Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość WIELBICIELKA TALENTU CHMIELEWS

CZY JUŻ NIKT NIE CZYTA KSIĄŻEK ??????????????????????????

Polecane posty

Gość Inspektor Muldgaard
Ta dama, to wasza mać? :) :) :) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja kocham pilcha
jego ksiazki moge czytac po kilka razy. kiedys pozyczylam kiolezance "do opalania" (nudne zajecie), przyszła po kwadransie i stwierdziła, że chce coś innego, bo nie będzie czytała "tego poronionego alkoholika" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Polecam "Krzyk Czarnobyla" kto kjeszcze nie czytał. Wstrząsająca prawda o katastrofie w Czarnobylu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiowata_madarynka
Ja tam wole Meg Cabot i takie tam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
własnie Lesio:D:D:D:p M..jak mogłes przeoczyc Chmielewska?O_O :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, ze czyta:) Ja to chyba jestem od czytania uzależniona, jeśli nie przyniosę czegoś ciekawego z biblioteki to potrafie przeczytać 10 raz tą samą książkę (szczególnie jeśli jest to na przykład \"Wywiad z wampirem\" ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielbicielka chmielewskij
fragment lądowanie w garwolinie ale cała książka jest super na rynku w Garwolinie zapanował koniec świata . Cały zgromadzony tłum runął przed siebie w obłędnej panice , na czele uciekających zaś pędziła straż pożarna , najszybsza i najbardziej sprawna fizycznie. Wyloty okolicznych ulic okazały się za wąskie......Baba w kącie zaczęła odmawiać modlitwy za konających.- ostatnia nasza godzina wybiła-zaszlochał histerycznie jakiś głos...........pielęgniarka miała jakiś dziwny wyraz twarzy. - podobno na dworcu pks wylądował pojazd kosmiczny.- lekarz zainteresował się żywo.-radziecki czy amerykański?- spytał z zaciekawieniem,-kiedy to podobno w ogóle jakiś obcy. z innej planety................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla wszystkich miłośników Lesia :) Mój ukochany fragment :P Na przeciwległym skraju łąki ukazał się Lesio. Pozbył się dętki i szedł teraz z wolna w kierunku przyjaciół, całkowicie zaabsorbowany sceną ucieczki na karym rumaku z kasztelanką w objęciach. Pogoń prowadził nader niesympatyczny mąż kasztelanki. - Tak się spokojnie pasie, a jak przyjdzie co do czego, to nie wiadomo, co mu do łba strzeli - powiedział nagle z niesmakiem Janusz. Obserwujący Lesia Barbara i Karolek poczuli się zaskoczeni tą uwagą. Lesio szedł wprawdzie powoli i z pochyloną głową, jednakże odległość jego twarzy od bujnej trawy była dość duża. Nic nie wskazywało na to, żeby miał się w tej chwili pożywiać. - Dlaczego uważasz, że on się pasie? - spytała Barbara z nieskrywanym zainteresowaniem. - No a co robi? Widzisz przecież, że źre trawę! - Ja nie widzę - zaprotestował Karolek. - Idzie i niczego nie zrywa. Teraz Janusz poczuł się zaskoczony. - Zgłupiałeś czy co? Co ma zrywać? Mordą źre, bezpośrednio! Barbara i Karolek wytrzeszczyli oczy na Lesia w przekonaniu, że jakieś jego ruchy umykają ich uwadze. - Ty widzisz, żeby on coś żarł? - spytała Barbara nieufnie. - Nie widzę - odparł stanowczo Karolek. - Idzie i nawet się nie schyla. Jemu chyba te pomidory zaszkodziły i ma halucynacje. Janusz oderwał wzrok od buhaja i spojrzał ze zdumieniem na Karolka. - O czym wy mówicie? - spytał podejrzliwie. - O Lesiu. Idzie i nic nie żre... - A, o Lesiu! Co wy, ja mówię o tym buhaju!... Buhaj pasł się spokojnie jak baranek. Idący przez sam środek łąki zamyślony Lesio zbliżał się do niego coraz bardziej. W sercach zespołu zaczęło budzić się zainteresowanie. - Nie wiedziałem, że on jest taki odważny - zdziwiwł się Karolek. - Coś ty? On go chyba nie widzi... - Siedźmy cicho - mruknęła Barbara. - Możliwe, że nie widzą się nawzajem. - Podobno buhaja trzeba złapać za nasadę ogona i przekręcić - powiedział z ożywieniem Janusz. - Położy się i ani drgnie. - I tak leży dalej, nawet jak się