Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nie wiem co o tym myśleć

Chłopak, po 4,5 letnim związku zaproponował mi.... konkubinat !

Polecane posty

Gość Nie wiem co o tym myśleć
:) Ta osoba - głupia historia, miałam wtedy z 18 lat on był starszy 2 lata , obydwoje nieśmiali, i jakoś nic z tego nie wyszło,potem on wyjechał na studia, skończył je....Widziałam go przez ten czas raptem kilka razy , bo mieszka kilkanaście km ode mnie, a studiował kilkaset... Nie nie ma żony, ale wątpię, żeby był w dalszym ciągu mną zainteresowany.... Po tylu latach ?? Tylko kobiety potrafią być tak głupie i darzyć sympatią przez tyle lat beznadziejnie. Na domiar złego, chłopak od niedawna pracuje w mieście, w którym pracuję ja. Kilkadziesiąt metrów... Odkryłam to kilka dni temu... Dlatego też miesza mi się w główce może....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysle ze...
No to jak sie z nim nie zobaczysz nie porozmawiasz to sie nie przekonasz...to moze byc ciekawe doswiadzenie porozmawiac nawet ze soba po tylu latach, moze nic z tego nie bedzie, a moze bedzie... przeciez nie masz nic do stracenia.... chyba ;) ja bym z ciekawosci, natknela sie przypadkiem na ulicy na niego, no ale ja to jestem ja , a ty wciąż sie boisz , nie jestes niczego pewna, siebie, swojego chlopaka itp itd...Jeszcze go nie rzucilas a juz mialbys wyrzuty ze mu tyle czasu zmarnowalas...A on tobie nie zmarnowal, nie okreslając sie tak jak ty bys tego chciala ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysle ze...
a co do tamtego chlopaka...rzeczywiscie chyba przezyl to rozstanie , kilka lat mu to zajelo, mial kilka zwiazków krótszych i dluzszych, po 10 latach od rozstania w koncu z kims mieszka, ma dwoje dzieci (1 i 2 latka) ale jednak sie nie ozenil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Veto zgłaszam :) \"Tylko kobiety potrafią być tak głupie i darzyć sympatią przez tyle lat beznadziejnie.\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysle ze...
no i chyba wyszlam na potwora...;) mysle jednak ze wieksza krzywde zrobilabym i jemu i sobie, zostajac z nim...jedno uczucie nawet bardzo silne, nie wystarczy na dwie osoby na dlugo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
Ha, ja mam odwagi i to za tyle :P Kiedyś narobiłam sobie wstydu z związku z nim, zreszta w dzisiejszych czasach byłoby to zachowanie normalne i nikt nie poczytywał go sobie za nienormalne :P A co mi , opowiem ...Było to prawie 5 lat temu Mój dobry kolega z klasy zdobył jego nr tel , więc zadzwonilam, chcąc zaprosic go na studniowke ( on na swoja też chcial mnie zaprosic ale mu nie wyszło ), problem na tym polegał, że gdy odwazylam sie i zadzwonilam, on juz byl w pociagu na studia :P a komorek wtedy jeszcze nie mielismy :P Koniec końców, gdy juz go zaprosilam, oddzwonil po tyg ze niestety nie moze ze mna isc,a ja mialam chrype jak diabli nie umialam nic odpowiedziec, jeszcze linia trzeszczała, przerywało ( wiadomo dzień przed wigilia) a moje charczenie tez musialo brzmiec jak usterka na linii :P Pohalował jeszcze chwile do telefonu a ja probowalam odpowiedziec ale z kiepskim skutkiem , po czym sluchawke odlozyl,myslac ze mnie już po 2 stronie nie ma, a ja postanowilam sobie po smutnych swietach dac z nim spokoj. I tyle:) Siara jak diabli. Po pół roku zaczełam sie spotykać z moim obecnym chłopakiem ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysle ze...
