Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość butek

zakochalam się z szefie...

Polecane posty

Gość butek

Pracuje prawie rok w pewnej firmie. Praca całkiem ok, możliwosci awansu, finansowo tez niezle, super atmosfera...Wszystko byłoby ok, gdyby nie to ze zakochałam się w swoim przełozonym. Od samego początku bardzo go lubiłam, zwracałam się do niego z problemami (zawodowymi ), zawsze bardzo pomocny. Wiem skad inąd że też mnie lubi, często też daje mi to do zrozumienia - ale domyśłam się ze to taka czysta sympatia , bez podtekstów. Nie jest żonaty , ale jest zaręczony. A ja czuję, że coraz bardziej sie w nim "zadurzam". On oczywiscie o niczym nie wie, nie sądze aby sie domyślał. Tym bardziej ze widujemy się dość rzadko, gdyż ma swoje biuro w stolicy, poza tym czesto wyjezdza zagranice - głównie to kontakt telefoniczny. W zaden sposób nie probuje go kokietowac ani nic takiego. Ale ja czuję że to mnie coraz bardziej męczy i niszczy. Zastanawiam się czy odejscie z pracy jest jedynym rozwiązaniem... Z jednej strony on jest powodem dla ktorego czasem mysle ze powinnam zmienic pracy, z drugiej strony - to on mnie własnie najbardziej w niej trzyma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
albo sprobuj go poznać, zobaczysz czy napewno jest taki fajny itp. Trudno coś ci poradzić, zwłaszcza że on ma tę narzeczoną. Jeśli to cos grubszego to jak to sie mówi przetrwa a jesli bedzie ogolnie kiepsko to odejście z pracy bedzie jakims wyjsciem. Tylko żebys z tesknoty nie padla:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość butek
to nie takie proste odkochać się. Gdyby to było możliwe chetnie bym tak zrobiła. Z pracy tez nie chcę odchodzić na razie, gdyż tak ja wspomniałam jest to dobra praca, podoba mi się - nie mogę sobie tez w tej chwili pozwolić na mniejsze zarobki. Co do drugiej rady - no własnie, im bardziej go poznaję tym bardziej mi sie podoba. Ma swoje wady - widzę ję, ale pozytywnych cen ktore przemawiają do mnie ma wiecej. Ostatnio jak z nim rozmawiałam, kiedy ciągle patrzył mi prosto w oczy miałam niesamowitą ochote dotknąc jego twarzy, przytulić się do niego. Ale kiedy zobaczyłam go niedawno z dziewczyną - po prostu kilka łez mi popłynęło... Mam wrazenie ze jestem nienormalna czasem...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli ta praca tak bardzo
ci odpowiada, to pracuj tam dalej, tylko zacznij sobie racjonalnie tlumaczyc, ze to tylko glebokie zauroczenie, bo lacza was kontakty na polu zawodowym, a z reszta to nieprofesjonalne podejscie, by laczyc zycie emocjonalne (uczuciowe) z zawodowym, a tym bardziej jesli nigdy was nic nie laczylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość butek
wiem ze takie podejscie jest bardzo nieprofesjonalne. Wszem i wobec gloszę że nie łączę życia zadowego z osobistym i raczej nie chciałabym się spotykac z nikim z pracy - z nikim oprócz niego... Chyba jedynym lekarstwem byłoby zakochac sie w kims, ale to nie przejdzie poki co, gdyż nawet jak sie z kims umawiam to i tak szef jest góra i nikt mu nie dorównuje. A nie lubię innych zwodzić dając jakąs nadzieję i wiedząc jednoczesnie ze marzę o kims innym. Czy to wszystko to niedojrzałośc emocjonalna?????Bo juz sama nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JESZCZE NIE JEST ZA PÓŹNO