puści? - zaciekawił się Karolek. - Niezupełnie. W tym właśnie trudność, bez pomocy z zewnątrz trzeba już tak potem siedzieć do końca życia. - Tego trzymającego czy buhaja? - To już mniej więcej wszystko jedno. - W razie czego skoczysz i złapiesz?... Janusz z politowaniem popukał się palcem w czoło. Lesio szedł nadal w zadumie i już był na środku łąki. Buhaj podniósł głowę i popatrzył na niego. Nawet z odległości kilkudziesięciu metrów widać było, iż wyraz jego spojrzenia jest mało życzliwy. - Ten animal. Dobra jest? - spytał znienacka Bj~orn, przysłuchujący się dotychczas całej rozmowie z wielką uwagą. - Nie bardzo... - mruknął Karolek. - Zależy do czego - odparł równocześnie Janusz. - Da się upiec i zjeść. - Teraz? - zaciekawił się Bj~orn. - Teraz to chyba lepiej nie - odrzekł Janusz i w tonie jego pojawił się cień niepokoju. Już od dobrych kilku chwil buhaj przestał się pożywiać. Zniżył łeb i obserwował Lesia, przy czym wyglądał trochę tak, jakby pęczniał. Lesio uczynił rękami jakiś niezrozumiały gest, lewą machnął przed sobą, a prawą opędził się od czegoś od tyłu. Grono przyglądających mu się przyjaciół zamarło w bezruchu. Dziwny gest najwyraźniej w świecie obudził w buhaju żywą niechęć. Nagle zniżył łeb jeszcze bardziej, zatupał nogami, prychnął i wystartował. Fontanna ziemi i trawy trysnęła w górę wraz z wyrwanym bez żadnego wysiłku kołkiem, a dudniący grzmot kopyt zabrzmiał złowrogo. Lesio usłyszał za sobą tętent pogoni, prowadzonej przez niesympatycznego męża, i mimo woli odrobinę przyśpieszył kroku. Cały zespół jak jeden mąż poderwał się na równe nogi. Gwałtowne gesty i ostrzegawcze krzyki najwidoczniej zirytowały buhaja, bo przyśpieszył biegu. Lesio podniósł głowę i zrozumiawszy zachowanie współpracowników jako wybuch nieuzasadnionego entuzjazmu na jego widok, zdziwił się tak, że przystanął, nieco zdezorientowany. Niebezpieczeństwo z tyłu nadlatywało z przerażającą szybkością. - Uciekaj!!! - darł się Janusz. - Uciekaj, jak rany!!! - Obejrzyj się!!! - wrzeszczał Karolek, wykonując dzikie skoki. Do Lesia wreszcie coś dotarło. Obejrzał się i ujrzał tuż za sobą rozpędzoną górę, zionącą ogniem z pyska i błyskającą wściekłymi ślepiami. Zdrętwiał tylko na ułamek sekundy, po czym natychmiast wystartował do szaleńczego galopu na dwa metry przed buhajem. Szczęściem wystartował nie wprost, a nieco pod kątem, co zmusiło goniącego potwora do zmiany kierunku. Zyskawszy w ten sposób kilka metrów gnał rozpaczliwie przed siebie, dudniąc prawie tak samo jak buhaj. Kasztelanki i rumaki wyleciały mu z głowy, na moment mignęła myśl o corridzie i torreadorach, po czym wszystko znikło, a pozostało tylko paniczne przerażenie. - Zabije go! Jezus Maria, zabije go! - jęczała tragicznie Barbara. - Róbcie coś, czego stoicie?!!! Zarzut był całkowicie niesłuszny. Nikt z obserwatorów straszliwego widowiska nie stał. Wszyscy jak jeden mąż skakali, machali rękami, tupali nogami, biegali w kółko, a nawet próbowali w atakach straceńczej odwagi wypadów na łąkę, usiłując odwrócić od Lesia uwagę rozwścieczonego buhaja. Zdawało się, że nic go już nie uratuje, potwór ział furią tuż za jego plecami. Nagle rozpędzony Lesio trafił nogą w kretowisko i padł, szorując brzuchem po trawie. Buhaj przeleciał nad nim, wyhamował dobre dwadzieścia metrów dalej, wykonał błyskawiczny zwrot i znów ruszył. Jednakże dopingowany dzikimi okrzykami przyjaciół Lesio zdążył się zerwać, również wykonał błyskawiczny zwrot i pognał w przeciwnym niż dotąd kierunku, to znaczy wprost ku nim. Zagajnik, na którego skraju spoczywało spracowane grono, był niewielki i całkowicie pozbawiony starodrzewa. Młode brzózki, przeplatane równie młodymi sosenkami, nie stwarzały żadnej możliwości wspięcia się na bezpieczną wysokość. Istniała jednak pewna szansa, iż zahamują nieco pęd rozszalałego zwierza. Nim jeszcze zziajany, przerażony, pobladły ze zgrozy Lesio dopadł pierwszych krzewów, już cały zespół rozprysnął się w panice, kryjąc się za co