Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lolotoska

Kobiety pracujące i mające mężów, dzieci, jak sobie radzicie z obiadami?

Polecane posty

Gość Lolotoska

Gotujecie wieczorami, a potem odgrzewacie wszystko na drugi dzień, czy wracacie z pracy, rzucacie torebkę w kąt i bierzecie się do gotowania? Co najczęściej gotujecie? Robicie pierogi, knedle, naleśniki z nadzieniem? Mnie się nie chcę.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja np. tak
Ja np. zupy robię wieczorami na następny dzień, czasami mąż wieczorem zrobi sos, bo to on ma talent do mięs. Ziemniaki strugam rano i po przyjściu o domu tylko włączam i gotuję. Dorabiam tylko jakąś surówkę czy mizerię i obiad gotowy. Czasem mi się nie chce, to wcale nie robię obiadu i jemy kanapki albo zamawiamy coś z dowozem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja np. tak
Pierogi czasami kupuję gotowe, nie chce mi się robić, to za dużo roboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wracam z pracy do domu
dopiero o 19.00 to już nie bardzo jest pora obiadowa;) dziecko jadło obiady w przedszkolu,teraz zaczęła szkołę i będzie jadła w szkole,a mąż je u teściów i tu nie mam żadnych wyrzutów sumienia czy problemów,mama chętnie syna karmi,pasuje mi to, a ja?ja obiadów nie jadam w ciągu tygodnia, a w weekendy jestem w domu wtedy jest normalny obiad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooooooooooooooooo
Ja tez nie zawsze gotuje.Z pracy to nieraz wracam o 22-23 i niechce mi sie rano wstawac wczesniej aby cos przygotowac.jak mam wolne to robie obiady, jak mam 1 zmiane i wróce nie za pózno to tez robie (czesto,gesto takie gotowce-słoiki, mrozonki kupuje) I podziwiam zony ,które got. codziennie tzn. codziennie maja obiad.(oczywiscie te pracujace)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lolotoska
ja chadzam jak prawdziwej damie przystoi do restaurant. a moj wpieprza pierogi mrozone z patelni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obiad w 5 minut
:D to mój sposób, poza gotowaniem zupy na kilka dni czy kupowaniem gotowego.... np. makaron ryżowy (taki co się tylko wrzątkiem zalewa).... do tego oliwa extra vergine podgrzana na patelni z czosnkiem i pietruszką, wszystko posypane parmezanem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lolotoska
Dodam jeszcze, że mając na względzie moją kondycję psychofizyczną, w każdy wtorek robię sobie lewatywę z płynu do płukania "Coccolino" a następnie śmiaym krokiem wychodzę na ulicę zagadując przechodniów i śpiewając im ormiańskie pieśni weselne. :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atunia
na babranie się z pierogami, uszkami itp mają czas panie które nie pracują, domowe jedzenie wychodzi wtedy taniej ale jest bardziej pracochłonne. W weekend owszem można po łokcie się uwalać, ale nie lepiej wyjść na spacer? czy te tony własnoręcznie zrobionych pierogów zastąpią kontakt z rodziną lub zasłużony odpoczynek? Pracuję, mam 2 dzieci, studiuję, zdarza mi się zrobić ruskie dla dzieci, ale wtedy leci hurtem i zamrażam. Głównie gotowe dania są w środku tygodnia..z niedzieli rosółek potem pomidorowa i tak w kółko..fixami się nie strujemy i nie jest tak oklepane jak schabowy. Dzieciaki lubią np. spaghetti, czy to oznacza, że mam kupić wszystkie składniki i obierac, dusić, przecierać? od tego jest Dolmio spory słoik, bez konserwantów, do tego mięcho mielone (ale nie z paczki), makaron, ser i ...już. Zupy warzę tylko wieczorem, ziemniaki obiera to dziecko które wraca ze szkoły pierwsze i jakoś się kręci cały system. Zresztą mąz też może zrobić zakupy, nie? Obieraczka do jarzyn nie gryzie. Jeśli masz za malo czasu i zauważyłaś że Twoje życie kręci się wokół kuchni zagon rodzinę do pomocy. Moja córka wczoraj (niedziela najbliższe sklepy zamknięte) chciała naleśniki..zrobiłam ciasto a dziecko samo zrobiło resztę i była dumna i pochwalona za smakowite żarełko. Zróbcie listę, takie menu jak w przedszkolu z rozpiską na każdy dzień, w piatek np. robicie zakupy tych skladników które sa na liście to b. ulatwia kwestię obiadów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przed i po pracy
