Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fionaa21

ile wydajecie na jedzenie na osobe?

Polecane posty

Gość liljka
patusia27 CO NIECO :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liljka
patusia27 co Cie tak nosi :-) cos z Toba nie tak czy moze m-czkę masz :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie za tanio
Patusia- ale z ciebie super gospodyni ho, ho. po prostu geniusz gospodarności. Dzialeczka wielkości chustki do nosa a plony - na całą zime starcza. Niedługo powiesz że żyjesz za 100 złociszy miesięcznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napisałam wyżej za ile mamy w budżecie domowym przeznaczone na życie i nie bedę powtarzać ,wystarczy czytać ze zrozumieniem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurde,w życiu nie zastanawiałam się na ile mi wystarcza proszek do prania.Pojęcia nie mam. Ja strasznie dużo wywalam jedzenia.Nad tym muszę popracować.I już tyle razy sobie obiecuję prowadzić księgowość domową ale nic mi z tego nie wychodzi.Szczęście,że tak do końca nie muszę oszczędzać choć marnowanie jedzenia ciąży mi na sumieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 76476387
nie za tanio podpisuję sie pod tym co napisała liljka . Za takie niskie sumy to można sie utrzymac jedząc tylko chleb , jakies tanie jajka, najtańsze mieso - może mielone z kilkoma bułkami do środka. Ja we dwie osoby na jedzenie wydaję około 1000 zł miesięcznie. To dziennie wychodzi 33 zł. Na dwa obiady, dwa śniadania , jakies owoce i minimum słodyczy. a w jakich sklepach kupujesz? Ja mialam kiedys bardzo malo pieniedzy i sila rzeczy, zaczelam kupowac w biedronce. Towar tam sie bardzo poprawia, jest go tez coraz wiekszy wybor. Wydaje mi sie, ze oszczedzam co najmniej z 40 % jak nie wiecej, kupujac tam. Utrzymuje sie z dzieckiem i psem za ok. 500 zl na mc, wliczajac w to juz chemie. Wiele osob pisze, ze to niezdrowe, itp. Ale mi sie wydaje co innego- najczesciej osoby co wydaja malo, kupuja po prostu podstawowe produkty, mniej przetworzone. Jaja, mleko, maslo, make, wloszczyzne, itp. Osoby bardziej majetne wydaja sporo na rozne gotowe sosy, cole, chipsy, gotowe dania... Ja nie mam specjalnego hopla na punkcie zdrowej zywnosci, ale tak na serio zadne mieso nie jest zbyt zdrowe, wieprzowina w szczegolnosci. wiec dziwie sie, ze piszecie o tych waszych "zdrowych" wedlinach... Z reguly jest tak, ze kazdy wydaje wg mozliwosci i potrzeb. W sumie wydawanie pieniedzy nie jest zle, wiec nie ma sie czego wstydzic, wrecz przeciwnie, wydajac, dajecie komus prace - bo kupujecie produkty producentow. Jednak warto chyba dla wlasnego szczescia i innych starac sie kupowac odp. ilosci- zeby nic nie trafialo do kosza. Nawet chleb mozna zamrozic - ja nieraz kroje bochenek i polowe daje do zamrazarki zeby sie nie zmarnowal. Zywnosc nie powinna ladowac w koszu - gdybyscie kupowali tyle ile zjecie, to wszystko co laduje w koszu trafiloby do biednych - bo magazyny oddaja nadmiar co nie schodzi- i tak byloby go wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patusiu mozesz
podzielić się z jakiego mięska robisz domowe wędliny ? Pieczesz je ? podziwiam cię patusiu a zlosliwe uwagi innych omijaj ,zawsze sie jakaś jędza trafi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do patusi -----
robie tak samo :) mam 22 lata i utrzymujemy z mezem moja babcie i jej chorego syna , nie narzekamy na standart zycia , stać na nas na wiele lecz jestem naprawde gospodarna pomimo swojego młodego wieku, najczesciej robimy zakupy w biedronce bo mozna tam kupic "markowe" produkty w innych opakowaniach i tanszych cenach, mieso kupujemy w pobliskiej masarni głownie jakies piersi z kurczaka, frankfuterki... czasami zaszalejemy i idziemy raz w miesiacu na obiad do restauracji :) mąż zarabia 5 tys , ja 1.500 - wiekszosc naszych pieniedzy idzie na lokaty i akcje , inwestujemy by sobie zapewnic kiedys lepsza przyszłość... lecz nie zawsze było tak dobrze jak teraz , ok roku czasu mielismy naprawde trudna sytuacje - mielismy spłacic kredyt ktorego ie zaciagnelismy - ktory do tej pory spłacamy ( dostalismy go w spadku- dług wynosił 50 tys... na 4 osoby mielismy na zywnosc 400 zł !!!!!!!!!!!!!!!!! i jakos dało sie przeżyc i wcale nie chodzilismy głodni :) Robiłam pierogi , mielone, placki ziemniaczane , pieczone ziemniaczki z maślanką - może to dziwnie zabrzmi ale to moje ulubione dania do tej pory :) zostałam wychowana w biedzie , zycie dało mi w kosc dlatego nie rozumiem ludzi ktorzy wydawaja bezmyślnie pieniadze i jeszcze wyrzycają jedzenie do smietnika ! 