Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość iwetta30

!!!!!!!!!

Polecane posty

Gość iwetta30

Witam! Mam 20 lat.Studiuję administrację europejską. Jestem bardzo atrakcyjną dziewczyną. Nigdy nie narzekałam na brak powodzenia u mężczyzn. Ciągle jestem dziewicą- ale nie stanowi to dla mnie problemu- uważam to za mój ogromny atut i jest to moja duma. Mój problem polega na tym, że...jestem chyba uzależniona od rodziców, od ich opinii,nie potrafię sama podejmować decyzji. Od zawsze byłam najlepsza w szkole, wygrywałam mnóstwo konkursów.Jestem także najstarsza z rodzeństwa- zawsze więc byłam tą "odpowiedzialną" i "mająca dawać wzorowy przykład". Mój obecny związek jest ciągle pod komentarzem rodziców, staram się robić wszystko by ich zadowolić, nawet doszło do tego że kilkanaście razy zrywałam z chłopakiem- w myśl...rodziców. Duszę się w tym. Nie mogę już wytrzymać ciągłej presji. W ciągu dnia często płacze- ot tak. Puszczają mi nerwy na wszystkim- nawet na tym, że upuszczę gazetę. Nie mam przyjaciół. Nikomu nie mówię o tym problemie. Chłopakowi tez nie. Wszystko zaczęło mi obojętnieć. Pełna obojętność. Czasami się śmieje- ale jest to śmiech...na odreagowanie- śmiech bez przyczyny. Śmiech zamiast płaczu. Bo już nie mam łez. Nocami także płacze. Moi rodzice zaplanowali mi całe zycie. Chca bym po licencjacie poszła do policji, zrobiła sobie zaocznie mgr. I żebym najlepiej w policji poznała przyszłego męża. Ja kiedys bardzo chciałam isc do służb mundurowych- ale teraz...nie wiem. Moi rodzice mnie strasza ze nie znajdę innej pracy, ze pewnie zaciążę i się skończy moja kariera- a tyle lat się uczyłam. Cały czas mi powtarzają ze zmarnuję sobie życie jak się ich nie posłucham, ze będę żałować. Pózniej ni z tego ni z owego- mówią, ze mogę robić co chce- bo to moje życie- po chwili znowu próbują mnie psychicznie zdominować. Nie wiem komu ufać. Nawet sama sobie nie ufam. Moja pewność siebie spada każdego dnia coraz niżej. Czasami nie chce mi się żyć. Rozwieszam pranie i...nie chce mi się żyć.Sofokles kiedyś powiedział, że szczęściem jest nienarodzenie się heh Kocham moich rodziców, ale męczą mnie. Niby są w porządku na co dzień, ale trzymają mnie w klatce. Jak się chce im wyżalić (szczególnie mamie), to padają wulgaryzmy i że oni mają swoje problemy a ja przesadzam. Staram się ich zadowolić- zapominając w ogóle o sobie. Czasami mam chęć spakować walizki, wyjść i już nie wrócić... Dodatkowo moja mama ciągle narzeka, ze chcemy ją zostawić z rodzeństwem. Ze ona całe zycie Nam poświęciła a my chcemy odejść. Chce Nas za wszelką cenę zatrzymać w rodzinnym miescie i nie puszczać w świat. Już teraz mi zapowiada ze bede miec mieszkanie, ale blisko niej...Bo ona chce miec wszystkich blisko. Nie pozwala Nam realizować marzeń...A jak juz pozwala, to się słyszy "A wali mnie juz to. Róbcie sobie co chcecie. Zostawcie mnie". Ehhhh Przykro mi, ale jednocześnie narasta we mnie złość, bo czuje ze moje życie nie jest...moje. Mój post nie jest oczywiście pełny, nie oddaje wszystkiego- bo nie da się oddać wszystkiego w kilku wersach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedyna rada - wyprowadzic sie. Wszystko rozumiem, ze mama poswiecila zycie na wychowanie, ale to nie znaczy, ze masz robic wszystko tak jak ona ci zaplanowala. Ja tez mam mame, ktora lubila dominowac. Wszystko musialo byc po jej mysli, bo inaczej strzelala przyslowiowego focha... Skonczylam studia, i wyprowadzilam sie..ale nie na drugi koniec miasta, tylko do innego kraju. Teraz mamy kontakt tylko telefoniczny, i jest inaczej, lepiej ..... Moze drastyczne odciecie pepowiny bedzie najlepszym wyjsciem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fatalny układ. Najwyższy czas odciąć pępowinę. Obstawiam, że z roku na rok będzie jeszcze gorzej :( . Wrednie będzie, jeżeli będziesz mieć dylemat, czy mieszkać i żyć z facetem, czy mieszkać i żyć z Matką, znam takie sytuacje i kiedy kobieta wybiera, że jednak zostaje z Matką to najczęściej zostaje starą panną , niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrodna corka