Ze względu na obiady wstaję godzinę wcześniej. Nie dlatego, że mąż nie wytrzyma bez obiadu, a dzieci nie najedzą się obiadem w szkole, ale dlatego, że bez obiadu chodzę głodna, dzieci marudzą, a mąż nie potrafi gotować. Wstaję tę godzinę wcześniej przygotowuję kotlety, obieram ziemniaki, albo robię zupę. Potem wracam z pracy, gotuję albo podgrzewam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobiety idzcie po rozum do
glowy i dzielcie sie obowiazkami z facetami wracasz o 19 z pracy maz siedzi juz wczesniej i idzie do tesciow na obiad? w sumie to moglby przygotowac obiad dla siebie i ciebie skoro jest wczesniej.... ponoc mamy prawne rownouprawnienie-szkoda ze tylko w teorii zacznijcie wprowadzac to w zycie! (nie mowie zeby zwalac wszystko na faceta ale dzielic sie wg mozliwosci) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja robię obiad góra 2 razy w tygodniu ale w ten sposób, że robie od razu kilka porcji i zamrażam. Ciągle mam w zamrażarce potłuczone i przyprawione kotlety schabowe, filety z kurczaka, gulasze, bigosy, leczo, nawet zupę jak gotuję to tak że połowę jemy przez 2 dni a połowę zamrażam i tym sposobem gotuję obiad tylko 2 razy w tygodniu a w pozostałe dni wyciągam z rana z zamrażarki to co ma się na obiad rozmrozić. Przychodzę z pracy to tylko rzucam na patelnie, do garka ryż, kaszę lub makaron bo ziemiaków nie jadamy i w 20min mam obiad. A w weekendy odpoczynek, knajpa, chinszczyzna albo mąż zakasa rękawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kobiety idżcie po rozum
bez przesady, nie każdy musi się znać na wszystkim! a skoro jest możliwość zjedzenia u rodziców to dlaczego nie? może są na emeryturze i cieszą się i z wizyt syna i z tego że mogą pomóc? ja ostatnio 2 dni "siedziałam" przy lejącym się kranie (musiałąm odciąć dopływ wody i nie korzystać z umywalki), bo męża nie było.... a ja niestety nie umiałam go naprawić- czy to też jest przeciw równouprawnieniu? czas miałam przecież :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja tez tak robie
ze gotuje wieczorem i zamrazam np gulsz, bigos, miesa w sosach, zupy a potem tylko odgrzewam, ewentualnie mam zawsze kupione jakies pierogi owocowe lub pyzy z miesem, czy nawet parówki na goraco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietka_taka
my codziennie jemy zupki chińskie Vifon sa pyszne i bardzo pożywne z tym że mój mąż najbardziej lubi krabową ostrą a ja wolę grzybową łagodną ale mąż mówi, że tak jak ja robię te zupki to nikt nie robi! :-) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka z hrubieszowa
super! jak to robisz, bo mi te zupki nie wychodzą :-o mój misiu mi mówi że to przez to, że nie otwieram tych torebek z suszem i olejem tylko zalewam je wrzątkiem nieotwarte, ale myślę że mnie tylko podpuszcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak można pracować i zajmować sie domem? :( I to i to na pół gwizdka czyli byle jak :( współczuje waszym rodzinom...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość perski dziadzio
ja pracuję i zajmuję się domem i bardzo dobrze mi to wychodzi moja żona jest zadowolona :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mąż stołuje się gdzieś na mieście ja nie jadam obiadów a dla córki gotuje wieczorem w wyjątowych sytuacjach przygotowuje posiłki niania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oranżadka a napisz proszę skarbie jak twoim zdaniem można to robić na CAŁY GWIZDEK? HE?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też to mam
sososososso, może nie "talks" a "speaks" tak przy okazji....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .mgbv
Gotuję na 2-3 dni. Pierwszego dnia jest np. gulasz z ziemniakami i surówka z pomidorów, a drugiego z kaszą i ogórkiem kiszonym. Dzieci jedzą obiady w szkole i przedszkolu, dla nich jest to juz praktycznie kolacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od lat robię na dwa dni.Nawet wtedy kiedy nie pracowałam.Życie nie kończy się na gotowaniu i znam wiele przyjemniejszych sposobów spędzania wolnego czasu.Fakt,u mnie nie ma żadnych torebek,słoików i dań w 5 minut,ale ja mam specyficzny rozkład \"zajęć\"i przeważnie mam czas by ugotować. _-->ja wracam z pracy do domu --> a Tobie nie mógłby przynieść?Ja rozumiem,że syna karmi ale żadne z nich nie wymyśliło,że Ty też możesz mieć chęć na obiad?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianemka
Ja tez mam juz dosyc gotowania :o Moje dziecko to niemowle i pomagac moze by chciała :D ale nie umie... A maz nie umie gotowac. A nawet jakby sie nauczyl to robi przy tym taki bałagan ze sprzatanie po nim zajeloby mi wiecej czasu niz samodzielne gotowanie. A posprzatac nie posprzata po sobie bo nie znosi myc garow i nic w tej kwestii sie nie zmieni. Dlatego ja gotuje, piore, myje naczynia, sprzatam, wyrzucam smieci, wstaje w nocy do dziecka, odbieram dziecko od babci, oczywiscie od 7 do 15 pracuje... i mam juz cholera dosc. Maz pomaga przy opiece nad dzieckiem miedzy 17 a 21. Ale nad ranem jak sie obudzi mała to ja wstaje bo on jest zmeczony i nie da rady... Ja jakos musze dac rade. A jak mowie ze spac mi sie chce to "trzeba było isc spac wczesniej". Tzn on moze sobie posiedziec do pozna przy kompie bo rano moze sie wyspac, ale ja juz nie... KU**** No to sie wyżaliłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem 79
a co by było, gdybyś Ty też nie znosiła myć garów? zarośłibyście brudem? idiotyczna argumentacja lenia, któremu nie chce się palcem ruszyc :o ja też nie lubię zmywać, ale co mam zrobić jak mam brudne naczynia w zlewie? olać to, wyrzucić i kupić nowe, czy moze zagryźc zębyu i zmyć? 15 minut mnie nie zbawi. partę razy by coś ugotował i musiał po tym zmywać, to nauczyłby się nie robić syfu :o ale to jest taki idealny mechanizm obronny - nie lubi myć, więc nie zmywa, gotować moze i lubi, ale syf po sobie robi, wiec też nie gotuje, bo kto będzie po nim sprzątał. :o powiem wam, zę czytam was i jestem przerażona, nadal kobieta robi za kombajn w większości przypadków, a pan i władca jest zbyt zmeczony, zeby ruszyć chociaż palcem :o no i zmywać nie lubi, więc nawet w tym nie pomoże :o a jak facet ma dwie lewe do mycia garów, to niech żonie zmywarkę zafunduje :P mój też nie lubi myć, ale jak musi, to zmyje :P nie ma że boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
własnie ,nie chce mi sie gotowac ,sprzątac..ale chce wam sie jesc ubierac i.t.p..??? i to co dzien musicie robic...a bo to jest przyjemne:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minorka
ja wracam z pracy ok 19, wiec wtedy gotuje maz, W weekendy mam czas wiec sie rewanzuje:) Moze nie jest on najlepszym kucharze i czesto korzysta z jakis gotowcow lub polgotowcow, ale jak sie wraca tak pozno to naprawde milo zjesc cos cieplego i zawsze go za to pochwale:)) maz zdaje sobie sprawe z tego ze jest wczesniej i wie ze przyjde glodna, nie czeka wiec az wroce i bede pichcic cos do poznego wieczora. Zadne z nas nie przepada za gotowaniem ani zmywaniem, ale skoto oboje pracuje trzeba jakos dizelci sie obowiazkami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianemka
Moj maz uwaza ze ja w pracy sie mniej mecze niz on... I wczesniej koncze (nie wazne juz ze wczesniej tez zaczynam). Wiec to on musi odpoczac a nie ja.... Boshe... w sumie to on nie jest zlym mezem, ale wole sie tu wyzalic niz mu gledzic, bo zalezy mi na malzenstwie... Jak z nim rozmawiam to jakos nie umiem uargumentowac swoich racji... Ona zawsze odwroci kota ogonem i wychodzi na jego... Ja dalej robie ale wychodzi na to ze robi on. Bo np ja nie oznajmiam głośno jak np DZISIAJ POSZŁAM I KUPIŁAM KURCZAKA albo UMYŁAM KIBEL albo RANO UBRAŁAM DZIECKO. Robie to automatycznie bo to trzeba zrobic i po wszystko komentowac. Ale on kazda rzecz podkresla ze zrobil. Wiec sie bardziej przepracowal...Bo on TYLE rzeczy zrobil a ja nic... A ja to odczuwam ze robi mi laske ze mi pomaga tak jakby wszystko w domu to moj obowiazek (bo mam malo meczaca prace i malo platna - administracja ) a on robi laske i mi pomoze. A je jestem wredna bo sie jeszcze czepiam i mam pretensje... Nie czuje obowiazku ze cos trzeba zrobic bo TRZEBA. Ubrac dziecko? Po co, moze łazic w piżamie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podddddnoooossseee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×