Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dzieci rozwodnikow

jaki macie kontakt z ojcami

Polecane posty

Gość dzieci rozwodnikow

ja swojego widuje 2 razy w roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie widzialam ojca od 17 lat- odkad sie ozenil poraz drugi - zerwal wszelkie kontakty z cala rodzina......czas goi rany..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzieci rozwodnikow
pytam bo moj wpada na 1hr 2 razy w roku i mnie to boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troliczka
Hmmmm... A córa mojego faceta nie chce się z nim widywać bo matka zrobiła jej pranie mózgu. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość seksualny....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pstro
cóż... ja ze swoim ojcem widziałam sie dwa razy w życiu. A teraz mam męża z odzysku, który swoją córę naprawdę kocha, dba o nią nie tylko płaci alimenty, ale jeszcze zakupy, obiadki, mc donaldy, wożenie do lekarza, na dyskoteki, do koleżanki, odrabianie lekcji, każde urodziny , imieniny, walentynki i dzien kobiet jest traktowany jak wielkie świeto, a ona i tak na niego narzeka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do samotnejzdziecmi
a wiesz dlaczego ojciec zerwał kontakty? a jak wczesniej wyglądały Wasze kontakty? tylko nie pisz błagam, że dlatego że się ożenił... jestem właśnei takim ojcem - mam żonę, dzieci a z poprzednia rodziną nie utrzymuje kontaktu od kilku lat - zanim jeszcze się ożeniłem to bardzo skomplikowane, nie jest powodem moja żona, ona mnie czasem namawiała nawet na to, żeby trzymac kontakty ale przyznam, szczerze, że nigdy nie łączyło mnie z tamtymi dziećmi nic szczególnego, ich matki nie kochałem, wzięliśmy ślub bo dziecko w drodze - wolałem zapomnieć, nie marnować im i sobie życia jeszcze bardziej jakąś udawaną relacją - choć zabiegałem mimo wszystko BARDZO przez kilka lat, wspierałem wszelkimi sposobami, dzwoniłem i walczyłem - ale miałem dosyć przeszkód, kłody pod nogi ze strony byłej cały czas, a więzi - jak pisałem- nie były za szczególne od początku potępicie mnie pewnie, ale interesuje mnie co Ci matka powiedziała na ten temat? ja się też zastanawiam czasem kogo moje dzieci będa winiły często się słyszy, że obecną rodzinę, żonę - to takie niesprawiedliwe w wielu przypadkach, w końcu kobiety rozumieją się bardziej niż im się wydaje i raczej rzadko mają coś do dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ze swoim widywalam sie
co tydzien na caly weekend. Potem juz raz na dwa tygodnie, czasami co tydzien tylko w niedziele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja swojego widziałam
ostatni raz jakieś 19 lat temu, w ogóle sie nie kntakuje ze mną, czasem sie zastanawiam czy w ogóle pamięta że ma córke. Wczesniej poczatkowo niby jakis kontakt był, później psoradyczny, nie było go na ślubie, nie widział wnuka. Dla mnie umarł. Ani nie mam żalu, ani pretensji ale spotkać sie bym nie chciała. Żałosnych tłumaczeń też nie potrzebuję, osobiście uważam go nie za ojca ale dawcę nasienia. Przebolalam jako dziecko ale mialam duże wsparcie od mamy i jej rodziny. Jako dorosla kobieta na pytania odpowiadam umarł ( nawet nie wiem gdzie mieszka i czy żyje )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja patrzę z innej strony
a ja jestem samotną matką i z przerażeniem patrzę na zachowanie mojego syna: po każdej wizycie u ojca i jego nowej rodziny wstępuje w niego czysty diabeł. Oni żyją jak pączki w maśle, nowy dom, auto,ich dzieciak ma drogie zabawki. My tak nie żyjemy. Syn ma o to do mnie pretensje. A ile ja mogę mu kupic z jednej pensji i alimentów? Powoli zaczynam myślec o wyjeździe zagranicę i ograniczeniu kontaktów do zera. Chyba nie jestem najlepszą matką ale "występy" syna bardzo mnie męczą i dołują :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to faktycznie
