Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kikiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii

Jak przekonac faceta

Polecane posty

Gość VioIa
My żeśmy się zaręczyli po 2,5 roku chodzenia. Może i się wyda mało romantyczne co niektórym ale po prostu ustaliliśmy, że chcemy być razem i następnie datę zaręczyn. Rozmowy o ślubie były spontaniczne i widać było ze oboje tego chcemy. Myślę że jedyny sposób to jest szczerze rozmawiać, oczywiście bez wypominania. Czytam czasami jak dziewczyny piszą że nie chcą rozmawiać z facetem o ślubie bo chcą żeby sprawa wyszła od niego i czekają tak po kilka lat nawet, tymczasem jeśli o czymś się nie rozmawia to znaczy ze to nie jest istotne i później nawet jak zaczynają ta rozmowę, to okazuje się że druga strona albo nie chce albo odkłada, albo nic nie robi sobie z tego. Tymczasem dojrzewanie faceta do małżeństwa może trwać kilka lat, często te pary już ze sobą mieszkają a wtedy to dojrzewanie jego się przeciąga, bo właściwie po co coś zmieniać. Arek Masz duzo racji. Pewien nasz kolega poznał dziewczynę, pamiętam że po 4 miesiącach myślał o tym żeby sie oświadczyć, ale odwiedliśmy go od tego pomysłu, tak żeby jej nie przestraszył, oświadczył się po roku i ona stwierdziła że nie ma sie co spieszyć że ona chce najpierw pochodzić, pomieszkać z nim i tak zrobili. Teraz są juz po 2 latach i ona chce ślubu a on uważa że po co im to całe zamieszanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
VioIa- mam takie samo zdanie ja Ty. Nie uważam żeby zaręczyny zależały tylko i wyłącznie od woli faceta. Dorośli dojrzali ludzie tak ważne decyzje powinni podejmować wspólnie. U nas było podobnie. Dużo rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości i zdecydowaliśmy się pobrać. Powiedzieliśmy rodzicom wybraliśmy termin i kilka miesięcy później już jestem szczęśliwa mężatką. Bez żadnego zmuszania i oczekiwania czy w końcu kupi pierścionek czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VioIa
Miarka Ja nie pamiętam nawet kiedy my żeśmy zaczęli te rozmowy. Znaliśmy się zanim zaczęliśmy ze sobą chodzić, było nam łatwiej rozmawiać na różne tematy. Pamiętam że cały temat ślubu zaczął się od tematu dzieci. Mój chłopak mówił że chce miec ze mną dzieci, potem powstał temat wspólnej przyszłości, ślubu. Wczesniej osoba o niku "nie ma co naciskać" poruszyła taki temat: "Dodam jeszcze że ona ciągle powtarzała mu że nie chce żyć z nim bez slubu, a kiedyś mój mąz na takie jej stwierdzenie się poważnie spytał "To dlaczego żyjesz z nim bez ślubu" I zamurowało ją, nie wiedziała co powiedzieć. " Znam przynajmniej 2 dziewczyny które tak zrobiły. Jedna dała facetowi termin do kiedy ma się oświadczyć, druga po czasie jak się nie oświadczył wyprowadziła się twierdząc że nie będzie żyć bez ślubu i facet przyleciał z pierścionkiem. Czy to ma sens? Myślę że facetom nie powinno się dawać takich sprzecznych sygnałów "nie będę mieszkać bez ślubu ale mieszkam" co sobie taki facet ma myśleć, że będzie żyć z nim bez ślubu ale tylko tak gada że nie będzie, tak przynajmniej myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jednaaaaaaaaaaaaaa...
