Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość eliza23

tak bardzo tęsknię za nim...

Polecane posty

Gość eliza23

już prawie miesiąc temu odszedł, a ja ciągle tęsknię za nim jak szalona, pierwsze dwa tygodnie to była najczarniejsza rozpacz, jaka mogła być, teraz, reanimowana przez przyjaciół, różne zajęcia i odwracanie uwagi, mniej myślę czuję się, jakbym uśpiła swoje uczucia, ale nie zmienia to faktu, że go nadal kocham. On układa sobie życie na nowo, tak powiedział, chce spróbować jeszcze raz, zająć się swoimi potrzebami, ale do niedawna zachowywał się tak,że wiedziałam,że mnie kocha. Kłamał?Udawał?Bardziej oszukiwał mnie czy siebie? Nie mogę przestać mysleć,że powinnam być z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i kurcze u mnie bylo tak samo
moze to ten sam facet. mozna zapytac gdzie odszedl?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smalx
Moj tez odszedl... 10 marca, bedzie prawie miesiac, tez to przerabialam, fryzjer, wyjscia za znajomymi itd. i na pozor sie trzymam, i WIEM ze jest draniem skrzywdzil mnie, ale nadal KOCHAM, nie zasluguje na moja milosc i oddanie, ja zawsze bylam to osoba szczera w zwiazku, a on bywal roznie, nie klamal doslownie klamal swoim zachowaniem, nie mowil wszytkiego, nie wart mojego uczucia, WSZYSTKO ale to WSZYSTKO wiem, wiem ze TO JA jestem najwazniejsza, ze musz o siebie zawalczyc i nauczyc sie zyc bez niego. ale bardz bardzo go kocham, tak bardz bardzo bym chcial zeby wrocil, zawalczyl.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak tak was czytam ,to myślę sobie kurcze ja też odejdę i potem wrócę jako łaskawca może tak trzeba z wami postępować żebyście nie ciosały nam kołków na głowie???? Nie wiem ale to może być jakaś metoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jednak czegos zal ...
a u mnie zwiazek trwał 3,5 roku - do wczoraj... nie bylismy jak dwie papuzki nie rozlaczni... czesto sie klocilismy, czesto strzelalismy focha i odchodzlismy na 2 dni ale potem znow wracalismy, tesknilismy- bo w glebi serca sie kochalismy. Wiem ze sa rzeczy ktorych nie mowi sie ukochanje osobie ale mowilismy sobie za duzo przykrych rzeczt, strasznych rzeczy... mimo to wracalismy... mamy wspolne studia, wspolnych znajomych, jeden blok w ktorym mieszkamy... od 5 dni jestesmy pokloceni ... jestesmy obcymi osobami- nie chcemy sie juz znac ... zwykle wracalismy bo tesknilismy, bo moze balismy sie byc sami..., bo nasze rodziny nas bardzo zaakceptowaly, bo juz sie kazdy przezwyczail... w naszym zwiaku braklo szacunku ... przezwyczajenie wzielo góre... monotonia zabila wszytsko a to ze jestesmy nerwowymi osobami spowodowalo ze nie umielismy w pore wystopowac, pohamowac sie przed obrazaniem i ponizaniem sie nawzajem... wiec zostalam teraz sama i on pietro wyzej tez sam... nie rozpaczam , nie placze, nie rwe wlosow z głowy... czuje sie jak uderzona publicznie w twarz ...:/ publicznie upokorzona ... upokorzona przez siebie i na wlasne zyczenie... gapie sie w sciane i mysle co dalej... a jednak łza spłynela ... czegos jednak zal ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eliza23
No cóż, w moim przypadku oboje mieliśmy naprawdę poważne plany względem siebie... Ale tak naprawdę nie wiem, co się stało, bo on w tym całym rozstaniowym szaleństwie powysyłam sprzeczne komunikaty w zbyt dużej ilości. Ostatniej nocy padły słowa kocham Cię... z jego strony.Tydzień przed miotał się jak szalony i nie zachowywał się jak ktoś, w kims coś się wypaliło, jak teraz twierdzi. A potem zatonął w morzu alkoholu,żeby pozwolić sobie poczuć, czego chce (to cytat) i podjął decyzję... Od tej pory pokazuje mi się tylko jako chłodny, opanowany, skupiony na sobie obcy człowiek. A ja znałam go tyle czasu. I był czuły, wrażliwy, dobry, samotny. Co się z nim stało, nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jednak czegos zal ...