Jaka siara? ??! bo ja zadnej nie widze... planowana wspólna studniowka nie doszla do skutku i tyle... nic sie nie skonczylo bo nic sie nie zaczelo...tym bardziej bez zadnych podtekstów mozna sie spotkac i pogadac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
W sumie to tak, tylko nie mam jakoś odwagi :P zagadywanie chłopaków kiepsko mi wychodzi. Długo jakoś nie miałam takiej sposobności...:P Choć fajnie, że ktoś myśli, że jednak nie narobiłam sobie wstydu... :P A z tym moim jeszcze zobaczę, teraz się nie będziemy widzieć dłużej, od października rozpoczynam zaoczne studia, tak że też będę mieć więcej czasu na podsumowanie wszystkiego - i popatrzę przy okazji, jak mu zależy ... Nie chcę przekreślać tych lat, ale zacznę obserwować efekty jego starania sie ... I w razie czego nie będę mieć wątpliwości , już nie.. z Waszych opinii za które serdecznie jestem wdzięczna wynika, że skoro teraz nie zmieni swojego podejścia, to nie zmieni go nigdy, albo przynajmniej do 40 a tak długo nie chce mi się czekać :) ( a tak nawiasem, pewnie nie zmieni )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
Szkoda tylko, że człowiek musi poświecić tyle czasu, żeby się o tym przekonać... Poza tym, to boli, czuć, że się nie jest tą jedyną, z która chciałoby się spedzić życie ( bo konkubinat to raczej kiepska wg mnie forma okazywania uczucia )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...a skad wogole jestes jesli mozna wiedziec? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysle ze...
A on jest dla ciebie tym jedynym? -zapytam przekornie :) Jakby byl byloby ci chyba wszystko jedno czy bedziesz zyla w konkubinacie ;) czy malzenstwie , byle byc z nim, zyc, mieszkac, miec dzieci itp itd A tu chyba jeszcze daleka droga przed wami ...wiec tym bardziej nie zamykaj sie na swiat i innych ludzi bo kiedys mozesz tego zalować :) powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
ze Śląska - pojęcie to dosyć rozległe więc sie nie naraże chyba :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
na pytanie przekorne odpowiem przekornie :P Wiem że byloby mi wszystko jedno ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...mysle ze sie nie narazisz :) Ja jestem z Dolnego Slaska :) tak przez ciekawosc pytam. Nie daj sie facetowi! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddddd
To jest często tak: mężczyzna (najczęściej ale taką postawę przyjmują także kobiety) poznaje kobietę, jet im dobrze, zbliżają się do siebie, ona zaczyna muśleć o tzw: poważnym związku. Marzy o wspólnej przyszłości. On tymczasem skupiony jest na miłej codzienności i do głowy mu nie przychodzi coś więcej. Gdy ktoś daje mu do zrozumienia, ze ona czeka na jakiś gest, najpierw jest zaskoczony a potem wpada w złość, bo: NIE MA NA TO OCHOTY. Po prostu, nie zależy mu na tym. Czesto tak jest gdy para jest w identycznym wieku. Ona już gotowa, on nie. Radzę szukać wśród mężczyzn od 25 roku w górę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
Nie dam się :) A ochoty prawdopodobnie nie ma na to. A z szukaniem -hmmm nie wiem czy chcę :) Nie chcę mieć kogoś na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zołza123
Mam koleżankę, również z chłopakiem była 4 lata, miała jednak problem społeczny do pokonania, chłopak był innego wyznania, wszyscy odradzali jej małżeństwo, a on - on wziął dla niej chrzest, komunię , bierzmowanie... nie wiem, jak teraz wygląda jego życie, w każdym bądź razie wzięli ślub, dziś są szczęśliwym małzeństwem o półtorarocznym stażu .... Morał z tego taki- jeśli komuś zależy, to potrafi się wysilić, a same słowa to jeszcze nie dowód uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
do = --> zgłaszasz veto, tzn znasz kogoś, kto nie jest kobietą a i jego "sympatia" po latach beznadziei nie mija ???? Jak tak, to jestem pewna podziwu, osobiście w to nie wierzę... A chciałabym chyba wierzyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no wiec