1500 na 2 osoby ? gdzie wam sie to miesci ? nawet jezeli ludzie inwestuja w jakosc , jestem zdania ze w dzisiejszych czasach jest mało zdrowej żywnosci - raczej dobry marketing firm , wystarczy sobie poogladac programy o jedzeniu - bodajze na tvn style pokazuja jak firmy oszukuja ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brawa dla was
i za to podziwiam takie kobiety ,bo są gospodarne i potrafią zrobic cos z niczego .Brawa dla was dziewczynki🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ohig
tak naprawdę ludzie w miescie mają więcej pieniędzy, bo znacznie więcej zarabiają niz na prowincji. Mają też hipermarkety, gdzie żywność jest tańsza niż w małych sklepikach na wsiach. Często ludzie z małych miejscowości jeżdżą po zaopatrzenie do hipermarketów, żeby zaoszczędzić. Podstawowe życie i w mieście i na wsi kosztuje podobnie: takie same ceny za gaz, prąd, paliwo (często w miastach tańsze), podstawowe produkty żywnościowe podobnie. Sęk w tym, że w mieście żyje się inaczej, więcej kasy przeznacza się na atrakcje, bo jest ich więcej. Żyjąc w mieście często pozwalałam sobie na kawę w knajpie, obiad itd, bo to był taki atrakcyjny styl życia-wypady we dwoje, spotkania ze znajomymi, szybki obiad czy co do zapchania zamiast obiadu. Na wsi i w małym mieście w życiu nie wydałabym 10 zł na kawę, bo to żadna atrakcja w jakiejś knajpie wypić, wolę znajomych do domu zaprosić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milllanna
ja około 150zł tygodniowo na jedzenie, na dwie osoby (wraz z kocią karmą dla kotów już :P ) czyli na miesiąc około 600 zł można też taniej, kwestia zaplanowania zakupów i żywienia na dany tydzień gdy kiedyś bywało ciężko potrafiłam zaplanować tydzień na 75 złotych i wystarczało teraz wydajemy więcej bo nie planuję i nie staram się oszczędzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej miliannnaaaaa
milianna a co jecie na obiady /sniadanie i kolacje ? mam nadzieje ze nie kocią karmę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie zaraz na mnie najadą
ale ja wydaję na dwie osoby na jedzenie i chemię ok. 2000 zł na miesiąc. Mieszkamy w warszawie, zakupy robię w markecie, osiedlowym mięsnym i na pobliskim targowisku (owoce, warzywa, jajka). Nie wyrzucam jedzenia, kupuję tyle, że nic się nie marnuje. W tej kwocie wliczone jest też wino, które z mężem uwielbiamy i pozwalamy sobie kilka razy w miesiącu na jakąś lepszą butelkę (czyli nie carlo rossi - marketowy sikacz za 25 zł). Pewnie, że wolałabym mieć mięsko, jajka, mleko i sery od gospodarza za grosze, warzywa z własnych upraw, całą piwnicę przetworów. Tyle że niektórym tu osobom umknęło chyba, że nie każdy mieszka na / pochodzi z / ma znajomych (rodzinę) na wsi. Ja nie mam, mój mąż też. Oboje pracujemy, więc na robienie przetworów w małej blokowej kuchni też nie mamy czasu. Nasze mamy też pracuję zawodowo w mieście, więc na żywienie przez teściowe nie mamy co liczyć jak co poniektóre z Was. Więc niestety nie pozostaje nam nic innego jak "szastać" pieniędzmi na jedzenie. Bo nie mam ochoty jeść najtańszego ścierwa z dyskontów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wydaje na siebie jakies
1000zl moze troche mniej moze troche wiecej nie wiem dokladnie bo nie licze. W sklad tego wchodza tez czasami wyjscia do restauracji, alkohol, kawa, herbata. W sklepie nie patrze na ceny, nie szukam najtanszych produktow. Gdyby tak bylo to musialabym sie zaopatryac w biedronkach czy lidlach. Nie twierdze, ze nie zagladam tez do tych sieci, bo owszem czasem mi sie zdarzy jak mam po drodze, ale zebym specjalnie sie fatygowala, bo tam jest cos tansze o 50gr to nie. Wychodze z zalozenia, ze raz sie zyje wiec nie ma sensu oszczedzac na jedzeniu i sobie wszystkiego odmawiac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no zgadza sięeee
