Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mała.zagubiona

kocham dwóch mężczyzn...

Polecane posty

Gość mała.zagubiona

Przepraszam, jeśli taki temat już istnieje - szukałam, nie znalazłam. Cała historia sprowadza się do tego, że od 4 lat jestem z jednym facetem (moim pierwszym facetem) - nazwijmy go X. Wydawało mi się, że kocham go najmocniej na świecie. Ale od 1.5 roku "prowadzimy" związek na odległość (200km). Kiedy jest ze mną jestem szczęśliwa i spokojna. Ale kiedy wyjeżdża, pojawia się Y - kolega, który jest we mnie zakochany. Y nie jest mi obojętny - każdego dnia, gdy widzę go i rozmawiam z nim ledwo potrafię się opanować, żeby nie pocałować go na do widzenia. Wiem, że gdybym zapomniała się, między mną a Y mogło być coś wielkiego i pięknego. Ale ponieważ brzydzę się zdradą, i mam wielki szacunek i do X i do Y (i do siebie też), nie zrobię tego. Te myśli mnie wykańczają - żyję w ciągłym poczuciu winy, że jestem z X, a śni mi się po nocach Y. Wszelkie paraanalizy, pseudopsychologiczne mile widziane - mam przyjaciół, ale wstyd mi, że jestem taką idiotką i nie potrafię z nimi o tym rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała.zagubiona
dzięki - to mocna odpowiedź, ale myślę, że tak jest. Zresztą potrzebuję zimnych prysznicy. X obiecywałam wiele - mówiłam, że chcę z nim być, dzielić wspólne życie - i tak jest. Ale to co czuje do Y mnie wykańcza. Nie wiem, co stałoby się gdybym zostawiła X i związała się z Y. Nie chcę ryzykować. Co więc robić, żeby obronić się przed tymi uczuciami do Y? Walczyć z nimi, a może starać się pogodzić wewnętrznie i próbować żyć z tym jakoś? A może są tu kobiety, które kochały kilku mężczyzn jednocześnie, a jednak udało im się ocalić swój "prawdziwy" związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli
Jeśli ich jest dwóch - to czy to jest milość?... Czasami myślę, że największą zaletą tego drugiego jest to, że się mu podobam. e jestem potworną egositką i po prostu lubi błysk uznania w męskich oczach. Fizyczna fascynacja... chęć pocałunku... To wszystko nie może przysłonić tego, co ważne. Tu nie ma kompromisów. Albo jesteś z X, albo z Y. W każdym z przypadków trzeba bedzie odciąć się od tego drugiego. Bo nigdy nie wiemy, do jakiego stopnia będziemy w stanie się opierać uczuciu. Pierwszy pocałunek, a potem już z górki... nawet przytulenie może już mieć podteksty... Uważaj na siebie. Nie rań się. I wybierz mądrze. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój facet X miał kobiete
która go ponoc kochała, a jak wyjechał na studia do innego miasta to pojawił się Y. niby kochała ich obu. ale jak się X dowiedział to z nią zerwał i nie chciał mieć więcej nic wspólnego. ona tydzień przed swoim slubem z Y prosiła X aby do niej wrócił to ona nie weźmie slubu z Y. ale nic z tego... hehehe... teraz ja mam tego X. śni mi się po nocach Y (inny Y-nie ten co ożenił sie z byłą dziewczyną mojego faceta X) no więc śni mi się ten Y, ale nie znam żadnego Y-nie mam pojęcia skąd ten sen. i śni mi się, że tak samo mocno kocham X jak i Y. i nawet są identyczni! i muszę wybrać jednego i nie wiem którego wybrać bo tak naprawdę cokolwiek zrobię to będzie tak jakbym rzuciła X bo i X i Y to ta sama osoba w tym snie... no nie wiem czy rozumienie, ale ten sen jest okropny! czasem są przebłyski we śnie, że ten Y to kolega, którego nie widziałam od 10 lat. nawet się z nim nie kontaktowałam. zaraz po skończeniu średniej wyjechał do USA. a podobał mi sie jedynie w przedszkolu. teraz po tych 10 latach zobaczyłam go na naszej klasie i naprawde niezłe ciacho z niego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała.bardzo.zagubiona
Ale czy ja mam moralne prawo zostawić te 4 lata? Przecież jestem odpowiedzialna za X - on mi zaufał, ufa mi bezgranicznie i wierzy w moją miłość... Jak poczuje się, gdy powiem mu, że ja nie wiem, co tak naprawdę do niego czuję? Jestem idiotką - przecież znam odpowiedzi na te pytania ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ano ano ano...
