Dlaczego gardzimy tymi, co nas kochają, a kochamy tych, co nami gadzą?

Jak mi ktoś odpowie sensownie, i z argumentami, to zrobię dla niego wszystko co zechce

gardzą* miało być w temacie xP

ja nie wiem, bo: a) nikim nie gardzę b) nikt mnie nie kocha :P

no właśnie ja tez nie wiem dlaczego... :p :-(

Prosta zasada mówi, że "w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz." Taka zbieżność uczuć zdarza się rzadko, cała reszta przypadków są to właśnie źle ulokowane uczucia.

to chyba niewytlumaczalne i jakze glupie

Nie zgadzam się. Ale uczucie trzeba okazywać umiejętnie. A swoją drogą, do wszystkiego się dorasta...kiedyś.;)

Hmmm... może dlatego, że 1. Życie nie jest bajką? Zastanawiałaś się, co by było gdyby kohali nas Ci, których my kochamy? Istny raj na ziemii. A jak wiadomo do Raju możemy jedynie dotrzeć po śmierci. 2. Nad uczuciami nie da się zapanować, zazwyczj kochamy tych, któłrzy okazują nam minimum zaintereswania! 3. Trzecia wersja dla optymistów: możliwe, że jest to sposób na wyeliminowanie nieprawdziwych zuroczeń, które nie mogą rówanć się z miłością. Pozwala nam to na odlazienie tego jedynego, realnego, wielkiego i pięknego uczycia. aha, jako ostatnia rada, nie warto uparcie czekać na miłość i ciągle jej do siebie zapraszać, ta prawdziwa zjawia się wtedy, kiecy najmniej jej oczekujemy, aby uratować nas od szarości życia,