grubszymi pniami. Buhaj na skraju zagajnika istotnie przyhamował. Gniewnym i krwawo błyskającym okiem potoczył wokół, ujrzał zwiększoną liczbę niesympatycznych dlań indywiduów, prychnął wściekle i zaszarżował na oślep. - Janusz, uwaga!!! - wrzasnął ostrzegawczo zgodny chór. Janusz wykonał wdzięczny pląs wokół młodej brzózki. - Barbara!!!... - rozległo się rozpaczliwie w chwilę potem. - Rany boskie, czy on się nigdy nie zmęczy?! - jęczał Karolek, odrzucany siłą odśrodkową od zbawczego pnia, który po raz siódmy obiegał wokoło. - To bardzo... O rany!!!... Wytrzymałe zwierzę!... - dyszał Janusz w odpowiedzi. Cały zespół z niezwykłym ożywieniem bawił się w coś w rodzaju komórek do wynającia, błyskawicznie zmieniając miejsca chwilowego pobytu za pomocą kangurzych skoków. Rozweselenia igraszką nie dawało się dostrzec na żadnym obliczu. Buhaj miał niespożyte siły, a zagajnik ograniczone wymiary i nie było sposobu opuścić go, bo między nim a drogą i pierwszymi zabudowaniami widniała otwarta przestrzeń. - Co mu strzeliło do łba powiedzieć, że nie wiadomo, co mu do łba strzeli! - ziajał z wyrzutem Karolek pod adresem Janusza. - W złą godzinę wymówił!... - Złap go!!! - żądała rozpaczliwie Barbara. - Za ten ogon!... I przekręć... - Sama złap! - dyszał z gniewem Janusz. - Do cholery, co to bydlę we mnie widzi?!!! Z niewiadomych przyczyn buhaj całkowicie dał spokój Lesiowi i szarżował głównie na Janusza. W przeciwieństwie do napastnika zespół opadał z sił. We wszystkich duszach zalęgło się okropne przekonanie, że już do końca świata skazani są na pobyt w przeklętym zagajniku w towarzystwie uparcie atakującego potwora. I oto nagle stał się cud. Na łące ukazał się niemłody osobnik w pogniecionym kapeluszu z gałązką leszczyny w ręku. Bez obaw i zbytniego pośpiechu przebył pastwisko i przyglądając się ciekawie igraszkom wśród drzew zbliżył się do buhaja. - No, no, malutki - powiedział karcąco i z lekkim niezadowoleniem. - Pójdź tu, pójdź tu. Nie uciekaj. No pódzi tu, mówie. Zionący ogniem z pyska potwór nagle dziwnie złagodniał. Oniemiały z przerażenia i oczekujący krwawej masakry zespół zamarł w bezruchu na swoich stanowiskach obronnych. Właściciel bez żadnych przeszkód ujął wlokący się za buhajem postronek. - Państwo zdrażnili zwierzę - powiedział jakby z wyrzutem. - Ale dla niego to i dobrze, jak se trochę pobiega... Ruszył z powrotem przez łąkę, a łagodny jak baranek potwór potulnie ruszył za nim, odprowadzany spojrzeniem pięciu par pełnych zgrozy i niedowierzania oczu. Ściśle rzecz biorąc tylko cztery pary oczu wyrażały zgrozę. Piąta para oczu kontrastowała z nimi wyrazem nieskrywanego zachwytu. Piąta para oczu należała do Bj~orna. - Piękna kraj, animals, piękna draka! - wykrzykiwał z entuzjazmem, wracając do domu wraz z całym, powłóczącym nogami zespołem. - Ja będę mówię moje friends! Ferie do Polska!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja czytam jedna kasiazke na dwa dni..w tygodniu przeczytam 3-4 kasiazki:) niestety tylko na tyle starcza mi czasu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielbicielka chmielewskij
albo ten fragment z lesia: w panującą w pokoju cisze wdarł się nagle niesamowity, przeraźliwy dzwięk , którego źródłem najwyraźniej w świecie było żelazne ,tykające dotychczas spokojnie pudło!wrażenie było wstrząsające. Cały zespół,jak jeden mąż, porwał się na równe nogi, w panicznym przerażeniu.............Stefan zrzucił sobie na nogi butelkę zielonego tuszu........-budzik!!!!-jęknął Stefan -ludzie przecież to budzik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielbicielka chmielewskij
