Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Nolaa

Dziwne to wszystko /

Polecane posty

Jak ogranac to wszystko i jak zrozumiec...i jaka decyzje podjac? a moze nie podejmowac zadnej tylko czekac co los przyniesie??? Sprawa wyglada tak ze spotykam sie z facetem praktycznie pol roku, niby jestesmy para ale jednak z pewnym konkretnym dystansem... Jest dla mnie naprawde dobry, czuly, widze jak sie stara, kazda wolna chwile staramy sie spedzac razem, sa smsy sa rozmowy przez tel, wspolne wypady, chodzenie za reke, przytulanie, calowanie, kochanie.Czujemy sie naprawe razem dobrze, powtarza mi ze jestem zajebista ze mnie uwielbia, nie chce skrzywidzic...Ja uwielbiam jego, podoba mi sie z charakteru, z wygladu, zalezy mi i chcialabym traktowac ten zwiazek powaznie, ale co tu myslec kiedy mowi ze mnie uwielbia ze chce sie ze mna spotykac a jednoczesnie dodaje zebym sie nie zakochiwala bo nie wie jak bedzie i niechce zebym kiedys przez niego cierpiala.Pytam czy od razu z gory zaklada ze razem nie bedziemy? Odpowiada ze nie wie, ze narazie nie chce nie potrafi angazowac sie na powaznie brac zwiazek.Wszystko przez to ze przejechal sie i rozstal a bardzo kochal tamta dziewczyne. Rozsadek mowi zebym dala sobie spokoj i nie walczyla, nie robila sobie nadzieii, a zdrugiej strony naprawde jest dla mnie wspanialy wiec jak tu odejsc? kiedy mi zalezy i wiem ze jemu w pewnym stopniu rowniez. Nieraz mowie sobie ze wali mnie to wszystko i nie bede sentymentalna,ale wiem ze to jest ozukiwanie samej siebie bo jednak powoli chcialabym sie ustatkowac... Nie wiem nie umiem od niego odejsc, nie potrafie pierwsza zrezygnowac bo byc moze kiedys by sie udalo...Czy ktos byl w podobnej sytuacji? czy jest mozliwe zeby otrzasnal sie z poprzedniej milosci swojego zycia i zeechcial sie zaangazowac,przestal sie bac ponownego rozczarowania??? Wiem wiem w zyciu wszystko jest mozliwe alee... cos mi mowi ze powinnam sobie dac spokoj ale jak to zrobic kiedy jest wszystko cudownie oprocz wlasnie tego zeby nie traktowac lepiej tego zwiazku na powaznie...Dodam ze ja tez wiem jak smakuje zycie, bylam juz w paroletnim zwiazku gdzie bardzo kochalam i zostalam zraniona.Mimo to chce i potrafie sie angazowac mimo iz wiem ze jest to ryzyko ktore moze sie zakoczyc cierpieniem ale dla milosci chyba warto ryzykowac? Z tym ze ja zdazylam otrzasnac sie ze swojej milosnej porazki bo od tamtego momentu uplynelo duzo czasu, a od jego nie koniecznie...I tak o to mam dylemacik i chcialabym potrafic odejsc ale zbyt go uwielbiam zeby to zrobic...choleraaa czy to musi byc takie skomplikowane, tym bardziej ze mam taki charakter ze nie potrafie pierwsza z czegos zrezygnowac, jak nie mam innego wyjscia gdyby to on odszedl musialabym sie z tym pogodzic ale wiem ze on teraz tgo napewno nie zrobi...Nie jestem glupia naiwna zakochana panienka, zdaje sobie sprawe jak wyglada zycie, jaki jest to uklad, swoje w zyciu tez przeszlam wiec...ale ta iskierka nadziei ze moze kiedys? Ze gdy teraz odejde to bede sie zastanawiala ciagle ze moze gdybym zostala to by sie udalo...wlasnie to jest najgorsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
