Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

penumbra

Porozmawiajmy...

Polecane posty

Jeślin coś Cię gryzie, masz problem, chciałabyś się czymś podzielić, dobrym, radosnym, ale i smutnym, albo po prostu porozmawiać...możesz zrobić to tutaj. Mam nadzieję, że z czasem znajdą się tu stałe bywalczynie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko przede mna
a ja zle sie czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Penumbra mam już swój własny post..ale w tej chwili jest na nim cisza... jest mi ciężko i głupio mi się użalać, ale widać czasem trzeba może poczuje się lepiej? kocham go i to bardzo chcę z nim być bardzo bym chciała, żeby napisał mi tak jak ty w tytule porozmawiajmy... :( jestem młoda i całe życie przede mną wiekszość osób mi to mówi zapomnij o nim będzie lepszy ale kurczę ja myślę inaczej ja chcę być tylko z nim bo go kocham bo już wariuję jak tyle nie mam z nim kontaktu... potrzebuję czasu...ale on teraz tak wolno biegnie...jakby chciał sprawić, że muszę cierpieć jeszcze bardziej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cierpiąca, ja zawsze sobie powtarzam, że będzie jak ma być, wtedy przynajmniej na chwilę i choć troche jest łatwiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeprowadz sie blizej nich
bedzie ci lepiej?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja mam chlopaka , ktory nie planuje ze man przyszlosci , sadzac po jego slowach. i co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeprowadz sie blizej nich
to czego marudzisz? moze zaproponu ktorejs, zeby przeprowadzla sie do ciebie:( innej mozliwosci brak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro on nie planuje przyszłości z Tobą, to Ty nie planuj przyszłości z nim. proste:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do krejzol jesli ci to odpowiada badz z nim... jeśli nie zerwij im szybciej tym lepiej dla ciebie...bo to będzie coś w stylu robienie sobie nadzieji i wykorzystywania cię..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niedlugo bedzie 6 miesiecy razem. w sobote ta za wszelka cene chce mnie zabrac gdzes na jeden dzien. nie za bardzo mi pasuje ten termin. powiedzial ze bardzo mu zalezy, chce sie mna nacieszyc, bo w nastepnym tygodniu wyjezdza do pracy od poniedzialku do piatku. daleko, bo 130km ode mnie. moze raz do niego pojade, tak na pare godzin nawet.. bardzo mi na nim zależy. dalej mowi ze nie wie czy pozniej bedzie mial taki dzien aby gdzies pojechac ze mna. bo a to do francji na tydzien z ojcem, a to gdzies... boje sie, ze po prostu nie ma planow na przyszlosc z naszym zwiazkiem. jak spytam to mi prawdy nie powie.. nie wiem. nie wiem o co go konkretnie spytać. kiedys jak zaczelam temat "co dalej" co po maturze, bardzo sie zdenerwował, i nie chcial o tym rozmawiac. mowi, ze w wakacje chce sobie zarobic na studia, ale czemu przy tym nie mysli o mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
krejzol, z tego co napisałaś wnioskuję, że jesteście jeszcze młodzi. 1.nie naciskaj za bardzo, bo ucieknie. 