Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość malenka lenka

co byście zrobili na moim miejscu?? doradźcie proszę!!!!

Polecane posty

Gość malenka lenka

zainspirował mnie topic o wyprowadzkach od rodziców. mam 24 lata, ostatni rok studiów. nie chcę już mieszkać w domu z rodzicami, tylko wziąć ślub i się wyprowadzić do wiekszego miasta. mam troche toksyczną mamę, która zresztą nie lubi mojego narzeczonego. nie wiem jak jej to powiedzieć o ślubie i przeprowadzce. chce się usamodzielnić, za bardzo trzymam się domu. nawet studjuję w tym samym mieście. od lat nic się nie zmienia. ale boję sie że mam mnie wyśmieje, mojego chłopaka też, bo on ma słabo płatna pracę. co tu robić? zostać w rodzinnym mieście pod okiem mamy czy wyprowadzić się i zacząc żyć na własny rachunek? to wszystko jest takie dla mnie trudne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
duża już z Ciebie dziewczynka więc jeśli czujesz taką potrzebę to wyprowadźcie się, przecież gdy skończysz studia też zaczniesz zarabiać (o ile już nie pracujesz?) i jakoś tam dacie radę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malenka lenka
niby tak, ale boję się troche tego że mi się nie uda i będę musiała wrócić do rodziców z podkulonym ogonem. to będzie upokorzenie. poza tym u mnie w domu panuja troche inne zasady. ma siostrę starszą o dwa i pół roku i ona tez siedzi z rodzicami, nawet nie ma faceta. wiem że mama bardzo by przeżywała wyprowadzkę którejkolwiek z nas. nie chcę jej robić przykrości ale jednoczesnie muszę żyć w zgodzie z własnym sumieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojejeku jejeku
czy może się ktoś jeszcze wypowiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojejeku jejeku
to baaardzo ciekawe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zinia
bierz kochana pod uwagę to, że wkoncu i tak zaczniesz zyć na własnu rachunek. Jeśli tego chcesz to postaw na swoim,rodzice po jakimś czasie zrozumieją... wkoncu, jestes indywidualnością, samodzielną dorosłą kobietą i decyduj o sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja radze sie rzucic na głęboką wode , to trudne ale jestes juz w takim wieku ,ze powinnaś.Mnie już po 19stce z domu wywiało, po prostu jestem taka niespokojna dusza, a tymbardziej jak masz taka matke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz slub i wyprowadzka
to raczej normalne w tym wiekui nieuniknione, mama pomartwi sie i przyzwyczai. Oczywiscie wazne, czy macie za co mieszkac i czy to na pewno ten. A jakie sa mamy argumenty przeciw chlopakowi? Istotne? Moze powiedz mamie, ze chcesz pomieszkac na probe i sprawdzic jak to jest, wtedy nawet mozesz wrocic podkulonym ogonem, jakby nie wyszlo. Raczej zamiast pytac na forum pogadaj z mama. jak ona to widzi , jakie ma za i przeciw.Nie stawiaj jej przed faktem dokonanym, bo to w koncu najblizszy czlowiek, moze byc jej przykro,ze nie masz do niej zaufania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maaaaaaaama