za dobrą matka to ty nie jesteś... typowa alimenciara! zazdrościsz rodzinie, psioczysz na nich i jeszcze chcesz z tego powodu zabronić własnemu dziecku kontaktu z ojcem!?! bo co? bo lepiej im sie żyje?? pewnie, ak tobie jest źle, to nich wszystkim będzie, a już najgorzej byłemu mężowi i jego rodzinie! no i jeszcze ich dziecku, bo przeciez jakim prawem ma mieć drogie zabawki, skoro twój bachor ich nie ma, prawda?? ano takim prawem zgryźliwa alimenciaro, że tamta kobieta dba o swojego męża i swoją rodzinę, bo się kochają i ssą szczęśliwi i mają do tego prawo!! a jak tobie w życiu nie ywszło, to nie znaczy, że każdy ma razem z tobą cierpieć najlepiej odbierz jeszcze dziecku ojca, zazdrośnico, napewno się lepiej poczujesz jak syn się poczuje odrzucony!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to faktycznie
buhu, "występy syna mnie dołują" buhu, rodzina mojego byłego jest szczęśliwa najlepiej zabronię dziecku kontaktu, może wtedy się dowartościuję! a jak syn znajdzie sobie kiedyś bogatego kolegę, albo dziewczynę to też im namącę i zabronię się z nimi spotykać, żeby mnie przypadkiem nie dołowali! że też tacy ludzie jak ty chodzą po świecie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no-no faktycznie
Ale z ciebie idiota. ja dosoknale rozumiem ta kobiete. jej syn ma do niej pretensje, bo widzi ze brat przyrodni ma lepiej, zarowno pod wzgledem materialnym jak i emocjonalnym-to on ma ojca na codzien. potem te pretensje wylewa na matke, normalka. wiec pokrzywdzeni sa oboje - i syn i matka, a najmniej tatus, ktory moglby bardziej sie dokladac do utrzymania syna z pierwszego malzenstwa, skoro mu sie tak dobrze powodzi. i co to znaczy alimenciara? co, nie ma prawa do alimentow na syna? syn jest wspolny, tak samo jej jak i ojca, i ma byc utrzymywany przez nich oboje. przez taka sytuacje tylko im sie wszystkim psycha robi coraz bardziej zryta!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to faktycznie
ale chyba jest utrzymywany przez oboje, skoro sama pisze, że ojciec płaci alimenty, nie? to co ma całą pensję na byłą żone oddawać i dziecko, żeby jego rodzina miała trochę gorzej, bo byłą żonę to "dołuje"? żartujesz sobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do-no faktycznie
na byla zone moze nie dawac nic, ma dawac na dziecko. i ma rozdzielic rowno pomiedzy dwoje dzieci, skoro dwoje dzieci zrobil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to faktycznie
a skąd wiesz, że nie rozdziela po równo? może jego żona też pracuje i zarabia więcej niż była i stąd ta różnica? i co wtedy napiszesz, że jego żona też sie ma dołożyć, żeby obce dla niej dziecko miało tak samo? czy żeby była nie miała doła z powodu tej różnicy? :) nigdy nie będzie tak samo po rozwodzie i z tym się trzeba liczyć, ale to nie wina obecnej rodziny że tamtej kobiecie kiedyś nie wyszło z mężem, prawda? wszyscy mają solidarnie za błędy płacić? i to jeszcze za nie swoje błędy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to faktycznie
a przede wszystki zobacz na jej reakcję... jasne, może jej być przykro, że jej dziecko nie ma wszystkiego, ale zwalać całą winę na rodzinę byłego męża, nazywać ich dziecko "dzieciakiem" i żałować mu tak samo, no i rozważać zabronienie kontaktów z ojcem - uważasz że to w porządku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do-no faktycznie
