Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

jak liść

mój mężczyzna i jego dziecko z poprzedniego związku...

Polecane posty

Pierwsza Mamusiu Najlepsza - jesteś mądrą, wartościową kobietą, wiesz? dziękuję Ci za te słowa... to rzeczywiście ironia losu, że akurat my dwie ze sobą rozmawiamy i rozumiemy się. bo ja Cię rozumiem - nie to, co przeżyłaś... takiego bólu i rozgoryczenia nie da się zrozumieć, jeśli się tego samej nie przejdzie... ja po prostu rozumiem jak jest Ci źle, jak czujesz się skrzywdzona i jak bardzo zależy Ci, by Twój synek nie był krzywdzony... a Ty najwyraźniej rozumiesz, że nie każda \"druga\" musi być z gruntu zła, że zdarzają się i takie, które po prostu poznają i zakochują się w mężczyznie z przeszłością i nie chcą nikogo ranić... nie chcą być wredne wobec byłej żony partnera, ani zastępować dziecku prawdziwej mamy... nie wiem Mamusiu, czy masz wsparcie kogoś bliskiego - mam nadzieję, że tak. ode mnie masz w każdym razie worek przytulań. pamiętaj, że to Ty wiesz najlepiej, co jest dobre dla Twojego syna. BĘDZIE LEPIEJ!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Cię Dziewiąteczko!!! masz sytuację analogiczną do mojej. nawet wiek dzieciaczka się zgadza :) poznałas już synka swojego partnera? pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgrg
- "mój mąż odciął się od przeszłości (...)" - "(...) ale nie boisz się, że to samo może spotkac Ciebie?" - na początku naszego związku miałam obawy i nawet dystans do naszego bycia razem z tego powodu, potem jednak okazało się że mogę polegać na mężu a i los nawet najbardziej odpowiedzialnym ojcom potrafi płatać figle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Rgrg... Właśnie dlatego nie oceniłam Cię, ani nie zlinczowałam jak pozostali. zycie nauczyło mnie jednego - czasami jest po prostu pojebane i zakręcone... sama nigdy bym nie przypuszczała, że będę w takim związku... ale stało się, kocham mojego mężczyznę i akceptuję wszystko co niesie życie z nim. a nie jest momentami łatwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewiąteczka
znam synka mojego mężczyzny lubimy się to bardzo fajny dobry chłopak dobrze wychowany zarówno przez mame jaki tatę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewiąteczka
jak liść masz racje czasami nie jest łatwo ale ja mam pełna akceptację jego rodziny i mojej więc jest pod tym względem ok:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loretka
Drogi Liściu, ja mam ten sam problem, mój mężczyzna ma syna, kocha go bardzo, choc nawet nie wie czy jest jego...ona go zdradziła, a on uznał, że to jego dziecko... i jak to mówi nigdy nie bedzie tego sprawdzał. Ma ślicznego synka, to juz duzy chłopczyk, tez znam go ze zdjęć i tego co mi o nim mówi. Czasem jest mi tylko przykro gdy on mówi, że chciałby był mały mnie pokochał, a ja jego, choc wie, że to nie bedzeie łatwe. Wymyślił to sobie tak, że mamy mieszkac blisko jego syna, by ten mógł zawsze na niego liczyc. Nie wiem sama czy to mozliwe by tak było. Byłabym najszcześliwszą osobą na świecie gdyby on nie miał jednak tej rodziny...tych zobowiazań...ale skoro je ma a ja go kocham i chce z nim byc to spróbuje pokochac i jego dziecko, może z czasem uda mi sie z nim zaprzyjaźnić, lub chociaz sprawic by mnie polubił... pozdrawiam Cie serdecznie i mam nadzieje, że obie podołamy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewiąteczko - ja też, ja też!! mamy pełna akceptację i wsparcie jednej i drugiej rodziny. :) a teraz chcemy, by mała nareszcie mnie poznała i zaczęła się ze mną oswajać. to bardzo mądra i rezolutna dziewczynka; dziecko które naprawdę czuje, że jest kochane przez oboje rodziców. ale poznanie mnie... pewnych reakcji nie przewidzisz... fajnie, że Tobie dobrze się układa i się lubicie :)... strasznie bym chciała za jakiś czas to samo powiedzieć o sobie i malutkiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brokatek
