Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

koniczynka trzylistna

brak kontaktu z dziećmi

Polecane posty

dużo jest na kafeterii tematów o rozgrywkach pomiędzy byłymi małżonkami, konkurencji byłych i obecnych żon zazwyczaj wszystko skupia się wokół alimentów - tym razem chciałabym poruszyć temat uczuć chodzi mi o konkretną sytuację, kiedy ojciec po rozwodzie zupełnie urywa kontakt z dziećmi z poprzedniego małżeństwa, zakłada kolejną rodzinę co czujecie byłe żony, kiedy tatuś przestaje dzwonić, przyjeżdżać? jak reagują Wasze dzieci? płaczą, pytają, tęsknią, nie chcą o nim rozmawiać? jak czują się żony tych panów, wiedząc, że ci nie interesują się dziećmi z poprzedniego małżeństwa? czy próbujecie wpłynąć na jego podejście, czy przeciwnie - sytuacja Wam odpowiada? jak reaguje rodzeństwo przyrodnie na wiadomość, że tata kiedyś miał rodzinę, dzieci? kiedy jest dobry moment na taką informację? czy lepiej nie mówić nic, skoro tamtej rodziny już nie ma i żadne ślady Wam o niej nie przypominają? bardzo proszę o wypowiedzi osób, które znajdują się po którejś ze stron, bez kłótni o pieniądzach, bo to nie zawsze przecież jest najważniejsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na szczęście zdecydowana
Mężczyzna tak długo kocha dzieci, jka długo kocha ich matkę :( niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Większej bzdury w życiu chyba nie słyszałam! Co mają własne dzieci do byłej żony???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na szczęście zdecydowana
Ewa, Ty jako zadeklarowana zwolenniczka konkubinatu chyba nigdy nie będzies zmiała takich problemów, więc ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na szczęście zdecydowana
chyba jednak ma :) Nie chce mi się z Tobą gadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo jak nie masz o czym, to się nie wypowiadaj akurat to, że nie jestem żoną swojego faceta nie znaczy, że nie istnieje u nas temat byłej zony i dzieci myslenie nie boli, przynajmniej mnie spróbuj, może i Tobie uda sie sztuka czytania ze zrozumieniem i logicznego rozumowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kgdhjgdj
Ewa nie warto dyskutowac z osobami o tak waskich horyzontach myslowych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna asia
ja z moim byłam ponad 8 lat róznie było:O przyszedł czas,ze trzeba bylo się roztac.... zawsze kochał dziecko........ale wiele spraw brało nad tym góre tym bardziej,ze mieszkał w innym miescie.:O starał się tyle na ile sam potrafił i czuł...zawsze to doceniałam i nie stawiałam dziecka przeciwko niemu...chcialam jak najlepiej dla naszej całej trójki.... jego baba była głupią babą taka prawda....na poczatku ich znajomosci przyczyniła ssię do tego,ze kontakt miedzy nim a 7 letnim synem został powiedzmy pogorszony...dodam,ze to była idiotka...brak słów(ja nie potrafiłabym nie miec szcunku do matki dzieci mojego faceta..ją to chyba bawiło sama nie wiem...durna baba....wydzwaniała do mnie wyzywała mnie i dziecko..wiem,ze było mu wstyd ale to TYLKo facet w końcu) na podsumowanie-kontakt był,ale to nigdy nie to samo co razem pod wspólnym dachem. teraz mam dopiero zmartwienie bo kilka tygodni temu niespodziewanie zszedł z tego świata..:O:(.i dopiero mam problem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Napisze jak to jest u mnie:moj ex nie ma kontaktu z nasza corka,sporadyczne telefony raz