Nie uwazam, ze druga zona ma wykladac na cudze dziecko. ale w takiej sytuacji ojciec powinien zrobic wszystko, zeby syn z pierwszego malzenstwa jak najmniej odczul rozwod i nowa sytuacje. zdaje sobie sprawe z tego, ze nie da sie wszystkiego rozdzielic po rowno "z linijka w rece", ale chyba chyba cos musi byc nie tak, skoro ten chlopak tak to przezywa. mysle, ze wobec tego ojciec powinien dac mu jakas rekompensate-wiecej zainteresowania, jakis prezent, wsparcie finansowe. nie pochwalam postawy, zeby zabraniac kontaktu ojca z synem. jesli syn chce sie spotykac, nie ma sensu mu tego zabraniac. Aha - tak sie oburzasz, ze ta kobieta napisala "dzieciak", mnie sie wydaje ze to bylo neutralne wyrazenie, natomiast twoj "bachor" jako okreslenie na jej syna bylo zupelnie nie na miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to faktycznie
masz rację, bachor nie był na miejscu - chciałam pokazać tylko, jak nieładnie to brzmi, bo "dzieciak" w jej wypowiedzi też był określeniem pejoratywnym, sama zobacz: "żyją jak pączki w maśle, nowy dom, auto,ich dzieciak ma drogie zabawki" ile jadu i zazdrości w tej wypowiedzi.... owszem, ojciec powinien łożyć i się starać, ale tak się utarło jakos, że ojciec musi a od matki sie nie wymaga...a znamy tylko jedną stronę tej historii, może syn jest zazdrosny, bo matka ma takie podejście, a może wcale nie o pieniądze temu synowi chodzi, tylko o to, że nie ma przy nim ojca - a to ciężko jest zmienić w tej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do-no faktycznie
no masz troche racji. ale nie oceniaj tej kobiety tak ostro, nawet jesli jest w niej troche jadu, to zrozum, ze ona moze miec zal do meza, do swiata o taka sytuacje, w jakiej teraz zyje. z czasem pewnie wszystko sie unormuje. czas zrobi swoje i ona tez ulozy sobie zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja patrzę z innej strony
mój syn to bachor? jakbym słyszała jego ojca...Boże, gdybym miała tyle nienawiści do byłego męża i jego nowej rodziny co ty do mnie...zamiast na mnie pluc i na mojego dzieciaka zajmij się sobą, kimkolwiek jesteś, bo nie jest z tobą za dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj masz w sobie
od groma nienawiści, moja droga - przeczytaj swoją wcześniejsza wypowiedź... plujesz jadem na rodzine swojego byłego męża i pewnie tak samo uczysz swoje dziecko dziwisz się, że syn robi ci jazdy? a się nie dziwię - szkoda mu, że ojciec z nim nie mieszka, przeżywa to i tyle - kasa nie ma u nic do rzeczy i całe twoje gadanie o pączkach w maśle (jakże zawistne!) nic ci nie da zajmij sie lepiej sobą, ułóż sobie życie i niech cię nie obchodzi czy były mąż ma nowy samochód czy nie - nie twój interes! a przede wszystkim nie kładź tej nienawiści do głowy swojemu dziecku, bo ojciec ojcem pozostanie czy ty będziesz żoną czy nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja patrzę z innej strony
Pluję jadem bo napisałam, że żyją jak pączki w maśle? A może ktoś tutaj ma problem z czytaniem ze zrozumieniem treści? Pisanie o moim synu "bachor" nie jest więc pluciem jadem? Ktoś tutaj ma nawalone we łbie, zmienia nicki i wmawia mi głupoty. Szkoda czasu na czytanie tych bzdur. Pozdrawiam wszystkie byłe żony, "alimenciary" i matki "bachorów", które nie ułożyły sobie szybko życia z następnym palantem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do-oj masz w sobie
Czlowieku, ta kobieta tylko stwierdza fakty. A co nie ma prawa miec zalu o to, ze dziecko to na NIA wylewa pretensje za rozwod rodzicow i obecna sytuacje , a nie na ojca?! no tak, ona jest "winna", bo nie potrafi z jednej pensji zapewnic synowi "luksusow", ktore moze by i mial, gdyby ojciec bardziej sie o niego zatroszczyl. Ja nie znam sytuacji, to sie juz zamkne, ale wydaje mi sie, ze skoro syn tej pani ma zal, to znaczy, ze czuje sie dla ojca mniej wazny niz drugie dziecko i to nalezy zmienic. I co ty sie tak rzucasz do tej kobiety? Ona nie chce zabraniac kontaktow dziecku z ojcem od tak sobie, ona nie chce tylko zeby dziecko doraslalo wiecznie w poczuciu bycia gorszym, bo to moze pozniej odbic sie na calej jego psychice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez ojca