hej dziewczyny, to moze ja opisze swoja sytuacje: otoz jestem z chlopakiem od roku, jestesmy zakochani i pewni, ze chcemy ze soba byc na zawsze, rozmaiwialismy o slubie i on stwierdzil, ze dopiero jak znajde prace to mozemy myslec o slubie. Dodam ze mamy po 25 lat, on pracuje, ja studiuje (zostal mi rok) i pracuje, ale tylko tak dorywczo (praca 'studencka') i wlasciwie sie zastanawiam, czemu on uzaleznia nasza wspolna przyszlosc od faktu znalezienia pracy. przeciez jesli sie chce z kims byc, wziasc slub, to chyba milosc powinna tu byc decydujaca a nie praca. Troche mnie to myslenie boli. A moze to on ma racje? jak myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dzesika best
Moze cie to zmobilizuje do szukania pracy? :D Facet nie jest glupi;p Jestem w podobnej sytuacji tzn. nie mam pracy , a ze swoim jestesmy dlugo i ja sama nie chce sie zareczac dopoki nie mam pracy bo po co? Zareczyny to deklaracja zalozenia rodziny, jak chcesz to zrobic skoro nawet nie masz srodkow do utrzymania? Chcesz sie zwalic facetowi na glowe z calym bajzlem? Pomysl troche dziewczyno. Mi byloby glupio przed jego rodzina, ze na zareczyny to jestesmy dorosli , a mnie nawet nie stac na zycie... Co to za material na zone? Wykaz sie, ze jestes zaradna. Nie masz pracy to zajmij sie szukaniem a nie wymyslaniem slubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna takaaaaaa....
wiesz, po czesci masz racje, ale ja mam prace i sama siebie utrzymuje. fakt, ze mieszkam w akademiku i zyje skromnie, ale mam prace i swoja kase. Fakt, ze po skonczeniu studiow bede szukala stalej normalnej pracy i jak to bywa-nie wiadomo kiedy ja znajde, byc moze bede potrzebowac wiecej czasu natomiast znam pare, ktora pobrala sie, kiedy oboje jeszcze studiowali, bo dla nich liczyla sie milosc, a nie fakt jak zyja. Mieli troche trudnosci, bo a to on nie pracowal, potem ona byla bezrobotna, ale teraz juz oboje pracuja takze im sie ulozylo. To dlatego zaczelam miec takie mysli odnosnie warunku pracy stawianego przez mojego chlopaka ale jak mowie-rozsadek podpowiada jedno a serce co innego :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam gadanie..
jedna taka...- jesteś z facetem rok i juz chcesz się zaręczać?? Studia rozgrzebane, praca jakas dorywcza, mieszkanie w akademiku- na jakiej podstawie Ty chcesz rodzinę zakładać??? Ja uważam, że dobrą przesłanką do ślubu jest: praca, uregulowany stosunek do nauki, wspólne plany mieszkaniowe, znajomość dłuższa niż 3lata. Osobiście śmieszy mnie określenie "przechodzone związki":) Ludzie nie są ze sobą po to, żeby się żenić! A tutaj co chwila ktoś podnosi, że celem bycia razem jest ślub i wesele. Śmieszne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna takaaaaaa....
no wiem, ze macie racje, i ja tez tak po czesci mysle, ale druga czesc mnie mysli inaczej. pozatym utkwily mi slowa mojej mamy, ktora twierdzi, ze rok znajomosci wystarcza by wiedziec/ czuc, czy to ten jedyny. ech, chyba sie musze skoncentrowac na czyms innym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VioIa
Jedna taka.... Ja miałam taką sytuację jak ci wasi znajomi, też wzięliśmy ślub jeszcze na studiach, ja miałam jakieś tam oszczędności, on nie pracował, kiedy zaczął dorywczo pracować postanowiliśmy się pobrać, zwykły ślub małe przyjęcie z moich oszczędności. Zrobiło się z tego małe wesele, nie liczyliśmy że się zwróci ale się zwróciło o dziwo i żeśmy wpłacili to na konto. Uznaliśmy że damy sobie radę ja miałam iść do pracy, zawsze też sobie coś dorobiłam. Przez rok jak nie mogłam znaleźć roboty poszło nam tylko 1 tys z oszczędności, co zresztą odrobiłam na wakacjach. Miałam czas na robienie tańszych zakupów na gotowanie i ogólnie na oszczędzanie