Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wszystkie nicki zajete

Nowe zwiazki po rozstaniach

Polecane posty

Gość wszystkie nicki zajete

Hej:) Mam troche ponad 22 lata i jestem po 6-letnim zwiazku. Od kilku miesiecy jestem z kims innym. Wiadomo, ze ten drugi zwiazek rozni sie bardzo od tego pierwszego. Po pierwsze jestem starsza, a po drugie troche juz doswiadczen moj bagaz zawiera. I tutaj mam pytanie do osob w podobnej sytuacji... jakie sa te wasze nowe zwiazki? U mnie to dziwnie troche wyglada, trudno to opisac. Ja nie potrafie zrezygnowac z pewnych nawykow, on takze nie. To wszystko jest takie bardziej... rozsadne, podchodzenie z dystansem... nie wiem jak to opisac. Jak jest u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poliinn
kazdy nastepny nigdy nie ebdzie taki jak pierwszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ważne żeby wynieść doświadczenia z poprzedniego długiego związku. Czasem takie związki okupione łzami etc. sa potrzebne żeby w nowy wejść mądrzejszym:) Ja osobiście jestem faktycznie tak jak Ty ostrożniejsza, tzn cały czas przez głowe przechodzą mi myśli że znajomość może się rozpaść, nie umiem się do końca jej poddać. Jesli obie strony sa po takich dłuższych związkach - to teoretycznie powinny zbudować lepszy , niejednokrotnie zdrowszy związek. U mnie oboje z chłopakiem mamy za sobą kilkuletnie związki. Więc wiemy co kogo w poprzednich związkach drazniło i staramy sie nie powielać juz błędów z przeszłości.:) Ale to nie jest łatwe. Ja swój zakończyłam jakieś 3 lata temu, on dopiero pół roku temu, więc nie tak dawno. Dlatego ciągle mam obawy czy aby nie wróci do byłej dziewczyny (chociaz zapewnia ze nie, bo juz kiedyś probowali i to juz nie jest to co byc powinno, że mają inne cele w życiu, że chyba za bardzo się roznili etc.). To powoduje ciągłe moje obawy. :) Ech..zycie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
o ile 16-latka może powiedzieć ze jest w związku :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonooka23
a ja kobitki po nie udanym kolejnym związku stwierdziłam,że lepiej będzie jeśli będę sama.Mam wrażenie,że "miłość" która niby łączy oboje jest wielce przereklamowana. Nigdy jej nie zaznałam .Skupiam się teaz tylko na sobie...na pracy....nauce....nie wiem czy dobrze na tym wyjdę-żyjąc sama jak palec.Mam 23 lata i jak każdy potrzebuję kogoś bliskiego.Wybijam to sobie z głowy ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
neurosa1 --> jak mialam 16-lat to dopiero zaczelam byc z moim poprzednim. Byl kilka lat starszy... ale z cala pewnoscia moge powiedziec, ze byl to jakby nie bylo 6-letni zwiazek. aga dżaga - u mnie problem jest taki, ze w poprzednim zwiazku wszystko bylo robione pode mnie, bylam zaglaskiwana... dusilo mnie to i byl to jeden z powodow rozstania. Moj nowy partner... jest raczej malo wylewny w uczuciach i mimo, ze ta wylewnosc w poprzednim zwiazku mi przeszkadzala - to teraz nie moge odnalezc sie w nowej sytuacji. Czasem mam wrazenie, ze mu nie zalezy chociaz tak naprawde wiem, ze tak nie jest. Czasem smutno mi, ze nie ma tego takiego podekscytowania wielkiego jakie towarzyszylo pierwszemu zwiazkowi. To wyczekiwanie, krzatanie sie, sprawdzanie telefonu... yhh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz u jednym z wielu powodów rozstania było wtedy to, ze ciągle domagałam się uwagi, ze wkurzałam o to że on nie czuł potrzeby odpisywania na któregoś z kolei eska w ciągu dnia. Chyba chciałam miec go dla siebie. Dopiero z czasem dotarło do mnie że nie ma identycznych ludzi, że każdy czegos innego oczekuje od związku. Teraz spotykam się z chlopakiem, który tak jak poprzedni, nie okazuje swoich uczuc w jakiś bardzo wylewny sposób. Widocznie niektórzy tak juz mają. I powiem Ci ze nawet mi to nie przeszkadza. po prostu do pewnych spraw trzeba dojrzeć, przemysleć, zrozumiec. Kiedyś chciałam każdą, ale to każdą chwilę spędzać z byłym już chłopakiem. Denerwowało mnie to ze chce czasem wyjść z kumplem na piwo etc. Teraz jakoś nie drażni mnie to już tak. Bo kiedy byłam sama zaczęłam organizować sobie czas,zeby się nie nudzić. I wiem że teraz ja tez