gosiaczkowa może założyma fan klub Chmielewskiej nazwiemy go lesio- reszta kadłuba gdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chętnie :) Lubie Chmielewską :) Zawsze poprawia mi humor :) Nie zliczę sytuacji, kiedy jechałam gdzieś, czytałam jej książki i zaśmiewałam się sama do łez, a ludzie patrzyli na mnie, jak na idiotkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam uwielbiam czytac ksiazki a Chmielewska kocham nad zycie ;D Lesio wszystko czerwone nieboszczykmaz cale zdanie nieboszczyka hehehe supcio jest poza tym polecam Buszujacy w zbozu lot nad kukulczym gniazdem , oddzial chorych na raka no i wszystkie ksiazki mario puzzo lesio wymiata SŁONIOCY :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielbicielka chmielewskij
ja jechałam do pracy w tramwaju i chichrałam się aż pewien facet zapytał co czytam , czytałam wszystko czerwone jak{ inspektor mówił pan podrapano w głowę i pani biała glista paszoł won }, poprosił żeby mu to przeczytać i za chwile ryczeliśmy razem ze śmiechu i wszyscy w koło a że zawsze jeżdziłam o tej samej porze i ci sami ludzie jeżdzili to jak wchodziłam do tramwaju to pytali co dziś czytamy i czasem przez 20minut jak jechałam to im czytałam ubaw był po pas jak pół tramwaju rechocze a jedna kretynka czyta na głos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielbicielka chmielewskij
teraz jak dorwe książke CHmielewskiej to rodzina wie że jestem niedostępna dopóki nie skończe i sami się żywią zupkami chińskimi i pizzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I słusznie :P Od paru zupek chińskich nikt nie umarł :P Ale muszę przyznać, iż te nowe ksiązki Chmielewskiej trochę mnie rozczarowują. Czgoś w nich brak, chociaż... Kocie worki i rycząca toaleta mnie rozłożyły na łopatki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hi hih hi
temat zupełnie nie pasuje to topiku!! czy autorka przez hasło "ksiazki" rozumie tylko i wyłacznie proze chmielewskiej ?? a co z prawdziwa literatura??? takie mam spoleczenstwo - zeby bylo lekko, latwo i przyjemnie, a troche wysilku intelektualnego to juz za ciezko, dlatego tez taki chłam jest czytywany a ludzie ktorzy to mietola uwazaja sie za CZytelnikow. A g***** nie czytelnicy ! O literaturze to pojecia nie ma bladego nieraz, byki sadzie niemilosierne a sie nazywa ZE CZYTA!! TYLKO CO JA ISE ZAPYTOWUJE??? cO ??? !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lubię takich ludzi ;) Rozmawiamy o Chmielewskiej, bo na taki temat zeszła dyskusja. Nie podoba Ci się, nikt nie przystawia Ci broni do głowy i nie każe czytać. Każdy czyta, co lubi i na co ma ochotę danego dnia. Proste...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielbicielka twórczości
jak ktoś nie lubi Chmielewskiej nie musi tu wchodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja czytam bardzo duzo :) Przez ostatnie dwa miesiace ,,Sage o Ludziach Lodu '' -uwielbiam pomimo,ze wiem,ze to tak naprawde przyjemna bajeczka,ale nic mnie tak nie relaksuje i odpreza jak to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielbicielka twórczości
szkoda tylko że tak mało kręci się filmów na podstawie książki a jak już coś nakręcą to do niczego nie jest podobne , w ostatniej książce Chmielewskiej " rzeż bezkręgowców " ten temat jest poruszony i dobrze tam pisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytanie to moje zycie
bez czytania bym sie nie mogla obejsc na codzien... jak bylam w wieku 10 lat to wypozycylam ksiązke po angielsku ,,A little princess" Życzę wielu ciekawych lektur!! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytanie to moje zycie
do wielbicielki tworczosci: czytalam to i zgadzam się z tobą a poza tym juz widac ze niczego solidnie nie mogą nakręcic zeby bylo dokladne... eeeee ludzi to malo obchodzi: byle cos bylo.... i jest nawet nie obchodzą ich uwagi widzów, POPIERAM...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielbicielka twórczości
był film przez ruskich nakręcony " całe zdanie nieboszczyka" taki niewypał ze szkoda było oglądać , a już niemówie jak schrzanili film "nigdy w życiu" Grocholi tylu scen niedali ,dobrze że chociaż aktorzy byli spoko bo kolejne filmy "ja wam pokaże" dno!!!!!!!!!!!!i serial z Jungowską "nigdy w życiu" to porażka na całej lini

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×