2. to, że ma swoje plany to dobrze, ale wydaje mi się, że trochę Tobą manipuluje, że on nie wie kiedy będzie miał wolne i w związku z tym liczy że Ty weźmiesz to pod uwagę i zmienisz swoje plany...nie podoba mi się coś takiego. Ty też masz przecież prawo do swoich planów. to trochę wygląda tak, że on zachowuje się po swojemu, a Ty masz dostosować się do niego. a skąd moje dwie zupełnie różne opinie? nie znam sytuacji ani waszych relacji bliżej, więc może on się boi zobowiązań, amoże czuje zbyt wielką presję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cierpiąca, no właśnie nie ma:) jeśli czegoś nie zmienisz, a przypuszczam ,że zrobilaś już co w Twojej mocy, to co innego Ci pozostaje? musisz przejść swoją żałobę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wydaje mi sie ze boi sie zobowiazac. i boi sie przede wszytskim uczuc. mamy po 19 lat, chce z nim byc, jest wyjatkowy, powiedzial mi ze sie zakochal we mnie, ale to nie znaczy ze mnie kocha. powiedzial ze to nie jest milosc. mowil, ze bardzo mnie lubi, ze gleboko weszlam do jego glowy,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do penumbra myślałam że może pomyśleć sobie że on umarł..i go nie ma już na świecie...chyba byłoby łatwiej...bo wmawiać sobie że ma inną a nie wiem czy tak jest a raczej że zdradził mnie i dlatego odszedł jakoś nie mogę...a raczej nie chcę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cierpiąca, wiesz, że umarłych ludzi idealizujemy... o to Ci chodzi? nie wkleiłaś linka do swojego topicu, więc nie wiem co się stało. ale wierzę, że wstaniesz i pójdziesz dalej, lżejsza o ten ciężar, który teraz na Tobie spoczywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do penumbra oto mój post ciekawe co przeczytaniu go powiesz... Cześć wszystkim. Mam nadzieję, że ktoś mi pomoże i podpowie co mam zrobić. Mija miesiąc od czasu jak on ze mną zerwał. Sytuacja wydawałoby się dość banalna, ale jednak dała porażające skutki. Wszystko zaczeło się jak on wrócił z pracy. Nie przyszedł do mnie, nie przywitał się, nawet nie wiedziałam, że już wrócił. Nagle słyszę krzyk jego matki,że to ja mam się wyprowadzić?! Domyśliłam się, że chodziło o mnie..Przyszedł do mnie z wontami, że dlaczego nie zrobiłam mu obiadu. Mówię mu chodżmy na spacer porozmawiajmy. Podczas spaceru powiedziałam mu, że się wyprowadzam. Pytam się o co się pokłócił z mtką. On do mnie,że jak mogę mu mówić coś takiego tak nagle,że to nie moja sprawa o czym rozmawiał z matką i że idzie do domu bo jest głodny i jest mu zimno i że idzie oglądać film ze swoją matką. Powiedział tak po minucie spaceru, na 2 dzień miałam jechać do domu, więc mu mówię , że przecież nie porozmawiamy, a on na to ja już idę. Po 2 godzinach filmu przyszedł do pokoju i chce się do mnie przytulać. Powiedziałam mu, że najpierw mnie przeproś i porozmawiajmy a on na to nie to nie i odwrócił się plecami do mnie i poszedł spać. Na 2 dzień odwiózł mnie na dworzec. W aucie cały czas żartował jakby nic się nie stało.Ja nic nie mówiłam. Dojechaliśmy do dworca i ja do niego nie odprowadzaj mnie ja wezmę sobie bagaże. Nawet nie zareagował, nie zatrzymał mnie. To był ostatni raz jak go widziałam..Nie odzywaliśmy się do siebie przez 3 dni. 3 dnia napisał mi smsa że ze mną zrywa..po 4 latach...Napisałam mu żeby zadzwonił,zapytał się po co? Pogadaliśmy na gg powiedział że mnie kocha ale nie chce ze mną być, że wie że jest chamem że mi to robi. Proszę go żeby zadzwonił to on do mnie że zostańmy przyjaciółmi,że płakał po tym jak zostawiłam go na dworcu.. Ja w szoku jak może ze mną zrywać a on na to jakoś może..Na 2 dzień pojechałam do niego zabrałam rzeczy powiedziałam jego matce że jest szmatą że mieliśmy się pobrać rzuciłam w nią pierścionkiem zaręczynowym i podarłam jego nauki przedmałżenskie wywaliłam jeszcze wszystkie prezenty które mu dałam przez balkon. On był wtedy w pracy, nie spotkaliśmy się . Po paru dniach zaczęłam do niego pisać że go kocham że żałuję tego co zrobiłam ale to było w złości i bólu że chcę z nim być i żebyśmy mogli porozmawiać. Odpisał,że moje pisanie nic nie da i że wie że po tym co zrobiłam