moze sie przezwyczail, a jak sie powaznie nad tym zastanowil to sam nie wie czego chce, moze nie czuje ze to to, a moze nie wie co powinien czuc by wiedziec ze to Ty ... znam to uczucie niestety... taka bezradnosc, taka niepewnosc a z drugiej strony stracz i obawa przed odejsciem... a to ze mowi Kocham ... moze sam nie wie co to znaczy ... w sumie to tez zaczynam sie obawiac ze zapomnialam co to juz znaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eliza23
Pewnie masz w dużym stopniu rację... Ja to wiem, ale po prostu nie może mi się pomiescić w głowie,ze takie uczucia się kończą.... To co z wieczną miłością? Nie ma, tak? Tylko... ja rozumiem,że miłość to nie tylko euforia zakochania, tylko trwanie także później. A jemu jakby tego zabrakło... Czuję się, jakby zabrał swoje uczucie do mnie i zaniósł je gdzie indziej... To był jedyny mężczyzna, którego kochałam, a nie tylko w którym się zakochałam i boleśnie odczułam teraz tę różnicę.... Naprawdę to możliwe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jednak czegos zal ...
ja praktycznie od poczatku bylam ze swoim non stop - spedzalismy 24 godziny na dobe razem, razem na zajecia, wspolne wyjscia, znajomi, bylismy zakochani do szalenstwa, robilismy wszytsko dla siebie ... 3,5 roku wystraczylo ... wystarczylo zeby upokorzyc siebei i innego , czasem tak bywa, czasem nuda, monotonia i ciagle bycie razem psuje wszytsko, czasem najwieksza milosc wysiada... a jak dojda do tego jakies obawy, podejrzenia albo niepewnosc to juz koniec szybki , z czasem robi sie tylko gorzej... to moje zdanie - oczywiscie mozesz sie z tym nie zgodzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eliza23
A ogólnie to, mimo problemów (bo nie twierdzę że ich nie było - były i to nawet poważne) miałam wrażenie że to był zdrowy związek. Przy nim czułam się taka normalna. Byłam sobą. A on bez wątpienia też tak miał i nie wiem, co się stało,że krok po kroku wymalował sobie na twarzy maskę, której teraz nie da się zdjąć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja historia tez
a co jest dziś? dzis wiemy ze to byla próba! dopero wtedy zrozumiałam ze gdyby cos mu sie stało, mnie nie byłoby na tym świecie,że zwyczajnie nie umiem bez niego zyc... nie doceniałam tego co miałam, błagałam boga o jeszcze jedna szanse... i ja dostałam a własciwie dostalismy... dziś zdrowi jzu i usmiechnieci w czerwcu zostaniemy małzeństwem! warto walczyć warto kochac i warto śnić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eliza23
: ) Dobra historia wśród tych ponurych myśli... Ale chyba co innego ratować związek, który musiał przejść jakiś kryzys, ale - jak piszesz - w końcu oboje uświadamialiście sobie,ze się kochacie, a co innego, gdy facet odchodzi ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eliza23
A myslicie, że on do mnie wróci? Że zatęskni, zrozumie coś, albo nie wiem co jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiemczy
tacy ludzie, którzy przestali kochac, wracają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eliza23
Czas mija i pewnie powinnam zacząć zapominać, ale jakoś nie się nie udaje. Czuję się jakby ktoś wyciął połowę mnie i zabrał nie wiadomo dokąd... Wierzycie w przeznaczenie? Że jeśli ktoś był tym jedynym, to zawsze to zrozumie, nawet jesli po drodze wszystko pójdzie nie tak? Myslicie,że jesli ktoś był naszą drugą połową, można to mimo wszystko "przeoczyć"?? Pomyśleć,że to pomyłka i odejść?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eliza23
nie mogę, po prostu nie mogę przestać załować, że już go ni obchodzę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eliza23
W kółko śni mi się po nocach i chociaz ten najgorszy okres, kiedy płakałam prawie non stop minął i staram się normalnie żyć, cały czas po prostu STRASZNIE mi go brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli kochał