Witajcie ... Najpierw wpisałam się w temacie "macochy łączcie się" a dzięki Tobie liściu znalazłam ten topik... Chciałabym się przyłączyć bo brakuje mi rozmów na te właśnie tematy ... Napiszę krótko że ja taką macochą jestem już 18 lat i mam doświadczenie w różnych perypetiach z pasierbem więc moze się przydam na coś w tej rozmowie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam was moje bratni duszyczki.jejku jak ja to wszystko rozumiem...A szczególnie do czego jest zdolna zazdrosna pierwsza żona..Ale ta \'cudowna kobieta\' podzieliła się z obecnym moim mężem dziećmi...taka wspaniała matka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
loretko - witam Cię bardzo serdecznie w naszym gronie! nie wiem ile jesteście ze sobą... piszę o tym bo pamiętam jakim szokiem była dla mnie wiadomość, że moje kochanie ma dziecko. musiałam oswoić się z tą myślą, przetrawić ją w sobie, stopniowo zaakceptować... może ty też potrzebujesz więcej czasu, by sobie to wszystko ułożyć... jesteśmy rok ze sobą i naprawdę wiem, że chcę malutką poznać. chcę się z nią zaprzyjaźnić, mimo że tyle \"zabrała mi\" z naszego wspólnego życia, że bez niej byłoby łatwiej... dziś już wiem, że nie będzie dla mnie problemem wspólne spędzanie czasu, jeśli oczywiście Ona mnie zaakceptuje. loretko, też przeżywałam chwile, w których chciałam by tamta rodzina nie istniała. ale to tylko chwile... coraz odpowiedzialniej podchodzę do faktu, ze to dziecko po prostu potrzebuje kontaktu z ojcem, nawet jeśli przez to na mnie nie ma chwilowo miejsca. jeśli czujesz loretko, że Twój partner to mężczyzna na całe życie, to myślę, że warto... od tego jak ułożą się Twoje relacje z maluchem tak naprawdę zależy przecież, jak ułoży Ci się z partnerem. nie da się budować wspólnego związku z drugą osobą, jeśli nie uczestniczysz w pełni w jej życiu. życzę Ci dużo szczęścia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brokatku, Anaanico witam WAS!!!!!!!!!! strasznie się cieszę, że coraz więcej kobietek się dołącza!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jak lisc
jak lisc jestes tutaj jeszcze ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co ja mam zrobic jak moj nie chce urwak kontaktu z dzieckiem KTORE nie jest jego? Rok czasu myslal ze jest jego ale wyszlo ze jego ex puszczala sie na lewo i prawo i jszcze mu dlugow narobila (30tys EURO) i TO byl tyl tylko rok jak myslal ze jest ojcem, ale testy DNA wyszly tak jak myslal, ze jednak nie on. Teraz dzieciak ma juz 5 lat a on ja dalej przywozi, jego mamusa a moja tesciowa w sumie bardziej zapatrzona w tego dzieciaka niz wnuki (od braci mojego meza) I w naszym zwiazku jak sa kłótnie to tylko to, boje sie ze kiedys przez ta mala sie ten zwiazek rozwali :( Na szczescie teraz nie przywozi jej co 2 tyg na weekend (tak bylo zanim zamieszkalismy razem) i wynegocjowalam max raz w miesiacu. Dodam, ze gdyby nie to moglabym powiedziec ze mam zycie jak z bajki i facet idealny, ja jednak nie umiem zaakceptowac tego dzieciaka i nigdy go nie zaakceptuje, wiem to glupe ale ja poprostu mam przez oczami obraz tej k***y co tyle narobila zlego. Ehhhhhh blagam dziewczyny dajcie mi sily.