Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość uradowaana

Miłam dość pracy i oto co dostałam

Polecane posty

Gość uradowaana

Podczas rozmowy kwalifikacyjnej było świetnie. Umówiliśmy się na pewną konkretną stawkę. Niską i uwłaczającącą, ale cóż... potrzebowałam pracy. Sama praca była ok., ale szybko zorientowałam się, że nieco przewyższam koleżanki - wielbicieli Dody, notabene bardzo miłe dziewczyny. Koleżanki były bardzo fajne, niezazdrosne, pomagały itp. Naprawdę, pomimo Dody, super dziewczyny. Ale... Podczas pierwszego tygodnia pracy zorientowałam się, że "niemile widziane jest nieprzychodzenie w każdą sobote do pracy" i wychodzenie o konkretnej, ustalonej wcześniej, godzinie. Najlepiej było wychodzić jakieś dwie godziny po "ustalonej godzinie". Poza tym za to, że robiłam więcej niż moje koleżanki, w tym samym momencie swojego pobytu w tej firmie, byłam kilkakrotnie opieprzona przez "szefa" (piszę w cudzysłowie, bo nie wiem do końca jaką rolę tam pełnił prócz dłubania w nosie i wygłaszania mało motywyjących przemów), za to że robię za mało. Okazało się, że pieniądze wypłacane są za godziny, a nie jak opiewa umowa za stałe wynagrodzenie. Nie było też wyższych stawek za nadgodziny oraz godziny przepracowane w weekend. W związku z powyższym i innym... zachorowałam. Poinformowałam o tym szefową. Tydzień nie było mnie w pracy. Po tygodniu, w poniedziełek, o godz. 2.30 (w nocy) dostałam maila od szefowej, że będzie wdzięczna za poważne podejście do zobowiązań wynikających z umowy o pracę, nawet jeśli nie ma na to dokumentów. "Obawiam się, że w tej sytuacji będę zmuszona na zwolnienie Cię dyscyplinarne - z uwagi na porzucenie pracy" Coś mi w tym ostatnim zdaniu nie pasuje. Jeśli chodzi o język polski. To "na"... Chyba to nie jest zbyt poprawne, pani szefowo :) Ale najfajniejszy był link, który nadszedł z tą wiadomością: "Gdy zło jest dobrem, grzesznik staje się wybawcą..." Chyba wyślę go szefowej. Szefowi nie, bo on nigdy nie przychodził w soboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na twoje miejsce
znajda sobie 100 nowych niewolników . w takich gównianych firmach gdzie mało płaca jest zawsze wielka rotacja i nikt nie zwraca uwagi na zranione uczucia i zawiedzione nadzieje naiwnych pracowników zapomnij i nie przejmuj się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1. nie mogą cię zwolnić jeśli dostarczyłaś zwolnienie lekarskie - to nie jest \"porzucenie pracy\" 2. jeśli nadal jesteś na zwolnieniu - pracownika nie można wtedy zwolnić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uradowaana
"Dyscyplinarką" to ja się nie przejmuję. Za stary pracownik, w tej i innej RP, jestem. Ale razi mnie, wręcz brzydzi takie podejście do człowieka, króry w końcu nie przychidzi tam prosić o jałmużnę. Takie niedomówienia, jakieś "soboty", jakieś nielegalne nagodzinki... Brrrr... I do tego pseudo serdeczny facet szefowej. Cytat z szefowej do grafika, którego rolą było TYLKO siedzenie przy kompie i obrabianie zdjęć: "Ja wiem, że ... (imię szefa, faceta szefowej, czy jak go tam zwał) prosił cię, ale ja nie będę cię prosić. Trzeba przenieść - iles tam - worów z ciuchami. Tylko ci mówię. Co zrobisz to zechcesz." Grafik wstał i poszedł do worów. Zarabiał 1.20 za obrobienie jednego zdjęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frikos