Jestem mama 26 latki, skacz dziewczyno na głeboka wode, nie bój się, dlaczego masz wracać z podkulonym ogonem? Jeżeli wrócisz to do swojego rodzinnego domu. Rodzice powinni sami amputować sobie pępowinę jeśli tego nie robią to trzeba im pomóc. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"chce się usamodzielnić, za bardzo trzymam się domu. nawet studjuję w tym samym mieście. od lat nic się nie zmienia.\" Jak miło spotkać pokrewną duszę:) Z tą różnicą ze u mnie nie z powodu ślubu, tylko po prostu - chcę być niezależna. Oczywiście dla moich rodziców sama taka CHĘĆ (bo srodkow jeszcze brak) jest niepojęta:) :) Ale na szczescie juz o niej wiedza i tylko sie dziwią:) Oboje mieszkali całe życie ze swoimi rodzicami. Tata przeprowadził się do mamy i jej rodziców, więc jedyna różnica ze zamiast z ojcem mieszkał z teściem:) i nie bardzo rozumie, co w tym dziwnego i dlaczego miałby chcieć mieszkać sam czy tylko z żoną. Z kolei mama ze swoimi rodzicami miała duże mieszkanie, i nawet jak była panną (a była do 38 lat) nie widziała żadnego celu w kupowaniu mieszkania tylko po to żeby sama w nim siedzieć. Utrzymywała się sama, ale mieszkała z rodzicami. I tak mieszkali az do smierci dziadków, a potem ja się urodziłam :) Niestety wskutek tego mają spaczone podejście do samodzielności. Fakt, że ja bym CHCIAŁA mieć własne M i na nie pracuję i odkładam, najpierw traktowali jako kaprys (przejdzie jej...), potem jako jakieś dziwactwo, teraz już nic nie mówią bo im słów brakuje:) Najwyraźniej jestem BARDZO DZIWNA bo CHCĘ (na razie tylko CHCĘ) mieć własne mieszkanie:) \"poza tym u mnie w domu panuja troche inne zasady. ma siostrę starszą o dwa i pół roku i ona tez siedzi z rodzicami, nawet nie ma faceta. wiem że mama bardzo by przeżywała wyprowadzkę którejkolwiek z nas.\" Ojej!!! nie tylko moi rodzice są więc dziwni:) Oni będą tak uważać ZAWSZE - niezależnie od tego czy będe miała lat 21, czy 24 jak Ty, czy 27 jak Twoja siostra. Zawsze będę ich małą dziewczynką której coś złego się stanie jak się wyprowadzi....;) W takim razie znasz pewnie dobrze tekst: \"A po co Ci mieszkanie? Żle Ci z nami?\" Bo ja znam i zawsze mnie dobija:) Przyznam ze zazdroszcze ludziom którzy opowiadają, że rodzice sami ich popychają do wyprowadzki, bo skoro sa juz dorośli to niech będą niezależni itd... No cóż, nie potrafię sobie tego wyobrazić ze swoimi... Przynajmniej tamci mają problem z głowy, a do tego impuls żeby się tym na poważnie zająć. Za to impuls \"wsteczny\" - taki jak my mamy - może tylko blokować... Co radzę Tobie? To samo co ja bym zrobiła i co zrobię, no może jeszcze nie, bo nie chce pakować kasy w wynajmowanie - olej to i sie wyprowadz. Ja nie mam az takiego bodzca bo 1)jestem ciut młodsza 2)nie wychodze za maz 3)nie mam z kim mieszkać;) wiec jest to wylacznie moja decyzja kiedy sie wyprowadze, a bez bodzca nie chce pchac kasy w wynajem (Warszawa...) Żeby nie wrocic z podkulonym ogonem, postaraj sie zabezpieczyc - najpierw zdobadz prace, porządną umowę, a potem sie wyprowadz, nie odwrotnie! nie musisz duzo zarabiac, wazne zeby to byla praca stabilna. Moze przekonaj faceta, zeby poszukal lepszej (o ile moze, bo wiem ze przeciez nie kazdy...) Nawet jak nie, to z 2 pensji sie utrzymacie:) Co do mamy - trudno, pocierpi i przestanie. I tak któraś z Was, Ty albo siostra, sie kiedys wyprowadzi - jak nie teraz to za 10 lat, nie pomiescicie sie wszyscy: Ty, mąż, dzieci:) , rodzice, siostra... I lepiej zrobic to póki mama jest młodsza, bo za jakiś czas może to być za duży szok dla starszej osoby... No i zdecydowanie dla Was obu nie bedzie to przyjemne doswiadczenie, wiec potraktuj to jak zastrzyk - zacisnij zeby i zrob szybko, zwlekanie nic tu nie pomoze, a lepiej chyba miec to już za sobą? Teraz będzie mała instrukcja:) Pólzartem pólserio, ale może da Ci do myślenia:) Możesz zastosować strategię stopniową - już jutro zacznij cos o tym przebąkiwać, NIE o tym ze sie od