Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiskozowa panna

Czemu dziecko miało bezczaszkowie i bezmózgowie

Polecane posty

Gość M.X
Wracając do wcześniejszych wypowiedzi.. Mojego synka widzieliśmy tylko ja i mąż. Gdy leżał w szpitalu tylko nas do Niego wpuszczali i nikogo z rodziny nawet tam nie zabieralismy. Zdjęcia zrobiłam telefonem by rodzicom pokazać wnuka.. Trumienka była zamknięta. Pogrzeb był po 7 dniach ze względu na sekcję zwłok itd. Kuba jest pochowany z dziadkiem, jednak nie są wyryte na tablicy jego "dane". Ma wbity w ziemię Swój Krzyż z tabliczką. Kiedyś jak nadejdzie ten czas..Będziemy przenosić synka do naszego grobu.. Mama-myslałam,że pierniczka spaliłaś :)))) on się "przeterminował", pora na nowego :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam 3miesięcznego synka...
jest nieuleczalnie chory, ale żyje i na razie rozwija się bardzo dobrze. Łzy mi lecą, gdy czytam wasz topik, nie wyobrażam sobie stracic dzieciątka. Jesteście takie dzielne ! Chciałabym jeszcze tyle powiedziec, napisac, lecz brakuje słów, by to wyrazic. Chciałabym wam tylko życzyc wszystkiego dobrego na święta i nowy rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sally2222
Wasze dzieci wszystkie miały bezczaszkowie/bezmózgowie?? Przecież podobno zdarza sie to baaaaaardzo rzadko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do mam 3 miesięcznego synka- mam nadzieje, że Twój synek pokona przeciwności losu i mimo wszystko będziecie mogli żyć szczęśliwie. Mam wrażenie, że w tym miejscu czasem słowa nie są potrzebne, w krótkim wpisie zawarte jest zrozumienie, którego tak potrzebujemy. Po tym co teraz przechodzę wiem, że już nigdy nie powiem komuś, że ja na Twoim miejscu robiła bym tak czy inaczej. Uświadomiłam sobie ile trzeba mieć w sobie siły, żeby jakoś żyć, czasami wydaje mi się, że już dłużej nie dam rady, ale wstaję robię mężowi śniadanie, sprzątam, gotuję mówię małemu co jeszcze zostało nam do zrobienia i tak mija dzień za dniem naszej wspólnej wędrówki. Czasami mam wrażenie, że niektórzy myślą, że zdecydowałam się donosić ciążę do końca chcąc zrobić z siebie jakąś męczennice, ale to nieprawda. Rozumiem też kobiety, które podjęły inna decyzję i wiem, że nie mam prawa ich oceniać bo nie znam ich sytuacji. Nie modlę się o cud chociaż wiem, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych i nie wiem co zrobiłabym ze szczęścia gdyby mój synek urodził się zdrowy, natomiast modlę się o to żebym już nigdy w życiu nie musiała przechodzić tego co teraz i nie być skazana na podjęcie takiej decyzji. Sally2222 jak dowiedziałam się,że moja dzidzia ma bezczaszkowiec to nie wiedziałam co to w ogóle jest i myślałam,że jestem jedyna na świecie, która nosi takie dzieciątko. Dopiero gdy zaczęłam szperać po internecie odkryłam, że tak nie jest. Tutaj jest nas kilka ale zdaję sobie sprawę, że takich mam jest więcej,sama zanim odezwałam się do dziewczyn przez pewien czas obserwowałam forum i zbierałam się na odwagę żeby się ujawnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maj87 to co zrobiła twoja koleżanka jest naprawdę okropne, jak mogła opowiadać Ci o swoim zdrowiutkim dziecku wiedząc w jakiej jesteś sytuacji?? Ta historia jest potwierdzeniem tego co pisałam już wcześniej, że ludzie w większości nie widzą nic poza czubkiem własnego nosa i tak naprawdę guzik ich obchodzą problemy innych. Wiem, że od tej zasady są wyjątki, ale to naprawdę wyjątki. Zrozumieć to mogą tylko