Oj,pracowałam ja w takiej atmosferze chyba z 7 lat.I to wyobraźcie sobie,w budżetówce.Wiem,trudno uwierzyć.Otrzymanie urlopu graniczyło z cudem,a jeśli się go już otrzymało,to trzeba było powiedzieć,co się będzie robiło czy załatwiało.Normalnie jak w szkole,uzasadnienie musiało być.Jeśli się wykorzystywało urlop letni,to koniecznie trzeba było wpadać co 3-4 dni i sprawdzać,czy wszystko o.k.W pierwszym roku mojej pracy tam,gdy beztrosko poszłam sobie na 2-tygodniowy wypoczynek,po powrocie zobaczyłam marsową minę szefowej i tekst:Swojego stołka trzeba pilnować nawet na urlopie :O Oczywiście w dobrym tonie było zostawanie po godzinach (choć to może nie nagminnie),albo w ogóle nie wykorzystywanie urlopu.Czyli w liście obecności wpisany urlop a i tak się przychodziło,tylko nie podpisywało się listy,w ramach łaskawości można było przyjść na 9.Nieźle,co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktostammmm
o matko...w kazdym miescie wojewodzkim przy urzedzie pracy jest prawnik, ktory bezplatnie Ci pomoze (mozesz nawet zadzownic - telefony znajdziesz w necie). Mi pomogli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frikos
no i nie było mowy o jakimkolwiek zwolnieniu lekarskim czy chorobie, w sezonie zimowym,jeśli ktoś zachorował,to do pracy przynosił sterty leków,ledwie na stołku siedział,ale nie wolno było opuścić swojego stanowiska pracy.Kiedyś na prawdę zachorowałam na grypę,chyba ze 40 stpni gorączki,to szefowa do mnie do domu przyszła i powiedziała:wiem,że jesteś chora,źle wyglądasz,ale do pracy trzeba przyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktostammmm
nastrasz ich inspekcja pracy czymkolwiek...na pewno zmienia podejscie... Do mnie keidys "szefowa" zazdwonila" w niedziele rano - pracowalm pon-piatek z pytaniem dlaczego nie jestem w pracy (niedziela 8 rano). Powiedzialm,ze spie. Straszyla mnie wpisaniem czegos tam do akt i w ogole Bog wie czym...z moich ust padlo slow inspekcja pracy i skonczylo sie siedzenie po godzinach... 30 czerwca konczyla mi sie umowa o prace. Czekalm az mi sie skonczy. Nikt nie rozmawial ze mna o nastepnej umowie (a ze ja nie chcialm to sama nie poruszalm tematu, czekalm tylko na 30 czerwca). 30 czerwca wieczorem po pracy dzowni moja zsefow ai pyta zcy przyjde jutro bo mi sie umow askonczyla,ale mozemy podpsiac druga, Powiedzialam,ze nie. Wsciekla byla,ze ja WCZESNIEJ NIE POINFORMOWALAM!ludzie to maja tupet!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wawa.....
jak dajecie soba pomiatac to tak macie, nie no 7 lat pracowac w takim klimacie to lekka przesada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frikos
na szczęście po 7 latach zmądrzałam :D Niestety mieszkam w małej mieścinie i praca w budżetówce jest uważana za świetną posadę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w dzisiejszych czasach, kiedy ludzie powyjeżdżali zagranicę, pracowników należałoby lepiej szanować - to wie każdy porządny kierownik. W moim małym mieście brakuje ludzi do pracy i nawet w głupim supermarkecie na etacie płacą 1500 netto, żeby tylko znaleźć chętnych do pracy. Nie wspominając już o Warszawie, gdzie w co drugim sklepie wiszą ogłoszenia \"do pracy przyjmę od zaraz\". Ludzie, nie dajcie się wykorzystywać! jeżeli chcecie życ godnie, walczcie o swoje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez market
a gdzie za prace w markecie tyle sie płaci ??? Ja pracowałam w markecie na stanowisku kierowniczym i zarabiałam 1200zł (robi sie wszystko-wykłada towar,przyjmuje dostawy,obsługuje klientów jak trzeba to na kasy wołaja ,zamówienia, ceny ,grafiki pracowników i wszystko co potrzeba do danego diału-budzety,podsumowania gazetki iitp.)no i trza było zostawac po godzinach bo jakby to było aby kierownik wyszedł po 8godz. -minimum ze 3 codziennie,w dni wolne tez trzeba było przychodzić do pracy-i nie tak samemu od siebie-był grafik osobno dla nas i inny dla inspekcji-jak w miesiacu miałam 4 dni