juz to napisalam na innym topiku ale napisze tutaj raz jeszcze i troche moze rozwine: Nolaa, ja jestem w podobnej sytuacji, ale to ja jestem ta strona obojetna (zraniona w poprzednim zwiazku)... i jak ktos wyzej juz napisal, mowiac, nie jestem gotowa na zwiazek, oznacza to nie jestem gotowa na zwiazek z Toba... moj nowy facet tez sie zaangazowal i mimo, ze mu od poczatku mowilam, ze ja nie jestem w stanie sie zaangazowac i odwzajemnic uczuc... moj ex mnie zdradzil i to boli, owszem jestem juz poza ta historia, ale nie mam ochoty na razie na kolejne powazne zwiazki. Ale pojawil sie chlopak ktory mi sie podobal, i poczulam, ze z nim moglabym sie zwiazac... nie zwiazalam sie bo nie chcialam zdradzic chlopaka z ktorym jestem i nie chcialam go tez ranic, a pozniej ten co mi sie podobal zniknal mi z pola widzenia... reasumujac... on nie jest gotowy na bycie z Toba.. nie poruszylas go na tyle by zapomnial o bolu... nie doradze Ci, czy odejsc czy zostac... ja na razie jestem w swoim zwiazku i pewnie bede jeszcze jakis czas, ale watpie by cos sie zmienilo w moim nastawieniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekaj z tego związku
byłam kiedyś w takim związku, wszystko było idealne - z wyjątkiem właśnie tej reguły - bez zobowiązań. Niby prawdziwy związek ale jednak nie tak do konca........ Ja mimo że od początku założenie było jasne zakochałam się po uszy i doznałam szoku kiedy dowiedziałam się że zdradzał mnie ze swoją byłą dziewczyną........ i jeszcze większego gdy powiedział że nie powinnam być zła bo przecież to związek bez zobowiązań!!!! Zerwałam z nim! Ale po pewnym czasie............ zaczęły się telefony, smsy. Niby chhciał się spotkać na kawe, tak pogadać ot tak o byle czym. Ok, zgodziłąm się bo od czasu zerwania minął ok. miesiąć. A on - Kocham Cię, nie mogę bez Ciebie żyć i takie tam pierdoły, które niestety po tym co ni zrobił na mnie już nie działały. Od tamtejk pory minęły trzy lata, przez pierwsze dwa lata nie fdawał spokoju, wciąż prosił o jeszcze jedną szansę. Ja byłam nieugięta. Koniec to koniec. i wiecie co? dwa miesiące temu okazało się że bedzie miał dziecko........... z moją przyjąciółką............ przyznał się że myśłał że tak zwróci moją uwagę ale niestety los tak sprawił że wtopili...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sippelsweg ma rację - nie jest gotowy na zwiazek oznacza ze nie jest gotowy na związek z Tobą - smutne i boli niestety prawdziwe... podaj maila to przesle tobie ksiazkę \"Nie zalezy mu na tobie - koniec zludzen\" - przeczytalam ją i wiem ze to prawda... są wszystkie objawy postepowania facetow opisane - u mnie to sie sprawdzilo (niestety) tak jak piszą w tej ksiazce - jesli facet mowi ze sie boi albo ze nie jest gotowy na zwiazek to mowi prawde tyle ze nie dopowiada - z Tobą... by nie ranic... a sprobuj tak: gdy kolejny raz uslyszysz od niego taki tekst to powiedz mu (choc serce bedzie cierpialo): to moze odpocznijmy od siebie, albo: zostanmy znajomymi (bez seksu!!!) zobaczysz co odpowie bo teraz jest tak: jemu jest wygodnie, ma to czego chce i czego teraz potrzebuje a z drugiej strony jakby poznal inną to: przeciez mowilem tobie zebys sie nie zakochiwala - i bedzie mial rację :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uciekaj z tego zwiazku - MIALAM DOKLADNIE TO SAMO!!!!!!!!!!! jesli po rozstaniu z tobą droga Nolaa chcial wrocic (ale bez zobowiazan) to bedzie to oznaczalo ze nic sie nie zmienilo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój też wracał... tez bylo mi