czego wy oczekujecie dziewczyny? ze facet jest wasza wlasnoscia? ja chce slub to on tez musi chciec? zmuszacie naciskacie - facet sie wykreca kluczy i jak dla mnie sprawa jest jesna-po prostu niebardzo chce sie z toba wiazac.i nie ma co oszukiwac siebie samej ze jest inaczej.. wtedy powinnas podjac odpowiednie kroki, jakies ultimatum lub jesli nie macie wystarczajaco silnej woli to dalej tkwic w niepewnosci. tylko bez pretensji do calego swiata bo to w jakiej jestes sytuacji jest wynikiem TWOJEGO postepowania i TWOJEJ nieprzymuszonej woli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Ci tak, ludzie sa rozni, wsrod mezczyzn tez znajdzie sie kilku, ktorzy sa sentymentalni i maja jakies glebsze uczucia. No coz, moja znajomosc przeminela szybciej niz myslalem, krotka terapia wstrzasowa i pyk... koniec. Jednak zawsze cos zostaje w czlowieku, uciazliwe to, ale im wiecej czasu uplywa od tej chwili tym lepiej! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coz nie czytalam wszystkiego, ale mam swoje ZYCIOWE przeymyslenia. Czas biegnie, zegarek tyka, nie stajesz sie coraz mlodsza, a faceci leca przede wszystkim na mlodosc! Jeszcze 5 lat mozesz szukac i szukac i uwierz mozesz miec wieeeelu facetow. Ja mam 30 lat i przyznam ze stracilam troche czasu przy panu niezdecydowanym ktory unikal delkaracji. I poczekasz, poczekasz to sie rozpadnie i wiesz, nie bedziesz wspominac milych chwil tylko zalowac straconego czasu i wlasnej glupoty:) Wiem, ze to nie bardzo przyjemne, ale nie masz co sie bac ze zostaniesz sama. czlowiek cale zycie wchodzi w cos nowego, nowe miejsca, trudne wybory. Tak to jest, nie unikniesz tego...a tak wybierasz opcje, ze to on decyduje za Ciebie, bo sie boisz tego co jest za rogiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
U mnie to nie wiem, czy lepiej, tym bardziej , że wcześniejsza znajomość nawet sie nie zdąrzyła rozwinąć :( Jak wnioskuję jesteś mężczyzną , więc może twoje podejście powinnam brać sobie bardziej do serca, jeśli chodzi o mojego chłopaka. Jestem na rozdrożu, sama nie wiem, czego chcę, na dodatek samopoczucia nie poprawia mi fakt, że chłopak, którego traktowałam poważnie ma mnie prawdopodobnie gdzieś , a swoje zainteresowanie mną przejawia w ciagłym kontrolowaniu, gdzie jestem, co robilam itp a przecież jestem uczciwa wobec niego. do no więc --> nie uważam, że on jest moją własnością, i nie mówię na razie o ślubie, a o jakiejś deklaracji chęci bycia ze mną. Jeśli jesteś kobietą, to chcialam spytać czy sama nie miałabyś ochoty być pewna uczucia kogoś, czuć się ważna w jego życiu ?? tym bardziej po dluzszym czasie. I nie mam do nikogo pretensji, ani do świata, ani do ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
Dziwi mnie tylko to, że jedni mężczyźni są pewni po krótszym bądź dłuższym czasie, inni nawet po dłuższym, nie bardzo się spieszą , aczkolwiek "bardzo im na nas zależy". Zaczynam powoli czuć niewarta uczucia, i niezbyt nadająca się do budowania ze mną życia, bo skoro ja mu zaufałam, a on mnie olewa- tzn. kocha, ale tak, jak mu wygodnie, tzn. uznaje że się do życia z nim nie nadaję ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rc = no wiec. jestem facetem i zapewne moj tok myslenia odzwierciedla tok myslenia Twojego faceta. wyglada na to ze zdalas sobie sprawe z tego w jakiej jestes sytuacji wiec w sumie nie wiem co jeszcze moglbym Ci powiedziec? powodzenia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
OK rozumiem, w związku z tym pytanie: w takim razie , skoro nie bardzo mu zależy - jeszcze ze mna się spotyka ?? Z nudów, przyzwyczajenia, z obawy przed moją reakcją na próby zerwania ze mna, z wygody??? Bo chyba nie z miłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no pewnosci to nie mam, jesli juz masz dosc tej sytuacji to po prostu zdobadz sie na konsekwencje i postaw mu ultimatum, kto wie moze mu jednak zalezy? a jesli nie zalezy to znaczy ze trzymaja go te wszystki rzeczy ktore wymienilas powyzej, innej odpowiedzi nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