na niektórych rzeczach, żyliśmy skromnie mieszkając w akademiku. Rodzice wiadomo czasem pomogli, teściowie mieli różne darmowe rzeczy z pracy, np środki do prania i do czyszczenia i jakieś tam jedzenie, moja mama ma brata co jej mięso dostarcza więcej niż są w stanie przejeść i wiadomo że tych rzeczy nie musiałam kupować. Ciuchy kupowałam w lumpeksie często, potem jakoś powoli sie ułożyło, właściwie to dużo nam dało możliwość mieszkania w akademiku bo rachunki które tam płaciłam były nieporównywalnie mniejsze niż teraz, bo 550 zł za wszystko. Też uważam że jak się ze soba jest to na dobre i na złe a dorabiać się można razem. Ta sytuacja dała mi też poczucie takie że mój facet chce ze mną być nie ważne czy pracuję czy nie. Mamy pierwsze trudności małżeńskie za sobą, a to właśnie trudności budują związek a nie jak jest wszystko ładnie i pięknie. U was to może nie praca jest problemem ale czas, nie skłamię chyba jak powiem że dla większości ludzi rok czasu to trochę krótko na podejmowanie jakichś ważnych decyzji co do przyszłości, ale rozmawiać trzeba jeśli macie w planach ślub. Na koniec dodam że nie uważam naszego posunięcia za nierozsądne, mięliśmy plan że jakby co to oszczędności, dużo nam nie trzeba było. Za nierozsądne uważałabym gdybyśmy pokładali całe nasze utrzymanie na rodzicach wiem że wielu tak robi, znam nawet takich co nieźle zarabiają i żyją na koszt rodziców. Gdybym czekała na wspaniałą pracę i na dorobienie się to nigdy bym się nie odważyła na slub. W wolnym związku też bym nie była bo to nie dla mnie, więc chyba by mi pozostało randkowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VioIa
a tak się spytam z ciekawości ile jego rodzice chodzili ze soba zanim się pobrali? Piszesz że twoja mama uważa że rok wystarczy, a ja czesto zauważam ze dzieci powielają schematy rodziców na temat wieku w jakim powinni być biorąc slub albo lat chodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna takaaaaaa....
moja mama pobrala sie po roku chodzenia z moim tata, ale to byly lata 80te, oboje mieli prace, mama miala 26 lat wiec byla w tamtych czasach stara panna :) Dodam, ze sa szczesliwym malzenstwem z 30 letnim stazem Powiedziala mi, ze rok to jest wystarczajaco, zeby byc pewnym czy to ten jedyny. wiadomo ze nikt nie ma gwarancji, czy przyszly maz/ przyszla zona sie nie zmieni i nie popadnie np w alkoholizm lub zdradzi. takich rzeczy sie nie przewidzi. Nie mam nic przeciwko dlugiemu chodzeniu ze soba, tylko jak juz pisalam- zabolalo mnie sformulowanie mojego chlopaka, ze jak znajde prace to wtedy sie oswiadczy... Takze wydedukowalam sobie: jak nie znajde pracy po 10 latach to co? opusci mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna takaaaaaa....
co do powielania schematow -absolutnie nie chce powielac, nawet podswiadomie :) rozmawialam z mama o tym jak sie poznali z tata i wlasnie ja bylam w szoku, ze oni tak po roku sie pobrali (bez wpadki ;)) no i tak sie wywiazala ta rozmowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VioIa
A jednak piszesz o tym czyli czujesz że powinno to być już. Ja też tak miałam, tylko że rozmowy cały czas były. Ja osobiście uważam że rok to jest mało, ja po takim czasie patrzyłam jeszcze przez różowe okulary że tak powiem a jednak na związek to trzeba patrzeć realistycznie, przynajmniej po części. Racja że kiedyś były inne czasy i faceci byli bardziej dojrzali, ja z roku na rok patrze na tych facetów i niestety na studiach poziom dojrzałości z gimnazjum albo i jeszcze niżej. Niestety stwierdzam że coraz więcej takich jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaklopotana21