ciezko... na początku pozwalalam na powroty do czasu jednak... przyjdzie dzien ze otworzysz oczy i zobaczysz sama czy to co jest daje tobie szczescie? czy chcesz by tak wygladal twoj zwizek? dojrzejesz sama do tego... do tej decyzji... jedno jest pewne: u ciebie minelo odpowiednio wiele czasu od poprzedniego zwiazku - u niego nie - i to jest ten ból... i przeszkoda jednoczesnie mowią że na starą milosc najlepsza nowa - tak to prawda ale nie od razu bo inaczej to jedynie mozna ranic te nową osobę bo w głowie nadal bedzie poprzedni partner/ka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to faktycznie nie zaciekawa sytuacja. My zobowiazania mamy takie jak w normalnym zwiazku z tym ze mam go nie trktowac juz jako kandydata na meza. hehe czasami juz nawet sie z tego smieje ale to chyba dlatego ze spotkal mnie taki paradoks :/ Wiem z byla nie ma zadnego kontaktu bo od momentu rozstania nie widzial jej na oczy i nie chce widziec choc ona blagala zeby wrocil bo dodam ze to on od niej odszedl bo psulo sie po calosci i mimo iz kochal to odszedl. Bylam kiedys zdradzona wiec nie wierze slepo facetom nie ufam do konca a kazde klamstwo z ich strony zawsze odkrywalam takze... A z tym wiem ze akurat pod tym wzgledem nie robi nic zlego a gdyby mial inna na oku to by to powiedzial i odszedl. sippelsweg : Nie rozumiem, podobal Ci sie inny ale nie odeszlas od niego bo nie chcialas go skrzywdzic ale przeciez wiesz ze kiedys i tak odejdziesz wiec czy nie lepiej byloby zrobic to teraz bo im wczesniej tym lepiej dla niego? no dziwne to dziwne wszystko bez kitu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anah: wyslalam Ci maila takze jesli mozesz to odezwij sie i wyslij ta ksiazke choc mialam doczynienia z podobnymi teoriami ale zycie to nie ksiazka nie ma tu zasad i regul niestety. kurcze wiem ze lepiej gdybym odeszla, ale jest mi z nim tak dobrze ze ciezko mi naprawde, bo nawet nie mam mu nic do zarzucenia, gdyby chociaz zrobil cos zlego dal mi powod zebym to ja odeszla ale nie wszystko idelanie oprocz tego zwiazku na powaznie choc nie wyklucza ze moze kiedys.Wiem z jednej strony tez tak mysle ze widocznie to nie jestem ja skoro nie potrafi teraz, a z drugiej no mam nadzieje co tu duzo mowic...Do tego skoro mam byc szczera: zostawie go i co? znowu bede siedziala jak palec w domu, znajomi jak to wiadomo, kazdy ma swoje zycie, prace, zajecie, choleraaa no nie chce znowu wracac do takiego zycia jakie mialam zanim go poznalam... Mam do wyboru albo czekac i chwytac chwile cieszyc sie tym co mam teraz a potem cierpiec, albo odjesc teraz zrezygnowac ze wszystkich fajnych chwil i tez cierpiec :/ tak i tak zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja jeszcz ejedną książkę polecę \"Dlaczego mężczyźni kochają zołzy\", niestety nie mam tego w postaci e-booka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tą książke \"Dlczego mężczyźni kochają zołzy\" mam w postaci eboka i czytalam. Nie nie jestem jakas kokietka ktora mu sie narzuca i zyc bez niego nie moze, sam dzwoni pisze, chce sie spotkac, wiem ze jest mu wygodnie ale i mi rowniez, tez cos z tego mam.Gdybym tylko potrafila sie tak nie angazowac? nie mowie ze kocham go nie wiem jak bardzo bo wiem ze az tak nie jest ale przywiazalam sie do niego cholernie,lubie go i wiem ze gdybym powiedziala mu ze mozemy byc zwyklymi