Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kulaj czukerek

Gdzie jest Tatuś?

Polecane posty

Też tak mam:O Potrafię się podniecać przez pól dnia jeśli jakis starszy ode mnie facet (tak o 10 lat na oko) się mną zainteresuję, zagada czy uśmiechnie się albo zwyczajnie jest dla mnie miły. A jeśli chodzi o facetow mniej więcej w moim wieku to mam takie małe zboczenie ze podobają mi się... hmm tacy w starym stylu, a jak widzę gościa w koszuli, albo ubranego elegancko to sama mi się micha śmieje;) I też jestem ze tak powiem płochliwa jeżeli jestem w pobliżu faceta który mi się podoba;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez sie wychowywalam bez
ojca mam pokręcone relacje z facetami nie umiem sie z nimi przyjaźnić, nie rozumiem ich za bardzo, nie ufam im w miłości jestem też nieufna, nerwowa i jednocześnie przerważliwiona na punkcie samodzielności - w sensie "zaden pieprzony facet nie bedzie mi sie w moje sprawy wtrącał" pokręcone jak mówilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość picolina
Mój ojciec zginął w wypadku gdy byłam dzieckiem, więc to trochę inna sytuacja niż niektórych z Was. Jednak skutki są podobne, jedynie może nie widzę w mężczyznach kogoś kto chce mnie skrzywdzić. Raczej chcę w nich znaleźć bezpieczeństwo i zrozumienie, a jednocześnie chcę im imponować samodzielnością w niektórych aspektach życia codziennego - ale to może dlatego, że wychowałam sie z braćmi i zawsze chciałam im udowodnić, że mogę być taka jak oni. :P Ktoś mi kiedyś powiedział że czasem jestem jak mała dziewczynka, a czasem zachowuje sie jak facet. Nie wiem czy to dobrze... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy w dziecinstwie niektore z Was plonely ze wstydu tylko dlatego ze nie mialy ojca, pelnej rodziny czy moze nosily nazwisko po matce?? byc moze jestem jedyna, ale mnie wlasnie towarzyszyl wstyd, lek i obawa ze ktos zapyta o ojca itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No mi ogólnie było wstyd mówić o rodzinie...Jak ktoś pytał o ojca...Co miałam powiedzieć jak nic o nim nie wiedziałam? Albo ciągle mnie pytają o moją urodę z racji tego że jestem półarabką \"to twój ojciec z innego kraju, znasz arabski?podobni jesteście do siebie? \" ciągle muszę odpowiadać że go nie znam :/ Wtedy przeważnie patrzą się z politowaniem i nie pytają o nic więcej... hehe aż mnie to już bawi. Ale i tak wierzę że stworzę normalną rodzinę w której wszystko będzie jak ma być, stworzę coś czego sama nie miałam...Przynajmniej stawiam to sobie za cel. :) Wam też radzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość picolina
erida - nigdy....chociaż raz miałam dostać jakieś stypendium. Dobrze się uczyłam i powiedziane było że to dlatego, jednak wiem, że to że nie miałam ojca miało duże znaczenie podczas przyznawania stypendium. Pamiętam, że moja mama musiała osobiście odebrać to stypendium - najadła się wstydu, niemiło ją potraktowano - tak jakbyśmy się domagały tej pomocy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
erida a ile masz lat? nie, nie wstydzilam się tego że wychowuje się bez ojca, duży wplyw na to miał fakt że trafialam na ludzi którzy tez w jakis sposob byli \"niepełni\". Czasem jest mi tylko przykro jak ktos opowiada jak to jego rodzice ostatnio byli na jakiejś imprezie razem albo gdzies wyszli i dobrze się bawili ale normalnie nie czuje się gorsza od dzieci z pełnych rodzin. Jeżeli jestem w jakims nowym towarzystwie nie wstydzę się mówić ze nie mieszkam z ojcem, może troche uwiera mnie fakt ze on ma inną kobietę ale potrafię to obrócić w żart mówiąć np:\"a mój ojciec i jego laska\" albo\" laska mojego ojca\" ;) (oboje sa po 50rż ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej:) kochane 😘 ja bardzo dobrze wspominam podstawówke,wszyscy wiedzieli ze wychowuje mnie sama mama ale nikt nigdy mi nie dokuczał :d nawet największe łobuzy w