jest ich dwóch. Jeden własnie za granica, drugi tu, Spedziliśmy ostatnio kilka wspólnych dni. zawsze to była namiętnośc, cos megaszalonego. Myślałam,jeszcze do wczoraj , że zostawię kidyś x dla y,bo byłam zakochana w y i stało sie ... czas nieudany...wysadził mnie pod domem tak oschle. Za Boga nie wiem co się stało. Wniosek: sprawa z Y jest taka, ze oni zawsze są tylko wariantem B, gdybysmy traktowały ich poważnie X odeszłyby w dal, bez chwili wahania. Jednak każda z nas wie w swojej podświadomości, że X jest ok, a Y to namiętnośc, która mija. Dziś obudziłam sie i myślałam, że będe nieszczęśliwa, skoro tak sie stało,No i co czuję? to dziwne , ale ulgę! Nie jestem juz na rozdrożu. Wracam pod bezpieczne skrzydła X

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ano ano ano...
ale ja użyłam sobie Y , tzn ..no wiesz seks , wszystko, dlatego nie myśłe jakby było, bo wiem, wiem tez jak zachowuje się w sytuacjach kryzysowych, jaki ma stosunek do innych spraw.... uff...na szczęście to nie ja będe dla niego. A popatrz, myślałam, że to będzie mój bog...ha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała.bardzo.zagubiona
Boże, jak dobrze, że to powiedziałaś... Teraz znowu mam wiarę, że uda mi się ocalić to co łączy mnie z X... To jest prawda - że nie traktujemy Y poważnie... Ja np. nie myślę, że mogłabym żyć z Y tak jak z X teraz... Nie wyobrażam sobie nawet naszego seksu - ale jednak serce trochę mi mocniej bije na jego widok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ano ano ano...
bije ci inaczej ,bo jesteś zywa kobietą i sprawdzasz swoja atrakcyjnośc , smak przygody, miłe prózne uczucie, które sparwia ,ze czujesz się lepiej . Chciana , pożądana, podziwiana, wielka, wszechmocna. I ja tak miałam...nic to złego. Ale teraz kiedy wstałam rano , zadzwonił do mnie z daleka mój x i powiedział " Kochanie udało mi sie kupić dla ciebie, twoją ulubioną wenezuelską kawe" i tak serio , to to jest własnie miłość . I nie chodzi o kawę , tylko o to , ze jest ktos kto myśli żeby zobaczyć uśmiech na twojej twarzy, Nie tylko dziś , ale zawsze. No i jestes w stanie to przewidzieć , że tak właśnie będzie! ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała.bardzo.zagubiona
ojjj - jestem żywą kobietą - z duużym temperamentem i jestem bardzo uczuciowa do tego... Ja też dziś dzwoniłam do mojego X i jego głos w telefonie to najpiękniejsze, co mogło mi się dziś przydarzyć... Ale dziękuję za takie słowa, dzięki którym nie czuję się potępiona. Od razu lepiej... 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ano ano ano...