na m-c,zero wizyt...ale moje dziecko nie teskni,gdyz nawet jak bylismy razem on nie poswiecal jej czasu,wiec...szczerze? nie odczuła tego,ze sie rozstalismy.Natomiast moj maz ma wspanialy kontakt ze swoja pociecha -ex daje nam dziecko kiedy tylko chcemy,jest bardzo zżyte z tatą-tesknią za sobą bardzo gdy sie nie widzą. Nasze wspólne relacje z naszymi dziecmi sa wspaniałe-staramy się i jak narazie wychodzi nam tworzenie ciepłego domu dla naszych dzieci:)) Ewo pozdrawiam🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) dzięki mialam nie pisac, bo tu chyba było pytanie o problemy, a u mnie nie ma problemów mój facet ma bardzo dobre kontakty z dziećmi, widzą sie przynajmniej raz na tydzień czasem dzieci razem czy oddzielnie przychodza do nas, czasem M. jeździ do nich, a najczęściej widzą sie u babci na niedzielnym obiadku czasem gdzieś razem jedziemy, w wakacje np. ex nie robila i nie robi żadnych problemów, a M. kocha dzieci, tak jak kiedyś, tu nic się nie zmieniło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzanka sasankaa
Ja mam taki sam problem. W naszym małżeństwie bylo źle, mąż pil i bił, dziecko nie wspomina mile swojego taty. Jesteśmy 2 lata po rozwodzie, na początku przyjeżdżał teraz nie. Dziecko nawet nie pyta o tatę. Kiedyś zapytalam synka czy pamięta tatę, powiedzial "nie mamusiu bo on kłamie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Mężczyzna tak długo kocha dzieci, jka długo kocha ich matkę\" wiec taki facet jest nic nie wart. moj tata tez chyba nie kochal mamy...rozwodu co prawda nie maja, zreszta systuacja sie bardzo zmienila, ale nas zawsze kochal i kocha, choc do idealu mu daleko :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam to samo Zuzanko-moje dziecko jak ma nawet rozmawiac z ojcem przez tel.to niezbyt chętnie to robi.Dodam,ze nigdy nie nastawiałam dziecka przeciw tacie,ale przeciez jego nie zmuszę do niczego....skoro wystarczy kontakt raz od swieta ,to juz sam ten fakt swiadczy o jego podejsciu do własnego dziecka.Ja w to nie wnikam,jest mi obojętny,moje dziecko ma szczesliwa rodzinę,moze taką \"kombinowaną\" troszkę,ale wszyscy ją kochaja i chyba to jest najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, piszecie, że Wasze dzieci nie tęsknią, że raczej im ojca nie brakuje powiedzcie czy dzieci same przestają tęsknić, przyzwyczajają się do sytuacji? często się słyszy jaka to trauma dla dziecka, kiedy ojciec odchodzi - u Was jest inaczej, bo dziecko nie przeżywa, nie płacze, nie ma koszmarów... zastanawia mnie, czy wobec tego, kluczem do zachowania dziecka jest zachowanie matki - skoro Wy nie podburzacie dzieci, nie mówicie o ojcu źle, Wasze życie biegnie odrębnym torem (a więc nie skupia się jedynie na rozstaniu) to i Wasze dzieci inaczej do tego podchodzą, ich życie też toczy się poprostu dalej... podobnie jest chyba w związkach jakiego przykładem jest Ewa33 - dobry kontakt, matka nie utrudnia widzeń, obecna partnerka również nie ma nic przeciwko temu - a więc i dzieci nie wykazują zachowań stereotypowych (na przykład - macocha jest zła, tata to zwyrodnialec i jedynie bankomat) to wszystko wydaje się być dosyć proste, jeśli ludzie potrafią się dogadać - jak w każdym innym związku - co jednak z sytuacjami, o jakich słyszy się powszechnie - czy naprawdę są one takie powszechne? chodzi mi o przypadki, kiedy ojciec odchodzi a dzieci