razu wyprowadzasz:), tylko np. mów co w urzadzeniu domu podoba Ci sie, np. chciałabym kiedyś mieć taką podłogę, lazienke, dywan... mów mamie o narzeczonym, np. ze chcielibyscie kiedyś miec dzieci, marzycie zeby zamieszkac w...., chcielibyście coś tam... O tym, ze chetnie zostalabys panną młodą... Bez konkretnych odniesien, tak po prostu. Wtracaj takie zdania n/t przyszlosci co kilka dni, nawet jesli ja to denerwuje czy cos Ci odpowiada niemiłego, zachowuj spokój i broń Boże się nie kłóć! Wiadomo że sie z Toba nie zgodzi, ale przyjmie pewne rzeczy do wiadomosci nawet nieswiadomie, a po kilku miesiącach sama się \"przeprogramuje\" - dojdzie do niej mysl, że nie wspominasz o czyms niemozliwym. Jesli Twoja mama tego nie łyknie znaczy ze jest przypadkiem wybitnie trudnym:) Wtedy nie ma rady: wybierz okres kiedy masz mniej kontaktu z rodzicami (Ty lub oni na wakacjach, nie wiem czy ktos z Was wyjezdza za granicę np. do pracy? , jakieś inne wydarzenia ktore Was oddalą...), w tym okresie dopiero powiedz o swoich planach. Jako ze wtedy na bank zacznie sie piekło, maksymalnie szybko je zrealizuj, po co sie wzajemnie meczyć... Oczywiscie przed ujawinieniem planow wszystko musi być gotowe do wyprowadzki - mieszkanie, facet:) itp, zeby mozna bylo zrobic to ekspresowo w razie makabrycznych problemów. Jest jeszcze wersja hardcore - informujesz i wyprowadzasz sie tego samego dnia, walizki przygotowane poprzedniego dnia w szafie i pod łóżkiem, mieszkanko juz zakupione/wynajete i urządzone... Nie polecam, zwłaszcza jesli mama jest starsza osoba o słzbych nerwach:) I wersja ostateczna: robisz to, gdy rodziców nie ma w domu, a potem przychodzisz wytłumaczyć gdzie są Twoje rzeczy:) Hehe, ale sie rozpisałam:) Pewnie dlatego że sama mam sporo przemyslen na ten temat... Dobranoc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS: Ostatnie były oczywiście zartem, nie jestem sadystką:)Oczywiście najlepszym wyjsciem jest rozmowa z mamą, i zaczynaj tą rozmowę tyle razy, dopóki mama pozwoli Ci powiedziec do końca wszystko. Przedstaw swoje argumenty i czekaj, nie wyprowadzaj sie jutro ani za tydzien, tylko daj jej czas. Powiedzenie ze to tylko na próbę też jest swietnym pomysłem - poxniej bedzie 100 razy łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z punktu widzenia mamy
im czlowiek starszy, tym predzej biegnie czas. Nam sie wydaje,ze nasze dorosle dzieci sa jeszce malutkie - bo przeciez tak niedawno to bylo. Budowalo sie dom z mysla o dzieciach,a ledwo czlowiek skonczyl, juz sie wyprowadzaja. Teskni sie do tych dawnych czasow, kiedy byly male i chce sie ten stan jak najdluzej utrzymac. Z drugiej strony dobrze pamietam, jak brdzo chcailam mieszkac sama w tym wieku, nawet bez faceta, ale na swoim, wydawalo mi sie ,ze wlasne mieszkanie to bedzie jedna wielka balanga. Zgodzilam sie na wyjazd dzici na studia,ale w ich pokojach nic nie zmieniam, udaje przed sama soba,ze one tam jeszcze przyjada pomieszkac i bedzie cudownie jak dawniej. Jak dawniej - czyli moje m a ł e dzieci, bez mezow czy zon, bo to sie nie miesci w tej "kompozycji". Ale zycie jest jakie jest, wiem, za czeka mnie ziec, a zycie z zieciem krepowaloby mnie potwornie, nie mowiac o synowej. Milo, uprzejmie, ale kazdy we wlasnym domu. I chyba wiekszosc mam tak w duchu mysli. Rozstanie jest przykre ale nieuniknione. Staraj sie delikatnie postapic z mama, bo to dla niej wielkie przezycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×