Mam podobny problem, moze w troche gorszym wydaniu. Moi rodzice tez sa toksyczni, najbardziej matka. Mnie rowniez mowia: zrob tak i tak, a za chwile: "rob sobie co chcesz. Czas przeciac pepowine. I u mnie i u Ciebie. Ja sie juz za to zabieram.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwetta30
heh Najgorsza jest ta dominacja. I tu także ogromną rolę odgrywa mój tato. To on klasyfikuje wszystkich mężczyzn- większość ma za debili i nieudaczników. Posługuje się słowami typu "dasz dupy kóremuś i będzie ciąża i nic z życia nie bedziesz mieć. Skończysz na kasie w jakims markecie albo pojedziesz jak wszyscy za granice robić jakieś gówna- a całe zycie się uczyłaś". Doszło do tego- ze ja- chociaż nigdy nie zaznałam seksu mam do niego obrzydzenie. Totalne obrzydzenie. Niby jestem z chłopakiem- ale widzę tylko podteksty, że chodzi tylko o jedno- o seks. Mój tato mnie tego nauczył. Nauczył mnie, że będę komuś dawać dupy. Powtarzał mi do od liceum. Mówił ze bede wracac z pracy codziennie, zmęczona i że nawet nie zauważę jak się oddam facetowi. Gdy moja mama go upominała by nie używał takich słów- zawsze mówił- ze do córek to on musi mówic drastycznie, bo tylko tak to zrozumiemy. Mam 20 lat a on chce dobrać mi partnera- i życiowego i jednoczesnie seksualnego. Nie mam jak odciąć pępowiny dopóki nie skończę licencjatu. Moi rodzice są z klasy "robotniczej" i za wszelką cenę chca bym ja była...wykształcona i się wybiła. tyle. pomózcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na chwile
Przeczytaj ksiazki " Szantaz emocjonalny " " Toksyczni ludzie " " Toksyczni rodzice " tam znajdziejsz odp na wszystkie swoje pytania !!!!! Prawda jest taka to TWOJE zycie i nikt nie ma prawa mowic Ci jak masz je przezyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwetta30
:( Głupio ze się tak użalam na internecie, ale naprawdę nie mam komu tego powiedzieć...To wszystko jest bardzo skomplikowane- naładowane róznymi emocjami- ale jedno jest pewnie- jest mi zle...I wszystko zaczeło się rozkręcac od momentu poznania mojego obecnego chłopaka i pójścia na studia (ciągle mieszkam z rodzicami-studiuje dzienne, ale dojeżdzam- kwestia finansowa). Ehhh :/ Można rzec- ze wszystko sie zaczelo od momentu poznania chłopaka- moi rodzice zaczęli wariować...bo to pierwszy chłopak tak na powaznie...I oczywiscie im sie nie podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Włodzimierz Ilicz Uljanow
Masz szczęście że dostrzegasz problem. To wróży że z nim sobie poradzisz - wiesz że coś jest nie tak. Kiedyś miałem coś podobnego - skończyło się na ślubie bez obecności rodziców :(. Dziś moja żona to najlepsza synowa - więc nie martw się że ich zmartwisz robiąc coś nie po ich myśli. Wiem jak trudno jest żyć swoim życiem - ale wiem również że jest to możliwe.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrodna corka
Wlodzimierz, jak to sie stalo ze nagle synowa jest najlepsza? bardzo mnie to interesuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gerappa
odciac pepowine! jestes duza. powiedz im, ze to koniec. z szacunkiem, ale zacznij zyc po swojemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Włodzimierz Ilicz Uljanow
Długa opowieść - nie da się tak w kilku słowach. W pewnym momencie przekonali się że o wartości człowieka nie stanowią pozory tylko to - co naprawdę sobą reprezentuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwetta30