płaczą, tęsknią, pytają; kiedy matka zabranai kontaktu lub wykorzystuje chęci ojca do szantażu, kiedy druga żona nie potrafi zaakceptować przeszłości męża? tak często się słyszy o tego typu problemach, że czasem trudno uwierzyć, że są jeszcze ludzie, którzy naprawdę myślą o dobru dziecka i własnie ze względu na nie naprawdę potrafią te wszystkie zawiłości jakoś poukładać co myślicie? czy patologie o ktorych piszę (bo niewątpliwie brak porozumienia rodzi sytuacje patologiczne) są chlebem powszednim, czy poprostu więcej sie o nich mówi i jedynie sprawiają wrażenie, że normalne sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko? pozdrawiam wszystkie i dziekuję za podjęcie dyskusji 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mój synek
ma 2 latka, a chociaż ja sie nim na codzień zajmuję, a tata pracuje do późna to codziennie pyta o tatę, czasem po kilka razy widzę, że tęskni za nim, chociaż mieszkamy razem i jestesmy dobrym małżeństwem wytłumaczcie mi, jak to mozliwe, że wasze kilkuletnie dzieci nie tęsknią WCALE??? nie myślą o ojcu?? nie pytaja o niego?? jakos trudno mi to sobie wyobrazić, bo przecie o wilee dłużej z tymi ojcami te dzieci były, mieszkały i teraz co? ojciec sie wyprowadził i dziecko z dnia na dzień o nim zapomniało??? odkochało się??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie do pań
których byli mężowie się nie kontaktują z dziećmi DLACZEGO? to znaczy: dlaczego nie dzwonią, dlaczego przestali przyjeżdżać, dlaczego nie interesują się dziećmi? jak byliscie razem to tez tak było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem tobie
dość trudny temat. byłam mężatką 4 lata , w momencie rozwodu mj syn miał 3 lata , początkowo byłu mu trudno , tęsknił , pytał , płakał przy rozstaniu na wizytach , z czasem to sie zmieniło . Przyzwyczaił sie do nowej sytuacji , myślę że duży wpływa na zmiane w jego zachowaniu miała postawa ojca , ciągłe powtarzanie że nie moze z nim być , że nie bedzie z nim mieszkał , coraz rzadsze wizyty , a w koncu ich koniec spowodowały ze mój syn szybko pogodził sie z sytuacją . Nw tej chwili ma lat 8 , nie ma kompleksu braku ojca , pyta o niego a ja mu odpowiadam zgodnie z prawdą w sposób możliwy dla niego do przujecia. Nigdy nie negowałam ani nie oczernialam byłego meża jako ojca , ani nie gloryfikowałam , dużo czasu poświęcałam na budowanie nowego domy , pelnego spokoju i ciepła w którym mój syn będzie czuł sie nie tylko bezpiecznie ale również szczęśliwie i ważnie. Prowadzimy ciekawe zycie pełne podróży , zajeć i aktywności, myślę ze ważne jest też nastawienie matki , rozwód nie spowodował u mnie żalu , roztrząsania , kolej życia stło sie , nie udało , ale warto zawalczyc o to aby byc mimo wszystko szczęśliwym i zadowlonym . Mam nadzieje że tak juz będzie zawsze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem drugą żoną mężczyzny który nie utrzymuje kontaktów z byłą zoną i dzieckiem. \"jak czują się żony tych panów, wiedząc, że ci nie interesują się dziećmi z poprzedniego małżeństwa?