no więc własnie ,niech sie odezwą te panie,które potrafią wyzywić 4 osobową rodzinę za 1200 zł .Podajcie ten cudowny przepis ,bo jakoś mi sie wierzyc nie chce ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja,mąż,dziecko
2000 na życie/msc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
domowe przepisy na wędlinę , juz jest taki topik tam poczytaj , ja z mięs uzywam schab , szynkę , karkówkę tak pekluje je i piekę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patusiu brawo dla Ciebie
patusiu a jak dajesz radę ,co robisz na obiady ,sniadania ? co kupujesz. Brawo za gospodarnosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrusiia
patusia27 widocznie nie pracujesz zawodowo,wiec masz na wszystko czas .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie cierpię
biedy, miałam koleżankę, która mieszkała na stałe na działkach POD z mężem i 2 synków, uprawiała wszystkie warzywa w ogródku a zimą, wózkiem dziecięcym, kradła drzewo z lasu, ze śmieci brała meble i dywany. Od 4lat mieszka w Anglii z mężem, od razu inna dziewczyna, odżyła, zadbała o siebie i można z nią kawę wypic, bo kiedyś tylko zaprawiała i peklowała, smalec wytapiała, kurę skubała i tak bez końca. Myślę, ze należy walczyć o poprawę swojego bytu , nie poddawać się. Trzeba wierzyć, że ciężka sytuacja jest tylko przejściowa i będzie lepiej. Trzymajcie się - podziwiam niektóre z Was, wydaję ok 2000 na życie dla 5 osobowej rodziny i myślę, że to dużo jak na fakt z ilu rzeczy muszę czasem zrezygnować :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiście, że
Patusia nie pracuje, bo miałaby więcej niż 1000 na zycie - to odpowiedź na pytanie piotrusi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie za tanio
Patusia ma bujna fantazję . Zmyśla po prostu o tych zapasach i o tym jaka ona jest gospodarna. Nie wierze w te banialuki o pełnej piwniczce zapasów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ohig
A mnie ciekawi w jakich to markowych marketach i sklepach osiedlowych kupują ci co biedronkę i lidla omijają szerokim łukiem? I ciekawe czy leki też kupujecie w drogich aptekach a nie w tańszych sieciówkach. Ja jem tak: Sniadanie: JA generalnie w domu szybkie i skromne, bo nie lubię z rana jeść, ewentualnie jem zaraz po przyjściu do pracy - kanapka/bułka z róznego rodzaju pieczywa (czasem zwykły chleb, czasem graham, czasem ziarnisty), do tego mało, i dżem/jogurt/ser żółty/biały - tak skromnie i szybko MĄŻ albo kanapka z domu (rzadko), najczęściej kupuje sobie drożdżówkę, bułkę coś do tego; - przeznacza na to ok 3 zł dziennie II Sniadanie w pracy - JA wypaśnie, bo jemy razem z koleżankami i tu różnie - kanapki/bułki, masło, wędlina/sery/sałatki różne/ pasztet/pasty rybne/śledzie po japońsku; do tego latem ogórek, pomidor, zima bardziej ze słoika - ogórki konserwowe, sałatki warzywne ze słoików; zazwyczaj nie są to kanapki z domu, ale robimy je na miejscu z przyniesionych produktów i świeżego pieczywa; do tego w pracy zawsze kupujemy jogurty/owce (jabłka/gruszki,śliwki)/słodycze i w międzyczasie podjadamy MĄŻ Bierze z domu coś na ciepło i odgrzewa w mikrofalówce; powiedzmy ze 2x w tyg bierze coś co zostało z obiadu z poprzedniego dnia, bo u nas w domu nie jemy tych samych obiadów na drugi dzień; jak nie ma nic fajnego z obiadu to mu gotuję np leczo, fasolkę, paszteciki, krokiety, gołąbki, ryż z warzywami i mięskiem, kurczaka z cebulą itp - tak żeby to było sycące w miarę OBIAD: generalnie się nie liczy bo jemy u teściowej, ja ok 16, mąż ok 18; zawsze są to 2 dania; ZUPY - najczęściej rosół/pomidorowa/grzybowa/krupnik/ziemniaczanka/warzywna/żurek/fasolka/kapuśniak II DANIE - ziemniaki/ryż/ kasza/frytki/placki ziemniaczane; zawsze jakas sałatka albo ze świeżych warzyw albo ze słoika; przeważnie raz w tyg, w piątek jest obiad postny i tu jest różnie - jeśli na drugie sa placki ziemniaczane z sosem pieczarkowym to ok, jeśli zaś naleśniki albo np same frytki to trochę tak skromnie jak dla mnie