wolne to było święto-oczywiście nie płacone było za te nadgodz. i te dni.nieraz było ze ciągnęłam 2zmiane,nocke i 1zmiae. lub musiałam przyjsc z 2 zmiany na pierwsza.a i niektórzy przełożeni ubieli dosłownie drzec jape i ponizac pracownia. tak pracowałam prawie 3 lata potem znalazłam wkoncu inna prace i poszłam do sadu.wygrałam,musieli zapłacić wszystko-nadgodziny,za te dni które powinny byc wolne,za godz. nocne, za wszystko co powinni płacic a nie płacili.dostałam mozna powiedziecwiececej jak roczna pensja ,odwoływali sie ale i tak ic im to nie dało-no i nie miałam prawnika.Ale za to juz potem znałam kodeks pracy na pamiec i wiedziałam co moge a co nie,co mi sie nalezy itp. i co pracodawca moze a co nie. :-) niestety w dzisiejszych czasach kiedy trudno o prace ,nie szanuje sie pracownika choc juz coraz rzadziej .Ja tyle wytrzymałam bo wcześniej nie mogłam znaleźć pracy a to była pierwsza praca po studiach -nie miałam żadnego doświadczenia, no i w moim miescie wtedy cięzko było o prace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez market
mn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBBBBBBBB24
nie dziwo ze ludzie spieprzaja z tej Polski...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez market
potem juz se tak nie pozwalałam, zapisywałam kazda godzine.a teraz jak wróce do pracy po macierzyńskim to chce znalez prace taka od pn. do pt.i nie w handlu ciekawe czy mi sie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakallllll
normalnie powinni sie porzadnie wziasc za to i zwięęęęększyc kary za łamanie praw pracowników.Inspektorzy pray powinni wiecej miec mozliwosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez market
he,he raz przeszły panie z medycyny pracy na "inspekcje"Oczywiscie przełożeni wiedzieli, i uczyli co mamy mówic -ze nie dziwagamy ciezkich rzeczy-( taaa a kto wrzuca kartony z sokami w szklanych butelkach0,7 po 9szt w kartonie,alkohol w kartonach kto wkłada na półki-a tylko 1 facet zatrudniony,kto wstawia cała palete napoi czy mleka na miejsce na sklepie w alejke gdzie elektryczny wózek nie wchodzi -same sie nie materializują -wystarczy spojrzeć by wiedzieć czy nie sa łamane prawa), ze zzakładamy obuwie odpowiednie przy użyciu wózka elektr.(taaa a buty w rozmiarze chyba tylko na jedna pracownice), no i ze na kasie siedzimy max. po 6 godz.(taaa wystarczy policzyc ile ludzi na zmianie i ile kas czynnych) Oczywiście nikt nic z tych pań nie widział.a my musiałysmy przytakiwac ze wszystko ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiu ali
normalnie jak czytam to wydaje mi sie ze to ie dzieje sie w cywilizowanym swiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooIga
nie musieliście przytakiwać, tylko daliście się zastraszyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ferdek niekiepski
brawo za pójście do sadu, i jeszcze wieksze gratulacje za wygrana.:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frikos
tez market-gratuluję odwagi i determinacji przy dochodzeniu swoich spraw(jak najbardziej słusznych z resztą).Szkoda,że szefowie nie widzą w nas człowieka,tylko jakąś maszynkę do pracy.Ja też zwolniłam się z pracy , znalazłam sobie lepszą i lepiej płatną. Mam na prawdę super kierowniczkę. Moja mama pracuje w markecie i mogę potwierdzić prawie wszystko,co pisze tez market,z tym,że one tam nie dźwigają,bo od tego są zatrudnieni mężczyźni.Ale przed świętami to niestety z kasy nie wychodzi,wyrabia nadgodziny,a przecież nikt nie pomyśli,że ci ludzie też chcieliby przygotować święta.Dobrze się stało przynajmniej,że teraz święta mają wolne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×