ja ci powiem moją historię.. czułam podobnie - on, szef, też patrzył mi prosto w oczy dla mnie był ideałem, tyle, że ...miał żonę, dzieci, ja byłam mężatką po kilku miesiącach zaczęliśmy rozmawiać, pisać do siebie, rozumieliśmy się jak mało kto, ale nie rozbiliśmy NIC, bo wcześniejsze zobowiązania nie pozwalały nam na odejście od własnych zasad trwaliśmy tak ale uczucie między nami rosło coraz bardziej nasze związki były beznadziejne, z każdą rozmową z nim okazywało się się mój mąż nigdy mu nie dorówna, on podobnie myślał o żonie, nigdy nie czuliśmy czegos takiego do naszych małżonków, z każdym spojrzeniem w oczy upewnialiśmy sie jedynie, że nasze małżeństwa były wielka pomyłką - choć wiedzieliśmy to już dawno, nigdy nie było to tak oczyiwste, nigdy nie starczyło nam odwagi, żeby to wszytsko zakończyć, naprawić błędy młodości... zakochaliśmy się w sobie nie wiem kiedy teraz jesteśmy razem oczywiście nasi małżonkowie zgotowali nam piekło - sami nie byli z nami szczęśliwi, rozwody i tak były jedynei kwestią czasu....ale szczęścia z nikim innym też nie potrafili nam darować mimo to - rozwiedliśmy się dziś jesteśmy po ślubie, mamy dwoje wspaniałych dzieci czasem oboje patrząc wstecz, żałujemy, że nie podjęliśmy tej decyzji wcześniej, że bylismy z kimś kogo nie kochaliśmy naprawdę, tylko dlatego, że kiedyś coś zostało obiecane.. zastanów się, czasem nie warto czekać, bo sytuacja prostsza nie będzie na pewno, może być za późno.. teraz ma narzeczoną, może jego małżeństwo też okaże się pomyłką - ale po co czekać, możesz przekonać się o tym już teraz, kiedy wszystko nie jest tak bardzo skomplikowane porozmawiaj z nim, spróbuj , zawalcz - może to TEN JEDYNY? może to WY jesteście dla siebie stworzeni? lepiej żałowac coś co się zrobiło, niż całe życie zastanawiać się "co by było gdyby" jeśli nic z tego nie wyjdzie - odejdziesz, znajdziesz inną pracę i spróbujesz zapomnieć - na to nigdy przecież nie jest za późno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość butek
Do jeszcze nie jest za pózno: dziekuje Ci za Twoja odpowiedz. U ciebie sytuacja była chyba troche inna - u ciebie byla wzajemnosc uczuc... U mnie jest to chyba tylko z mojej strony, choc chciałabym aby było inaczej. Wydaje mi sie ze tylko zbłaznilabym sie jakims wyznaniem i na pewno musiałabym poszukac innej pracy. On traktuje mnie normalnie - choć czasem rzuci jakis tekst po którym nie wiem co myślec. Np jak szłam na tydzien na zwolnienie lekarskie powiedział ze bedzie tesknił... Wiem ze to tylko hasło ale on nie jest typem faceta który do kolezanek z pracy rzuca takie koleżenskie teksty- tym bardziej ze jest moim przelozonym. Tłumacze to sobie - ale cos takiego tylko mnie nakręca i sama dorabiam sobie teorię. No i jego narzeczona- wiem ze planuja wspolna przyszłosc , opowiadał mi kiedys o swoich planach, ja patrzyłam mu w oczy i sie usmiechałam a serce było scisniete....Moze jesli odejde to w ostatni dzien pracy mu powiem ( jesli bedzie chcial znac przyczyne odejscia i nie ożeni sie do tego momentu) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez tak miałam
generalnie sytuacja bezsensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam podobnie
juz troche mi przeszlo stwierdzilam ze nia ma na po co brnac w to dalej i staram sie zachowac wiekszy dystans, nic nie robic, bo nie chce nikogo krzywdzic...w tej chwili nic nie planuje mam nadzieje ze zakocham sie w kims innym... on dalej stara sie spedzac ze mna duzo czasu, adoruje mnie , moze tez mu przejdzie... przeciez nie zawsze dwie osoby ktore do siebie pasuja, dobrze sie dogaduja i ciagnie je do siebie musza byc razem... co bedzie dalej pokaze zycie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość butek
ja w nic nie brnę...On nie wie o moich uczuciach i poki co sie nie do wie. Ma narzeczoną...Pytanie tylko czy jedynym rozwiazaniem dla mnie jest zmiana pracy aby sie z tego wyleczyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wojtek....123