i zaraz jestem głodna. Kolacja JA generalnie jeśli obiad jest syty to staram się kolacji nie jeść; MĄŻ Lubi sobie pojeść na noc, choć to niezdrowe; często robi kolację na ciepło - jajecznica/zapiekanki/kiełbaska na ciepło itp WEEKEND W weekend jemy więcej na ciepło, jeśli uda nam sie wcześnie wstać to robimy śniadanie na ciepło i zawsze w soboty mamy taki rytuał, że kolacja to w zasadzie taki drugi obiad - albo jakaś ryba z ryżem i warzywami, albo coś po chińsku, albo pizza itp. Jemy nienajzdrowiej, ale wynika to bardziej z przyzwyczajenia niż z oszczędności. Zawsze do dań na ciepło dodajmy dużo warzyw. Najgorzej to nam chyba z jedzeniem owoców idzie. Od roku prowadzę księgowość domową gdzie zapisuję przynajmniej 95% wydatków i wychodzi, że średnio wydaliśmy zeszłym roku 430 zł na miesiąc na jedzenie. Przy czym pewnie przynajmniej 20% idzie na zupełnie smieciowe żarcie jak: gazowane napoje męża; popcorn, chipy, prażynki, słodycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie za tanio
ohig- ja obliczyłam że dziennie wydajecie na śniadania i kolacje 14 zł. Odliczyc jeszcze od tego 20 procent na napoje i jakies chipsy to wychodzi ok. 11 zł dziennie na śniadaniei kolacje . Podziel na dwa -to wychodzi 5,50, na osobę Czyli 2,75, na śniadanie i tyle samo na kolację . Oj ale sie usmiałam . Większych bzdur nie słyszałam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaraz na mnie najadą
W markecie najbliższym - czyli u mnie e. leclerc. W sklepie osiedlowym na moim osiedlu, myślę że na każdym są takie sklepy. Nie mam samochodu i nie będę się tłukła komunikacją miejską do biedronki czy lidla, żeby kupić taniej, bo czas jaki na to stracę sprawi, że te zakupy nie będą wcale tańsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wydaje na siebie jakies
w markowych supermarketach? Nie rozsmieszaj mnie. Kupuje tam gdzie mi najblizej czyli w obrebie mojego osiedla. Nie ma nim lidla ani biedronki, a ja juz wspomnialam, ze nie bede latala do tych supermarketow po cos co jest kilka groszy tansze. Apteki? Kupuje leki w tej obok mojej przychodni, bo mam po drodze (apteka nie nalezy do przychodni), nie jest sieciowka, zwykla mala apteka. Nie mam ochoty szukac aptek sieciowek skoro wychodzac z przychodni mijam jedna apteke w ktorej dostaje leki jakie mi potrzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ohig
Z tego co napisałam wychodzi jakieś 7 zł/osobę dziennie; wydaje mi się że więcej nie wydajemy; trudno to policzyć dokładnie bo przecież nie kupuję nic na 1 raz; jak kupię 20dag sera żółtego to mam na cały tydzień; tak samo z szynką; bo przecież codziennie nie jemy tego samego. Czasem wydam w jednym dniu 30 zł, a czasem 3 zł i taka mi wychodzi średnia. Z ciekawości zaczęłam to zapisywać bo wcześniej mi się wydawało, że dużo na jedzenie wydajemy. Generalnie jak jedziemy w sobotę na zakupy to wydajemy 50-70zł na zapasy na cały tydzień; wiadomo że w tygodniu też coś tam kupuję, jakieś pieczywo, warzywa, mięso w masarni, ale myślę że w tygodniu nie wydaję na jedzenie więcej niż 50 zł. Ale fakt też jest taki, że często kupuję w promocji, np jak jest sprawdzona szynka to kupię taniej, jak cukier jest po 2,2 za 10 kg to kupuję; pieczarki po 4zł - kupuję i robię część do pizzy, zapiekanek, część do zalewy do słoików;warzywa na patelnię w promocji kupuję kilka opakowań; ryby mrożone - też kupuję więcej; albo często w sklepie nabiałowym kupuję produkty o krótkim terminie ważności - tańsze nawet do 75%. Po prostu też kombinuję, kupuję to co jest akurat taniej i robię zapasy, albo do słoików albo mrożonki jeśli wiem że nie będą gorsze w smaku. A co do tego śmieciowego jedzenia to tak strzeliłam, bo bywa, że płacimy w sklepie 40 zł i nie ma w koszyku nic wartościowego i konkretnego do jedzenia tylko same duperele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wydaje na siebie jakies
a ja wlasnie nie kupuje na zapas. Mam taki nawyk, ze codziennie robie zakupy, bo nie wiem na co w danym dniu bede miala ochote. Zadnych zapasow tez nie robie. Pewnie tez stad wychodzi ze wydaje wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×