ludzie, którzy przeżyli swoją tragedię. Tylko oni potrafią współczuć, doradzić i zrozumieć. Dlatego radzę nie wtajemniczać niepotrzebnie obcych, bo to nie przynosi ulgi a raczej tylko dodatkowy ból i cierpienie. To nasza i tylko nasza historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkie mamy, śledzę to forum od dawna, ale dopiero teraz zdecydowałam się napisać. Chcę tylko, żebyście wiedziały, że moje pierwsze dziecko też miało tą okropna wadę, a teraz jestem mamą trzymiesięcznego chłopczyka. Mam nadzieję, że pozwoli Wam to uwierzyć, że to był tylko straszliwy przypadek, że dziecko jest chore i kolejna ciąża będzie już miała szczęśliwe zakończenie. Mnie bardzo pomogło, jak czytałam wpisy załamanej o kolejnej zdrowej ciąży. Pozdrawiam i życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA11
Canarias nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze że moje słowa komuś pomogły.... Widocznie to forum ma jakiś sens!!!! Pozdrawiam:) i buziaki dla małego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Canarias - bardzo się cieszę, że doczekałaś się maluszka .Dziękuję, że zdecydowałaś się napisać. Sama wiesz najlepiej jakie to dla nas ważne. Wesołych ŚWIĄT! Klara200 - napisz koniecznie jak po badaniach, bo troszkę się martwimy, że nic nie piszesz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama :) :) :)
camelka222, piękne:) mocno wierzę w to, że śmierć niczego nie kończy, że jest początkiem Nowego Życia (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*)(*) (*)Dziękuję:) Mam 3miesięcznego synka... Ty jesteś niezwykle dzielna. Życzę Twojemu Synkowi żeby dalej rozwijał się tak bardzo dobrze, na przekór wszystkim diagnozom. Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze. Też martwię się o Klarę..... Maj87,ta Twoja koleżanka to bez serca jest. Ona ma już dzieci? Chociaż to w żaden sposób jej nie tłumaczy. Nie zawracaj sobie głowy takim bezdusznym typem. Wiem sama jak ciężko się patrzy na kobiety w ciąży. Zawsze było mi smutno i czułam żal, że akurat moja Hania musiała zachorować. .....To są te trudne momenty........ Co do grobku.....nam podpowiedział znajomy ksiądz to rozwiązanie. Mamy z Hanią wspólne miejsce. Potem pan, który robił nam grobek podpowiedział kolejna sprawę. Na piwniczce mamy położoną duża zieloną płytę a na niej stoi Hani grobek. Biały z witrażykiem. A na witrażu śpiący Noworodek,Hania ze skrzydełkami,ułożony bezpiecznie na dłoni. Tak jakbym trzymała córeczkę w swoich rękach. Każda z nas chce kiedyś mieć przy sobie zbyt wcześnie utracone dziecko. Nadzieją są mamy które doczekały się na zdrowe dzieciaczki :) Właśnie ubrałam choineczkę dla Hani (*) i zrobiłam świąteczny wianuszek. .....Jej miejsce przy stole na zawsze pozostanie puste....ale wiem, że w Niebie jest Jej dobrze (*) (*)(*) (*) (*) Spokojnej nocy :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elaelaelaela
podziwiam Was za takie podejscie do sprawy. szkoda tylko, ze niestety trafiaja sie takie sytuacje, w ktorych musimy pozegnac swoje dziecko...pamietajcie, ze w sercu pozostanie czastka tego malenstwa, ale trzeba tez isc do przodu i myslec o tym, ze obecnie, czy tez pozniej znowu pojawi sie dziecko, ktore trzeba bedzie kochac. dla dobra zdrowia psychicznego i dla "nowego" dzidziusia proponowalabym nie rozpamietywac zalu z przeszlosci, bo zniszczy to Was. a nie chcecie, zeby dziecko mialo zal o siostre/brata, ktory nie zyje, ze jest bardziej kochane przez to, ze go nie ma. mam