znajomymi bez seksu to by sie na to zgodzil bo wiem ze nie chce tracic ze mna kontaktu ale jesli mialabym juz rezygnowac to ze wszystkiego czyli zero kontaktu, tak zeby nie mial za dobrze ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nolaa - książka poszła... \"lubie go i wiem ze gdybym powiedziala mu ze mozemy byc zwyklymi znajomymi bez seksu to by sie na to zgodzil bo wiem ze nie chce tracic ze mna kontaktu ale jesli mialabym juz rezygnowac to ze wszystkiego czyli zero kontaktu, tak zeby nie mial za dobrze ;p\" =====>>>>> no fakt - jak zrezygnowac to ze wszystkiego - jesli go nie kochasz tak na zabój - to moze i rzeczywiscie niewarto tego konczyc... tyle ze jego slowa ze to nie wiadomo czy do konca... ehh... \"Do tego skoro mam byc szczera: zostawie go i co? znowu bede siedziala jak palec w domu, znajomi jak to wiadomo, kazdy ma swoje zycie, prace, zajecie, choleraaa no nie chce znowu wracac do takiego zycia jakie mialam zanim go poznalam... Mam do wyboru albo czekac i chwytac chwile cieszyc sie tym co mam teraz a potem cierpiec, albo odjesc teraz zrezygnowac ze wszystkich fajnych chwil i tez cierpiec :/ tak i tak zle\" =====>>> fakt bez sensu jest siedziec w domu... cokolwiek sie nie zrobi i tak jest zle - wszystko ma swoje plusy i minusy - ot życie... u ciebie nie ma tej drugiej (nie w sensie fizycznym) moze o tyle jest lepiej... boje sie tylko ze on nie angazuje sie na serio bo nadal liczy ze znajdzie inną??? oby nie... pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to pięknie
mam w tej chwili to samo , jesteśmy po rozstaniach i spotykamy sie od roku , początkowo od czasu do czasu , a ostatnio coraz częściej, powtarzam sobie nie angażować się , i bardzo uważać , ale widzę że coraz trudniej mi to przychodzi , zaczynam czekać na te spotkania , a na dodatek zaczynam chyba próbować wyczytać z jego słów czego chyba nie ma , dzisiaj rano postanowiłam zrobic sobie dłuższą przerwę , ochłonąć i lekko sie zdystansować , niech on mi da jasny sygnał , oboje byliśmy zranieni przez poprzednich partnerów , rozumiem że moze sie bać , ale ja równiż ryzykuję i to dużo , weszłam w tą znajomosć świadoma konsekwensji jakie mogą mnie spotkać , zakocham sie i bedę cierpieć gdy usłyszę nie , zaangażuje i mnie odepchnie a mi trudno bedize sie z tym pogodzić , sama juz nie wiem co robić , nie mogę naciskać , nie chcę rozmawiać bo widzę że on nie za chetny do takiej rozmowy jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli nie chcą z nami byc to nigdy nie są chetni do takiej rozmowy... nie angazuj sie (łatwo powiedziec wiem) - postaraj sie traktowac jak kolege!!! inaczej wroci to co bylo - przerabialam to - teraz trzymam krótko - jesli juz jakiekolwiek kontakty to kolezenskie - trzymam sie tego i nie odpuszczam... bo jego starania (a raczej "starania") są słomiane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anah dzieki za ksiazke, napewno poczytam. No to pieknie: Wmawiasz sobie zeby sie nie angazowac tak samo jak ja, tez trzymalam sie krotko na poczatku, powtarzalam tylko sie nie angazuj ale tak sie nie da nie oszukujmy sie, tak by chcial kazdy nie angazowac sie zeby potem nie cierpiec ale gdy spedza sie ze soba duzo czasu, rozmawia szczerze o wszystkim, spotyka dlugi czas to czlowiek chce czy nie przyzwyczaja sie, angazuje tacy jestesmy. Wiem ze wlasnie