podjął słuszną decyzję... Pojechałam do niego po tygodniu od tego wydarzenia. Otworzyła mi jego matka i powiedziała że go nie ma.. Na 2 dzień czekałam pod jego domem napisałam sms że jestem nie przyszedł...Póżniej pisałam do niego dzwoniłam on nie odpisał, wyłączał komórkę. Proszę Was o radę... co mam zrobić?czy ja naprawdę zrobiłam mu takie świnstwo żeby nie chciał ze mną być?teraz nie odzywam się do niego on do mnie też. Czy jest jakaś szansa żebyśmy mogli być razem?4 lata to bardzo długo ja go kocham miał być moim mężem.. Nie mogę w to uwierzyć..Czy mam walczyć o ten związek? Jak myślicie czy on chce ze mną być? Dla wyjaśnienia mamy oboje po 22 lata mieszkaliśmy z jego matką teraz od 4 miesięcy. On jest jedynakiem wychowanym przez matkę bo ojciec go zostawił. Byliśmy razem przez 4 lata.Byłam jego 1 dziewczyną.Myslę,że na jego decyzję wpłynęła matka, ponieważ miał jej teraz powiedzieć o naszym ślubie jak ja wyjechałam do domu. Kocham go i chcę z nim być pomimo wszystko. Czy można nagle kogoś przestać kochać tak w 1 dzień tylko dlatego że tak się zachowałam? Cierpiałam wtedy strasznie jak mi to powiedział i nadal cierpię i zastanawiam się co mam dalej robić... Pomóżcie mi proszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cierpiąca, przeczytałam i obawiam się, że moje zdanie nie będzie należało do najprzyjemniejszych. mam podobne doświadczenia, pierwszy chłopak, 4 lata związku, jego mama....skończyło się tak, że poroztrzaskiwałam mu w pokoju wszystko co było pod ręką. poł roku dochodziłam do siebie. Dlatego mogę powiedzieć Ci jedno-bardzo dobrze się stało. nie masz już się nad czym zastanawiać. w jego życiu pierwsze skrzypce gra mama, dla Ciebie nie będzie w nim miejsca. moim zdaniem też troszeczkę za bardzo go naciskałaś, ale to i tak w sumie chyba nie miało wpływu na tę sytuację. bo problemem nie byłaś Ty tylko jego matka. przepraszam, że tak to napisałam, ale zastanów się, czy nie szkoda Cię dla niego? :) przypominasz mi mnie, kiedy byłam w Twoim wieku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odezwę się już z domu, bo wychodzę właśnie z pracy. cierpiąca, nie daj się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do penumbra dziękuję :) ja też zaczynam dochodzić do wniosków, że co ja miałabym za życie z nim? tylko, że problem tkwi w tym,że już tak myślałam a od wczoraj znowu mam jazdy...że musze walczyć muszę się odezwać i tak w kółko...u Ciebie się to skończyło po pół roku..? nie wiem czy mi to tak szybko przejdzie...obawiam się, że dłużej.. powiedz jak to przetrwałaś? co robiłaś, żeby normalnie funkcjonować?...ja znowu jadę na uspokajających...i tak mi żle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już jestem:) pół roku dołowania, drogi praca-dom-studia i nic poza tym. ale najważniejsze, że w końcu przeszło. później był jeszcze przez jakiś czas żal, ale i to minęło. tylko czas jest potrzebny. i nie wkręcaj się, bo sama wiem, że czasami naprawdę absurdalne rzeczy można sobie wkręcić samemu;) nie rozpamiętuj tego co było, trzeba iść do przodu. pewnie jeszcze niejednego takiego spotkasz na swojej drodze, ale w końcu trafisz na tego właściwego:) za każdym razem jak najdą Cię myśli o nim, albo dół powiedz głośno DOŚĆ, nie życzę sobie o tym myśleć, mam fajniejsze sprawy na głowie, spadać głupie myśli;D. to Ty rządzisz, nie pozwól złym myślom psuć Ci nastroju:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do penumbra dziękuję Ci :) jakoś sobie poradzę nie mam wyjścia...już czuję się trochę lepiej niż wcześniej.. pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×