taka znajoma, ktora pochowala corke. dziewczyna miala 14 lat jak zatrula sie czadem podczas kapieli i zasnela na zawsze. oprocz niej znajoma ma rowniez syna...niestety jest bardzo porownywany do siostry i widac po nim zgorszenie. lepiej nie dopuscic do tego. trzymajcie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny mój mąż też mi powtarza żebym nie przejmowała się ludzkim gadaniem, ale wiecie w takiej sytuacji jaka jest człowiek jest chyba podwójnie wrażliwy i wszystko odczuwa jakoś mocniej. Postanowiliśmy, że jeżeli zajdę w następną ciąże to dopóki nie będzie widać nie powiemy nikomu. Tą ciążą niestety chwaliliśmy się bo była długo wyczekiwana, upragniona i przez myśl nam nie przeszło, że to się tak skończy no ale człowiek uczy się na błędach. Mamo mam nadzieję, że za rok ja też będę mieć w sobie tyle siły i spokoju co Ty. Zaciekawił mnie Wasz pomnik my zdecydowaliśmy się pochować nasze maleństwo w mojej rodzinnej miejscowości bo nie wiemy jeszcze gdzie nas los rzuci, a tam jest moja kochana mama, która powiedziała że to jej wymarzony wnusiu i w razie czego ona się nim zaopiekuję. Strasznie dziwnie się czuje planując to wszystko bo przecież moje dziecko jeszcze żyje, mam jakieś poczucie winy ale przecież musimy to wszystko przemyśleć, ustalić bo później nie będziemy mieć na to siły. Ja również czuje się lepiej dowiadując się, że po stracie dzieciątka z tą wadą rodzicie zdrowe dzieci. Pozwala mi to myśleć, że może rzeczywiście to tylko pech. Klara odezwij się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klara200
maj87 przepraszam że się nie odezwałam ale jakoś po tych badaniach byłam zmęczona a wczoraj tez wzięłam się za sprzątanie i też byłam zmęczona. jest trochę rzeczy do zrobienia przed Świętami. lekarz powiedział nam że gdyby nie ta wada dzidziusia to było by wszystko dobrze. malutka rośnie i za miesiąc mam wizytę. wiesz mi tez jest trudno się przygotowywać na to jak moja malutka kopie. to jest dziwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My też mamy z synkiem jedno miejsce później będzie to grobowiec urnowy....Jest jasny i na nim figurka modlącego się aniołka i teks kołysanki: " Ach śpij kochanie, jeśli gwiazdkę z nieba chcesz dostaniesz..." To moja kołysanka z dzieciństwa zawsze jak przychodzę do Mikołaja to mu ją śpiewam. Dziewczyny ludzie gadanie jest najgorsze, nas na szczęście ono dotknęło w małej mierze bo nikomu nie powiedzieliśmy co się stało wie tylko mój tata i mama nawet teściowa nie wie!!! Później po jakimś czasie tylko dowiedziałam się, że znajoma mówiła, że chodziłam na basen i to dlatego!!!:) To jest właśnie niewiedza ludzka, i nawet nie chce sobie wyobrażać co by było gdyby znali prawdę!!!! Święta za pasem już drugie bez niego:( w Wigilie pójdziemy podzielić się z Mikołajem opłatkiem tak... Wczoraj byłam zapalić mu świeczkę i zobaczyłam że jest pochowana mała 2 letnia dziewczynka Zosia kolejny mały aniołek aż serce ściska...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna.X.X
maj87 ja z mężem też stwierdziliśmy, że przy drugiej ciąży nikomu nic nie powiemy dopóki nie będzie widać... (o ile się uda...) w moim przypadku minęło już pół roku, a są tacy którzy dalej szukają sensacji i potrafią zadawać bolesne i nietaktowne pytania... Co do grobku to zdecydowaliśmy się że będzie miał swój osobny pomniczek, obok innych aniołków, których niestety ciągle przybywa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....Też mama aniołka...