ale piekna love story zafundowalas, az przeczytalem caly topik co sie rzadko zdarza:) a tak na serio pieknie to sobie wymysliłaś "odejde z pracy i w ostatni dzień mu powiem co do niego czyje " swietnie..... Ja Ci powiem tak, ze jestesmy ludzmi i po to Bóg dał nam jezyk zebysmy go uzywali, znacie sie juz dlugo i wydaje mi sie ze jak postawisz sprawe jasno i powiesz co ci w duszy gra to sie wszystkiego dowiesz. Mysle ze nie wystraszysz go tym, tylko powiedz mu to w jakis mily sposób a nie ze lzami w oczach i nie rozplacz sie przed nim. Nie wkrecaj sobie swira do głowy, z pracy tez nie rezygnuj Jesli powie ze nie jest twoja osoba zainteresowany powiedz ze musialas zapytac i teraz juz sie czujesz swietnie, po tym przejdz do codziennosci Glowa do gory........... POZDRO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wydaje mi sie
ze nie ma co rezygnowac z pracy, nie widujecie sie przeciez czesto, nie wiem moze poszukaj w nim jakis wad i pomysl jak traktuje Ciebie a jak innych wspolpracownikow, jak wszystkich traktuje tak samo to chyba nie ma co sie nakrecac i rozmyslac co by bylo gdyby...moze np. on wie ze podoba sie kobietom i wykorzystuje to w pracy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość butek
Wojtek ..123 - Dzięki za wpis. Szczerze mowiac nie miało to wyglądac na love story ...:) Napisałam po prostu jak to wyglada z mojegi punktu widzenia. No wlasnie obawiam sie ze jesli cos bym mu powiedziala lub zasugerowała o swoich uczuciach mogłabym go przestraszyc... Nie chce aby relacje nasze popsuly sie przez to, a mysle ze mkogloby do tego dojsc. Nie wiem jak mezczyzni reaguja na takie niespodziewane wyznania, tym bardziej jesli sa w zwiazku. Nie chodzi mi tez o rozbicie tego zwiazku jesli on jest w nim szczesliwy. A czy jest - tego nie wiem, trudno wyczaic...Czasem wydaje sie po prostu smutny- nie wiem z jakich powodów... I nie tak łatwo sobie wybic goscia z głowy. Umawiam sie czasem na randki, chce sie zakochac w kims innym ale nic nie pomaga... Do" wydaje mi sie" Jego wad to znam całe mnostwo :) Co z tego skoro one i tak ni umniejszaja mojej sympatii do niego. Z wyglądu jest całkiem ok ale Nie jest to to typ przystojniaka za ktorym ogladaja sie wszystkie kobiety. Ma po prostu cos takie co mnie strasznie ujmuje ... Popieprzone to zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wojtek...123
nie dowiesz sie co on do ciebie czuje dopóki nie zapytasz go.... ale z drugiej strony to powiedzenie pierwsze "ze zależy mi na tobie" powinno wyjść od faceta..taka jest reguła , niestety....ale zaraz zaraz kto powiedział ze ta reguła nie może mieć odstępstwa :) tak wiec walcz kobitko..zycie jest jedno mamy 21 wiek np ja sie zauroczylem pewna kobitka w zime a nie na wiosne /chyba cos jest nie tak z mną, kto by sie zakochiwał na zimę/ Z ROBOTY NIE REZYGNUJ, ZAPYTAJ-jeden strzal moze to twoje przeznaczenie, zycze sukcesow pozdrowka wojtek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość butek
Wojtku, hmm, przemyśle Twoje rady :) Moze jakas impreza firmowa sie pojawi - wtedy po kilku lampkach wina bede odwazniejsza zeby cokolwiek powiedziec ;) Moze rzeczywiscie wyrzucic to z siebie - jesli kocha swoja dziewczyne i powie ze nic z tego, a ja nie bede kiedys załowała ze nie powiedziałam nic.. Podobno lepiej załować ze cos sie zrobiło niż załować ze sie tego czegos nie zrobilo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja nie wiem jak mozna radzic komus by sie wtracal w zwiazek i wyznawal milosc zajetemu facetowi. Ty bys chciala by jakas laska wchodzila w twoj zwiazek? Pomyslalas ze postawisz faceta (szefa) w glupiej sytuacji? Ja bym na twoim miejscu znalazla sobie cos konkretniejszego do roboty zamiast myslec o glupotach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do agniesinkka