Wiecie...Często jest tak, że odnoszę wrażenie- że oni mnie ciągla traktują jak małą 10 letnią dziewczynkę. Niby są chwile zadumy i ojciec mowi- "jestes już dorosła- rób co chcesz", ale po chwili albo na drugi dzień- próbuje mnie USTAWIC, nawrócić na swoją wizję... Mam mu za złe to, że nauczył mnie takiego podejścia do seksualności. Jest wulgarny i we wszystkim widzi podstęp. Oboje chcą mnie zatrzymać w rodzinnej miejscowości- szczególnie mama. Wmawiają mi, że bede zalowac jak zrobię inaczej niz oni mówia- ze zmarnuje sobie zycie. Dosłownie mi to- WMAWIAJA. Czasami im sie stawiam, twardo bronie swojego, ale...oni potrafią tak lawirować słowami, doświadczeniem i wszystkim- ze znowu mnie zbijają z tropu. Naprawde czuje ze moje zycie nie jest moje. Są nadopiekuńczy i nadwrażliwi. Nie chcę takiego zycia. Nie chce juz nawet meza, dzieci- nie chce niczego. Chce spokoju. swietego spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrodna corka
rozmawiales z nimi? nie rozmawiales moze i wkoncu odpuscili? jesli moi doprowadza mnie do ostatecznosci, to spale za soba wszystkie mosty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abbanita
Jakbym czytała o sobie!Mam 23 lata, mieszkam z rodzicami, studiuje, pracuje - nie jestem w stanie opłacić studiów i utrzymać się z pensji nauczyciela stażysty (niecałe 800 zł - śmiech na sali). Muszę z nimi mieszkać. I to jest koszmar. Moja matka. Też nauczycielka, oczywiście. A te belfry coś w sobie mają, ona jest autorytatywna, potrafi zrobić piekło, wyzywać od kurw i szmat nawet. Jestem juz stara baba - a tu taka sytuacja. Czuję, ze jestem emocjonalnie uzależniona i że to jest jak choroba. Łapie się na tym, że wydając WŁASNE pieniądze pytam ją o zdanie, bo jeśli kupię coś, co jej zdaniem jest niepotrzebne - piekielna awantura, połączona z \\\"wynoś mi się z domu\\\" .Ma dobre dni - i złe dni. Potrafie rozpoznać w sekundę jej nastrój i zwyczjnie się jej boję. Jestem niby wykształcona (mgr w drodze) i za te marne grosze nie jestem w stanie rozpocząć samodzielnego zycia. I chyba skończy się na tym, że pani magister wyjedzie do Norwegii, albo jakiejś innej Irlandii zbierać truskawki. Ech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwetta30
Wiecie jak to jest mieć 20 lat na karku, wracać codziennie do domu i słyszeć "jak w szkole?". Kurwa mać! Jak to jest mieć telefony o byle co jak się z kimś spotykam? Błędem było- ze im zawsze opowiadałam o moich...zauroczeniach, randkach- ale komu miałam mówić jak jestem sama? Nie mam komu powiedzieć. Mama od zawsze była powierniczką. Teraz widzę że to mi idzie na duzzzy minus.Zrobiłam tyle błędów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwetta30
Abbanita! Doskonale Cię rozumiem...Doskonale...Ehhhhhhhhhhhhhh Taak Norwegia albo Irlandia heh Czuje sie takie ograniczenie mentalne, prawda? Niemożność widzenia zmian? Ehhhhhhhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest właśnie ten problem! Masz racje uzależnili Ciebie od siebie z tym, że jedyną szansą dla Ciebie jest to, że w sumie zdajesz sobie z tego sprawę! Wynoś się z domu to szybko!! Martwisz się?? wiem jednak nie Ty pierwsza i nie ostatnia jesteś w tej sytuacji. poagadaj ze swoim facetem i jeżeli go na prawde kochasz to zgadajcie się, zróbcie jakieś plany i fruuuu!! Inaczej na zawsze będziesz z mamusią. A że Ciebie wychowała to już jej zasrany obowiązek!! Wiej z domu i to szybko!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abbanita