to nawet jesli odszedł, po jakimś czasie zrozumie, a co wtedy zrobi zalezy już tylko od niego. A jeśli nie kochał, to na pewno jest gdzieś ktoś inny, kto będzie cię kochał tak jak naprawdę tego potrzebujesz, na pewno!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie trwa to juz 7 miesiac
idealne trzy lata, za pół roku ślub i zniknął bez słowa... do tej pory nie wiem dlaczego ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Insomnia84
A jednak czegoś żal... mam to samo..od wczoraj ...miałam dosyć kłótni po 2 latach,pretensji z mojej i jego strony ,chociaż jak teraz o tym myślę,w to w kółko były moje pretensje... kazałam mu się wyprowadzać... wyprowadził się.. słyszał to już chyba setny raz i w końcu to zrobił.. i co...i nic... i siedze sama w tym wielkim mieszkaniu,on sie odzywa... problem polega na tym samym co i u Ciebie: za dużo,za często się kiedyś sobie powiedziało w nerwach przykrych słów... i mam gdzieś w środku wizję takiego jakby zbliżonego do ideału związku.. ze kłótnie ok,ale są pewne granice... ale czy bym pokochała wtedy?wielka niewiadoma.. mam jeszcze problem ze znajomymi,tzn.z koleżankami= przyjaciółkami które doradzają mi żebym już do niego nie wracała i że mam o nim zapomnieć... tylko jak?hmmm ja jestem dosyć temperamentną osobą,on również,rzadko się wkurzam,ale jak już się wkurzam to nie wiem czasem co w ogóle mówię i po co,bo zaraz potem mi przechodzi... on ma trochę łagodniejszy charakter,ale bardzo podobny,chociaż i tak myślę że jest mniej uparty niż ja .... echh,no i tak się rozpisałam,że wyszła mi historia o dwóch osobach, któe się pomimo wszystko kochają,a być ze sobą nie umieją... chyba ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Insomnia84
Do wszystkich dziewczyn które rzucił facet-ponad 2 lata temu po ponad 3 latach rzucił mnie facet,tak po prostu,podobno przestał mnie kochać... planów mieliśmy sporo,wspólnie mieszkaliśmy,znałam jego rodzinę,wszystko fajnie pięknie... kupiona sukienka na ślub... i nagle bum... nie życzę nikomu tego,co wtedy przeżywałam... fakt byłam młodsza,mniej doświadczona... ale byłam bardzo zła na los... że zostałam sama... jak palec można by powiedzieć,bo nie mam rodziny,musiałam sobie radzić sama... ale przetrwałam te kilka miesięcy rozpaczy,nie chciała wychodzić z domu na uczelnię,nic jeść,tylko potrafiłam non stop słuchać muzyki,przy okazji ryczeć i wypalać paczkę papierosów na dzień...pojawił się jak grom z jasnego nieba spowrotem w moim życiu... wtedy kiedy już trochę zapomniałam... zaczęliśmy się na nowo spotykać,tak pięknie mówił,że mu z nikim nie wyszło od czasu jak się rozstał ze mną... że skoro tak się kochaliśmy to może znowu spróbujemy... po jakimś czasie znowu się wprowadził.. a ja cieszyłam się jak głupia... Teraz mogę się z tego tak na serio śmiać.. wprowadził się Pan zaradny,dusza towarzystwa,przystojny,myślałam,że jestem super szczęściarą... i dla mnie to był znak-że skoro po tamtym rozstaniu się znowu spotkaliśmy to może jakiś znak - nie wiem od Boga?od losu? znak był,jednak w przeciwną stronę jak się potem okazało... po paru tygodniach wróciło to co było poprzednim razem.. odstawianie mnie w kąt na rzecz pracy ( początkowo myślałam,że tak musi być,bo dopiero co zaczynałam studia,a on już pracował i utrzymywał cały dom),potem zaczęły się rozkazy o różne obowiązki domowe,a na koniec to już się zaczęły inne kobiety... nie mam do siebie żalu,że nie wyszło...ale dziękuję mu za jedną rzecz-nigdy mu tego nie powiedziała,jakoś nie miałam okazji...gdy się ze mną rozstawał był środek nocy,płakał po raz pierwszy i powiedział,że już nie możemy być dalej razem,bo kiedyś się bardzo