potrzebuje trochę przestrzeni. Sama mam zajęte większość wieczorów w tygodniu, czasem widujemy sie po godz. 20 dopiero. Czy nam to wyjdzie na dobre to nie wiem :D On uważa (zreszta słyszałam jak gadał o tym z kolega), że gdyby miał ze swoja kobieta spedzać każde popołudnie bez jakiegoś odpoczynku od siebie, choćby wyjścia do silowni czy na trening od czasu do czasu to by chyba sie udusił w takim związku. Dajemy sobie czas na własne przyjemności, co kiedys było dla mnie nie do pomyślenia :o (tak wiem, głupie myslenie) :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja sie wlasnie z poprzednim rozstalam, bo sie dusilam, ja chcialam tej wolnosc. On pisal duzo, czesto, dzwonil, chcial sie widywac... a ja chcialam miec czas dla siebie. Poswiecal mi prawie 100% swojej uwagi i wymagal tego samego ode mnie i dlatego sie to rozpadlo. Teraz z nowym chlopakiem nie widujemy sie codziennie, kazdy z nas ma tez swoje zycie, jakis znajomych... nie zasypujemy siebie smsy czy cos i z tego sie ciesze. Ale chodzi mi o to, ze czasem jak np. umowilam sie z kolezanka, a on w tym samym czasie chcialby sie wybrac powiedzmy na koncert to na moje \"nie wiem czy mi sie uda, ale postaram sie to przelozyc\" on odpowiada zwykle \"nie to nie przekladaj, pojdziemy innym razem. masz juz plany\"... tak jakby nie wiem- bal mi sie przeszkadzac. Troche podejscie \"nie to nie\". A ja chcialabym zeby czasem wtedy odpowiedzial zwykle \"fajnie by bylo jakby udalo Ci sie przelozyc\". Ja wiem, ze on jest takim czlowiekiem... malo mowi, odzywa sie wtedy kiedy uzna to za konieczne... a ja w przecwienstwie do niego dosyc sporo mowie. Yh po prostu czasem nachodzi mnie mysl, ze jemu po prostu nie zalezy. Ze jestem bo jestem... chociaz wiem, ze tak nie jest. Z drugiej strony... moje zachowanie czasem tez pewnie mozna odebrac, ze on jest bo jest... to wszystko przez to, ze jest to juz rozsadniejsze, z glowa.. bez zatracania sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam identyczna sytuację z tym przekładaniem planów:) tez zwykle mówi że przecież jutro się zobaczymy jak coś, żebym nie przekładała nic, najwyżej on w tym czasie pójdzie na siłownię/na trening/do kumpla/spać :D A ja chciałabym zeby wtedy poweidział że jednak liczy na to że się zobaczymy :D Bo to by dało mi do zrozumienia że jednak zalezy mu na spotkaniah ze mną (zaznaczam że to jest krótka znajomośc, spotykamy się od 2 miesięcy dopiero). W sumie nie mam powodów by uważac że mu nie zalezy....No i tak źle i tak niedobrze :D Jak tu nam dogodzic :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to sytuacja podobna, bo my jestesmy razem jakies 3 miesiace... z tym, ze namy sie okolo 2 lat, bo to kolega z uczelni. No wlasnie... nie ma powodu, zeby sadzic, ze mu nie zalezy ale takie podejscie troche ala \"nie to nie\" mi czasem przeszkadza. Pewnie dlatego, ze z jednej skrajnosci popadlam w (no prawie) druga skrajnosc... ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie tak. Niestety nie zaprogramujemy tej drugiej osoby tak, jakbyśmy chieli ja widziec :) Trzeba ja przyjąć taką jaka jest, ewentualnie delikatnie modyfikować pewne zachowania lub ich brak, ale małymi kroczkami:) Dobra, ja na razie uciekam z kafe ;) ale zajrzę tu jeszcze ;) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutka876
wiecie dziewczyny, tak to juz jest z tymi dłuzszymi związkami.... kiedy sie skoncza trudno sobie ułozyc zycie od nowa... jest ten strach... jakas obawa... przed czyms nowym, trzeba znowu zaczynac wszystko od poczatku, poznawac sie, akceptowac swoje wady, zalety, uczyc sie siebie nawzajem. I ten strach że pózniej znowu moze się coś skończyć. ale ktoś mądry kiedys powiedział : "nie odtrącajmy darów życia w obawie że sie ich nie uniesie". życze Wam tak jak i sobie powodzenia w nowym związku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja przy moim pierwszym chlopaku dorastalam, dojrzewalam, zmienialam sie... przezywalam wszystko po raz pierwszy. Teraz z nowym uczymy sie siebie powoli... czasem sie klocimy...docieramy sie... z tym, ze nie zatracajac sie w tym wszystkim. Ze strachem, ostroznoscia... Mam nadzieje, ze bedzie dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wiadomo ze zwiazek w wieku 22lat rozni sie od tego w wieku 16 lat...a i ja mam podobnie bo poprzedni byl taki uczuciowy a w tym ani krzty romantycznosci,uczuciowosc czasami...no coz, serce nie wybiera:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze że można sobie z wami dziewczyny tutaj pogadać o tym bo wszystkie moje koleżanki nie maja takich dylematów :D od lat szczęśliwie zakochane i czasem po prostu nie rozumieją mojego podejścia do sprawy:D dlaczego robie tak a nie inaczej, że kiedyś byłam przeciez inna :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ellinka- pewnie, ze sie rozni, tyle, ze moj wiazek trwal od 16 do 22 roku zycia a to juz troche co innego, bo on dojrzewal razem ze mna. aga dżaga - u mnie tez trudno ze zrozumieniem o co mi chodzi, bo raczej nikt z moich znajomych w ak dlugim zwiazku nie byl jeszczei wszystko przed nimi... albo wlasnie zakochani, szczesliwi z motylami w brzuchu i uwazaja, ze sama stwarzam sobie problemy. A to nie tak, zeja nagle z igly widly robie... tylko zastanawiam sie czy to normalne w nowych zwiazkach czy to moze po prostu nie ten mezczyzna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja uważam że to jest normalne w nowych związkach. ja zakończyłam mój kilkuletni mając 21 lat:) teraz mam skończone 24, kilka przelotnych znajomości po drodze. Mam zatem jakies małe porównanie. I uważam że związek gdzie są małe tarcia, jakies niedoskonalości nie świadczy o tym że to nie jest TO. Chociaz spotkałam juz inne opinie:) ale każdy może mieć przecież swoje zdanie na ten temat:) Spotykałam sie jakiś czas temu z chłopakiem, który na każde spotkanie przynosił mi różę, kwiaty do pracy przysyłał, komplementy non stop mówił. i co? i się okazało że jednocześnie z jakąś inna kręcił na boku. Dlatego uważam ze nadmiar okazywanych uczuc wcale nie musi oznaczać że komuś na nas bardzo zalezy. Wolę byc z mężczyzna który jest bardziej oporny w okazywaniu uczuc ale jest wobec mnie w porządku:). A to że masz jakies obawy to normalne. Boisz się ponownej \"porażki\" uczuciowej. Jak każdy z nas. Niestety, jedni zakochuja się raz i szczęśliwie, a ini musza trochę przejść tych związków zanim trafią na kogoś z kim będzie im naprawdę dobrze:) A co do Twoich znajomych - ci którzy sa w pierwszym powazniejszym związku, podchodza do tego bardziej ufnie, wierzą w idealną miłość. Dlatego czasem nie rozumieją twoich obaw. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chodzi o to, ze ma nagle byc wylewny w uczuciach, bo w koncu byl to powod rozpadu mojego wczesniejszego zwiazku. Moje watpliwosci dotycza raczej tego, ze nie ma tej calej niecierpliwosci, podniecenia, motyli w brzuchu... wszystko takie bardziej z glowa... yh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mi sie wydaje, ze to nie chodzi o to, ze to byl bardzo dlugi zwiazek, ale raczej o to ze to byla \"pierwsza milosc\". Wiele osob wiaze sie z kims w wieku 16-17 lat, potem jest z tym kims, dorasta, zmienia sie, az w koncu oboje zmieniaja sie na tyle, ze zwiazek kolo 20 roku zycia peka. Sama to przezywalam i moj partner tez ;) Jesli ktos ma tylko doswadczenia z ta pierwsza miloscia, to chyba kazdy nastepny zwiazek bedzie sie wydawal znacznie bardziej rozsadny, spokojny, mniej wylewny... dojrzalszy? My z moim facetem mamy takie doswiadczenia, ze za pierwszym razem czlowiek jest przekonany ze ta milosc bedzie trwala wiecznie, ze do zwiazku potrzebna jest wlasnie tylko ona, ze ludzie, ktorzy nie mysla o sobie 24/24 i nie spotykaja sie w kazdej wolnej chwili to tak naprawde sie nie kochaja. Teraz oboje wiemy ze takie podejscie do sprawy jest bledem i w sumie w duzej mierze przyczynilo sie do rozpadu naszych zwiazkow... Ludzie ktorzy zyja w kokonie w ktoryms momencie zaczynaja miec siebie dosc. My teraz staramy sie nie popelniac tych bledow, analizowac rozne sytuacji bez emocji, na zimno. Klocimy sie oczywiscie, ale nigdy nie robimy z tego telenoweli (jak to bywalo kiedys). Nie ma tego dramatyzmu... Mysle, ze tak jest i lepiej dla nas i bezpieczniej dla zwiazku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×