\" Przyzwyczaiłam się. Najpierw nie rozumiałam ale byłam dyskretna. Potem w miarę angażowania w związek, snucia własnych planów, zaczęłam dopytywać bo w dobrze rozumianym własnym interesie musiałam coś więcej wiedzieć. Wtedy zrozumiałam jego racje i sposób myślenia, i zaakceptowałam je. Przestałam też obawiać się że historia może się powtórzyć. Mam dowody na prawdziwość tezy, którą tu przywołuje \"na szczęście zdecydowana\" że \"mężczyzna tak długo kocha dzieci, jak długo kocha ich matkę\", w tym że ta jego miłość jest wypadkową sytuacji życiowej, relacji z rodziną matki dzieci itp... \"czy próbujecie wpłynąć na jego podejście, czy przeciwnie - sytuacja Wam odpowiada? Próbowałam wpłynąć. O mało co jego gniew nie skupił się też na mnie. Dałam sobie spokój ale znaleźliśmy kompromis że w określonym czasie znów spróbujemy skontaktować się z córką męża (dotychczasowe jego starania nie przyniosły oczekiwanych efektów). Z drugiej strony odpowiada mi że nie mam na głowie wydatków na czyjąś dorosłą córkę, relacji z nią itd. Być może nie byłoby sielankowo. W obecnej sytuacji żyję tak jakby przeszłość mojego męża była tylko jakąś legendą. \"jak reaguje rodzeństwo przyrodnie na wiadomość, że tata kiedyś miał rodzinę, dzieci? kiedy jest dobry moment na taką informację? czy lepiej nie mówić nic, skoro tamtej rodziny już nie ma i żadne ślady Wam o niej nie przypominają?\" To jest najtrudniejsza sprawa. Nie mamy jeszcze dziecka ale gdy ono się pojawi staniemy przed decyzją kiedy i w jaki sposób poinformować je o przyrodniej siostrze. Rozwiązanie by nie mówić - choć chwilami kuszące - uważam za niedopuszczalne bo prawda i tak może wyjść na jaw, nawet w kolejnych pokoleniach i wówczas wiele osób może przeżyć wstrząs. Poza tym krycie prawdy jest niebezpieczne, choćby ze wględu na ryzyko związku w bliskim pokrewieństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktoś zapytał: DLACZEGO? no właśnie - dlaczego Wasi mężowie się przestali kontaktować? bo przecież skoro Wy kontaktów nei zabraniacie, skoro dziecko nei jest nastawione przeciwko ojcu, to trochę dziwne, że oni tak nagle sami z siebie postanowili się odciąć? zwłaszcza, że tak bardzo się wszystkie byłe żony obrażają na stwierdzenie, że \"ojciec kocha dziecko kobiety którą kocha\" albo \"jest wspaniałym ojcem jeśli kocha ich matkę\" znam wiele przykładów mężczyzn, którzy w kolejnym związku spisuja się na medal - kochają żony, są wierni, kochają dzieci, spędzają z nimi wartośiowy czas -a dzieci z poprzednich małżeństw traktują jak to się mówi \"po macoszemu\" ale w większości tych przypadków dzieje sie tak, dlaetgo, że byłe żony od początku pogrywały dziećmi, był szantaż, wymuszanie pieniędzy, ograniczanie wizyt - nawet najlepszy ojciec może mieć w końcu dosyć takich przepychanek.. kobiety, powiedzcie mi - DLACZEGO TAK ROBICIE? dlaczego z hasłem na ustach \"dobro dzieci\" zachowujecie sie tak, że więzy między ich ojcem zanikają, że facet odwraca się od własnych potomków, że dzieci nie potrafia powiedzieć o nim dobrego słowa przecież to patologia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do koniczynki
oczywiście kolejny stereotyp , tylko matki pogrywaja dziećmi , tylko matki utrudniają kontakt , tylko mniszczą dzieciom i ojcom wspaniałe relacje . Po rozwodzie czułam ogromny żal dop męża , nie nastawiałam dziecka przeciwko ojcu , ani nie utrudniałam kontaktu chociaż nie skakałam z radosci pod sufit , że on przyjeżdża , nie piekłam ciasta pwitalnego i nie biegłam po wino z tej okazji :) miałam juz swoje życie , moje dziecko było ze mną związane i to mocno , bo znalazło po rozwodzie we mnie oparcie , bo gdy płakało martwiło sie to ja byłam obok , bo gdy chorowało i leżało w szpitalu to ja siedziałam obok , bo gdy szło do