ano, to zazdroszę , bo mój X , to przez tel takiego zmysłowego głosu nie ma ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Cóz, skoro się męczysz, to konkluzja jest jedna: jebać Ci się chce :P. A tego swojego X nie kochasz, co najwyzej jesteś przywiązana i wmawiasz sobie. Przy głębokim uczuciu, człowiek raczej nie ma dylematu w stylu: osiołkowi w żłoby dano. W Twoim przypadku można raczej mówić o miłostkach, a nie miłościach. Tak więc: rób jak chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała.troche.mniej.zagubiona
:D jebać na pewno nie:P a czy kochać to pomyślę... Może to przywiązanie... Ale co z tego - przecież nawet, gdyby okazało się, że rezygnuję z X i wiążę się z Y, to przywiązanie w końcu też kiedyś się pojawi... Na szczęście opinia ano ano ano doprowadziła mnie do równowagi ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcialabym odswiezyc ten temat, poniewaz borykam sie z podobnym problemem... Witam wszystkich forumowiczow:) Jestem tutaj pierwszy raz, szczerze mowiac nigdy nie staralam sie radzic nikogo ze swiata wirtualnego w sprawach z ktorymi ja sama nie potrafie sobie dac rady. Mam 20 lat jestem osoba ktora w zyciu zwiazala sie z dwoma mezczyznami...aktualnie jestem zareczona, zyje w ziazku na doleglosc, mnie i mojego mazczyzne (21 lat) dzieli ok 300km ale mimo to jestesmy ze soba kilkanascie miesiecy i niedlugo zamieszkamy razem. Jest on spelnieniem moich marzen, czuly odpowiedzialny dojrzaly, mysli o zalozeniu rodziny, pragnie sie ustatkowac tak jak ja. Jestem niepoprawna marzycielka i zawsze marzylam o prawdziwej milosci, jestem bardzo stala w uczuciach tak jak i on, wiem ze mnie kocha i zrobilby dla mnie wszystko, ja go rowniez kocham ale gdy przytulam sie do niego mysle o moim bylym...mezczyznie z ktorym bylam pol roku ktory byl moja pierwsza wielka miłością. Sadzilam ze „klin zwalcze klinem” wiazac się z idealnym facetem zapomne o moim byłym z którym dzieli mnie 400km^^ czulam się rozdarta ale oszukiwałam się ze z czasem zapomne o moim ex gdyz nie utrzymywaliśmy kontaktu. Niedawno zaczęliśmy ze soba zowu rozmawiac i wszystko wróciło…on dal mi do zrozumienia ze nie zapomniał o mnie i gdyby nie odległość nie zostawilby mnie i nadal bylibyśmy razem. Ja nie potrafie wybaczyc mu tego ze mnie opuścił i boje się związku z nim gdyz on jest przeciwieństwem mojego narzeczonego. Jest typem imprezowicza, szalony, zwariowany w chwili obecnej bałabym się z nim związać gdyz to mój narzeczony jest moim spełnieniem i daje mi poczucie bezpieczenstwa…tylko dlaczego nie potrafie patrzecn na niego tak jak na mojego eks, dlaczego czuje się rozdarta pomiedzy ich obu…i którego wybrac…boje się ze nie zapomne o moim eks..probowalam tyle miesięcy i nic nie pomoglo. A czuje się fatalnie bo oszukuje sama siebie i ich obu;/ oni się roznia ja ogien i woda jednak ja nie potrafie wybrac,,,Proszę Wasze rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też mam ten problem.....
Niestety też mi się to przytrafiło. A co gorsza już wszyscy jesteśmy w związkach małżeńskich. Kiedyś pisałam tu o tym i dostałam brutalną odpowiedź, że skoro wydaje mi się, że kocham dwóch, to znaczy, że nie kocham żadnego. To nie jest prawda. Kocham i męża i ja to piszecie "Y". "Y" jest żonaty, mówi o żonie w nawet fajny sposób, ale równocześnie zachowuje się tak, że ciągle czuję, że z jego strony to coś więcej. Do niczego rzecz jasna nie dochodzi, pomimo, że w takich układach, gdybyśmy byli wolni, napewno coś by się wydarzyło. Też mnie to już wykańcza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim razie co robic....mam postapic podobnie? zacisnac zeby i udwac dalej ze wszystko jest ok? Nie spie po nocach szukajac rozwiazania a wydaje sie to byc sytuacja bez wyjscia...a przeciez to niesprawiedliwie rowzniez wobec nich..zwykle oklamywanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zadna z was nie jest w podobnej sytuacji? naprawde nie wiem kogo juz sie radzic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ale ponieważ brzydzę się zdradą, mam wielki szacunek i do X i do Y (i do siebie też), nie zrobię tego. " Tak.. do siebie największy....... 