Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pasja0001

Mam trudną sytuację

Polecane posty

Gość pasja0001

Wczoraj rano mój facet wyjechał do innego miasta w interesach, jeździ tak co tydzień, zawsze na jeden dzień, zawsze rano wyjeżdża i ok. 22 wieczorem przyjeżdża. No i po południu zadzwonił że bateria mu pada w komórce i mam się nie martwić gdyby nie dzwonił - i rozłączyło nas. Posprzątałam mieszkanie, usmażyłam mu cały kopiec nalesników, wykąpałam się itd.... Koło 21 już zaczęłam niecierpliwie czekać. Minęła 22 - zaczęłam się denerwować. Gdy zbliżała się 24 - siedziałam jak na szpilkach. Przed pierwszą wypiłam całe wino, bo nie wiedziałam co zrobić, chcialam się "otumanić", a czekanie wykańczało mnie nerwowo (jego komórka wyłączona). Ok. 2 w nocy byłam pewna że miał jakiś wypadek i pewnie nie żyje. Ubrałam się i poszłam do rodziców (ok 2-3 km od nas). Obudziłam ich, strasznie się martwili. Mama siedziała ze mną jakieś 2 godziny, a potem, zmęczona emocjami i alkoholem, zasnęłam. Po godzinie 5 ... zadzwonił. Oczywiście w pierwszym odruchu ucieszylam się że zyje. On... nawet nie zapytał gdzie jestem (ale domyslił się że u rodzicow, bo gdzie indziej), powiedzial że byla straszna mgła i jechal 6 godzin, poza tym pokłócił się ze wspólnikiem i chyba koniec z pracą, powiedzial że dobijał się do mieszkania, w koncu musiał wejść przez okno i dodał że pogadamy jutro, on idzie teraz spać. Szok. Nawet nie zapytał czy po mnie przyjechać. Zasnęłam, wrócilam do domu rano. On śpi, nie wie nawet że wróciłam. Nie wiem co mam mysleć. Jeśli nawet była mgła, to i tak musiał wyjechać stamtąd ok. północy, podczas gdy zawsze o tej porze był dawno w domu. Co tam robił tyle czasu? Dlaczego do mnie nie zadzwonił chociażby z jakiegoś baru? Pił? Posuwał jakąś panienkę? Nic nie rozumiem i muszę czekać aż sie obudzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bloem
Boshe...poczytaj niektore topiki na kafe, jakie ludzie naprawde maja problemy. Moze jak ci zycie troche dokopie do tylka to nauczysz sie pokory i przestaniesz robic ''widly z igly''...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zimowy śnieg
Oj tam , zaraz posuwał panienkę, wyobraźnię to my - kobiety mamy bujną :) Spokojnie, poczekaj aż się wyśpi to pogadacie . I nie rób awantury niepotrzebnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasja0001
To koniec :-( Właśnie sie dowiedziałam prawdy :-( Zabawiali sie razem ze wspólnikiem w samochodzie :-( Potem rzeczywiście sie pokłócili, ale nie o interesy tylko o to że mój facet założył na siebie jego slipki :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasja0001
czy nie rozumiecie że to się NIGDY nie zdarzyło? Zawsze jak wyjeżdżał, bylismy w kontakcie no i każdą noc do tej pory spędziliśmy razem. No i ja BYŁAM NIEPRZYTOMNA z nerwów, bo byłam pewna że gdzieś tam lezy w rozbitym samochodzie i nie żyje, a on zadzwonił, nie zapytał gdzie jestem! nie przyjechal po mnie! tylko powiedzial że idzie spać! PODCZAS GDY JA BYŁAM PEWNA ŻE COŚ MU SIĘ STAŁO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tam, gdzie kobieta widzi problem dla faceta tego problemu nie ma :) Dlatego on nie widzi problemu i nie zdaje sobie sprawy z Twoich nerwów. Uważa, że skoro Cię poinformował to jest ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Doświadczona mężatka
Nie dramatyzuj...on nie musiał robić nic złego. Myślisz tylko o sobie: ja, dla mnie o mnie, przeze mnie, ode mnie. A czy próbowałaś przynajmniej zrozumieć, że w takiej sytuacji i jemu świat spadł na głowę? Co wtedy czuł, co myślał.... związek dwojga ludzi to nie: ja i ty, moje i twoje sprawy. Na spokojnie zapytaj się co się stało, spokojnie wysłuchaj, bez nieudowodnionych oskarżeń. Emocje w takich chwilach są jak najmniej wskazane, ponieważ spowodują, ze każde z was będzie myślało o swoich racjach. A potem powiedz, że bardzo się martwiłaś i że prosisz na przyszłość o możliwie szybkie zawiadomienie Cię, jeżeli coś będzie się działo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasja0001