przedszkola to ja go prowadziłam , wiedziało że ja jestem i bedę ( choc miewało lęki że kiedys zniknę ) , a ojciec przyjeżdżał raz w miesiacu ( choc mógł widzieć na żądanie) , spędzał godzinkę nie wiedżąc o czym z synem porozmawiać , kupując kolejny prezent , i pytając co słychać , nic dziwnego że te relacje osłabły , po jakimś czasie zrezygnował , nam oje telefoniczne zapytanie dlaczego odpowiedział dlatego , bo mam nową rodzinę , bo moja nowa nie życzy sobie , bo nie chcę , bo on mnie nie chce , bo gdybyś nie była jego matką ( co za durne tłumaczenie) Mleko się rozlało , ale nie zamierzam sie juz więcej tłumaczyc z głupoty , lenistwa i tumiwisizmu mojego ex odpowiadajac na pytanie dlaczego twój ex nie kocha twojego dziecka. BO NIE WIEM , NIE MAM POJECIA I MAŁO MNIE TO OBCHODZI. Szkodam i życia na to aby zastanawiać nad tym dlaczego ktoś kogo kochałam okazał sie kawałem gnojka. Trudno , !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojciec mojego dziecka pracuje w miescie,w ktorym mieszkamy z córką-jest tu codziennie.Nie wiem dlaczego jej nie odwiedza?nie ma zabronione,nikt go nie wyganiał nigdy,zawsze gdy zajrzał poczestowałam go kawa, a nawet obiadem.Mogl zabierac corke do siebie na weekendy,i robił to..do czasu az mu sie znudziło.Dlaczego?On chyba sam nie zna odpowiedzi na to pytanie...Nie mama zamiaru drązyc z nim tego tematu,bo na siłe go nie zmusze.Zostawilam to tak jak jest-nie będę się bawic w rozsupływanie jego ciężkiego pojęcia ojcostwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"do koniczynki\": no właśnie, stereotyp wyrobiony na podstawie większości zachowań - nie wszystkich - co potwierdza Twój przykład jako kolejny na tym topiku :) nie tylko matki pogrywają dziećmi, oczywiście, że nie - ale przyznasz sama, w zdecydowanej większości przypadków, zachowania jakie opisywałam wyżej są uznawane za \"normalne\", wręcz standardowe wśród byłych żon i matek, co dziwi podwójnie, jako że skutki takich postępowań można łatwo przewidzieć (chociażby patrząc na setki innych podobnych historii i wyciągając wnioski) ojcowie o wiele rzadziej zostają z opieką nad dziećmi, może dlatego o wiele rzadziej słyszy się o takich zachowaniach z ich strony, co nie znaczy że się ich nie spotyka wcale Ci się nie dziwię, że nie masz ochoty wnikać dla mnie przypadki odwrócenia się ojca w takich sytuacjach, kiedy nie mają żadnych problemów z wizytami ze strony byłej żony, jest tym bardziej nie zrozumiałe zastanawiam się, czy mężczyźni wobec tego nie są zwyczajnie wygodni?? to tłumaczyłoby każdy przypadek - jeśli żona zabrania lub utrudnia - mają wytłumaczenie, jeśli nie - i tak przestają się interesować, z wygody właśnie zaczynają \"nowe życie\", często zakładają nowe rodziny, takie ciągnięcie za sobą bagażu staje się niewygodne.. straszne to co piszę, wiem, ale czasem zastanawiam się czy właśnie to czyste wygodnictwo nie jest tak naprawdę przyczyną tumiwisizmy tatusiów w końcu sporadycznie słyszy się jednak o przypadkach ojców walczących, pomimo przeszkód, utrudniań i zakazów - co potwierdza jedynie, że można, tyle że trzeba chcieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, a jak reagowały na to Wasze dzieci? bo jakakolwiek by była przyczyna tego, że ojciec kontaktów zaprzestał, to dziecko przecież z dnia na dzień czuło się coraz bardziej odtrącane, nie chciane, nie kochane - mam rację? czy reagowały