Ja, podobnie jak Samotna, nie mam kontaktu z ojcem od 16 lat. Zadnego. Gdybym go kiedys spotkala i jako argument podalby, ze nie laczylo go z dziecmi nic szczegolnego i tak naprawde ich nie chcial... Szkoda slow. To zbyt wazna DLA MNIE sprawa, zeby sie z tego smiac. Ojciec rowniez mnie stworzyl. Polowa mnie to jego dzielo. Dzieci mozna miec wiele i wybierac sobie te ulubione i niechciane, ale rodzicow ma sie jednych. Szkoda, ze pan powyzej mysli wylacznie o sobie. Jest doroslym czlowiekiem, a nie umie nawiazac poprawnych, szczerych relacji z ludzmi, ktorych powolal do zycia. To jest wazne DLA NICH. Celowy brak kontaktu ze strony ojca to krzywda dla dziecka. Wiem, co mowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja odwrotnie
u mnie jest tak, ze to ja nie utrzymuje kontaktu z rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzieci rozwodników
nie mamy żadnego kontaktu, bo mamy mądre mamusie, które jak jedna z pań powyżej uważają, że nam to do niczego nie potrzebne potrzebne nam pieniądze tylko od tatusiów, drogie prezenty i wycieczki, ale kontakty są tak naprawdę nie ważne najczęściej nam się tłumaczy, że tego i tamtego nie mamy z winy tatusia, że gdyby tatus nas kochał to by nas gdzieś zabrał albo coś nam kupił (bo to przecież taki perzelicznik miłość na pieniądze) a że tego nie robi to znaczy, że nie kocha a jak czasem dzwoni czy che nas zabrać, to tez mu się raczej nie udaje, bo musi najpierw spełnić kilka warunków - naprawić prysznic, kupic wyprawke do szkoły, nie zabierać nas do jego domu i żony, żebyśmy tylko nie polubili jej "bardziej" od mamusi a jak już spełni wszystkie warunki, to my mamy tak nałożone do głowy, że już nam sie odechciewa jechać czy rozmawiać... i dla świętego spokoju część z nas poddaje się gadaniu mamusi, jaki to tatus wyrodny bo "nas" już nie kocha, albo sami zaczynamy w to wierzyć i pomoagamy mamusi odzyskać straconą godność i dumę i żebrzemy o kasę razem z nią, strzelając focha za każdym razem jak się nam nie uda czegos dostać i dorastamy w poczuciu, że ojciec nas nie chciał/nie kochał/nie pomagał nas utrzymywać itp, a tak naprawdę to gówno wiemy co się TAK NAPRAWDĘ WYDARZYŁO kiedyś między rodzicami i kto tak naprawdę był winny i nie o winę za rozpad małżeństwa tu chodzi (jak się rozpadło, znaczy, że dobre nie było) ale o winę, którą my nosimy do końca życia w sobie - za odrzucenie przez rodzica, za bycie gorszym i co tam jeszcze dziękujemy wam kochani rodzice tatusiowie i MAMUSIE, mające nasze dobro daleko zaraz po swoich roszczeniach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dzieci rozwodników
oj kochana czy kochany ten tekst powinna przeczytac eks mojego meza i ich syn rowniez.a moze przede wszystkim syn.wszytsko co napisalas/es jest dokladnie lustrzanym odbiciem ich kontaktow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie generalizuj
mnie osobiście śmieszą te wojny pomiędzy byłymi i obecnymi partnerkami w ktorych kartą przetargową zawsze są dzieci. Nie wszystkie byłe są złe , nie wszystkie obecne to kryształ wiec po co te złośliwosci. Moje dziecko nie widziało ojca od lat 6 , alimentów od lat 3 i zapewniam ciebie że nie z mojej winy. Nie zrobiłam absolutnie nic aby mój były mógl podejmowac tak drastyczne akcje jak stwierdzenie że nie ma juz dziecka. Nie mam zamiaru nastawiać negatywnie dziecka przeciwko ojcu ale młody nieźle główkuje i sam wiele rzeczy rozumie. Nie zamierzam również nic byłemu ułatwiać jak nagle sie przebudzi po iluś tam latach że jednak czas na ojcostwo . Niem oja sprawa , nie ja zawiodlam , nie ja będę żyła ze świadomoscia odrzucenia własnego dziecka. Ale oczywiscie jak czytam toppiki to jako była harpia jestem i należy mnie od razu unicestwic nie zapominajac o dziecku , nieszczśnym , namacalnym dowodzie kiedyś tam szaleńczej miłości ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×