Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość AgnieSZSZka

Jestem zaborcza w stosunku do mojego faceta

Polecane posty

Gość AgnieSZSZka

Może zaborcza to za dużo słowo, ale... Jestem bardzo zazdrosna, np. dziś wyszedł z kolegami i mi pisze smsa że dzis sie nie spotkamy bo posiedzi z kolegami do po północy. I zawsze jak wychodzi gdzies z kolegami to jestem oschła, odpisuje Mu zimno i w oschły opryskliwy sposób. Niby nie mówie wprost itd. ale jest mi przykro w takich sytuacjach, najchętniej chciałabym aby był ze mną teraz zamiast z kolegami. Teraz siedzę przed kompem i się dolinuję :( I jednocześnie jest mi źle z tym że tak to odbieram :// Ktos mi coś napisze może ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość litlle lady
mam tak samo a nawet gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AgnieSZSZka
I jak sobie radzisz ? Bo mi jest z tym strasznie xle :/ Boje się, że to może xle wpłynąc na nasze dobre skądinąd stosunki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety taż jestem straszną zazdrośnica aż nie wiem jak mąż to wytrzymuje. Mimo że wiem że źle robie robie to dalej:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AgnieSZSZka
No własnie Zuznaka :/ Ja tez zdaje sobie sprawę, że przesadzam i tak dalej. Jest mi głupio i xle z tym, że tak robię, ale to jest silniejsze ode mnie ehh :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AgnieSZSZka
Zuzanka * przepraszam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak nie mam ale
on boi sie mi mowic prawde ze idzie sie z kolegami napic czy pogadac a przeciez to normalne ale boi sie mnie chyba ,ze bede mu robiła wyrzuty itd a to mnie tak nie zaboli jak kręcęnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ode mnie też to jest silniejsze. Nie chce żeby gdzie kolwiek beze mnie wychodził ograniczam jego wolność. Nie wiem czego sie boje moze ze znajdzie sobie kogos ładniejszego lepszego wiem że to głupota bo wiecznie powtarza że mnie kocha. Zaczynam sie bać że przez te ograniczanie go zacznie mnie mieć dosyc i co wtedy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój mąż wie jak marudze jak on chce wyjsc i juz raz powiedzial ze wychodzi na godzine a wrocil za kilka pijany bo juz mail dosyc nawet po pewnym czasie przestal odbierac moje telefony. Nie dziwie mu sie że uciekł" ode mnie aby miec chwilke dla siebie. Ale nie potrafie sie opanowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AgnieSZSZka
No własnie boję się że przez to z czasem mój mnie zacznie okłamywać żeby uniknąc nieprzyjemności i tak napewno będzie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zazdrosc jest ok pod warunkiem ze 3ma sie ja w granicach rozsadku. A zazdrosc o kolegow jest troszke...hmmm...glupia,bezpodstawna? Najlepiej wrzucic na luz i starac sie opanowac "chore zapedy ' ;). Facet moze uciec jesli ciagle bedzie slyszal wyrzuty ,na dluzsza mete nie da sie tego zniec,a gdzie zaufanie? Ja mam troszke inn problem z zazdroscia,jesce nigdy nie bylam zazdrosna o swojego chloapaka ale o swoich kumpli jeste zazdrosna jak jasna cholera ,oczywiscie nie okazuje im tego zeby nie wyjsc na wariatke ,ale co ja zrobie ze ja ich tak kofam ze czasem sie boje ze ktos mi ich zabierze albo ze wyjada gdzies daleko? jestem swiadoma tego ze jest to chore ale coz...staram sie wyluzowac i nie myslec o tym .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no bo zacznie
dla swietego spokoju ja tak raz zrobiłam i jest źle:( lepiej wiedziec niz nic nie wiedziec doceńcie to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luckym