klasie.wogóle to podstawówka to był najpiękniejszy okres szkolny w moim zyciu.w gimnazjum w sumie to chyba nikt nie wiedział i nikt sie o nic nie pytał.. za to liceum..jakos w drugiej klasie jak nocowałam u mnie kolezanki po imprezie(one sa ze wsi..to chyba istotne) to spytały sie:gdzie twój tata? a ja: nie mam ojca..one w szoku,zaczeły wypytywac i wogóle..jakies zasciankowe strasznie.wypytywały,czy rozwód był,czy długo go nie znam,czy mnie odwiedza..miałam ochote dac im w twarz.powiedzialam im ze to nie ich sprawa.relacje ich względem mnie zmieniły sie,zaczęły byc wyniosłe..ja piernicze.. to bolało,bardzo i wiecie co,niecierpie ich.kontakt sie urwał ale dalej czuje do nich obrzydzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam 25 lat, przywyklam juz do faktu ze ojciec ma mnie gdzies. W tym momencie w maly dyskomfort wprawiaja mnie sytuacje np. w urzedzie gdzie musze podac nazwisko rodowe matki i tam sie dopytuja o to nazwisko za kazdym razem jakgdyby ogluchli badz liter zlozyc nie potrafili. Jako dziecko przezywalam strasznie, wiecie w LO po dwoch tygodniach przenioslam sie do innej szkoly tylko dlatego ze na kolejnej lekcji francuskiego miala byc prezentacja rodziny :( W nowej szkole odetchnelam, nikt mnie nie znal i nic o mnie nie wiedzial. Do dziennika podalam imie mamy i ojca, nazwisko mamy, wygladalo to ze niby malzenstwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
erida to już wiem dlaczego min tak reagowalas, w tamtych czasach niepelne rodziny były postrzegane jako patologia:O rozumiem ze nosisz nazwisko po mamie:) a wlasnie, jaki macie kontakt z matkami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe ja miałam jeszcze gorzej...pytali o imie ojca i co mialam powiedziec jak mi matka nic nie mowiła na jego temat? nie mówiłam więc nic...tak sam ow szkole. A imienia tego głupka nie chciałam podawać. Jak się nie pytali : "a czemu nie podałąś imienia ojca" to mówiłam "nie i tyle" :p i dawali mi nauczyciele spokój... Jak były do zrobienia drzewa genealogiczne to nie robiłam takiego zadania domowego i też miałam spokój. Ale z drugiej strony nie chce zwalać wszystkich swoich nieudanych rzeczy w zyciu na brak ojca...u mnie to się głownie własnie objawia w pociągu do starszych facetów, ale nie chce panikowac i mówić że już mam zjechane całe relacje damsko-męskie bo jakiś gosciu który miał być go nie było... jego strata :) I lepiej wam radzę nie zagłebiać się w psychologię tego przypadku... Wy przynajmniej znacie swoich ojców, wiecie jak wyglądali- jaka częśc z was przynajmniej...ja nawet nie wiem skąd jest, jak ma na imie, gdzie mieszkał...?? I chciałabym go poznac, nawte jakby się miał okazać nic nie znaczącym głupkiem. zeby chociaż zobaczyc kogo częscią jestem i czemu wyglądam jak wyglądam. Ale nie warto nad tym rozpaczać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a z mamą mam dobry kontakt...nie mogę jej jedynie wybaczyć że jest z tym gnojkiem, który pomiata i nią i wszystkimi wokół :( ja się wyprowadziłam najszybciej jak się dało do babci, w liceum też mieszkałam z babcią... Chciałam miec od niego spokój ale moja mama przed każdym udaje ze to super facet, a naprawdę to idiota :( No i nie rozumiem czemu matka nic mi nie chce mówić o moim biologicznym ojcu? Nigdy nic o nim nie wspomniała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obecnie moj kontakt z mama ogranicza sie tylko do spotkan swiatecznych, czasami przyjezdzam na weekendy, dzwonie przewaznie co drugi dzien, mieszkam w innym miescie. Wlasciwie kontaktu nigdy dobrego nie mialam z mama, mysle ze to z powodu klamstw jakie serwowala mi w dziecinstwie. Ciesze sie ze powstal ten topic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
