Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Monaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

Jak wpływa śmierć ojca na syna???

Polecane posty

Gość Monaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

Ojciec mojego chłopaka zmarł na raka gdy ten miał 17 lat. Od tego czau ma problemy z alkoholem, a ma już 26 lat. Jak mu pomóc?? Jak wspierać?? Chcę dać mu poczucie bezpieczeństwa ale nie wiem czy to wystaczy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez przesady, to ze pije nie przypisywalabym przezyciem smierci ojca wspomagac, ale jak uznasz ze i tak on nic nie robi, odpuscic po prostu brutalnie ale prawdziwie!! o problemach sie rozmawia, dyskutuje, rozwiazuje, ale nei zalewa alkoholem!! to jest choroba ktora trzeba leczyc!! moj kolega byl zwiazany z ojcem bardzo! i nigdy nie spowodowalo to alkoholizmu! tym bardziej ze chcial zeby ojciec byl z niego dumny a nie mial syna zalosnego pijaka/alkoholika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Racja, problem z alkoholem to jego problem i nie chcę zwalać tego na karb śmierci ojca, ale od tego sie zaczęło. Zaczął zalewać smutki. Wiem, że musi iść sie leczyć i prawdobodobnie pójdzie bo już o tym rozmawiamy. Ale chcę dać mu oparcie. Tak żeby wiedział ze zawsze moze na mnie liczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniem----
niech wie, że ma w Tobie oparcie, tylko jeżeli sam chce sobie pomóc i że ty nie zamierzasz przeciągac go przez życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój ojciec zmarł gdy miałem 14 lat. Były konsekwencje: nieśmiałość do kobiet (bo zabrakło męskiego przykładu), rok eksperymentowania z średnimi narkotykami, rozrabianie w szkole. Ale mój ojciec przez wiele lat pił i przemoc w dumu była codziennością. 2 lata przed smiercią przeszedł 2 smierci kliniczne i bardzo się zmienił. Teraz wiadomo ile mam lat. Niesmiały do kobiet nie jestem. Ostatni raz stycznośc z dragami miałem 13 lat temu. Nie mam predyspozycji do alkoholizmu (rzadko imprezuje. I wychodze z założenia ze alkohol jest dla ludzi nie na odwrót). Studiowałem na UWr, jestem urzędnikiem. Po 3 letnim związku rozstałem sie z dziewczyną ( w przyjacielskiej atmosferze - niedopasowanie charakterów)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Jak mu pomóc?? Jak wspierać?? Chcę dać mu poczucie bezpieczeństwa ale nie wiem czy to wystaczy???\" Nie rozumuj tak. To błąd. Quasi-zawodowo zajmuje się profilaktyką uzaleznień. Twoje podejście może być złe. W pewnym momencie musisz postawić go pod ścianą: albo chlanie albo ty. Jak będziesz w nim widzieć ofiarę to on to moze instrumentalnie wykorzystywać. - jest takie ryzyko jeśli faktycznie zaczyna wpadać w alkoholizm. Jesli tak, to będz z nim ale dopiero jak coś zrobi z własnym problemem alkoholowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam, a właściwie jeszcze się z tego nie wyplątałam, w związku z facetem, którego ojciec zmarł dwa lata przed tym jak zaczeliśmy być ze sobą. Wcześniej nieułożyło mu się w związku i mocno przeżył rozstanie. Jak zaczeliśmy się spotykać podobno \\\"odżył\\\"- tak mówili jego znajomi. Ja widziałam, że ma coraz mniej kasy i coraz częściej wybiera towarzystwo piwa od mojego. Zaczeły się pożyczki (za moimi plecami-bo kasa, to męska rzecz) i coraz większe ilości spożywanego piwka. A ja prosiłam - pij mniej, wydawaj mniej na piwo, spędzaj ze mną czas.... Bardzo chciałam mu pomóc uporać się z problemami. Zaczeły nakłądać się na to problemy w pracy i to zaczeło być wymówką do picia.... Teraz wiem, że byłam zbyt uległa, spokojna, bo chciałm łagodzić konflikty i zapewnić mu komfort psychiczny, żeby chociaż ze mną miał dobrze i miał - za dobrze.... To stało się dla Niego constans, a jak zaczełam się buntować, wyszłam na histeryczke... Teraz rozchodzimy się po raz czwarty. Porzednie razy pozwalałam na powroty, bo obiecywał, był skruszony i tęsknił za mną, a ja za Nim też... Teraz chce rozstania, ale nadal boli - moja naiwność najbardziej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×