Rozumiem drogie Panie, że zazdrość zazdrością... Czasami ciężko jej uniknąć. Jednak jakby dziewczyna starała się mnie bardzo ograniczać to nie wiem jakby to się skończyło. To naprawdę do niczego dobrego nie prowadzi. Jesteście ze sobą prawda? Jest takie słowo które się nazywa: "zaufanie". Swoją drogą to poza tym, spotkania z kumplami, podtrzymanie kontaktu też jest ważne. Powiedzcie, jakby się czuły wasze przyjaciółki, gdybyście zaczeły je totalnie olewać bo macie chlopaka? Wydaje mi się, że żadna z was całkowicie nie zerwie kontaktu z przyjaciółkami. A wiadomo, że mezczyzni spotykaja sie z przyjaciółmi w pubie na piwie czy meczu... A jeżeli czegoś nie można zabronić to lepiej się na to zgodzić. Bo jak pisałyście: w efekcie kłamstwa - dla świętego spokoju ( I po czasie przyjdzie refleksja, kto zniszczył ten związek ten co kłamał, czy ten co do tego zmusił).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AgnieSZSZka
No ja to wszystko wiem i dlatego jestem teraz zła na siebie :( Ogólnie układa nam się dobrze, kochamy się ... nie wiem dlaczego tak robie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackcat
To chyba norma - u nas tez tak jest. Z tym że my mieszkamy kawałek od siebie, on w tyg pracuje do późna a ja mam zajecia. Widujemy sie w weekendy (sobota i niedziela). Czasem sie zdarza że on ma mecz wyjazdowy to ja wówczas szaleje - jestem wstretna, oschła i ogólnie koszmarna dla niego. Ja nie boje sie że on kogos sobie znajdzie (jeśli bedzie chciał byc z kims innym to bedzie i ja nawet swoją zazdroscia tego nie zmienie) ale najbardziej mnie boli że on woli mecz i kumpli odemnie :O Normalnie czuje sie oszukana jak ma te mecze bo wówczas albo sie nie widzimy albo odwozi mnie wczesniej do domu aby isc na mecz.... Teraz bardzo sie "poprawił" - prawie nie chodzi na mecze :O Ja wiem że on to uwielbia i chce by był szczesliwy ale dlaczego to musi odbywac kosztem naszego wspólnego czasu :( On tez jakby sie mnie bał - nie przyznaje mi sie sam do różnych rzeczy dopóki sama sie go nie zapytam np. gdzie jest... wówczas dopiero mówi ze wpadł na chwile do pubu czy cos.... To tez mnie wkurza - zamiast mi wprost powiedziec to sie czaii :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikakamila
ja zawsze trafiałam na takich facetów co byli o mnie cholernie zazdrosni i musze wam powiedziec ze chociaz nie wiem jak bym któregos kochała to po dłuzszym czasie moje uczucie do nig wygasało bo zazdrosc zabija uczucie i mnie przytłaczało na impreze z kolezankami nigdy nie mogłam wyjsc bo awantura itp. a ja żadnemu nigdy nie zabraniałam wyjsc z kumplami bo przeciez kazdy ma swoje zycie ma przyjaciół po slubie moge z facetem spedzac mnóstwo czasu ale przed chce cieszyc się nim ale równiez nie chce zaniedbywac znajomych dlatego Agnieszko nie popełniaj tego błedu i daj mu oddychac w tym związku przeciez ty nie musisz wredy siedziec w domu i sie dołowac umów sie z kolezankami na babski wieczór ... jestem obecnie w zwiazku i tez chciałaym spedzac z nim 24 na dobe a jak mgo nie widze jeden dzien to mnie roznosi z tesknoty ale wiem ze oboje potrzebujemy oddechu od siebie i jest dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
predzej czy pozniej czlowiek czuje sie osaczony i odchodzi... wczesniej dla swietego spokoju zaczyna klamac, po pewnym czasie czuje sie zmeczony tą sytuacją i poznaje kogos, przy kim nie czuje sie jak więzień.. Ale Zuzanko nie martw sie - w kolejnym związku powinnas byc juz bardziej tolerancyjna... Ps mam nadzieje, ze nie macie dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"On tez jakby sie mnie bał - nie przyznaje mi sie sam do różnych rzeczy dopóki sama sie go nie zapytam np. gdzie jest... wówczas dopiero mówi ze wpadł na chwile do pubu czy cos.... To tez mnie wkurza - zamiast mi wprost powiedziec to sie czaii " Może dlatego, że on wie o tym, że będzie mu histerię z tego powodu urządzać? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kobietki kochane, nie potraficie sie zająć sobą? Nie macie własnych zainteresowań, pasji, kolezanek? Przecież to proste : on gdzieś idzie, Ty masz czas dla siebie, ktory możesz wykorzystać dowolnie, iść gdzieś z koleżankami, poczytać w spokoju książkę, czy chociażby zrobic sobie dwugodzinną łazienkową sesję piękności, obejrzeć film....jest mnóstwo rzeczy, którymi można się cieszyć bez faceta i nie trzeba na nim \"wisieć\". Powiem więcej : nie wolno tego robić, bo on bedzie mieć w końcu dość. I co to znaczy : \"wiem, że nie powinnam, ale nie potrafie się opanować\"? Problemy z samokontrolą to mają dwulatki, już od czterolatków wymaga się pewnych umiejętności społecznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poprzedni dlugi zwiazek rozpadl sie wlasnie przez to! Gdy mialem isc do kumpla slyszalem ze z nim spedzam tylko czas, ze latam, ze ile mozna, ze nie mam dla swojej kobiety czasu itd. oczywiscie to co mowila bylo przesada bo widzialem sie z kolega wtedy gdy ona byla zajeta, nigdy gdy spedzalismy ze soba czas, czy mielismy. Nigdy nie wybralem kolegi zawsze gdy miala chwile czasu to bylem na miejscu. wkurwialo mnie takie gadanie bo ja tez musze miec troszeczke intymnosci... a jak byc zazdrosnym ze do kolegi ide zobaczyc?? zwiazek po 5 latach sie spieprzyl, jednym z powodow bylo to ograniczanie! zreszta patrzac na to po czasie dopiero zauwazylem ze ona mna manipulowala i nie dopuszczala bym mial kontakt z kumplami, bo pewnie sie bala ze w koncu przemowia mi ze ten zwiazek to cyrk (ale to juz inna sprawa). spotykam sie, jest super, jednak boli mnie to ze ze swoimi bylymi ma normalny kontakt, troche mi to przeszkadza... smuci... ale co, wiem ze jak bede zwracal uwage to bedzie jak bedzie.... i sie szybko spieprzy! Mimo wszystko najwazniejsze duzo rozmawiac.. i to jest chyba jedyna najwazniejsza rzecza, ktora pomoze by dwie osoby sie dobrze rozumialy! gram w pileczke i jak mam jechac ona niiby nie ma nic przeciwko... ale widze czasami ze troszke jej to nie na reke... tak samo jak mnie dlugo nie ma dzwoni do mnie, oczywiscie niby pod jakims pretekstem , ale idzie wyczuc ze sie martwi i jest strasznie ciekawa co sie ze mna dzieje. wiec... hm lekka zaborczosc zawsze bedzie... najgorzej gdy raz cos zobaczysz ... i wtedy zaufanie ulatuje na tyle ze robisz jazdy na każdym kroku. i pozniej z gorki by wszystko spieprzyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to wszystko doprowadzilo do tego ze klamalem coraz czesciej.... bo wiedzialem ze jak powiem prawde (chocby spotkanie z kumplem) bedzie zla, wkurwiona itd., ze nie bedzie gadac, ze bedzie urazona itd... wiec wybieralem niby ta lepsza wersje... ale na tyle lepsza ze wszystko sie skonczylo1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalinka25
Och ta zaborczość...Znam to z autopsji. Przez pierwsze miesiące bycia z moim facetem bardzo go ograniczałam, chciałam z nim spędzać dosłownie każdą chwilę, wkurzało mnie nawet jak chodził na siłownie. Jak gdzieś jechał to ja chcialam koniecznie z nim. Jak gdzieś wychodził z kumplami z pracy to ja szalałam i "gryzłam ściany" z nerwów. Nie okazywałam mu tego, aż tak bardzo, ale w środku mnie zżerało. Wreszcie mój facet się ostro wkurzył i powiedział, że go ograniczam, że tak nie można, bo on mnie kocha, ale po prostu chce pobyc czasami nie tylko ze mną. Przywykałam do tego faktu dość opornie, ale teraz jest już naprawdę dobrze ze mną:) Mój ukochany jest żołnierzem i często wyjeżdza na poligony (np. teraz wyjechał na 3 tyg) a ja nauczyłam się doskonale wykorzystywać czas, spędzany bez niego. Spotykam się z koleżankami, czytam, wysypiam się wreszcie:) Nie wydzwaniam do niego, czekam aż on da znać, że wszystko z nim w porządku. Wiem, że jak będzie mógł to napisze lub zadzwoni, a moje zamęczanie go telefonami nie jest mu do niczego potrzebne. Kiedys jak nie odpisywał 10 minut, to ja juz dzwoniłam z pretensjami. Na szczęscie w porę się opamiętałam. Dziewczyny więcej zaufania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak mozna sprawdzic czy dziewczynie takmocno zalezy ze widac ze w niej sie gotuje? czy jakos to mozna sprawdzic bo jestem ciekawy.. ja jedynie sie boje ze jak wyjde z kumplami na godzinke na piwko to ona poleci na impreze do 5 rano.. troche by mnie to podenerwowalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AgnieSZSZka