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masarenko, witaj... wiesz, to jest chyba istota problemu większości z nas, że nie potrafimy oddzielić w naszych głowach dziecka od matki. utożsamiamy malucha z nią... masarenko, nie przekonasz swojego męża, by przestał kochać to dziecko, więc musisz się jakoś odnaleźć w tej sytuacji. myśl o pozytywach - masz za partnera naprawdę porządnego człowieka, przy którym możesz się czuć bezpieczna, doceń to! nie każdy byłby w stanie znaleźć w sobie tyle siły by zaakceptować nie swoje dziecko... jesli Ty czujesz się raniona przez tę sytuację, to pomyśl jak on musiał czuć się zraniony dowiadując się, że dziecko, które juz zdążył pokochać nie jest jego, że kobieta którą kiedyś kochał zdradzała go... trzeba być naprawdę przyzwoitym facetem, by MIMO TO poczuwać się do odpowiedzialności za małą... masarenko, ta dziewczynka niczemu nie zawiniła, można jej co najwyżej współczuć. chciałabyś być na jej miejscu? mieć taką głupią mamusię i nie wiedzieć kto jest prawdziwym tatą? ma dopiero 5 lat, ale pewnie zdąży jeszcze z tego powodu być nieszczęśliwa w życiu i to pewnie częściej niż raz w miesiącu... wybacz, jeśli za surowo Cię potraktowałam, nie znam przecież całej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprzystojniak
fajnie, ze pojawil sie taki topik. jestem tez po rozstaniu z zona i mam wspanialego synka. jestem jeszcze przed zwiazkami z nowymi kobietami i mam kulka pytan jak do "ekspertek", bo milo poznac zdanie tej drugiej strony:) jak lisc i pierwsza mamusiu najlepsza - fantastycznie widziec, ze jednak istnieja dobre dusze, jak to nazwalyscie po obu stronach "barykady" - choc nie nazywalbym tego w ten sposob. przeciez gdy wszyscy sie dogadaja, to mozna sie wspaniale uzupelniac. to, ze miedzy rodzicami nie wyszlo, nie oznacza, ze musza na siebie patrzec wilkiem (choc niestety akurat u mnie tak jest:() doskonale sobie zdaje sprawe, ze to jest cholernie trudne dla kazdego - doslownie kazdego. dla exmalzonkow i ich partnerow. nie wiem kto najbardziej cierpi ale nie wiem jakbym sobie poradzil z rozdarciem milosci do dziecka i partnerki. choc to calkiem inne uczucie. idealem jest gdy wszyscy zaakceptuja taka sytuacje a dziecko bedzie szczesliwe. mam tylko pytanie. ile czasu minelo od poznania waszych obecnych partnero-tatusiow:) do momentu w ktorym wyjawili wam cala przeszlosc? od roku jestem sam, bo nie potrafie tego jakos ukryc. mowie od razu jaka jest sytuacja, bo chce byc jak najbardziej szczery od poczatku. boje sie, ze gdybym to ukrywal, to wybranka moglaby mnie znienawidziec. dlatego z zadna sie jeszcze nie spotkalem, a kontakty ograniczone sa do internetu. po prostu gdy sie dowiaduja, ze mam dziecko, to nagle milcza, albo to juz nie to. jak sie przemoglyscie do tej calej sytuacji, bo szczerze powiedziawszy wspolczolbym nawet mojej partnerce:o wszystko to popierniczone calkowicie:o masrenka, ja nie mam 100% czy dziecko jest naprade moje (po tym co ona wyprawia juz wszystkiego moge sie spodziewac), ale je zaakceptowalem i przyjalem jako moje. nawet nigdy tego nie zamierzam sprawdzac. wiesz dlaczego? bo wiem, ze wtedy zmienilby sie moj stosunek do niego - na pewno nie drastycznie ale zawsze. a dlaczego on wciaz chce tego dziecka? wyobraz sobie, ze masz 5 lat, kochasz swoich rodzicow az nagle przychodzi tata i mowi "wiesz, twoja mama to kurwa, rozchylala nogi przed wieloma i okazalo sie, ze jednak nie jestem twoim ojcem. spadaj, nie jestes juz moja, niech mamusia teraz szuka ci tatusia". chyba nie musze pisac jakbys sie poczula? co w takiej sytuacji jest winne dziecko?:o tak, zycie jest popierniczone, ale nikt nie mowil, ze bedzie latwo:( ja czuje, ze je przegralem, ale coz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprzystojniak
do mnie to bylo?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Ci \"Jak Lisc\" ... i ja wiem, powiem Ci nawez, ze ta mala mnie uwielbia i zawsze jak cos to najpierw do mnie potem do mojego meza. I tyle razy sobie wmawialam ze to nie jej wina za ma taka patologiczna sytuacje - moj maz mial 24 lata jak tamta mial (teraz ma 30) i juz wtedy ona byla z dzieckiem, wiec zaakceptowal jej dziecko, a ona wyciagnela kasy ile lezie machnela i robila go na prawo i lewo, powiem Ci ze teraz ona jest z nastepnym i w morde ona ma 3 dzieci i kazde ma innego ojca..... :/ Najgorsze jest to co uslyszalam od mojego faceta... zanim mnie poznal, a bylo to juz 2 lata po rozstaniu z tamta ( a ex miala juz nastepnego naiwnego) dalej dzwonila do niego i wyciagala kase \"na dziecko\" TO mnie strasznie boli, ze ona tak podle ich wkorzystala, i jeszcze bezczelnie potrafila zdzwonic ze np kuchenki nie ma i ma na czym malej gotowac i wiesz co oni robili? moj maz i tesciowa? kupili jej kuchenke.... Nawet potrafila zdzwonic ze chciala sobie samochod kupic i czy by jej nie pomogl w slplacaniu rat.... na szczescie juz wtedy zacza uzywac mozgu i powiedzial ze mowy nie ma.... A problem dla mnie jest jeszcze taki ze jak jezdzimy po mala to razem, bo on tak chce zebym i ja jezdzila bo jestesmy razem i wogole.... i rozumiesz jakie to cholerne uczucie widziec tego szmatlawca, ktory akcje czasem potrafi zrobic :/ a mamy do niej kolo 80km wiec jak nam sie spieszylo raz kazalismy jej do polowy drogi dojechac..... czekalismy 30 min do nia po czym laskawie odebrala telefon i powiedziala ze nie przyjedzie bo auto zepsute :/ myslalam ze sie rozrycze... ma domowy mogla zadzwonic No i taie akcjeo dbijaja sie na moich stosunkach z mala.... przepraszam ze tak sie rozgaduje ale naprawde musialam to z siebie wyrzucic bo juz nie daje rady........ Chciala bym nauczyc sie od was dziewczyny takiej wyrozumialosci.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nieprzystojniak, witam pierwszego mężczyznę w naszym gronie ;-) nie zdążę już dzisiaj nic napisać więc póki co pozdrawiam Cię baaardzo cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do nieprzystojnia---- ja sie dowiedzialam jak juz go pokochalam, a ze wlasnie go kochalam to postanowilam ze jakos zagryze zeby i dam raz´de i naprawde moze bylo by inaczej jakby to bylo jego dziecko, mysle ze wtedy zadnych problemow bym nie miala z akceptacja..... ale ta swiadomosc ciagle jest ze to jest obce i nawet niewiadomo kogo :( Tobie zycze powodzenia i dobrze ze mowisz prosto z mostu.... ja tez bym wolala od poczatku wiedziec jaka jest sytuacja..... nie zostawilabym go ale miala bym wiecej czasu na przemyslenie pewnych spraw.....,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masarenka, no kurde ja dzisiaj stąd nie wyjdę ;-) ;-) wszystko to znam, aż za dobrze... bądź dzielna. razem bądźmy. wiesz, właśnie takich kobietek tu szukałam - które mnie zrozumieją i które ja