a ja nie wiem jak można być na tyle głupim, żeby nie zobaczyć, że związek tworzą dwie osoby - szef i jego narzeczona - a jeśli ktoś "wchodzi" w związek, to widać ma na to pozwolenie od którejś z tych osób facet przede wszytskim nie jest "zajęty" bo nie ma obrączki, zresztą jakbyś znała trochę życie, to wiedziałabyś, że uczucie to czasem zupełnie co innego niż papierek... je też uważam, że powinna mu powiedzieć co czuje - a czemu nie? jeśli facet czuje to samo, to może być dla nich ostatni dzwonek a czemu go niby postawi w "głupiej sytuacji" jak piszesz? są dorośli oboje, jeśli facet daje jej jakieś znaki (mówi, że będzie tęsknił itp) to chyba może się spodziewać, że zostaną one odebrane, nie sądzisz? a jeśli jest taki zakochany i wierny, to też nie powinno niczego zmienić, poprostu powie, "nie, dziękuję, kocham swoją narzeczoną, przepraszam, że dałem ci do zrozumienia że jest inaczej"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JESZCZE NIE JEST ZA PÓŹNO
to jeszcze raz ja - piszesz, że u nas było uczucie odwzajemnione - ale nie mogliśmy tego wiedzieć bez rozmowy, prawda? :) widzisz, gdyby żadne z nas się nie odważyło to do tej pory wysyłalibyśmy sobie takie właśnie "znaki ", bo u nas wszystko zaczęło się dokładnie tak jak u WAS... posłuchaj Wojtka - jeśli nie odważysz się z nim porozmawiać nigdy nei dowiesz się co on czuje - jeśli kocha narzeczoną i to tylko jego "sposób bycia" to powie Ci o tym otwarcie a może są inne powody jego ślubu, nie koniecznie miłość, może to jest szansa dla WAS? życzę odwagi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość butek
dzieki za wszystkie wypowiedzi - i te bardziej pozytywne i te mniej. Zalezalo mi aby zobaczyc jak to wyglada z roznych stron i widze ze wiekszosc radzi aby przyznac sie do tego zakochania. Generalnie nigdy bym nie sadziła ze moze sie zainteresowac moja osoba gdyby nie jedno zdarzenie. Otóz jego dziewczyna i ja mamy wspolnych kolegów. I pewnego razu moj kolega w rozmowie ( nie wiedząc ze podoba mi sie moj przelozony )powiedzial -: A wiesz ze ta dziewczyna jest o ciebie zazdrosna? Twierdzi ze tak wyniknęlo przynajmniej z ich rozmowy na jakies imprezce , kiedy była po paru drinkach ( do kolegi mam zaufanie i raczej mnie nie sciemnia). Bardzo mnie to zaskoczyło gdyz nie miałam pojecia ze ona w ogole wie o moim istnieniu. No ale skoro mnie "znała" to chyba tylko od swojego chłopaka...I od tego momentu zaczełam baczniej zwracac uwage na jego zachowanie.... Na razie musze wszystko przemyslec zeby nie podejmowac pochopnej decyzji. Widziałam sie dzisiaj z szefem, bylismy razem na krotkim szkoleniu razem z innymi pracownikami. Generalnie zachowywal sie bardzo normalnie, zadnych podtekstow. Zaczynam sie zastanawiac czy sama sie nie nakrecam tym wszystkim :((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wojtek...123
butek......... nie wkrecaj sobie swira w glowe bo zwariujesz :( o uczuciach nie mów: -gdy jestes pijana -nie mow ze lzami w oczach, /to tez zle wyglada/ powiedz ze zalezy tobie na nim i chcialabys go poznac bliżej a nie tylko z pracy ktos z kims moze byc z przyzwyczajenia, moze byc bo tak pasuje moze on nie moze zaczac pierwszy tej rozmowy bo wie ze ty wiesz o jego dziewczynie i wyszedłby na podrywacza, z twojej strony to inaczej wyglada bo jestes wolna, nie rozpatruj tego w kategoriach odbijania partnera wszak oni nie sa zareczeni rada na wieczór -nie mysl o tym/wiem ze to trudne/ -wyskocz do kina na horror /polecam halloween/ -wypal fajeczke i zasnij slodko jutro wyczaj okazje i zaatakuj a wieczorem daj znac co zalatwilas, licze na ciebie papap