morelowy dzban... jak chcesz mozesz jej sie spytac,ale nie wiem,czy ja bym tak zrobiła.bo w sumie po co wiedziec? i tak nic sie nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Morelowy dzban Nie jestes sama, moja mama milczala jak zakleta gdy chcialam sie czegos dowowiedziec o ojcu, dosc czesto mawiala: "Nie mecz mnie bo umre, a ty pojdziesz do domu dziecka". To zdanie zamykalo mi usta, balam sie ze cos mogloby sie jej stac, w koncu chorowala na serce - moje poczecie przyczynilo sie do tego. Nie znalam imienia ojca, nazwiska, nie wiedzialam w jakim miescie mieszka, jak wyglada. Ktoregos dnia wpadla mi w rece ksiazeczka PKO, bylo tam wpisane imie ojca, potem znalazlam ksiazeczke zdrowia dziecka, w rubryce imie ojca byl kreska, nic z tego nie rozumialam, w koncu natrafilam na swoj akt urodzenia, bylo tylko imie, nazwisko nie widnialo. To piewwszy slad na jaki trafilam, z biegiem czasu dowiedzialam sie wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W dziecinstwie nie potrafilam sie bronic przed pytaniami wscibskich dzieciakow w przedszkolu. Sama nie rozumialam faktu ze wychowuje mnie tylko mama, ktora twierdzila ze tak to juz jest czasami ze niektore dzieci maja tylko mamusie. Dla mnie pojecie ojciec bylo jakas abstrakcja do momentu gdy w wieku 9 czy 10 lat nie wiadomo skad pojawil sie facet, ktory mial byc moim ojcem. Swiat przewrocil mi sie do gory nogami, przez 3 tygodnie widywalam go codziennie, potem wyjechal bez pozegnania. Przyjechal ponownie po dwoch latach, wtedy nie chcialam juz z nim rozmawiac nawet. Oczywiscie tez wyjechal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bławatku On przyjechal do miasta w ktorym mieszkalam do uzdrowiska, codziennie przylazil do nas do domu, przyzwyczailam sie w jakims stopniu do niego. Podczas jego wizyt nigdy nie bylam sam na sam z nim, mama byla obok, balam sie zapytac o cokolwiek ze wzgledu na mame. Podczas kolejnych odwiedzin, po dwoch latach ojciec dzialal mi na nerwy, nie chialam z nim rozmawiac ani go widywac, wiedzialam ze znowu wroci skad przyjechal. PO dlugim czasie (kilka lat) spotkalam go na ulicy, szedl z inna kobieta, nie poznal mnie, bylam wsciekla, mial czelnosc przyjechac jeszcze z jakas obca baba (pewnie byla to jego zona). U nas nie pojawil sie wtedy. Teraz nie mam z nim zadnego kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie mecz mnie bo umre, a ty pojdziesz do domu dziecka":O bosz:O erida rozumiem Cię. Mój ojciec też serwowal mi takie hustawki:O Spotykał się ze mną, obiecywał następne spotkanie po czym już się nie odzywal a ja wstydzilam się o sobie przypomnieć. Teraz jak go widze zawsze ma do mnie pretensję że się nie odzywam, ze on jest już stary i powinnam też o nim pomyśleć. Albo wypomina mi alimenty:O Mieszka w tym samym mieście co ja więc czasami widzimy się "siłą rzeczy". PS. chyba go ściągnęłam myślami, własnie się odezwał :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja kontakt miałam..tzn znałam adres,ale zmienił miejsce zamieszkania i juz nie znam adresu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kulaj czukerek te slowa czasami sna mi sie po nocach, tyle lat minelo a wspomnienia wciaz takie zywe... nawet teraz piszac tu na forum nie potrafie wziasc tego na chlodno, emocje mna targaja bławatku wiem co znaczy nie miec kontaktu, wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez chcialabym poznac rodzine ojca, wiem ze mam dwie starsze przyrodnie siostry, wiem to z internetu... zenujace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jednak wiecie co ...chciałabym pokochac kogos z wzajemnoscia. a niestety troche w to nie wierzę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam dwóch młodszych braci i siostre...przyrodnich oczywiscie. ale wiecie co..moj ojciec opowiadal im ,jak wysyłam mi (bardzo rzadko) kase ze mi pomagaja finansowo bo w polska to biedny kraj... normalnie jak sie dowiedzialam- to poczułam sie jak dziecko z afryki które ma do szkoły 10 km na piechote ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×