Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Annemarie

Juz nie daje rady...

Polecane posty

Gość Annemarie

Nawet nie wiem jak mam zaczac...Poznalam go ponad rok temu...historia potoczyla sie szybko. Milosc od pierwszego wejrzenia, swiata poza soba nie widzielismy...widywalismy sie kazdego dnia, az po 4 miesiacach zapadla decyzja o wspolnym zamieszkaniu. Pierwszy miesiac totalna sielanka. Bylam chyba najszczesliwsza osoba na tej planecie...po prostu fruwalam. Pozniej przypadkowo odkrylam, ze On bierze narkotyki. Myslalam, ze tylko okazyjnie...jednak prawda okazala sie inna. Zaczela sie walka o ta milosc, o niego, o nas. Nawet nie chce wspominac przez co musialam przejsc przez te pol roku, ale wywalczylam 'nas', wybaczylam mu cala krzywde ktora nam wyrzadzil, dalam temu zwiazkowi szanse. Myslalam, ze slonce znowu dla nas zaswiecilo. I rzeczywiscie tak bylo, przez chwile. On znalazl prace, zaczelismy urzadzac wspolne gniazdko, snulismy plany na przyszlosc, zareczylismy sie. Wierzylam, ze te zle czasy sie skonczyly dla nas...W miedzy czasie pewne fakty zaczely wychodzic na jaw dzieki mojej dociekliwosci. Dowiedzialam sie miedzy innymi tego, ze poprzez jego przeszlosc ma potworne dlugi finansowe. Kazda jego wyplata praktycznie szla na splacanie tych dlugow. Przez to i ja zaczelam miec problemy finansowe. Problemy zaczely nas przerastac. Przez to On stracil prace. Obecnie jestesmy w bardzo kryzysowej sytuacjii, a ja jestem wrakiem. Na srodkach uspokajajacych. Kocham go nad zycie, ale nie mam juz sil walczyc. Gdzies po drodze sie wypalilam...Codziennie placze, a On po prostu ucieka ode mnie, od tych problemow...poprzez ten zwiazek doroslam 20 lat (co najmniej)....wiem, ze zaraz powiecie ''to odejdz od niego''', ale to nie jest takie proste...czasem odechciewa mi sie nawet zyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra 11111
ty sie wykonczysz przy nim, a on znajdzie sobie inna i bedzie robil to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annemarie
Wlasnie dlatego mowie, ze decyzja o rozstaniu nie jest latwa. Byly dobre czasy...naprawde wspaniale czasy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra 11111
ale one byly, a co bedzie teraz??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja chyba mam szczescie
decyzja o odejsciu nie jest latwa, z tym sie zgodze, ale wasze dobre czasy juz byly i minely, a on swoja postawa pokazal, ze teraz bedzie gorzej. Nie jest powiedziane, ze jesli odejdziesz, to nie spotka cie nic dobrego. Mysl pozytywnie "kiedy Bog zamyka drzwi, zawsze zostawie otwarte okno" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem dlaczego
duzo kobiet jak tylko zaczynaja sie problemy siega po srodki uspokajajace, przeciez to tez nalug i prowadzi do tego samego co robi Twoj chlopak. spotykam sie z kims kto jest uzalezniony od klku lat i jesli nie zmienisz swojego podejscia to pojdziesz z nim na dno. powinnas dzialas jak bliscy osob uzaleznionych od alkoholu, a zeby sie o tym dowiedziec udaj sie do poradni leczenia uzaleznien, albo grupe al-anon w swojej okolicy. mimo iz to glownie dla alkoholikow to jednak Ci pomoga zrozumiec co robisz zle, a robisz, bo powinnas stosowac twarda milosc wobec niego czyli kochac, ale nie ustepowac bo tym mu szkodzisz. powinien sam ponosic konsekwencje swoich zynow bo inaczej dajesz mu komfort i znow moze wrocic do nalogu. dlugo mozna by pisac, dlatego poszukaj w interncie czegos na temat uzaleznien, bo on nawet gdy nie cpa to i tak jest chory i prze to nie umie sie odnalezc, a stad juz blisko do cpania. muisz z nim pogadac i powiedziec o tym co Cie meczy i wytlumaczyc na czym stoicie. powiedz ze musi szybko znalezc nowa prace itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annemarie
Dziekuje za pocieszenie drogie kobietki...nie lubie sie uzalac ani narzekac...po prostu jestem wykonczona tym wszystkim. Wiem, ze On tez mnie bardzo kocha...gdzies sie chyba zagubilismy w tych problemach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annemarie
Kwestia jest taka, ze wyciagnelam go z tego (przynajmniej tak mysle). Obecnie przejelam cala kontrole nad finansami, czyli cala jego wyplata idzie na moje konto. Jednak dlugi nie znikna...jak napisalam wczesniej, On po prostu ucieka od problemow. Za kazdym razem jak proboje z nim porozmawiac, konczy sie to klotnia, albo tym, ze On stwierdza, ze ''wszystko bedzie dobrze''...a jednak nie jest...za kazdym razem jak sie klocilmy, On zabiera manatki i idzie spac u kolegi...zaczelam robic to samo, i zatoczylo sie bledne kolo...nie wiem jak mam walczyc o to...poradzcie cos:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ignorance Is Bliss
Droga Anne, bylam..a wlasciwie wciaz jestem w tej samej sytuacji jak ty. wiec jak branie narkotykow przez partnera zmiania zwiazek..ile wyrzadza zlego. przekonalam sie na wlasnej skorze. opisalas prawie mnie. jestem rownie na wykonczeniu, i siedze...noca..z papierosem i kawa w reku.. zaplakana czasem, niewiem co z wszystkim zrobic. i wiem ze nie jest latwo powiedziec - zegnaj. wiem tez ze nie powiem. nie wiem za to.co zrobic.jestem zagubiona do ostatniego tchu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ignorance Is Bliss
ja juz wiele probowalam..wiele sie staralam.. czasem mi sie wydaje ze poprostu obydwoje zle juz skonczymy, ze niema dla nas szansy..umrzemy w rozpaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annemarie
Ignorance...mozesz powiedziec jak narkotyki wplynely na Twoj zwiazek???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annemarie
Ignorance...mozesz powiedziec jak narkotyki wplynely na Twoj zwiazek???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam problem podobny, z tym że chodzi o alkohol. Też brak mi już sił, żeby walczyć o związek, często płaczę, w sumie nie mam komu się wyżalić, bo każdy zajęty jest sobą. Chodzę na terapię dla osób współuzależnionych, fajnie móc się porządnie wygadać, mieć świadomość, że nie jesteś sama z tym problemem, no i przede wszystkim uczysz się jak postępować a osobą uzależnioną (mimo, że nie pije, chodzi na terapię - do końca życia pozostaje chory). Wiele razy myślę, czy nie dać sobie spokoju i zakończyć to, tym bardziej, że najgorszy jest właśnie ten proces leczenia - niepicia przez alkoholika. Na ogół jest po prostu źle. Długi, kredyt do spłaty, wieczne pretensje, kłótnie - przerabiam to na co dzień i mam dość !!!! Chcę być szczęśliwa, ale naprawdę ciężko z takim człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×