Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna 28latka

Mam 28 lat-nie mam męża, dziecka....nie mam nawet faceta.

Polecane posty

Po poznaniu pewnej liczby kobiet, które myślały tak jak panie wpisujące się tutaj, zmieniłem sposób postepowania. Po prostu od razu stawiam takie warunki, nie wprost, ale przyjmuję taką postawę, że kobiety o wyżej opisanych oczekiwaniach rezygnują. Zostają absolutnie bezinteresowne, które nie myślą bez przerwy, czy to już czas na poważny związek, czy jeszcze nie. Ja w gruncie rzeczy was rozumiem, ale nie chciałbym zostać ojcem i mężem z "wpadki". Rozumiem, że macie takie priorytety, pragnienia. Szukajcie więc kandydatów na mężów, ojców a nie samej miłości, która zdarza się rzadko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witaj w klubie mala 28
mam 24 lata , po zwiazku -po kilku , i ani faceta ani meza ani dziecka .jestem ladna i ambitna. .......... takie zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witaj w klubie mala 28
aha mam troche brzuch z piwska :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie z ranka
mam 25 lat, mam juz 3 faceta i nie jestem szczęśliwa. Nie moge sie skupic na swoich sprawach, bo konflikty jakie sa miedzy nami i masa problemów wysysaja ze mnie cala energie witalna i juz brakuje jej na moje potrzeby. Czuje sie do tego cholernie samotna, nigdy nie wiem w jakim on przyjdzie humorze do domu, czy nie zacznie sie znowu na mnie wyzywac. Naprawde nie ma czego załować, że sie jest singlem. Teraz tak sobie mysle, ze moze gdybym byla singlem to udaloby mi sie juz dawno skonczyc studia i obronic, znalezc prace, a tak mam wielkie gówno :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeszywające poczucie samotności jest stanem normalnym. To taka nasza ludzka przypadłość; świadomość istnienia rodzi doznanie pustki. Tę pustkę można skutecznie usunąć wiarą w Boga, trwałym system wartości lub głębokim związkiem z drugim człowiekiem. To ostatnie jest szczególnie trudne, bo wymaga udziału dwu osób a nie indywidualnej wiary. Często chcemy uwierzyć w związek, także za partnera/partnerkę. Ze strachy przed samotnością uciekamy w fatalne związki, w których skrywa się ona za doraźnymi smutkami i czasem wypełnionym zmaganiem z tym drugim człowiekiem, który ma stać się sensem. Tymczasem jest on tylko parawanem, zasłaniającym nas przed samotnością...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeciez to nie jest wcale późny wiek 28 lat:-( Czemu tak podchodzicie do sprawy jakbyście miały po 42 lata? Co to za samotność w tym wieku. Wszystko przed Wami:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do frk
frk-09 Swietnie to napisales!!parawan przed samotnoscia....jakie to rpawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daj sobie czas
Nie szukaj na siłę , a sam się znajdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie dlaczego tak jest? Bo patrzycie na facetów jak na środek do celu, jakim jest RODZINA. I to jest naprawdę odstraszające i okrutne dla drugiej strony. I prędzej czy później da się to wyczuć...To jest swego rodzaju egoizm! RODZINA wg mnie powinna być jakby następstwem związku kobiety i mężczyzny (jeżeli dla obojga to jest priorytetem i jeżeli oboje tego pragną) i oboje powinni stanowić tą RODZINĘ, być jej podmiotem a nie przedmiotem...Rozumiecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Są też ludzie, jest ich wielu, wielu, którzy nie są w stane stworzyć harmonijnego związku z kimkolwiek. Wielu z nas jest bardzo egotycznych (to nie znaczy, że złych, podłych). Zawsze siebie stawiając w centrum, przegrywamy szansę na kontakt, który jest czymś więcej niż chwilowym współdrganiem pobudzonych emocji. Potem żale i pretensje do całego świata, byle sobie nie zadać pytania: a właściwie za co mam być tak kochana/kochany..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frk ale czemu mezczyzni
nawet na taki zwiazek patrza niechetnie? Mam wrazenie ze wiekszosc jest zainteresowana relacjami strasznie powierzchownymi (nawet nie koniecznie bardzo krótkoterminowymi), chyba ich najwieksza wartoscia jest swiety spokoj. Nie chce miec dzieci ani slubu, ale do cholery, nie zwiążę sie tez z kims, kogo wymagania to "zeby byla ladna i nie truła za bardzo"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Orzeł czy reszka :) w tym rzecz, ale takie postawienie sprawy wyklucza stawianie siebie i swoich celów jako cele wspólne bez "konsultacji" z partnerem/partnerką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ju......