te drugie strony jak i w moim przypadku jak i twoim tez trzymaja sie krotko powtarzaja nie angazuj sie bo nie chce potem cierpiec. MOj powiedzial ze przejechal sie konkretnie 2 razy i juz nie bedzie taki glupi bo 3 raz nie chce i dodal ze i tak juz troche sie zaangazowal.Wiem ze broni sie przed tym ze nie chce z obawy przed cierpieniem,ale niestety milosc zawsze bedzie ryzykiem!!! bo ludzie po 20 latach malzenstwa sie rozchodza wiec pewnosci nigdy nikt i nic nam nie da!!! Ja uwazam ze milosc jest warta ryzyka.Dlatego wpisalam sie na taki loss i wiem na co sie wpisalam ze moge cierpiec pozniej i zapewne bede...ale czy nie warto nieraz korzystac i cieszyc sie pieknymi chwilami czerpac z ycia cos wiecej chobcy placilo sie pozniej za to lzami? warto choc wiem ze i ja nie mam sily by kolejny raz zbierac sie z kawalkow w calosc. Wiec co by nie bylo tak zle i tak zle....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to pięknie
no własnie , śwaidomie sie na to godzę , i sama wiem że łatwo być nie może z drugiej strony , moze jka ja sie zdystansuję to on poczuje że może cos stracić? właśnie tak zrobię , dla mnie to będzie jakieś poczucie ostatniej szansy na zachowanie jednak spokoju , niech to on podejmie decyzje a ja sie dostosuje bo innego wyjscia nie ma :) oczywiscie jeśli tam radę - z tym dystansem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie - nie da się sobie wmówić nie angazuj się... gdzies kiedys przeczytalam: jesli kochasz to daj z siebie całą siebie - co prawda mozesz zostac zranionym ale tylko tak kochasz naprawdę... a jak nie sprobujemy to sie nie przekonamy a chyba lepiej nie musiec sobie kiedys zarzucac: kurcze a moze by sie udalo gdybym wtedy postąpiła inaczej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anah - czy mogłabyć mi także wysłać tą książkę \"Nie zależy mu na tobie - koniec zludzen\" ? Będę bardzo wdzięczna :) pozdrawiam wszystkie dziewczęta w rozterce... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jasne ze moge przeslach (dlaczego mezczyzni kochają zolzy tez) tyle ze mail by sie przydal :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość URZEKŁA MNIE TWOJA HISTERIAA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anah dokladnie masz racje, wiem to po sobie z poprzedniego zwiazku, dalam z siebie wszystko tyle ile mozna bylo dac, nie wyszlo cierpialam ale przynajmniej sumienie mam spokojne ze zrobilam wszystko, za to tamten byly teraz ma wyrzuty sumienia i zaluje, a ja wiem ze dalam z siebie wszystko i jestem spokojna, dlatego teraz boje sie pierwsza zrezygnowac odpuscic zeby potem nie gdybac co by bylo gdybym zostala, bo tylko gdy zostane to sie przekonam i pewnie bede zalowala ale jesli tak to wiecej w zyciu juz sie tak nie wpakuje bo ile razy mozna,cos w tym napewno jest,on sie boi, moze i troche czeka az spotka inna, nie wiem...Wiem ze jest o tyle wporzadku wobec mnie ze mowi mi otwarcie jak jest i co on czuje.Moze powinnam dac mu czas moze powinnam odejsc, a moze poczekac az samo sie rozwiaze to kiedys,zdaje sobie sprawe ze moze kiedys on mnie zostawic ale wtedy bedzie to ostatnia taka znajomosci kiedy to facet zostawil mnie bo potem to ja bede zostawiala, jak to mowia do 3 razy sztuka i on jest tym 3 wiec chyba narazie jeszcze poczekam zobacze ile dam rade poczekac, sprobuje wziasc sie bardziej na