zrozumiem... razem damy radę. obiecuję odpisać. worek przytulań dla Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a a\'propo internetu.... ja mojego meza tez w necie poznalam..... I mysle, ze znajdzie sie jakas silna babka co da rady, i chyba dobrze ze jak uciekaja na poczatku a nie jakby sie juz jakies uczucia zrobili.... Moj maz powiedzial mi jakos po 5 miesiacach pisania a bylo juz spore uczucie z jego strony na szczescie nie ucieklam bo kochalam rowniez. Ale co jakbym uciekla? Mysle ze przezywal by dluuugo... Wiec chlopie nie przestawaj mowic na samym poczatku:) A to ze dzis postanowilam wyrzucic z siebie co czuje to przynajmniej mi lzej, bo malej nie okazuje ze jest mi ciezko, ja musze sie jeszcze wszytkiego nauczyc, tego opanowanie, wyrozumialosci... ymbardziej ze moj stosunek do dzieci byl takie ze sa fajne ale jak nie moje :) Ale do wszytkiego trzeba dorosnac, teraz sie wszystko zmienilo.... I naprawde wiem ze naprawde mam super facete za to co zrobil, ze nie odwrocil sie od dziecka, wiem ze jak bedziemy mieli swoje to oszaleje ze sczescia i ze bedzie swietnym ojcem.... Poprostu musze przestac myslec o tej fladrze (tylko ciezko jak ja musze widywac)... Pozdrawiam was serdecznie i dziekuje za wsparcie ( i Tobie nie przystojny za te moze i ostrzejsze slowa ale pomogly zaczac rozumowac troche inaczej.... czasem dobrze jest widziec oczami faceta)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
razem damy rade, poprostu czasem trzeba sie wygdac komus kto zrozumie a zrozumie tylko ten co to przeszedl albo przechodzi, wtedy mozna razem wyciagac sie za uszy do gory :) JA juz tez dzisiaj uciekam. Dobranoc, spokojnej nocy :) Dziekuje za ten worek :) a ze ja worka nie mam to dla Ciebie listku reklamowke pelna przytulan sle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprzystojniak
masarenka, faktycznie sytuacja nie do pozazdroszczenia:o tylko w tak drastycznej sytuacji twoj facet nie widzi, ze jest kompletnie wykorzystywany? pewnie nie rozmawialiscie o tym niejednokrotnie i... co wtedy mowil? czy czujesz zlosc czy moze bardziej niemoc? powiedz szczerze co czulas w pierwszym momencie gdy dowiedzialas sie, ze twoj partner ma taka przeszlosc? co cie sklonilo aby jednak zostac? ja jakos nie umiem tego ukrywac i za to place samotnoscia. tylko chocbym bardzo chcial, jakos nie potrafie ukrywac. zawsze jest tak, ze gdy zaczynam jakas nowa znajomosc (ostatnio juz nawet mnie to zniechcecilo), sa maile, bardzo dlugie, duzo spraw waznych, mniej waznych. jednak gdy tylko napisze co i jak... no coz. albo kontakt w ogole sie urywa albo jest juz tak plytki, ze nie warto go utrzymywac:o nie mialem wiekszych problemow z oczarowaniem kobiet, tylko nie chce tego wykorzystac, bo uwazam, ze byloby to no fair:o wiem, ze w jednym przypadku (utrzymujje dosc fajny kontakt) gdybym to ukryl, to byc moze potoczyloby sie calkiem inaczej - ale przynajmniej dziewczyna jest szczera i mowi wprost, ze nie dalaby rady. i ja to rozumiem w pelni, bo to nie jest latwe wplatac sie tak w takie historie:o a przez to, ze rozumiem to na nikogo nie jestem wscielky, tylko mi troszke przykro sie robi. to tak jakbym nie byl juz nikomu niepotrzebny:( jednak trafiajac na ten topik, znalazlem iskierke nadziei, ze jednak jeszcze sa kobiety, ktore moga zaufac takiemu facetowi:p nie przepraszaj za rozgadanie - mam ostatnio duzo czasu i chetnie wyslucham:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×