Hi hi, chyba każdy facet ma takie wymagania, ale nie każdy się z nimi uzewnętrznia. No nie wiem, czy aby na pewno chodzi tu o ucieczkę przed samotnością, a nie o potrzebę bliskości. No i instynkt macierzyński, ba:classic_cool: A powiedzcie mi, czy ktoś, kto nie ma w sobie potrzeby bliskości, będzie mógł stworzyć szczęśliwy związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ju.. nie za bardzo.. chyba że trafisz na podobnego.. tylko co to za związek? Ale jak trafisz na tego swojego to ptrzeba bliskości przyjdzie:D:D Bycie w zwiazku jest mocno przereklamowane:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ju......
Jak to po co, Nefrytko? Dla dzieci.:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wedlug mnie to jest tak ludzie zaczynaja stawiac zbyt wysokie wymagania wzgledem drugiej osoby. Z jednej strony moze i maja racje. skoro ma sie wyksztalcenie, dobra prace, cos sie osiagnelo to tej samej ambicji oczekuje sie i od drugiego. Z drugiej strony czy nie traci sie jednak okazje na poznanie kogos moze i bez dyplomu mgr ale rownie pracowitego, z dobrym sercem? czy to nie jest zawezanie kregu, ograniczanie sie? Duza role kazdy tu przywiazuje do \"motylkow w brzuchu\" oraz, ze druga osoba musi miec to cos by zainteresowac soba? Czy to cos musi byc zaraz na samym poczatku? A moze nalezaloby dac wzajemnie szanse, by sie poznac i dopiero wtedy ocenic czy ta znajomosc ma szanse przetrwania czy nie? Czemu tak pisze? Bo zawsze myslalam, ze milosc, zakochanie jest od pierwszego wejrzenia. Poniewaz studiowalam, pochodze z rodziny gdzie kazdy ma wyzzsze wyksztalcenie bylam przekonana ze i moj partner tez taki bedzie. Az poznalam JEGO. Bez dyplomu magistra, o wygladzie ktory nie byl w moim typie i bez tych poczatkowych motylkow. Za to ujal mnie kultura, inteligencja, tym, ze fajnie sie z nim gadalo i tym, ze byl zawsze skory do pomocy. Nie bylam najpierw zbytnio przekonana, wlasciwie to moglam od razu uciac znajomosc ale cos mi podpowiedzialo by dac jemu i mnie samej szanse. Dzis jest mym mezem, najukochanszym, najpiekniejszym i nie wyobrazam sobie zycia bez niego. I na mysl, ze moglam tak latwo zaprzepascic taka milosc ogarnia mnie zimny pot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
frk ale czemu nie znam Ciebie ani Twoich doświadczeń, ale to jakimi priorytetami kieruja się ewentualni kandydaci, widać prawie od razu. Jeśli makismum mężczyzny to: "zeby byla ladna i nie truła za bardzo", to przecież to widać! Kobiety mają naturalne "parcie" na trwały związek, to jasne i zrozumiałe. Mężczyźni raczej nie i to także jest naturalne. Obie postawy i ich przyczyny, warto zrozumieć. Związek to odpowiedzialność, nawet jeśli z góry ustalamy, że nie jest naszym celem rodzina. Odpowiedzialność kosztuje, wymaga wysiłku, więc po prostu wielu się nie chce. Kobiety w sposób naturalny wchodzą w taką rolę, mężczyźni muszą tego chcieć w sposób bardziej uświadomiony. Trzeba w ogóle wiedzieć, czego pragniemy. Ja wiem, mniej więcej czego pragnę i mniej więcej mam to czego pragnę. Mam taką relację z moją kobietą, jaka jest mnie i JEJ potrzebna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ju......