No właśnie, niejakie ultimatum mu postawiłam, albo raczej wyszło to w trakcie owej poważnej rozmowy - powiedział, ze właśnie miał zamiar za rok się zadeklarować ... Jeśli teraz znów zachaczę na ten temat ( choć wcale nie jestem pewna, czy jeszcze mi na tym zależy), to uzna to za nachalność, bo przecież się określił i znów bedzie krzyk. A czekać to nie wiem czy ma sens, bo i tak czuję ze sie nie doczekam na deklaracje nawet po 3 latach.. Zawsze będzie wymówka typu: nie mam kasy, muszę jeszcze kupić samochód , za mało zarabiam, nie mamy mieszkania więc gdzie się będziemy gnieździć, muszę znależc lepsza pracę, musisz skończyć studia, ja muszę skończyć studia , co myslisz ze bede sie deklarował, a potem wszyscy beda nacisakc na slub... Co lepsze, wcale tej lepszej pracy nie szuka, mieszkania każe szukać mnie ( co też mu wywalilam i któego nie szukam ), w swoim domu jest mu bardzo wygodnie - rzuci matce dwie stówki i myśli że mu się wszystko należy.... Nie chodzi mi o to, że chłopakowi jest w życiu ciężko i ja się teraz nad nim znęcam - materialnie lego rodzina trochę lepiej stoi od mojej, chociaż chłopak ma problemy ze wzrokiem, dlatego nie może pracować w zawodzie, który sobie wymarzył stąd może to całe przygnębienie wycofanie i obawa przed przyszłościa. Nie jest też tak, że szukam kogoś, kto by mnie utrzymywał- pracuję, zarabiam nawet trochę lepiej od niego - mam mądrego szefa, który nawet z powodu dziecka nie zwolnilby mnie z pracy ( sam ma wielodzietna rodzine i rozsadne podejscie) , a w całym tym naszym zwiazku , gdy gdzies idziemy , jedziemy ,płacę zawsze za siebie, a często rownież i za niego, więc nie czuję materialistycznych zaciągów na jego pieniądze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak sobie myślę, że jak ludzie chcą być razem to nic nie jest im w stanie przeszkodzić, brak kasy, brak mieszkania... itd. To wszystko jest do zalatwienia, pod warunkiem ze się kocha i się chce związku. Tak uwazam. Witac Twojemu chłopakowi nie bardzo na tym zależy, traktuje to dosyć luźno. Jesli chcialbym z kims być, zalożyc rodzinę.To nie oglądałbym się na nic, wspólnie jest łatwiej, pod warunkiem, że idziemy w tym samym kierunku! Jedno wspiera drugie. :) To masz szczescie, fajnego szefa masz! Gratulacje! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogol sie na łyso
czekas sobie wiec ten rok, za rok on powie, zebys znowu czekala rok, minie rok, on powie zeby znowu jeszcze rok poczekac, po 12 miesiacach ty zapytasz o slub, on znowu powie ze za rok, minie wiec kolejny rok, a on znowu ze jeszcze nie teraz tylko za rok.... niekonczaca sie historia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
Tak, neverending story... Własnie sobie to wyobrażam, i czuję ze tak to może wygładać... Dla mnie nie osiadanie dóbr materialnych tez nie jest jakimś większym problemem- wiadomo na początku byłoby ciężko, ale każdy chyba to przechodził, no nie ??? Może on sie obawia, że moi rodzice nam nie omogą ( bo nie mają z czego ..) , nie wiem... Z tego co zarabiamy, powoli zaczęło by się nam nawet całkiem wygodnie żyć, tylko ze dla niego problem rozbija się o to, że do takiego mieszkania bez zobowiązań można przyjść, najesc sie , odpocząc, pograc na kompie, ponarzekać na kiepska robote... A gdy sie na mnie zdenerwuje, bedzie mogl zabrać tylek i isc do domu, po czym jak mu przejdzie znow przyjsc , ponarzekac itp...... Sytuacja wygodna i zawsze można sobie zostawic otwarte drzwi spowrotem ... Co do szefa rzeczywiście jest w porządku, i przede wszystkim uczciwy - za 7 razem udało mi się znaleźć pracę marzeń... Szkoda tylko, ze 30 % Polaków musiało wyjechać za granicę, bym ja tę racę mogła dostać ... Smutne bardzo,...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×