dystans,ale nadal rozwazam czy zostac czy odejsc,cos mi mowi zeby odejsc ale nie chce tracic tych fajnych chwil teraz...ciagle dylemat ale juz nie przynudzam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jest wlasnie to: rozum mowi jedno a serducho przeciwnie... niestety nie mozemy przenies sie w przyszlosc by zobaczyc co bedzie (moze to i dobrze) - moze warto zyc i brac to co daje zycie (carpe diem) tyle ze jesli sie zaangazujemy (a nie jest to niemozliwe w koncu przebywajac z kims tyle czasu i gdy czas ten jest mile spedzany to tym bardziej) to bedzie bolalo... jak dlugo on byl w tym zwiazku z powodu ktorego cierpi? ile czasu mineło od jego zerwania do waszego zwiazku? widac nie \"wyleczyl sie\" z niej... u mnie tak było... (ehh dlugo moglabym tu mowic) a wtedy niestety to nie wyjdzie... bo w myslach jest zawsze ta poprzednia/poprzedni... moze i bedzie czas (i pewnie w to chcesz wierzyc) ze zrozumiem ze z Tobą bedzie szczesliwy, moze zmieni zdanie... jesli nie - to oby to nastalo szybko (wybranie, podjecie przez niego decyzji) bo sama wiem ze im dluzej trwamy w zwiazku tym jest trudniej podjac decyzje... choc i tak w koncu otworzą sie nam oczy i stwierdzimy czy zostajemy i robimy cos z tym czy ucinamy nitkę i konczymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anah byl w zwiazku 3 lata byl zareczony, poznalam go jakies 3 czy 4 msce po tym jak od niej odszedl, wiem ze nadal go to boli i nie dziwie sie bo i mnie bolalo bardzo dlugo dlatego akurat to rozumiem i wiem ze to przechodzi przeciez kiedys, wiem ze go to boli ze jeszcze sie tak nie pozbieral ale wiem tez ze to ze sie pozbieral w bardzo duzej mierze zawdziecza mi i jak to sam stwerdzil ze dobrze ze od tamtej odszedl bo nie bylo sensu meczyc sie tak.Fakt kochal ja chcial sie z nia okajtac ale poprostu jej postepowanie powodowalo ze wiecej w tym zwiazku bylo klotni, zazdrosci itp ze meczyli sie i cierieli ,napewno gdyby wszystko bylo tak jak trzeba to ozenilby sie z nia...dlatego nie moge od niego oczekiwac ze po pol roku zapomni o tym ze ona byla bo sama przez to przechodzilam i wiem ze na to potrzeba czasu...Kiedy powiedzialm mu ze zastanawiam sie nad odejsciem bo nie potrafie trkatowac go jak dla zartow (no bo skoro nie powaznie to jak niby) to powiedzial ze nie wie co bedzie ze moze akurat nam sie uda ale nie wie dlatego nie chce bym sie angazowala dopoki sam nie bedzie wiedzial....ohh jakie to jest zamotane wszystko...sama widzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nolaa to fakt powazny zwiazek - i malo czasu uplynelo... moze warto dac szanse wam :) skoro nie klamie i skoro przede wszystkim nie ma tej trzeciej to mozna sprobowac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie przed chwila dzwonil do mnie choc dzisiaj rano sie rozstalismy ale widzisz wlasnie to jest dziwne, ze on sam dzwoni, jak nie moze sie spotkac to sam pierwszy sie tlumaczy ze np jutro nie moze bo idzie do pracy na ta godz itp sam pierwszy, takze to wlasnie nie jest tak ze to ja proponuje spotkania tylko, albo ze ja zabiegam tylko wlasnie mowie wszystko jest wporzadku stara sie, sama nieraz bylam zdziwiona jak nptlumaczy sie,mowi co robi gdzie byl z kim, jak wraca to daje znac ze jest juz w domu takze tak to wyglada,wiem ze to byl bardzo bardzo powazny zwiazek dlatego wiem ze potrzebuje czasu ale boje sie