Ano właśnie. Tu niektórzy radzili - wyprowadź się, usamodzielnij. taaaa... chyba że usamodzielnienie ma polegać na znalezieniu bogatego chłopa. Mamy takie warunki niestety w tym pieknym kraju, że usamodzielnienie się to nie taka prosta sprawa. My oboje z chłopakiem pracujemy, oboje kończymy studia, oboje juz stare konie - i ciągle u mamusi (każde u swojej) I bynajmniej nie dlatego, że chcemy. Wlasne mieszkanie...hm...równie dobrze mogłabym na razie pomarzyć o wycieczce na Księzyc. Piękne i nierealne. Niepewna praca, do tego żenująco małopłatna. A u rodziców na garnuszku (mimo tych powalających 800 zł) wcale niełatwo. Zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia z dominującą mamą. iwetta, ja już przeżyłam pospolite ruszenie rodziny na chłopaka - poprzedniego. 4 lata się męczyłam. Straszne to było. Ten niby ok, ale najlepiej, żeby przychodził do (cytat mamy) "MOJEGO domu" wtedy, kiedy ona pozwoli. Tak z raz na tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrodna corka
abbanita-moja matka tez jest nauczycielka. Ten typ ma w sobie cos z niedyskutowalnej dominantki.. wszystko opisalam w topicu "do matki..toksycznej matki"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwetta30
I ja właśnie tego nie rozumiem- przecież to JA będę z nim zyć- nie ONI. To ja najwyżej będę płakać w poduszkę- że źle wybrałam- nie ONI. ONI chcą żeby było po ich myśli. Moi rodzice są baardzo młodzi- to najlepsze!!! Ojciec-40 lat a matka 38. Powinni być liberalni, prawda? Moja mama ciągle na psychotropach jeździ a ojciec...podpija róznego rodzaju trunki. Jak ma dobry humor- to wtedy jest ok. A jak nie ma to wyzywa- i mama tłumaczy go tym, ze przecież wszyscy wiemy ze tato używa wulgaryzmów i jest porywczy i wcale nie mysli tak jak mówi...Jaaasne. Widzieliście kiedys ojca który by tak obrazowo wszystko tłumaczył- jesli idzie o seks i życie? który potrafi wszystko obrzydzić? Który ma mnie za idiotkę, którą OMAMIŁ jakiś osioł (mój chłopak?) Który twierdzi ze jestem oczarowana i ze w wakacje nie zostawi mnie samej w domu, bo przyprowadzę K. na noc i dam dupy? !!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abbanita
wiesz, ja dopiero zaczynam prace w szkole - drugi rok. I powiem Ci, że dzięki temu zaczynam to jakoś pojmować. To jest bardzo stresująca robota, w której ciągle musisz trzymać fason, mówić podniesionym głosem, ŻĄDAĆ, a nie prosić. I to przenosi się na grunt domowy. chyba zmienię robotę. Za nic nie będę taka jak ona. Boże, za nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrodna corka
ha! u mnie twierdza, ze nie ja bede plakac w razie czego-tylko oni. Bo przyjde do nich i bede prosic o pomoc. jednym slowem: maz bedzie rowniez ich zmartwieniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwetta30
Moja matka ciągle mówi o tym, ze sama w młodości zostawiła swoją mamę i całe zycie załowała (jest jedynaczką i miała tylko matkę- ojciec ich zostawił). Cały czas o tym przypomina. Mówi o tym, zeby byc blisko siebie. Zrzuca na Nas wine (juz przedwczesnie) że bedzie zle jak wyjedziemy od niej. Mój tato tylko wyklina. Potrafi mi sie smiac prosto w twarz- bo nie wierzy mi ze sie wyprowadze i przestane ich sluchac. A naprawde najgorsze w tym wszystkim jest to- ze ONI tak sugestywnie mi o tym mówią, tak przekonuja, ze im WIERZE. Boję się życia. Naprawde sie boje zycia. Swojego wlasnego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abbanita
Iwetta. To znaczy, że kiedy przyszłaś na świat tata miał 20 lat, mama 18. BARDZO MŁODI BYLI. A może tata jakoś podświadomie chce Cię uchronić przed takim losem?Nie wiem, ale rozumiem Cię aż za dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrodna corka
tak, to sformulowanie rowniez do mnie pasuje: boje sie zycia..matka zrobila ze mnie niezaradna, zahukana osobe.. Wstyd mi, bo zly to ptak, co wlasne gniazdo kale, ale nic nie poradze na to, ze tak czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwetta30