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość butek
Wojtek... Na darmo na mnie liczyles ;) Nie było dzisiaj okazji zeby porozmawiac a w najblizszym czasie szef nie planuje przyjechac do naszej siedziby ponownie. Wiec kicha, a telefon chyba nie jest najlepszym rozwiazaniem Zobaczymy jak wszystko sie potoczy... Ide odreagowac to wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wojtek...123
owszem "basienska radzi" ma troche racji ale.... butek, musisz sie zastanowic czy ten facet sie do ciebie zaleca-wysyla jakies sygnały i czy nie są to twoje mażenia tzn ze wyobrażasz sobie za dużo.... jesli stwierdzisz ze sie zaleca, to raz kozie smierc i POGADAJ Z NIM, ja nie uważam żeby było to ośmieszanie, uwierz mi bedzie Cie to dreczyć długooooooooo i jeszcze zwariujesz. przez telefon to sie można na randkę umówić....o tym musisz pogadac face to face

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krokusik 23
a ja mam gorzej.Poczytaj mój topik. Nie ma szan na małżeństwo, ale chciałabym romansu.Mój nie jest szefem(szefa juz miałam). Poprostu mam skrzywioną psuche i jak mi jakis zaimponuje to czuję ze musi dojśc do romansiku. To desktrukcyjne i nie umiem sobie poradzic. Ciekawe co dalej ztoba się działo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anasai
ech... Nie będę wyjątkiem. Też zadurzyłam się w szefie. Nie jest żonaty, ale jest z kimś związany. Między nami jest bardzo duża różnica wieku ale to akurat żadnemu z nas nie przeszkadza. Jest między nami jakiś szczególny rodzaj więzi. Rozumiemy się bez słów, lubimy swoje towarzystwo, lubimy ze sobą pracować i spędzać czas po pracy. I to On na razie jest bardziej wylewny niż ja. Ba, powiedział nawet, że będzie na mnie czekał tak długo, aż wpuszczę go do swojego świata. Ja milczę, bo zwyczajnie się boję. Przywykłam do myśli, że jestem samotna. Po 3,5 roku budowania muru wokół siebie można do tej świadomości przywyknąć. Do tej pory wszyscy mężczyźni próbowali ten mur zwyczajnie rozbić a On cierpliwie zdejmuje cegła po cegle. I to mnie najbardziej przeraża a jednocześnie sprawia, że pozwalam mu na coraz więcej. Nie chcę nazywać tego uczucia miłością, bo wyrosłam z bajek.Na pewno jest to coś wartościowego.Oboje jesteśmy ostrożni i zdajemy sobie sprawę, że z każdym następnym krokiem angażujemy się coraz bardziej. Póki co mam mętlik w głowie i nie składam deklaracji, na które On czeka. Mam odczucie, że każde słowo chłonie jak gąbka. I ciągle mu mało. Mi też, ale o tym Mu nie mówię. Może powinnam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anasai
Jak każda bajka w realu owa historia ma swoje zakończenie. W moim przypadku szczęśliwe. Tylko wiecie co... Szkoda, że po drodze skrzywdziliśmy parę osób...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to chyba nie byl pech
ja sie tez durzylam w mom szefie. Roznica w porownaniu z Waszymi historaimi byla tylko taka, ze: on byl zauroczony kolezanka, ktora miala na niego ogromny wplyw ak jak na moja sytuacje w firmie; pracowalam na takich warunkach i na takiej zasadzie, ze w tej chwili to tylko sie powinnma cieszyc, ze tak mi dali tam w tylek. Tymbardziej, ze facet ma rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to chyba nie byl pech
ze tak mi dali w tylek i zatrudnili na takich zasadach /czulam sie tam, tak jakby, miala najmniejsze prawa, bo nawet wysokosc mojej pensji byla wszem i wobec wiadoma-inne osoby w tym zakresie nie mogly narzekac. Tym bardziej jestem zla, ze bylo mi wstyd z powodu moich zarobkow majac swiadomosc, ze inni wiedza ile zarabiam/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×