tez wiadomo bo gwarancji na nic mi nie daje,jasno to mowi...no chyba jeszcze poczekam ale ile? wiem ze mozna sie dlugo zbierac po czyms takim bo sama to przechodzilam kiedys ale wiem tez ze duzo mu pomoglam bo jak to mowia wrocil do zywych gdy mnie poznal.No nic pozyjemy zobaczymy albo wygram albo dostane po dupie znowu.Boje sie tylko bo kiedys mialam troszeczke inna ale ciut podobna sytuacje i najpierw wygralam potem dostalam po dupie dlatego sie teraz boje zeby sie sytuacja nie powtorzyla.A tak wogole wielkie dzieki za odzew i komentarze,buzka :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiem tobie ze jego zachowanie jest - bardzo fair!!! bo nic nie ukrywa... uprzedza... nie zostawia na lodzie... kurcze chybabym sprobowala... tyle ze to czekanie... ale z drugiej strony jestescie dopiero (az???) pol roku czyli niecaly rok po jego zerwaniu - to bardzo swieze jeszcze... daj czas... poczekaj... chciazby do lata... do wiosny... zobaczysz co bedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie poznal gdy uplynelo od momentu zerwania z nia 3 miesace. My spotykamy sie jakies 5mscy, wiec jesli poczekam do wiosny to wtedy minie rok jak sie spotykamy...troche dlugo ale wtedy wiele by sie wyjasnilo,jesli po roku nadal by nie chcial wtedy napewno bym odeszla tylko czy wtedy bym umiala? skoro juz teraz byloby mi ciezko to zrobic...cholera no trudna sytuacja bo ryzykuje cholernie cierpieniem i to takim konkretnym...jak to mowia jest ryzyko jest zabawa..narazie uciekam z kompa ale jakby co pisz, a moze Ty masz jakis problem? to chetnie wyslucham.Jeszcze raz wielkie dzieki za odzew ;) pozdrawiam cieplutko trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie - rok to juz cos... tym bardziej ze swieta/sylwester po drodze :) a swieta na facetow z reguły dobrze wpływają... choc fakt faktem przejdzie mu wtedy pewnie przez mysl - rok temu bylem z nią... ale co bylo a nie jest... ;) ja bym poczekala... wiem ze im dluzej tym gorzej bedzie odejsc... ale on jest z tobą szczery niczego nie ukrywa (i choc w tej ksiazce piszą nie chce byc w zwiazku oznacza ze nie chce byc z tobą) to ja bym sprobowala... poczekalabym do wiosny... tak jak piszesz bedzie rok... zobaczysz co wtedy bedzie... on jest szczery droga Nolaa mowi gdzie jest co robi, uprzedza o spoznieniach (wierz mi to zadka cecha u facetow!!!)... co do mnie to jestem akruat na etapie - leczenia sie z milosci... wydawalo sie byc inaczej... wydawalo sie byc pieknie... niestety nie byla to do konca prawda... ale dam radę... i tak za dlugo w tym trwalam... bedzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No fakt, też doskonale wiem co to kłamstwo bo kiedyś ktoś mi to zafundował, dla mnie najważniejszą rzeczą jest właśnie szczerość, wole najgorszą prawde niż najlepsze kłamstwo,tego obecnego właśnie od początku bardzo ceniłam za szczerość bo powie mi praktycznie wszystko,może i faktycznie narazie poczekam, a fakt po drodze sylwester a już coś wspominał gdzie chciałabym go spędzić, kurcze ale czy ja zawsze musze mieć takiego pecha i trafiać na faceta który rozstał sie z miloscia swojego zycia, i co mam byc z nim wiedzac ze nigdy nie pokocha mnie tak jak tamta, choc na pocieszenie mam fakt ze od tamtej odszedl.Tez kiedys mialam milosc swojego zycia ale ten etap mam juz za soba i potrafie pokochac rownie mocno