Dziewczynki czytam Was, współczuję i podziwiam. Po co się w ogóle przejmować tym, co ludzie plotą? A plotą byle co. Mi też córka zmarła. Przy porodzie. Owinęła się pępowiną. Dwa lata po jej śmierci wzięłam pieska ze schroniska. Okazał się bardzo chory. Nie dało się go uratować. W dniu jego śmierci biegłam z nim, umierającym, zawiniętym w kocyk do weterynarza. Biegłam i płakałam, bo wiedziałam, że to już chyba koniec. Widział to mój sąsiad. I za jakiś czas spotkał mnie i powiedział: ty bardziej po tym psie płakałaś, niż po stracie dziecka. Brak słów. Co on i inni wiedzą o naszym cierpieniu? Nic. Jak nie rozrywasz szat i nie oszalałaś z bólu, znaczy nie obeszło cię to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie tacy są ludzie, a same wiemy że tylko niewielka część głupich informacji do nas dociera. Niektórzy ludzie po prostu lubią patrzeć na czyjeś nieszczęście. Są to przeważnie ludzie, którym nie układa się zbtnio w życiu, nie pokazują tego po sobie ale w duchu zazdroszczą tym, którzy wyglądają na szczęśliwych. Kiedy dowiadują się , że kogoś takiego spotkało nieszczęście często tworzą różne własne teorie i chcieliby aby ktoś zachowywał się tak jak oni tego oczekują. Im bardziej i dłużej będziesz pokazywać swe cierpienie tym oni będą bardziej zadowoleni. Wiem, że jest wielu ludzi, którzy gdyby wiedzieki o naszej sytuacji to cierpieliby razem z nami. Tylko po co??? Przecież to nikomu nie pomoże, ani nam ani tym bardziej dziecku. Dlatego też myślę, że nawet najbliższym nie należy mówić wszystkiego. Klara cieszę się, że wszystko OK :) Wiem, zę święta będą inne ale mam nadzieję, że będą spokojne i pełne miłości , bo przecież to jedyne święta spędzone razem. Ostatnio jeden mądry ksiądz uświadomił mi, że matka Boska też wiedziała, że jej syn umrze i czekała na jego śmierć ponad 30 lat. Do końca była silna i pełna wiary i my też damy radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny macie rację ludzie karmią się cudzym nieszczęściem, człowiek nie zwraca na to uwagi dopóki to on sam nie staje się tym pożywieniem. Załamana ty chodziłaś na basen, a ja jadłam za mało owoców tylko Ty usłyszałaś to od znajomej, a ja aż wstyd się przyznać od teścia. W ogóle jestem już w 7 miesiącu ciąży, a teściowie nawet nie zapytali czy to chłopiec czy dziewczynka. Szkoda mi tylko męża bo widzę, że on to przeżywa, moja mama dzwoni codziennie pyta jak się czuję jak tam mały czy kopie i takie tam, a oni nic. Do też mam aniołka, myślałam niedawno o takich mamach jak Ty, u których przez całą ciąże jest ok, które robią wyprawkę dla dzieciątka, a później wracają same do domu i widzą to puste łóżeczko i te wszystkie rzeczy, które kupowały z taka radością. Mam znajomą, która była w takiej sytuacji jak Ty i mimo, że minęło już kilka lat ma trojkę dzieci nadal nie potrafi o tym mówić. Zastanawiałam się, że może lepiej że ja wiem. A co do Twojego pieska to zdaje sobie sprawę, że każda kolejna strata boli bardziej i pewnie widząc jego śmierć miałaś przed oczami również swoją córeczkę. Niestety ludzie nie wiedzą, że w takich chwilach cały ból powraca na nowo i masz racje, że jeżeli próbujesz normalnie żyć to od razu jesteś posądzana o to, że nie kochasz osoby która odeszła nie mówię tylko o dzieciach ale też innych bliskich. Kiedy odeszła moja babcia z którą byłam bardzo zżyta ludzie na pogrzebie cały czas gapili się na mnie i chyba czekali aż zacznę się rzucać po kaplicy i skakać do grobu i nie było to moje urojenie bo zauważyła to również moja mama i ciocia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maj87 nie musisz się wstydzić teścia bo to nie twoja wina jest że jest takim człowiekiem ... Ja miałam podobnie ale z moją teściową gdy mąż zadzwonił do niej i powiedział że nie będzie tatą bo poroniłam( taką wersję jej przedstawiliśmy) to stwierdziła wręcz z pretensjami że to przez to że chodziłam do złego lekarza... więc mąż się odłączył, zadzwoniła dopiero wieczorem z ciekawością co się stało ale mąż został przy wersji jaką jej przedstawił.... Po wszystkim nawet mnie nie odwiedziła, nie zadzwoniła nawet smsa nie wysłała.... a ja leżałam w domu na bardzo silnych lekach po których nie miałam siły wstać z łóżka przychodziła moja mama bo mąż musiał wrócić do pracy, gotowała mi i