wiem.Wiem ze chce mnie uchronić, ale to już się robi "chore"...Naprawdę chore. czasami wydają się normalni, innym razem- to jak...u psycholi w domu. Eh. Nie potrafię tego opisać słowami. Czuję się po prostu...sterowana. Doskonale mnie znają i dlatego potrafią mną sterować. A ja się poddaje. Bo im wierze we wszystko. A nocami płacze, ze nie chce takiego zycia. Ze chce móc się wyrwac i nawet autostopem przejechac cały swiat- mam marzenia jak dziecko Ehh Taką wolnosc czuc. Móc wrócic do wlasnego domu i miec cisze- a nie u mnie ciągły gwar i szum i problemy...O pieniadze, o zycie, o coś tam o coś tam. I tak w kółko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _bliska__
oj, tak wiele tu emocji, bólu...bardzo trudne jest odejście mentalne od tych, z którymi do tej pory było się blisko i naj częściej się udaje, gdy zwiększa się odległość...jakoś wtedy łatwiej złapać dystans, przemyśleć wszystko, zobaczyć, że jednak daje się radę życiu mimo że rodziców nie ma blisko i taka sytuacja do tej pory była nie do pomyslenia... może wyjedziesz gdzieś do pracy na całe wakacje albo na wymianę, albo na stypendium...nie powinno to być trudne, bo piszesz, że zawsze świetnie sie uczyłaś...życzę ci tego...jeśli nie jesteście dobrze sytuowani, to jest najprostsze wyjście, jakie wpada mi do głowy, bo nie bardzo mogę sobie wyobrazić, że wynajmujesz coś z chłopakiem albo z koleżanką i mieszkasz osobno...poczucie winy zgniotłoby cię...trzeba spróbować łagodniejszego sposobu odejśćia, przyzwyczajenia rodziców, że możesz odejść.... nie możesz sobie z tym poradzić, bo twoi rodzice sobie nie radzą...ich problemy i samotność rodzi twoje problemy... zyczę ci spokoju, żebyś mogła racjonalnie i konstruktywnie myśleć...samo planowanie strategii może byc już teapią dla ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwetta30
dziekuję bliska. Bardzo dojrzała wypowiedź. Trafia do mnie.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elstudentos
Powiem szczerze, że jak na razie mieszkam z rodzicami, kieruje życiem jak chcę i robię co chce, nie spieszno mi tak do wyprowadzki, ale gdyby nagle chcieli nade mną przejąć kontrole wtedy chciał bym się uwolnić jak najszybciej. Więc moja rada jeśli masz wybierać wybieraj swoje życie i nie daj się szantażować, wyprowadź się jeśli masz taką możliwość a większość smutków uleci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -----STUDENTKA
jEJKU dziewczyny nie miałam pojęcia, że ktoś jeszcze może miec takie problemy w epoce szybkiego dorastania. Powiem Wam, że nie znam tego problemu - moi rodzice dali nam (mi i mojemu rodzeństwu) zupełnie wolna rękę. wyprowadziłam się z domu w wieku 19 lat, na studia do iasta oddlaonego o 250 km. najpierw jeden kierunek potem drugi - wszystkie to mój własny wybór! W każde wakacje pracuje - więc nie biorę od rodziców siana - no chyba że nalegają. Mama to moja najlepsza przyjacólka - dzwonimy do siebie co drugi dzień i wie o mnie wszystko - co robie, co jem, z kim sie aktualnie spotykam, z kim śpie WSZYSTKO!!! i jeszcze nigdy mnie nie skrytykowała, ani nie pochwaliła zresztą za to co robię - zawsze mówi \'a rób se co chcesz\' - ale nie dlatego że jej nie zależy po prostu co mi się będzie wtryniać. Nawet kiedy mieszkałam w domu nie było problemów nigdy z wyjścem na impreze - a nawet przed zabawą przychodziłam sie pokazac w czym idę :) Naprawdę robię co chcę, z kim chce i po co, to tylko i wyłacznie moja sprawa - a mama jest moją konsultantką i pocieszycielką w razie gdy \'spieprzę sparwę\'. I chyba to jest najlepsze wyjście - uczę sie na własnych błedach i nie mam o co się buntować bo mi nieczego nie zabraniają. ale przyznam że czasami chciałabym być trochę poprowadzona za rączkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×