innego, takze wiem ze sie da, trze tylko czasu. Z tym ze zauwazylam ze faceci gorzej znosza takie rozstanie niz kobitki,oni strasznie idealizuja ta pierwsza milosc, ale moze i ja tak mialam na poczatku, teraz juz nie pamietam nawet... Jak to sie w zyciu potrafi wszystko odwrocic do gory nonagi hehe. No zycze Ci abys uleczyla sie do konca i spotkala porzadnego faceta naprawde, milosc jest wazna w zyicu jakby nie bylo,kazdy potrzebuje bliskosci. Gdyby ten moj nic nie mowil o tym zebym sie nie zakochiwala i ze nie chce sie angazowac na powaznie to po czynach myslalabym ze wlasnie zalezy mu bardzo...a to ze w jakims stopniu mu zalezy to wiem bo napewno nie byloby mu obojetne gdybym odeszla ale wiem ze wytrzymalby tym bardziej ze wytrzymal gdy zdecydowal sie odejsc od tamtej swojej...oj moglabym tak pisac i pisac tyle jest pytan bez odpowiedzi watpliwosci...widocznie nie moze byc nigdy idealnie a przynajmniej nie u mnie, zawsze jest jakas przeszkoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie zeby bylo smieszniej juz na samym poczatku powiedzialam ze nie znoszę klamstwa i ze nie uznaję dwoch frontow oraz ze nie tykam zajętych... jasne zasady (bardzo wygodne dla niego) - niestety on nie odzwierciedlał tego samego (choc wydawalo sie ze jednak tak) a co do was - sama mowisz ze wspominal cos o sylwestrze :) co do tego ze tamta byla miloscią jego zycia... no ok - fakt w koncu byli zaręczeni ale z drugiej strony widac ze facet jest odpowiedzialny i rozsądny - wolał ją zostawic bo wiedzial ze to do konca nie jest to!!! \"i co mam byc z nim wiedzac ze nigdy nie pokocha mnie tak jak tamta,\" ======>>>>> daj czas moja droga!!! nie mozna się odkochać w 5 minut bo to jest zwyczajnie niemożliwe :) \"choc na pocieszenie mam fakt ze od tamtej odszedl\" ====>>>> no dokładnie!!! musi minąć trochę czasu - weź pod uwagę to (a pewnie juz to bralaś pod uwagę) ze miał z nią powazne plany więc i musi minąć trochę czasu aż zmieni obiekt swoich uczuć (że się tak wyrażę ;P ) \"Tez kiedys mialam milosc swojego zycia ale ten etap mam juz za soba i potrafie pokochac rownie mocno innego, takze wiem ze sie da, trze tylko czasu\" ===>>> sama widzisz... tyle ze u niego różnica jest taka że nie minęło wystarczająco dużo czasu zanim poznał Ciebie - ale sam też przyznawał że bardzo mu pomogłaś się pozbierać :) a to oznacza że tobie ufa i może na Tobie polegać :) \"Gdyby ten moj nic nie mowil o tym zebym sie nie zakochiwala i ze nie chce sie angazowac na powaznie to po czynach myslalabym ze wlasnie zalezy mu bardzo...\" =====>>> ja wiem że nam kobietkom wydaje sie ze 5 miesięcy to strasznie długo ale z drugiej strony by być kogoś pewnym to trzeba z tą osobą pobyć - a skoro facet tak podchodzi do sprawy to widać że poważnie traktuje uczucia i nie będzie Tobie klepał po 2 tyg znajomości że Ciebie kocha - ma głowę na karku a pod czaszką mózg który potrafi wykorzystać... domyślam się że bardzo Ciebie bolą te jego słowa - że nie chciałabyś tego słuchać ale daj mu czas... wytrzymaj jeszcze trochę... a czy to abyś się nie zakochiwała często powtarza? kiedy powiedział to tobie ostatni raz? ile razy zdarzyło mu się to powiedzieć? czy częstotliwość tego zmniejsza się? mam nadzieję że tak :) wiem że masz wiele wątpliwości - ale poczekaj... i bądź dobrej myśli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×