Wiecie co, macie rację... dzisiaj zadzwoniłam i przeprosiłam go, mówił, że nie muszę go przepraszać, że bardzo mnie kocha itd. ale przeprosiłam bo czułam , że muszę. Postanowiłam sobie, że odtąd nie będę się dołować kiedy go nie będzie, tylko tak, jak mi radzicie wykorzystywać jakoś sensownie ten czas, gdy jestem sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zazdorsc ah ta zazdrosc
weszłam na to forum, bo potrzebiowałam jakiejś rady co do mojej zazdrości..... temat kolegów już przerobiłam. na poczatku naszego związku wychodził baaardzo często. ja, żeby nie pokazać od razu pazurków jakos to przebolewałam. póxniej jednak przestałam udawać i tak samo jak Wy byłam oschła, zła, nie mogłam zasnąć itd. skończylismy studia, paczka sie rozpadła, ludzie rozjechali sie po świecie. mój luby pokłócił się ze swoim jednym kumplem (zawsze był obowiązkowo na każdym męskim wieczorze) i przez to nie chce wychodzic z resztą chłopaków. teraz jest to dla mnei chore, że on siedzi w domu. moim problemem jest jego koleżanka z pracy. nie jest pięknością, spokojne usposobienie (miałam okazje ja poznac) no i ma chłopaka. wkurzyłam się jak ją odwoził do domu po pracy (ona mieszka 2 bloki dalej niz moj facet) i mi zapominał o tym mowic, albo ze na kurs na prawo jazdy. oczywiscie wszystko mowil, tylko z lekkim opoznieniem. nie cierpie jak mnie do niej porownywał, a ze ona sie czesciej usmiecha, a ze jej angielski jest dobry (co sobie przetlumaczylam, ze ona mowi lepiej niz ja). dzis sie poklocilismy o nia znowu. ja iwem ze przesadzilam. ale nie moglam sie powstrzymac,zeby czegos o niej nie palnac. boje sie ze przez takie gadanie i nie ugryzniecie sie w jezyk strace go.... ze bedzie mial mnei dosc. wiem, ze juz teraz ma dosc mojego zachwania. czesto sle w jego strone jakies zaczepki o niej, zeby tylko zobaczyc jak on zareaguje. wiem ze zle robie. al ejestem tak wybuchowa osoba, ze tego sie nei da powstryzmac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfd
weszłam tu, bo szukałam odpowiedzi na to samo.. bo mam identycznie jak AgnieSZSZka. Ale wiem, że to moja wina, że to ja muszę się zmienić, bo zaborczość niszczy związek. A wtedy osoba zaborcza powinna sobie za to podziękować i czuć się odpowiedzialna. Kiedy mój facet szedł z kumplami, na początku też miałam nerwy. Dusiłam to w sobie, bo jak mu powiedzieć? Pomyślałby, że jestem nienormalna i rzeczywiście - zaborcza. A więc hamowałam się, czasami okazując oschłość i opryskliwość, której nie potrafiłam pohamować. Niby tylko kumple - ale bezpodstawnie czułam się odrzucona za każdym razem, kiedy on chciał z nimi spędzić trochę czasu. Wiedziałam, że dłużej nie może tak być. Przemyślałam swoje zachowanie. Przecież raz na jakiś czas sama spotykam się ze znajomymi, z przyjaciółką, koleżanką z pracy. I czy chciałabym, żeby on w tym momencie wściekał się i oskarżał mnie o odrzucenie? Przecież dla mnie to naturalne, że wieczór poświęcony koleżance nie zmienia moich uczuć do niego, a przeciwnie - chwila oddechu sprawia, że zaczynamy za sobą tęsknić i następna randka jest dużo ciekawsza. Co do jego koleżanek... - kobieca zazdrość zawsze doradza nam ostrożność, dlatego powinnyśmy mieć oczy otwarte, jak często się z kimś widuje, i jak tę osobę traktuje. Ale jako terapię sama dla siebie stosuję porównanie: przywołuję na myśl mojego znajomego, kolegę z pracy, kogoś, kogo jedynie lubię. I myślę sobie, dlaczego mój partner miałby być zazdrosny. Przecież dla mnie byłoby to niedorzeczne ;] Dlatego też to mój jedyny sprawdzony sposób. Męczy mnie i drażni jego prywatność? Dopóki nie widzę nic, co byłoby podejrzane, sama staram się zachować spokój. W myślach przywołuję przykłady z własnego życia, myślę o własnej prywatności, która niekiedy i mnie jest potrzebna. Kiedy on wychodzi - zamiast wkurzać się i stawać oschła - sama idę do przyjaciółek lub zajmuje się czymś, co mnie podbuduje i poprawi humor. A dla niego staram się być serdeczna - jeśli on widzi aprobatę kobiety, nie będzie uciekał jeszcze bardziej, nie będzie udawał, nie będzie miał dość. Dziewczyny, znam to uczucie, ale nie pozwólmy przez nasze obawy zniszczyć naszych szczęśliwych związków! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agnieszka, zuzanka właśnie tak traci się faceta nie warto poza tym czas gdy on jest z kolegami można spędzić z koleżankami, zrobić sobie domowe spa - wszystkie maseczki w jakich wstydziłabyś się mu pokazać:P czy choćby nad dobrą książką nigdy nie ograniczajcie swoich facetów do roli piesków biegających za Wami na smyczce to się zawsze źle kończy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zaborcza princeska
Boże ja mam to samo-jestem strasznie zaborcza!!!!Jestem zazdrosna o wszystkich, z którymi on się umawia. Zawsze powtarzam sobie, że jak wróci ze spotkania z kolegą to mu nie zrobię awantury a potem i tak nie wytrzymuje i zaczyna się kłótnia. Z tymże mój chłopak prawie się nie umawia z kolegami. Ma tylko jednego przyjaciela, który mieszka za granicą i on przyjeżdża do Polski raz na 3 miesiące, na jakieś dwa tygodnie i wtedy mój chłopak dzień w dzień się z nim umawia...A ja tego nie mogę znieść. Np. wczoraj zadzwonił do mnie, że wychodzi z tym kolegą i będzie po 10( już i tak nie próbuje wychodzić na dłużej, bo wie, że byłabym na niego potwornie zła). Dodam, że mieszkamy razem i jesteśmy ze sobą 2 lata. I zadzwonił do mnie o 21:30, że sie spoźni i że bedzie koło 22:30. Tak jak powiedział tak przyszedł. I byłoby. Z tymże pytam się go o plany na dzisiaj(bo chciałam,żeby po południu pojechał ze mną do złotych tarasów) to on mówi, że już się umówił z kolegą i powiedział tak"umówilem się z Piotrkiem i chociaż nie chce mi się z nim wychodzić to już muszę to odbębnić"-więc jak usłyszalam coś takiego to mu mówię to jak nie chcesz się z nim spotykać to pojedz ze mna do zlotych tarasow-spedzimy razem czas itd. To on, że nie, bo sie umowil. Więc się wscieklam, że kolega jest dla nieg0o wazniejszy i wypomniałam mu ile razy wychodzi z tym kolega, ze prawie codziennie sie z nim spotyka itd. Wiec on udawal po tych slowach ze jest ok wszystko, ale byl obrazony a dzis rano powiedzial, ze chce sie rozstac, bo zrozumial, że ja juz taka zawsze bede i robie mu awantury o takie glupoty a powinnam byc wdzieczna, że nie wychodzi na noce i nie wraca pijany. Więc musiałam go blagac o to, żeby mnie zostawiał.I in niby powiedzial, ze jest ok, ale wczesniej dodal, że nie chciał mi mowic o tym roztsaniu teraz, tylko chciał poczekac, aż pojade odwiedzic Mame i wtedy mi to powiedzieć. I teraz niby jestesmy pogodzeni, ale sie boje, że on nadal chvce sie rozstac tylko czeka na odpowiedni moment. Czuje jakbym miala zwariowac. Ciagle sie boje, że on zadzwoni i kaze mi sie pakowac albo powie, że już mnie nie kocha. Ale oczywiscie z kolega i tak dzis wychodzi, wiec przesiade caly dzien w domu, zaplakana i trzesaca sie, że mnie porzuci. Wiem, że to jest chore, wiec moze ja mam jakis problem ze soba. Dodam, ze studiuje psychologie, ale sobie jakos pomoc nie moge. Doradzcie cos....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9ona
ja bym może nie tyle błagała, by został ze mną, ale szczerze otworzyła się przed nim i moze troche ze skruchą przyznała, że bardzo kocham, stąd bierze się to zachowanie, ale ze chce, byśmy byli razem i zeby ON mogł być szczęśliwy i spełniać się w związku a nie być na siłe, dlatego postaram się zmienić swoje zachowanie... Wydaje mi sie ze takie postawienie sprawy moze facetowi wiele wyjasnic, przede wszystkim nie bedzie sadził, ze chcemy go ograniczyc poprzez nasza zaborczosc. Przede wszystkim szczerość i otwartość. Może nie do bólu, ale do pewnego, dużego stopnia. A potem.? Potem praca nad sobą, duża praca, aby wyzbyć się tej zaborczosci. No cóż, kto powiedział, ze bycie w związku jest łatwe... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×