na to wszystko obojętnością i zrozumieniem - że tak poprostu jest - czy nie mogły sobie z tym poradzić? co mówicie jeśli pytają o ojca? nawet tu, na forum, spotkałam się z opiniami bardzo skrajnymi i zastanawiam się czy to zależy od indywidualnego przypadku czy jest może jakiś schemat znów posłużę się stereotypem, ale taki schemat bardzo wyraźnie można zaobserwować w przypadku zdrady - prawie zawsze pojawiają się pewne etapy - negowanie, złość, obwinianie siebie czy z dziećmi, które zostają porzucone jest podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do koniczynki
dużo zależy od wieku dziecka , długo byłam zdziwona zachowaniem ex bo gdy byliśmy rodziną to nie zauważyłam aby sprawiało mu trudnośc bycie dobrym troskliwym ojcem , przebierał , wstawał ze mną na zmiane w nocy , bawił sie , angażował i miał dobre relacje z dzieckiem. Syn zaraz po rozstaniu tęsknił , pytał , popłakiwał bardzo starałam sie zajać mu czas , poszedł do przedszkola , wspólnie spędzaliśmy czas po moim powrocie z pracy , starałam sie być spokojna i wbrew wszystkiemu nigdy nie pokazywać przy dziecku smutku , nie płakać i nie dramatyzować . Udało sie , mój syn ma 8 lat , jest radosnym , wesołym chłopcem , nie sprawia kłopotów , dobrze sie uczy , czasem rozrabia :) , ma świetny kontakt z moimi rodzicami , moimi braćmi , jest aktywny i lubi aktywnie spędzać czas, czasem o ojca pyta ale bez emocji , często cos wspomina np. jak to było gdy sie urodził i wtedy mówię prawdę , nigdy nie mial taryfy ulgowej z powodu braku ojca , myślę że starałam sie wymagać troche więcej samodzielności , odpowiedzialności czy to za lekcje , czy za psa którym sie opiekuje , czy za sprzątanie. Zdzrza sie ze mówi że chciałby mieć tatę , ale zaraz dodaje że ma super mamę , jest otwarty , komunikatywny i nie widzę kompleksu braku ojca , mam nadzieje że tak będzie zawsze. Zdarzyło sie że wspomniał o ojcu ze złością ale tlumaczę mu zawsze że nie ma zsensu siezłościć , że nie potrafie mu na pewne pytania odpowiedzieć i na pewno jak dorośnie ponogę mu odnaleźć ojca jeśli tylko tego będzie chciał aby mógł z nim porozmawiać i wyjasnic sobie pewne rzeczy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za bardzo się nie chciałam odzywać bo pytanie dlaczego byli mężowie nie odzywają się do dzieci, raczej nie było skierowane do nowych partnerek jak ja. Ja zresztą mam relację stronniczą tylko od mojego męża ale... wierzę mu że jego historia akurat ten \"stereotyp\" potwierdza. On i ona - gdy byli małżeństwem oboje młodziutcy dziecko i ślub z powodu wpadki, od rau zamieskali u jej rodziców a tam matka rządziła twardą ręką i wszystko było jej podporądkowane. Na tym tle dochodziło do konfliktów, a gdy młody mąż się wyprowadził, dziecko stało się kartą przetargową. Teksty \"o dziecku zapomnij jeśli chcesz rozwodu\" były normą, \"masz robić to co chcemy bo mieszkasz u nas, jak się nie podoba to się wynoś\", straszenie policją, donosami... wreszcie to dziewczyna wniosła pozew o rozwód ale... gdy on był w pracy za granicą i nic o tym nie wiedział. I tak się wszystko toczyło a dziecko było trzymane z dala i nastawiane przeciwko ojcu. Słychać był jak pilnują jego słów gdy rozmawia z ojcem przez telefon... Za kolejnym razem już dziecko mówiło słowa jakby nie własne, za następnym już nie chciało kontaktu... On dzwonił, nachodził, szukał pomocy w stowarzyszeniu pomagającym