03:07 [zgłoś do usunięcia] a ja kocham trzy kobiety tak samo intensywnie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie byłam w takiej sytuacji, ale mam wyobraźnię, która podpowiada mi tylko jeden scenariusz...Gdy zostawisz X dla Y, Y prędzej czy później albo Cię zostawi, albo Ty Jego, mając dość życia z \"wiecznym chłopcem\" i \"Piotrusiem Panem\"...Chcesz stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa, czy przygody? Nie wierzę, że z typem imprezowicza stworzysz poważny związek...Wybór należy do Ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego wlasnie ze masz szacunek do nich obojga nie chce ich oklamywac...nie wiem jak ztego wybrnac, nie chce zycia w wiecznym klamstwie, nie jestem z tym szczesliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwazam tak samo, dlatego nie chcialabym w obecnej chwili z nim sie wiazac, ale nie potrafie rpzestac go kochac...bledne kolo;/ nie chce ryzykowac utrata zwiazku o ktorym marzylam, tlyko dlaczego gdy juz znalazlam idealnego mezczyzne to mimo wszystko nie potrafie sie tym cieszyc bo gdzies tam jest "Y" ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja rada - zerwij kontakt z Y, wtedy prędzej czy później zapomnisz o nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to bedzie chyba najrozsadniejszym rozwiazaniem...serce sie z tym kloci ale to najsluszniejszy wybor...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was goraco. Mam taki sam problem. jestem z chlopakiem juz okolo 4 lat, mimo ze mieszkamy od sobie 60 km,raz jest dobrze ,raz jest zle,sa chwile kiedy niepotrafimy sie dogadać , ale jakos jak sie zobaczymy towszystko wraca do normy i znow jest dobrze. Nawiazując do tematu,poznalam kogos,moze to sie wydawać smieszne bo rozmawiamy tylko na GG ale ta znajomośc trwa juz okolo poł roku,tyle ze jak wy to piszecie ten Y mieszka troszke dalej odemnie jakies 180km. widzialam jego fotki i bardzo mi sie podoba(ja mu zreszta tez).Dogadujemy sie na gg idealenie jak narazie(czego nie moge powiedziec o moim X chlopaku,na gg wogole sie niedogadujemy) Nie wiem co mam robic,jestem strasznie pogubiona i nawet nie chce mi sie jesc przez cala ta sytuację,Co mam zrobic? zaryzykowac z tamtym? a jak okaze sie calkiem inny niz przez GG?Prawde mowiac on jest moim ideałem.Z chlopakiem ktorym jestem obecnie jestem szczesliwa ale chyba nie do konca.Bardzo go kocham ale nie wiem czego ciagnie mnie do tego drugiego.Ludzie doradzcie mi cos, bo nawet niemam z kim o tym pogadac,taka beznadziejna sytuacja,ciagle mysle o tym drugim,czy ja zwariowałam???? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm, więc ja również poprosze o pomoc, w skrocie postaram sie przedstawic problem.. jestem z chlopakiem prawie 6 lat, mieszkamy razem od trzech, oboje studiujemy. jest również Y, mezczyzna ktory od bardzo dawna mi sie podbował, znamy sie od poczatku studiów ( prawie 4 lata ),uczucie bylo zawsze jednak teraz dopiero wyszlo, z ktorym od trzech tygodni sie spotykam.. tak, pragne go, porzadam. cudownie spedzam z nim zcas i chce ciagle wiecej. on rowneiz jest we mnie zakochany, chce sie ze mna zwiazac, jednak ja mimo ze hbardzo tego chce, boje sie. Boje sie zerwac z X, boje sie ze sobie nie poradze, boje sie o niego, tyle lat bylismy ze soba a teraz on musi nauczyc zyc sie sam.. nie wiem co robic, naparwde. rowniez nie spie po nocach. Przy X byli mi dobrze, bezpiecznie, jednak jest to mezczyzna ktory nie okazuje zbytnio uczuc, nie potrafi, brakuje, brakowalo mi tego bardzo, jest leniwy, i narazie nie mysli o zareczynach, przyszlosci a ja tego pragne zwlaszcza po 6 latach zwiazku. prosze o pomoc, bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maegalomanka
dziewczyny przeanalizujcie charaktery waszych X i Y, przeanalizujcie wasze oczekiwania!... i wtedy podejmijcie decyzję. nikt za was tego nie zrobi! sukces jest wynikiem odpowiedniego wyboru! wiem ze to trudne, a kto powiedział, ze zycie jest łatwe! zycze powodzenia! ps. jak tez kocham dwoch!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak więc jeśli ktoś kocha naprawdę dwóch mężczyzn, to wierzcie mi... " nie kocha żadnego !!!! :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×