Frytku, to napisz może, jak sprawić, aby mężczyzna zapragnął stałego związku z kobietą. Myślę, że wiele kobiet byłoby Ci wdzięcznych.:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prowizorka bo nie o taki sam dokument chodzi ale o identyczny poziom kultury, intelktualny nazywam to pokrewieństwem dusz ale jeśli kto ma duszę lichego gatunku to z pokrewną sobie osobą, związku nie stworzy, bo to będzie po prostu para egoistów mówiąć licha dusza mam na myśli egotyzm i powierzchowność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ju nie wk************************ mnie!! Byłam zoną a i tak dziecko było na mojej głowie. I w sumie wychowywalam je sama... to na kiego mi zwiazek??O_O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam sie, ze pokrewienstwo dusz jest potrzebne. Ale to czy oni istnieje czy tez nie mozna stwierdzic dajac sobie najpierw szanse a nie skreslajac od razu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ju... Nie każdy mężczyzna będzie pragnął stałego związku z jakąkolwiek kobietą. Najpierw trzeba poznać takiego, który w ogóle potrafi się przywiązać, który potrafi panować nad swoimi instynktami łowieckimi :D Mam raczej złą wiadmość, wszyscy nie będą szczęśliwi, nawet zadowolni. Powiem rzecz banlną ale bez poznania własnej natury i zrozumienia natury człowieka w ogóle, nie mamy szans na spełnienie się w związku. Chyba, że intuicyjnie w wyniku wychowania powielamy sensowne psychologicznie wzorce. Na swiecie jest trochę takich ludzi, którzy są inteligentni emocjonalnie i jednocześnie empatyczni. Oni potrafią stworzyć udany związek w pewnym sensie "bezrefleksyjnie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ju......
Nefrytko, teraz już zbędny. Chyba że będziesz chciała.:D Ale wcześniej - dla dziecka. U mnie w rodzinie od pokoleń są złe kobiety, więc mam to w genach. Albo porzucają swoje dzieci i męża praktycznie bez słowa, albo w ogóle się nie wiążą. Myślę, że gdyby choć jedno pokolenie stworzyło normalną pełną rodzinę, to klątwa by się skończyła. Nawet kosztem własnego szcęścia i wygody. W tym wypadku to chyba rozsądne podejście, nieprawdaż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może też od pokoleń są naiwni mężczyźni..? Powiedz to retro :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ju......
:D Pewnie, że są. A Retro o tym doskonale wie. Kobiety z mojej rodziny tym bardziej.:o:P Ale to nie jest tak do końca wina kobiet, że wysysają z mlekiem matkmi to, co potem determinuje ich życie i jest serwowane kolejnym pokoleniom. Może pora przerwać ten zaklęty krąg i nie mieć potomstwa? Chyba tak byłoby najlepiej, bez ryzyka niepowodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frk wreszcie piszesz jak czlow
iek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dusk
Mam 28 lat... pewien czas temu odszedł ode mnie mój jedyny facet, z którym byłam 5 lat. Do ostatniej chwili byłam pewna, że jest idealnie... aż przez przypadek dowiedziałam się, że on szuka mieszkania, by bez przeszkód być ze świeżo poznaną, raz widzianą kobietą - dzieciatą mężatką zostawioną przez męża... Ufałam mu. A on nie miał nawet tyle odwagi, by poprosić mnie o wolność, nawet tyle odpowiedzialności, by walczyć o nas, zamiast szukać nowych atrakcji, nawet tyle litości, by pożałować mych łez... Męża i dzieci nie chciałam nigdy. Chciałam partnera-przyjaciela, jednego na całe życie. Teraz jestem sama. I przeraża mnie to, co od kilku lat obserwuję. A mianowicie stada zaniedbanych, żonatyxh facetów, uganiających się za młodszymi kobietami. Takowi zaczepiają mnie też teraz. A ja... ja chciałabym partnera - równieśnika. Kreatywnego, pracowitego - jak ja. O podobnych zainteresowaniach, pasjach. Takiego, który będzie potrafił przejść do porządku dziennego nad moimi i swoimi zmarszczkami, a nie będzie nieustannie szukał samopotwierdzenia. I który nie zawiedzie mego zaufania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dusk
Ale to nie znaczy, drogie 28-latki, że skoro spotkanie takiego mężczyzny porównywalne jest z wygraniem w totka, należy siedzieć w domu i użalać się. W żadnym razie. Ja w każdym razie próbuję ułożyć sobie życie bez faceta. Są inne miłości - przyjaciele, rodzinna... mniejsze, ale też wartościowe. I są też moje hobby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×