Witam! Potrzebuje waszej pomocy! Nie wiem jak przekonać mojego narzeczonego do ślubu. Jesteśmy ze sobą ponad 2 lata, od roku jesteśmy zaręczeni i gdy tylko wspomnę o ślubie zmienia temat, albo zaczyna się kłótnia. Mamy po 21 lat i jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi. Oboje się kochamy i nie umiemy bez siebie żyć, jednak On nie chce jeszcze ślubu. Mamy takich rodziców, że nie możemy ze sobą mieszkać przed ślubem, przeszkadza mi to i Jemu też jednak ślubu nie chce. Nie wiem jak mam z Nim rozmawiać, brak mi już argumentów. Wiem, że mnie bardzo kocha, bo często to podkreśla. Wiem też, że chce być ze mną, ale ślubu nie... Poradźcie mi coś proszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaklopotana21
Witam! Potrzebuje waszej pomocy! Nie wiem jak przekonać mojego narzeczonego do ślubu. Jesteśmy ze sobą ponad 2 lata, od roku jesteśmy zaręczeni i gdy tylko wspomnę o ślubie zmienia temat, albo zaczyna się kłótnia. Mamy po 21 lat i jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi. Oboje się kochamy i nie umiemy bez siebie żyć, jednak On nie chce jeszcze ślubu. Mamy takich rodziców, że nie możemy ze sobą mieszkać przed ślubem, przeszkadza mi to i Jemu też jednak ślubu nie chce. Nie wiem jak mam z Nim rozmawiać, brak mi już argumentów. Wiem, że mnie bardzo kocha, bo często to podkreśla. Wiem też, że chce być ze mną, ale ślubu nie... Poradźcie mi coś proszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zakłopotanej
21 lat to dla faceta jednak wcześnie, ma on jakąś prace czy będziecie żyć na koszt rodziców. Chociaż nie wiem po co się zaręczał w takim razie. Dla faceta decyzja o ślubie nie jest jak u kobiety że myśli o tym jaki kolor balonów na weselu tylko jeśli jest odpowiedzialnym facetem to pomyśli z czego ma rodzinę utrzymać. Jeśli facet faktycznie cie kocha i mu przeszkadza to że nie mieszkacie razem, a ty chcesz koniecznie po ślubie, to on powoli będzie kombinował jak to zmienić. To się nazywa dojrzewanie do decyzji o ślubie. Jeśli wiąże z tobą poważne plany to musi najpierw przetrybić wszystkie za i przeciw i powymyślac plany awaryjne. Poza tym jak chcesz ślubu to lepiej z nim nie zamieszkuj przed bo ten proces dojrzewania do decyzji albo stanie w miejscu albo sie przeciągnie w czasie. Jeszcze jedno, nie cisnęłaś go przypadkiem do zaręczyn?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaklopotana21
Nie nie ciągnęłam, ja o niczym nie wiedziałam. Zaręczyny były z zaskoczenia, w wielkiej tajemnicy przede mną. Ustalił wszystko z moimi rodzicami, ale ja nie miałam najmniejszego pojęcia o tym. Dlatego nie mogę teraz zrozumieć czemu nie chce teraz. Właśnie chciałabym z nim zamieszkać nawet przed ślubem, ale z drugiej strony boje się, że wtedy w ogóle nie zobaczę obrączki na swoim palcu - dokładnie tak jak mówisz. Jak mam z nim porozmawiać, żeby choć zaczał myśleć o ślubie? Przecież jeśli chodzi o ślub to i tak w 2012, ale on nie chce w ogóle rozmawiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zakłopotanej
skoro już jesteście zaręczeni to proponuję powiedzmy zacząć przeglądać obrączki i na przykład pokazywać mu zdjęcia. U mnie po zaręczynach był też taki przestój, kiedyś poszłam do kościoła i ksiądz poinformował o rozpoczynającym się kursie przedmałżeńskim i zapytałam mojego czy idziemy, on się zgodził, nawet chyba tydzień nie minął jak ustaliliśmy datę ślubu w tym samym miesiącu byliśmy już u księdza, a w ciągu kolejnych był ślub. Co więcej to mój mąz mi ciągle przysyłał jakieś zdjęcia obrączek i on to wszystko nakręcał. Jednak zastanów się co nim kieruje, 21 lat macie z czego żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaklopotana21