sprzątała a ja leżałam i płakałam nie miałam siły na nic po dwóch tygodniach dopiero wyszłam z domu.... bałam się każdego bo bardzo dużo osób wiedziało że jestem w ciąży, bałam się o ich pytań..... z teściową do dziś o tym nie rozmawiam, nawet nie wiem czy mam do niej żal czy nie jakby mnie to nie interesowało ... a mamy do niej iść na Wigilię masakra!!!! Dzisiaj jadę do małego zmienię mu kwiatuszki i znicze jutro podzielimy się opłatkiem.... Kolejne święta bez niego ale z Kubą dla którego dalej bije mi serce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Załamana widzę, że mamy podobne sytuację. Moi teściowie jak byłam po laparoskopii to nie odwiedzili mnie w szpitalu bo ich pies miał biegunkę i obydwoje przy nim siedzieli. Początkowo kłóciłam się z mężem o ich zachowanie, ale w końcu sama się przekonałam, że to walka z wiatrakami zwłaszcza jeżeli chodzi o teściowa, która ma wręcz despotyczny wpływ na teścia. Ale teraz chciałabym usłyszeć od nich jakieś dobre słowo, a nie że przecież ciąża to nie choroba i takie dyrdymoły. Ale jak się nie da to nie i właściwie teraz nic im nie mówimy i wiesz co tak jest lepiej im mniej wiedza tym więcej spokoju dla nas i dochodzenia dlaczego tak się stało i co źle zrobiłam. Rozumiem Cię bo przez dwa lata z rzędu tak wyszło, że byliśmy tam na wigilii, czułam się okropnie niby czas pojednania, a czekałam tylko żeby zjeść i szybko wrócić do domu. W tym roku nawet nie mam ochoty iść tam w święta, to będą pierwsza i ostatnie święta mojego synka i najchętniej spędziłabym je tylko z mężem i maluszkiem. Mimo wszystko chciałabym mieć jakieś miłe wspomnienia skupić całą uwagę na nim pamiętać jak się ruszał i kopał. Bardzo dobrze zrobiliście mówiąc teściowej, że poroniłaś to był bardzo ciężki czas dla Was i potrzebowaliście zrozumienia i wsparcia, a nie gderania za uszami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość armiatka
Oj jak ja dobrze znam takie rodzinne klimaty... O drugiej ciąży i poronieniu mało kto wiedział i wie. Mojej mamie nic nie mówiłam, bo niestety takie jakieś mamy relacje że łatwiej mi było nic nie mówić niż powiedzieć... Mój teść wie i bardzo nas wspierał i determinował do dalszych starań. Ale też od "kogoś" padły słowa nie wprost do mnie, gdzieś z kimś w rozmowie (i te słowa do mnie dotarły) że: "po co im drugie dziecko, maja już jedno chore" O tej ciąży nie wie nikt po za Wami, moim mężem oczywiście i teściem który nas wspiera i pomaga co tylko może. A święta w tym roku szykowały się na totalną porażkę. I ja głupia się tym przejmowałam, że będe musiała się spotkać z tym czy z tamtym... A tu taka sprawa, że Pola nam się dość poważnie rozchorowała. Wymiotuje od rana jest osowiała i blada. Obawiamy się najgorszego, czyli kolejnej już w tym roku awarii zastawki w mózgu. Czekamy do wieczora. Jeśli nie przejdą te objawy, czeka nas podróż do szpitala w naszym mieście, a potem karetką do Centrum Zdrowia Dziecka. I jak sobie pomyślę że moje dziecko może mieć w te święta kolejną już operacje na mózgu to od rana proszę Boga, żeby Jej darował te przejścia, a ja się spotkam z uśmiechem na twarzy z każdym członkiem mojej rodziny. I w "d" mam wszystkie animozje, antypatie i nastroje w rodzinie. Niech te święta będą beznadziejne jak miały być, byle byśmy nie trafili do szpitala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże Armiatka tak strasznie mi przykro. Wiem, że to nic nie da ale tak strasznie mi szkoda twojej Polusi taka malutka,a tak musi cierpieć. Nawet nie wiem co napisać żeby Cię pocieszyć. Tyle się słyszy, że Święta Bożego Narodzenia są takie szczególne,że to czas cudów, a tu człowiek musi patrzeć z bezsilnością na cierpienie własnego dziecka i zastanawia się dlaczego ten cud nie możne przytrafić się właśnie jemu. W ogóle po co i dlaczego to właśnie my musimy borykać się z takim losem dlaczego nie możemy jak inni przeżywać wspaniałych chwil jak inne rodziny śmiać się i cieszyć. Całym sercem jestem z Wami i mam nadzieję, że napiszesz wkrótce, że to był tylko jakiś wirus.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość armiatka