ojcom ale musiałby stoczyć sam całą walkę a i tak na dziecku by się odbiło. Bo jeśli ono miało dobry kontakt z matką i dziadkami to niszczyć mu świat udowadniając że matka jest zła? Zniszczyć się zresztą da ale jak coś dobrego zbudować? Więc wyszło jak wyszło i kontakt z dzieckiem się urwał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"tak se pisze\": przeciwnie, pytanie było skierowane również do drugich partnerek, bo przecież one - nie mniej niż byłe żony - uczestniczą w tej części życia swoich partnerów - dlatego bardzo się cieszę, że piszesz :) wcześniej pisałaś chyba, że nie macie dzieci, zastanawiałaś się jak to będzie kiedy się urodzą? czy chiałabyś, żeby w przyszłości poznały córkę Twojego męża? bo w sytuacji kiedy rodzina męża uczestniczy w życiu dzieci z poprzedniego małżeństwa sprawa zdaje się być nieco prostsza - naturalnie dowiadują się o istnieniu przyrodniego rodzeństwa, natomiast jeśli kontaktu nie ma, nie ma żadnych więzi, to mnie osobiście wydaje się że to zapoznawanie by było takie bardzo sztuczne, na siłę.. pisałaś wcześniej że raczej powiesz dziecku o istnieniu \"siostry\" a zastanawiałaś się jak powiedzieć o tym dziecku? kiedy? bo w takiej sytuacji chyba zapowiada się na trudną rozmowę... poza tym, czy taka wiadomość nie zburzy nagle nieco świata dziecka? chodzi mi o to, że dziecko wychowane w normalnej rodzinie, któremu wpaja się pewne zasady, stara dawać przykłady na pewne zachowania nagle dowiaduje się, że ta miłość to wcale tak pięknie i łatwo nie wygląda, że czasem ludzie się mylą, czasem źle dobierają, czasem dzieci nie są najwazniejsze - czy to wszystko nie zburzy świata który staraliśmy się dziecku dotąd stworzyć? czy nie złamie jego wiary w naszą szczerość? nie zabije ufności, poczucie bezpieczeństwa? to przecież musi być szok dowiedzieć się, że tatus miał już kiedyś córeczkę, kiedyś miał inną rodzinę...podobnie jak dla kobiety jest szokiem gdy dowiaduje się, że nowopoznany partner nie jest kawalerem a rozwodnikiem, na przykład..:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była żona na szczęście
Cześc wszystkim! A teraz moja historia. Mój były mąż był fatalnym ojcem- właściwie to syn mu przeszkadzał w szczęśliwym życiu...Zostawił mnie w ciąży z drugim dzieckiem i wyniósł się do kochanki, z którą miał już dziecko. I zaczęły się schody... Drugi syn urodził się martwy więc tydzień po jego pogrzebie wspaniałomyślny tata przekazał esemesem synowi wiadomośc, że ma jednak brata. Wyłam z rozpaczy po dziecku i bałam się, że stracę następne( reakcja 7-latka: mówił o samobójstwie!!!). Choc nigdy nie utrudniałam widzeń ( a wręcz przeciwnie- wiecznie nagabywałam męża o częstsze bywanie w domu; zasłaniał się" pracą" czyli kochanką ), wezwana zostałam do sądu w sprawie utrudniania kontaktów. Podpisaliśmy ugodę; były mąż został zobowiązany do niezabierania naszego syna do domu swej konkubiny. Zakaz wielokrotnie naruszył zmuszając mojego syna do okłamywania mnie. Konkubina bardzo kocha mojego syna bo na obiady gotowała...wodę! A dzieciak ma 5 kg niedowagi (spadek po różnych traumach, także naszym rozwodzie). Chciałam, żeby mimo wszystko syn miał kontakt z ojcem ale dziś zastanawiam się po co? Aby znosił kolejne razy? A mi chyba pęknie serce z rozpaczy po kolejnej wizycie tatusia... Co byście zrobiły na moim miejscu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×