Pracujemy, ale wiadomo że i tak pomoc rodziców bedzie potrzrbna, tak samo jak teraz. Jak czasem rozmawiamy to mowi, ze najpierw studia. Moze to ze mna jest cos nie tak? Wiem, ze wyksztalcenie wazne, ale ludzie studiuja pracuja i jeszcze dzieci wychowuja i daja sobie rade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zakłopotanej
to że ludzie sobie jakoś tam żyją to nie znaczy że twój facet jest na to gotowy, może nie chce żeby obarczać rodziców. Jak patrze na znajomych i rodzinę co wzięli śluby dosyć młodo to widzę taki schemat że jak mieli z czego żyć to jakoś im wyszło, ale jak utrzymywali ich rodzice to prędzej czy później się to sypało. Rodzice najczęściej jak dają kasę to też się wtrącają a to nie służy. Nie rozumiem też czego ci sie spieszy. Wiem że to jest związek że chciałoby się spędzać więcej czasu razem, że już bardzo chcesz, ale w związku musi być czas na randkowanie, na rozmawianie, na zatęsknienie za sobą, na poznanie się a nie tylko na tym żeby spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Piszesz że ślub w 2012, ok to moze zacznij robic tak jak napisałam wcześniej to może do 2012 się namyśli. Kobiety często chcą w tej i nie tylko w tej kwestii jakichś natychmiastowych odpowiedzi, albo żeby za tydzień za miesiąc już się facet namyślił, a facet jednak musi przemyśleć sobie wszystko krok po kroczku. Mojego męża na przykład męczyły takie dylematy jak, gdzie będziemy mieszkać, więc, akurat koleżanka szukała współlokatorów do wynajęcia stancji i nas wynosiło grosze. Drugi dylemat za co będziemy żyć, bo on miał wbity schemat że jego rodzice ledwo wiążą koniec z końcem za 2,5 tys a on zarabia tylko 1 tys to że sobie nie poradzimy, oczywiście wytłumaczyłam mu że ja przecież też pójdę do pracy, że jakby co to są oszczędności a tak w ogóle to jestem oszczędna i czasem z tych drobiazgów co mieliśmy na początku to potrafiłam jeszcze coś oszczędzić. To dwa takie największe dylematy były. Przy okazji wyjaśniliśmy sobie to i owo. Dodam jeszcze że to nie był tydzień ani nawet miesiąc rozmów tylko miesiące, pół roku jak nie dłużej i pewnie też nie do końca zostały rozwiane. Miał facet obawy i tyle, a ja starałam się je rozwiewać, ale o takich rzeczach trzeba rozmawiać. Poradziliśmy sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaklopotana21
Wiesz jestem tego zdani, ze jak sie kocha i jest sie pewnym ze to moja druga poloka to nie ma na co czekac. Wiem ze na wszystko jest czas, ale wydaje mi sie ze etap randkowania to my mamy dawno za soba. Praktycznie cale dnie spedzamy razem. Wiesz mi sie wydaje, ze On wlasnie mysli tak samo jak Twoj maz. Po prostu boi sie o to gdzie bedziemy mieszkac. Juz nawet zaczelam robic tak jak pisalas:) ogladalismy dzisiaj razem obraczki, a wczoraj sam z siebie zapytal sie mnie kogo chcialabym zaprosic na wesele. Moze masz racje jeszcze sie moze zdecyduje, jeszcze troche czasu jest. A co do tego spieszenia sie, to wiesz bardzo Go kocham, chce z Nim spedzic reszte zycia i dlatego nie chce juz dluzej czekac. Ale nie cce zeby moja wypowiedz wskazywala na to ze jestem samolubna, bo tak nie jest. Szanuje jego zdanie, choc chcialabym troche jego decyzje przyspieszyc. I wiem, ze bede czekala na Niego zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annnnna
Ja z moim facetem jestem już od pięciu lat od jakiegoś czasu mówi o tym że chce wesele , już chce robić mieszkanie dla nas myśli o dzieciach. Jeżeli rozmawiamy o wselu to jest ok ale jak tylko porusze temat zaczyna się zupełnie inna bajka, zaczyna mówić że wszytko chciałabym wiedzieć a ja tak naprawde ccisłabym tylko wiedzić cz zamierza mi się oświadczyć czy nie. mieszkamy 40 km odo siebie widujemy si.e raz w tygodniu brakuje mi go i dlatego chciałbym być z min już ale nie wiem co mam myśleć o jego zachowaniu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×