Przecież nie dramatyzuję - gdyby tak było, obudziłabym go już dawno i pytała. Nie wiem... czy wy, kobiety, nie jesteście sobie w stanie wyobrazić nerwów, gdy facet ma wyłaczoną komórkę i wraca nad ranem podając bzdurny powód? Aha, dodam że tam, w tamtym mieście on przy każdym wyjeździe odwiedza swoje dzieci z poprzedniego małzeństwa. A w tym także ex-żonę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomyśl chwilę dziewczyno logicznie - to że NIGDY się coś nie wydarzyło nie oznacza ze sie kiedyś nie wydarzy :O jeśli mówi prawdę to się nie dziwię że poszedł spać - po kłótni z wspólnikiem (która mogła trochę potrwać), czarnych myślach w związku z pracą i koszmarnym powrocie do domu (przed którym też może musiał się uspokoić żeby np. nie wpaść po drodze na drzewo z nerwów) też bym chyba wolała iść spać a nie ciebie uspokajać zrozum go - jeśli nic takiego do tej pory się nie zdarzyło między wami i nie okłamywał cię do tej pory to raczej nie masz prawa podejrzewać zdrady jak sie obudzi pogadaj z nim szczerze i spokojnie - o tym co się jemu wydarzyło a nie tobie (powiedz najwyżej że się strasznie bałaś, 0 wyrzutów) na pewno ci wszystko opowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasja0001
No cóz, może macie rację. Ale nie ukrywam, że jeśli jest tak jak piszecie, to przykro mi że nie wracał wprost do mnie żeby o tym porozmawiać, tylko się gdzieś... szlajał. Sądziłam że jestem jego przyjaciółką i on wie że ma we mnie wsparcie. Kiedyś była podobna sytuacja w odwrotną stronę. Zanim zamieszkaliśmy razem, wyszłam ze znajomymi do knajpy i dopiero tam zorientowałam się że nie wzięłam komórki. Wróciłam do domu po 3-4 godzinach, od niego było wiele połączeń nieodebranych, a gdy oddzwoniłam, on... płakał! bo nie wiedział co się ze mną dzieje. Więc chyba wie jak to smakuje. Poza tym mnie wtedy nie było w jakichś rozsądnych godzinach, a jego nie było w nocy. No i przede wszystkim - ja się tłumaczyłam, wyjaśniałam, a on powiedział "idę spać". No ale wtedy i tak było inaczej, to był początek związku. Teraz zyjemy razem, mieszkamy razem, każdą noc spędzamy razem w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może on od ciebie oczekiwał spokoju i wsparcia a nie histerii? w tej sytuacji nie miał ochoty się zwierzać bo ty bardziej się przejęłaś przeżywaniem swojego strachu o niego a nie jego kłopotami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam sie z canberra. Autorko straszna z ciebie panikara. po 1 uprzedził cię że bateria mu pada w komórce. Po drugie od razu założylaś najczarniejszy scenariusz: mogłaś pomyśleć że zepsuł mu się samochód, na drodze był wypadek i zrobili objazd, mgła itp, ale ty od razu widziałaś najgorszą wersję. Po 3. zamiast iść do rodziców i siać panikę mogłaś zadzwonić na policję czy były jakieś wypadki, sprawdzić w necie prognozę pogody, jednym słowem zachować spokój (wino cie tu trochę usprawiedliwia). po 4. nie dziwię się mu że nie chciał po ciebie pojechać, mógł być strasznie zmęczony po kłótni (mnóstwo nerwów kosztuje) i całonocnej jeździe. Wyluzuj trochę i nie pisz sobie czarnych scenariuszy ze zdradą itp, pogadaj z nim spokojnie, bo jak zrobisz awanturę to on będzie miał dość (cały świat przeciwko niemu, wszystko się sypie) i być może wyjdzie trzaskając drzwiami. wg mnie nie wracał od razu do domu bo chciał na spokojnie pomyśleć i odczekać aż opadną emocje, a może też bał się że w domu na niego naskoczysz i czekał aż uśniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Robi 72
'czy nie rozumiecie że to się NIGDY nie zdarzyło?"... Zawsze jest ten pierwszy raz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasja0001
wstał dopiero teraz. Powiedział że poklocil się ze wspolnikiem, potem był u znajomych, potem do kogoś tam pojechał naprawić coś tam (za pieniądze; praca) i że nie wiedział że tak długo mu zejdzie. Podobno wyjechał przed 23 i liczył że będzie w domu po 24, ale była straszna mgła. Powiedział że "nie przyszło mu do głowy" zadzwonić, bo sadzil że wiem że wróci późno, a potem myślał że śpię. Przypomniałam mu tamtą sytuację z kiedyś - że gdy mnie nie było i nie odbierałam, on płakał bo nie wiedzial co sie ze mną dzieje i na pewno nie poszedłby ot tak, sobie spać. Dopiero wtedy przeprosił, ale i tak skwitował że w sumie nic się nie stało. dobra, może i nic! ale boli mnie że nie zadzwonił nie piszcie że przesadzam - jak byście zareagowały na męża który pierwszy raz w życiu nie wraca do domu na noc? same pewnie też byscie tego nie zrobiły, a nawet gdyby sytuacja zmusiła to się DZWONI I MÓWI, a nie skazuje ukochaną osobę na nerwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość he he
nie napiszę, ze przesadzasz, skąd. napiszę, żebyś sobie trochę dojrzała jak to jeszcze możliwe. on też, jak po 3 godzinach nieodbierania telefonu plakał. facet. nie ma co. brak zaufania, brak trzeźwego myślenia, egocentryzm, zero empatii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×