kochaliśmy,a teraz już tego niestety nie ma,że on mnie już nie kocha i że jest mu bardzo przykro z tego powodu.. wtedy ryczałam jak nie wiem co,ale... dziękuję mu właśnie za tą szczerość.. że nie musiałam się zastanawiać nad tym co zrobić żebyśmy dalej byli razem,ze mogłam się odciąć pomimo tego całego żalu,bólu i mojej jakieś tam cząstki miłości jeszcze do Niego... a pozniej już się pojawił ni z tego ni z owego mój obecny -tzn.chyba już mój były,nie wiem jak to wszystko nazwać... i pomimo tego,że nie wierzyłam,że pokocham jeszcze kogoś i tak szybko,to stało się... więc u Was tak samo będzie...ja nie szukałam nowej miłości,byłam cięta na facetów i wręcz unikałam z nimi kontaktu..a on się tak starał.. i tak wszystko rozumial..do tej pory rozumiał,że mam pare swoich jakby to nazwać :"urazów": po poprzednim związku,ale nic to,koniec tej historii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może i daje
nadzieje i optymizm to co piszesz aleja i tak czekam na tego jedynego bede wierzyc ze wroci mimo 7 miesiecy od rozstania..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasem tak czasem nie
zależy od sytuacji .. czy odszedł na siłe i na siłę depcze i zaopmina czy odszedł bo przzetsał kochać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też chce żeby
Nie wiem,czemu odszedł, bo podał kilka sprzecznych informacji. Typu potrezba czegos nowego, że coś nie wyszło i on już nie chce próbować, ze chce spokoju itd. Jak powiedziałam,że moim zdaniem to ucieczka, bardzo się zdenerwował - jakbym trafiła w jakąś czułą strunę, ale może to sobie wymyślam. Do ostatniej chwili mówił ze mnie kocha, a później,że coś się wypaliło. Teraz się nie odzywa i bardzo się stara wszystko ułożyć zupełnie od nowa. W tym buduje nowy związek. Coś za szybko dla mnie... I co o tym myśleć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak bym czytała
mój robi dokładnie tak samo... ucieczka, nowa znajomość.. deptanie na siłę.. niszczenie.. hmm nie wiem wydaje mi się ze to krótkotrwałe i prędzej czy później będą chcieli wracać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eliza23
smutno mi... tęsknię za nim... zajmuje się czymś w kółko, ale strasznie mi żal, że go już nie będzie... nigdy nikogo mi tak nie brakowało.. żadnego męzczyzny... był taki cudowny, jak mógł przestać taki być..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bardzo Za nim tęsknię
Mój też odszel ... Napisalam mu ,że się zabije i potnę i się obrazil... Mam 13 lat więc to dziecinne ,ale nie wyobrażam sobie życia bez niego;____; tak bardzo go kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znalam go bardzo krotko... bylismy tydzien .. ale go strasznie kochalam i dalej kocham... juz prawie mija rok... nie widze go na codzien ale widze jego zdjecia z jego nowa dziewczyna... wszyscy mi powtarzaja ze on nie byl mnie wart... ze dobrze zrobil ze go zostawilam bo na kazdym kroku mnie klamal... klamal mnie nawet z tym ze jest powaznie chory... nie spalam w ogule nic nie jadlam ani nie moglam sie na niczym skupic bo caly czas sie o niego martwilam... kocham go dalej a on ma mnie dalekp w d***e. :( .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też zostałam porzucona. Dzisiaj mija dokładnie miesiąc. Do samego końca wydawało mi się, że między nami jest dobrze, a tu nagle oznajmił, że już sam nie wie czego czuje, że zależy mu na mnie, ale już nie wie czy kocha. Przez jakieś 10 dni po tym jeszcze się z tym wszystkim szarpaliśmy, ja mówiłam, że wiem na pewno, że chce z nim być, żebyśmy dali sobie jeszcze szansę, ale ostatecznie on zdecydował, że to już nie ma sensu. Cały czas o nim myślę, nie mogę uwierzyć, że to się skończyło. Byłam z nim taka szczęśliwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×