No puki co jest dobrze. Pola pije herbatę gorzką i miętę i właśnie bułeczkę suchą wcina. Ja już się ze strachu poryczałam i teść mój dzwonił i płakał... Ale mam nadzieje cichą że wszystko się wyprostuje. Ja to sobie tłumaczę tak, że to moje dziecko a nie ja jest chore, że to ona nie ja cierpi, że to ją nie mnie boli, że to Ona ma problemy ze zdrowiem a nie ja. Ja jestem silna zdrowa mądra i zaradna. Mam wszystko by dzielnie i mężnie pomóc Jej to wszystko przetrwać, mam wszystko by po mimo wszystko dać Jej cudowne dzieciństwo. Chwilę popłaczę ze smutku, ale już zaraz z uśmiechem na twarzy i nadzieją w sercu, staję do walki o radość i szczęście mojej Polusi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to super, że już jest troszkę lepiej. Pola ma szczęście, że ma taka mamę jak ty dzielna i oddaną bo uwierz mi niejeden by się załamał borykając się z choroba własnego dziecka. A wiadomo, że dzieci bardzo szybko wyczuwają nasze nastroje, mój mąż cały czas mi powtarza, że mimo wszystko mam być spokojna i się nie denerwować bo mały wszystko odczuwa razem ze mną. Staram się cieszyć z danych nam chwil, ale czasem przychodzi taka załamka, że muszę sobie popłakać, obrazić się na cały świat żeby później było lepiej. Panicznie boje się chwili kiedy mój maluszek już nie będzie w moim brzuszku nie będę czuła jak się rusza, a nie będę mogła go przytulić i zabrać do domu. Zostały nam jedynie ponad dwa miesiące, a ja bym chciała, żeby został pod moim sercem na zawsze żeby nie musiał się urodzić żeby został tam gdzie jest bezpieczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klara200
maj87 ja reaguje jak ty z myślami i wierz mi ja też bym bardzo tego chciała co ty, bo bardzo ją kocham i kocham męża i moja też córkę starszą i bardzo się cieszę że ich mam , że mnie potrzebują i dla nich jestem silna. to co że se popłacze , mam swoje powody i tak musi być. choć te święta będą inne to życzę wam WESOŁYCH ŚWIĄT....... .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ponieważ jutro nie będę miała czasu dlatego chciałam życzyć Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku dla Was kochane i dla waszych najbliższych. Mam nadzieję, że kolejny rok mimo wszystko okaże się lepszy od obecnego, a Boża Dziecina, która się narodzi ześle nadzieję na nowy lepszy czas. Dziękuję Wam za wszystko :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też życzę wszystkim mamą wesołych i spokojnych Świąt. Też mam nadzieje, że przyszły rok będzie dla nas łaskawszy i będziemy się dzielić przede wszystkim dobrymi wiadomościami. Ciężki czas przed nami ale jak widać na forum inne dziewczyny dały radę przez to przejść to my też musimy dać radę, mamy to szczęście, że możemy korzystać z ich doświadczenia i wsparcia. Camelka dla Ciebie osobne życzonka i podziękowania :) Wszystkie dziewczyny jesteście wielkie i tylko takich ludzi chciałabym spotykać na swojej drodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też mam osobny grobek mojego Kubunia chcieliśmy żeby to było nasze miejsce, wierszyk który wybrałam( Dłonią daleko ale sercu zawsze blisko) armiatka to prawda jesteś silną kobietą i wspaniałą mamą , przesyłam uściski dla Poluni od moich chłopaków bo pokazywałam im filmik jaka jest dzielna ,mam nadzieję że już lepiej się czuje Anka500 Ja pamiętam jak bałam się wyjść z domu bo czułam wzrok sąsiadów na sobie i nawet jak stałam na przystanku to słyszałam jak mnie obgadywali to jest straszne ,pamiętam jak ryczałam i mówiła do mojej siostry że sobie super sensacje znależli ,ona mi powiedziała w tedy żebym nie zwracała na to uwagi że zaraz jakiś nową sensacje sobie znajdą . Wszystkim życzę spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgłosiłam wcześniejsze dwa posty do usunięcia!!! Dajcie nam wreszcie spokój przynajmniej w te święta!!!! A jak cię coś zastanawia to poczytaj a nie wypisuj tu bzdur. Wiecie co dziewczyny musimy chyba zmienić wątek bo te wariatki albo wariaci nie dadzą nam spokoju.... Życzę miłych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia, spełnienia wszystkich marzeń i dużo siły... Buziaki!!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane Mamusie. Życzę Wam zdrowych, spokojnych i radosnych Świąt. Nim gwiazdka zabłyśnie, nim święta przeminą, niech Wam błogosławi Panienka z Dzieciną. Niech się Wasze życie w szczęśliwości splata dziś, jutro, w Nowy Rok i po wszystkie lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×