robocie. Wiedziaelm tylko jedno, pewnie bardzo ja plecy bolaly od tego siedzenia. I jeszcze ten telefon zapodzial sie w tym calym rozgardiaszu. Jak czlowiek ciezko pracuje to praca wre. Nie spodziewala sie ze przygotuje jej wspaniala kapiel w wannie. Rzucila na mnie tylko krzywe spojrzenie. Pewnie jest zmeczona. Pomyslalem i pobieglem uszykowac spanie. Polozylem sie w lozku, zgasilem swiatlo i czekalem az wroci. Przyszla, polozyla sie obok i odrazu zasnela. Uswiadomilem sobie jaki jestem szczesliwy, ze mam tak pracowita zone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoniako rulezz
ztery zóltka oddzielic od bialka. Utrzepac bialko na pianke. Utrzec kostke margaryny na tarce. Wsypac make. Wrzucic utarta margaryne. Szklanka cukru. I ucierac do jednolitej konsystencji....... Zgaslo swiatlo. Nosz kur.........dego mac! Chyba czasy stopnia zasilania juz minely. Zreszta czy to wazne. Poszukam swieczki. Jest. Znalazlem. Zapalilem zapalke. Dziwnie jakos wyglada ta swieca. Niby nie byla jeszcze palona a jakas taka powyginana i cos mi przypominala. Zreszta i tak jej nie zapalilem bo nie znalazlem knota. Nic zapytam pozniej o to zone. Wiem ze jeszcze dwie takie podobne swieczki trzyma w swojej szafce przy lozku. Pyk! Zapalilo sie swiatlo! Huraa! Jestem uratowany. Moge dalej kontynuowac swoje ulubione zajecie. Dzisiaj mamy druga rocznice slubu. Moja wybranka o wszystkim dzisiaj pomyslala. Z tej jakze uroczystej okazji wyznaczyla mi zadania, jakie koniecznie musze wykonac. Wcale nie jest tego duzo. Moja madra glowka zrobila mi nawet calutenka liste: 1. Poscierac kurze. 2. Odkurzyc. 3. Umyc lazienke. 4. Umyc okna. 5. Zrobic pranie bialych rzeczy. 6. Zrobic pranie kolorowych rzeczy. 7. Zrobic obiad. 8. Zrobic zakupy. 9. Wyniesc smieci. 10. Zrobic porzadki w piwnicy. 11. Wymyc drzwi wejsciowe. Z okazji naszej rocznicy pewnie usunela mi z listy poranne odebranie mleka w kartoniku. Dlatego chce zrobic jej niespodzianke i upieke pyszne ciasto . Moja zona dzisiaj zapowiedziala ze wroci pozno. Byla tak mila ze zaprosila swoje wszystkie kolezanki te od ploteczek, (co jak sie zagada zostaje z nimi do pozna) na kawe po pracy, zeby razem z nimi uczcic nasza rocznice. Teraz jeszcze ostatnie przygotowania. Zapale wszedzie swiatlo i posprawdzam stopien zaawansowania prac. Wiem juz jak nalezy podejsc do tych wszystkich zadan, bo obserwowalem zone jak odbierala mi rejony...CDN.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoniako rulezz
00:57 amoniako W pierwszych dniach, po po objeciu stanowiska glownodowodzacego w silach rodzinnych, na stanowisku meza, w moim domu zaczely objawiac sie cuda. Niespelna po miesiacu zacietych walk w sypialni zono-mezowej o przynaleznosc procentowa koldry oraz wygodniejszej poduszki, zwyciestwo lezalo po mojej stronie. Zdolalem dla siebie zagarnac stary koc walajacy sie od dluzszego czasu po szafkach, stara poduszke po kocie tesciowej oraz kawalek dywanu w przedpokoju. Moja zona objela natomiast straz nad sypialnia, oaza naszego pozycia malzenskiego. W tym rejonie ustanowila wrecz twierdze, ktora trzymala sie odpierajac ataki wroga (tesciowa i najblizsi znajomi meza) oraz prowadzac pertraktacje na pozycjach wyjsciowych - okopach, w ktorych zlokalizowany byl sojusznik (jej maz). Czesto zdarzalo sie ze podczas zacietych walk (potyczka slowna nie majaca zazwyczaj sily perswazji) do Twierdzy przekradali sie zwiadowcy (znajomi zony). Wtedy Twierdza zamykala sie szczelnie, podnoszono most zwodzony i zaciemniano okna (zamykala drzwi i gasila swiatlo). Wtedy zaczely dziac sie cuda. W pierszym dniu przyjmowania "zwiadu" poczulem nad soba ogromny ciezar. Nad moja glowa pojawila sie niesamowita sila magnetyczna. Byla ogromna, przycislkala mnie do ziemi. Sprawiala ze mialem wrazenie, jakby moja glowa podwoila wage. Na poczatku nie moglem polaczyc zadnych faktow, nic nie przychodzilo mi do glowy. Nie mialem zadnego pomyslu. Az wkoncu przypomnial mi sie swiety obraz, jaki wisial w kosciele w dniu naszego slubu. Na tym obrazie stala postac, nad ktora znajdowal sie swietlisty krazek - aureola. Wiem, pomyslalem, to musi byc znak. Moja zona, jako ze jest najswietsza kobieta pod sloncem, w darze za ofiare slubu, przekazala mi czastke swietosci. Ucieszylem sie, ze doswiadczyla mnie taka laska. Bylem bardzo poruszony i podbudowany. Jedyne co sprawialo mi na poczatku problemy, to poruszanie sie z tym po przedpokoju i przechodzenie przez drzwi wejsciowe. Zauwazylem, ze kiedy przechodze przez przedpokoj, zostawiam rownolegle 3 rysy na bocznej scianie. To samo tyczylo sie sciany przeciwnej. Czyz by to moglo byc spowodowane rotacyjnym obrotem mojego swietlistego kregu. Czy tez jednak zostalem nagrodzony potrojna aureola. Po dluzszym zastanowieniu stwierdzilem jednak, ze musza to byc trzy wibrujace aureole. Co dziwne aueole nie zachowywaly sie w sposob naturalny, tzn nie krecily sie w poziomie. Kiedy probowalem przechodzic przez drzwi skierowany przodem do nich, ogromna sila moich okregow zatrzymywala mnie we framudze drzwi. Ale o dziwo kiedy obracalem sie bokiem i obnizalem swoje cialo i glowe trzymajac bokiem do framugi, udawalo mi sie wychodzic bez zadnego problemu. Bylem pewien, ze aureole w sytuacji, kiedy napotykaja przeszkode zmieniaja swoja parabole wirowania i zaczynaja ruch rotacyny w pionie. Moje wywody zazwyczaj przerywala moja bialoglowa, od ktorej po cichu wykradal sie zwiadowca. W ciszy przerywanej szelestem zawiazywanych butow moglem jeszcze uslyszec dobiegajacy z jej okowy szept. - Jeleniem sie nie przejmuj, wkoncu doprawilismy......... - i tu glos sie urywal. Zrozumialem wszystko. Moja zona lubila dziczyzne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość worek pelen pieniedzy
Troche trzeba sie naczytac ale polecam ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×