Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

migotkaaa19

juz nie chce ze mna mieszkac

Polecane posty

obecnie jestesmy na I roku studiow... od pazdziernika mieszkamy razem, nie sami, ale jeszcze z 3 innymi osobami. decyzja o wspolnym mieszkaniu na studiach byla nasza wspolna, ja bardzo chcialam, on tez. wczesniej ukladalo nam sie wspaniale. po przyjezdzie na studia, cos sie zaczelo psuc, nie wiem czemu, jednak wiadomo, bylo tez duzo dobrych chwil, jak to w zwiazku,,raz lepiej, raz gorzej. jednak tak od jakichs 2,3 miesiecy on zaczal sie zachowywac inaczej, tak jakby mu juz na mnie nie zalezalo, jednak jak go pytalam to caly czas twierdzil ze mnie kocha. co jakis czas przeprowadzalm powazne rozmowy, zalilam sie ze mi jest tak zle, smutno, ze on mnie tka traktuje...i wtedy mowil ze postara sie zmienic..i bylo ok przez jakis czas a potem znowu to samo...ja jeszcze jestem taka osoba ktora sie bardzo wszystkim przejmuje, duzo placze itd...a na dodatek mi tak straaaaasznie na nim zalezy...mimo ze mieszkamy te pare miesiecy razem, a jestesmy para prawie poltorej roku, to dalej nie umiem sie nim nacieszyc, caly czas jest mi go malo, moglabym byc z nim non stop...no i teraz...wczoraj sie spotkalismy, troche porozmawialismy tak na powaznie, byl mily, dobry, ale potem powiedzial mi ze od pazdziernika juz nie chce ze mna mieszkac...mowil ze myslal ze bedzie fajnie, ze to go przeroslo, i ze to nam teraz wyjdzie na dobre...mimo ze kiedys mowil ze jak bedziemy osobno mieszkac to pewnie juz nie bedziemy ze soba, bo nie bedzie czasu na spotkania, nic nie bedziemy wiedziec co 2 osoba robi w danej chwili itd...mowi ze chce po studiach sie ze mna ozenic...ale mieszkac teraz nie chce razem :(( i ja od wczoraj tylko placze i placze... przez prawie 9 miesiecy mialam go codziennie, zasypialam przy nim, budzilam sie przy nim, wiedzialam gdzie wychodzi, z kim, zawsze byl obok.... i teraz tak nagle ma tego nie byc??? ja nie potrafie sobie wyobrazicteraz mieszkania bez niego....jezu, ja jestem dalej taka zakochana w nim...az sama siebie nie poznaje, nigdy wczesniej mi na nikim az tak nie zalezalo... ehhh, nie wiem co ze soba zrobic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie gniewaj się ale on poprostu chyba czuje sie osaczony- wyobrax sobie ze mieszkasz z wiecznie smutnym niezadowolonym płaczącym po kątach człowiekiem dla którego najważniejsze jest co robisz gdzie jesteś itp- to bardzo męczy bardzo nuży- podejrzewam że to go głównie przerosło- może czas przemyslec sobie czy nie za bardzo wszystkiego bierzesz do siebie- czy nie zabierasz komuś zbyt wiele przestrzeni życiowej .piszesz że co jakis czas rozmawiacie , żalisz sie jak ci xle jak smutno- chciałabys być z kimś komu jest wiecznie xle i smutno i wiecznie każe ci to tołkować ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, wiem, ze czasem przesadzam...szczegolnie z tym placzem..ale ja poprostu nie umiem tak tlumic emocji w sobie :( a on jest dla mnie wszystkim...nie wiem jak sobie poradzic... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale powiedzial ci
ze nadal chce z toba byc? czy zerwał z toba? powiedzial ci jak to teraz ma wygladac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poprostu pracuj nad soba- wymagasz od niego by się zmienil tak? zacznij od siebie;) wcale to nie takie trudne spojrzeć inaczej na świat i związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zerwal ze mna, twierdzi ze chce zebysmy dalej byli razem...no tylko to mieszkanie...powiedzial ze teraz bedziemy sie bardziej cieszyc na spotkania ze soba..no to na pewno... powiedzcie mi, jak ja mam sie teraz zachowywac? mam dalej przy nim plakac, marudzic, czy udawac ze sie z tym pogodzilam? i czy mysliscie ze moge zrobic cos zeby on zmienil jednak zdanie? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może porozmawiaj z nim inaczej ale najpierw musisz przemysleć swoje postepowanie- wiesz nie wiem jaki jest on- skąd u ciebie ten żal i płacz się biere- bo moze to sprawa poważna - jesli wiesz że problem jest tak naprawdę w tobie - to staraj się zmienic ty- do paxdziernika duzo czasu- może 100 razy zmienic zdanie jak związek nabierze barw- bo na razie to naprawdę fajnie to nie wygląda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ta, mialam ost podobnie. tylko ze my \"prawie\" ze soba mieszkamy (ten sam akademik, rozne pokoju- ale czas ciagle razem) no i pare tyg powiedzial ze nie chce razem meiszkac. na szczescie jakos si ewszystko wyjasnilo i u mnie juz wporzadku. a ty na pewno przesadzalas z tymi placzami, przestarszyl sie ze ejstes taka nieporadna i wiecznie marudzaca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poczytaj sobie o zołzach
i pokaz mu ze nie samym facetem kobieta zyje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
autorko będę niemiła...jesteś najobrzydliwszym gatunkiem bluszczu jaki znam...takim co nie dość, że wisi na człowieku to jeszcze ryczy jojczy i narzeka. normalnie napisała bym że takich kroków "cofających związek w rozwoju" jak osobne zamieszkanie nie powinno się w związku robić, ale w waszym przypadku to wygląda raczej jak jedyna szansa na uratowanie tego związku...ten facet musi być skrajnie wykończony Twoją postawą i w sumie pewnie nie jeden by się spakował pieprzną drzwiami i tyle byś go widziała. decyzja twojego faceta jest jedną z mądrzejszych jakie mógł podjąć, osobne zamieszkanie pomoże wam przebudować relacje z toksycznej na normalną. moim zdaniem powinnaś zastanowić się nad sobą, może odwiedzić psychologa...zamiast wyć ciesz się że facet daje wam szansę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko wspólne
zamieszkanie jest kolejnym etapem w związku i tak naprawdę, gdy się ze soba mieszka, to ludzie najbardziej się poznają, bo widzą jak wygląda ich wspólne życie. Jeśli Wam się nie układa, gdy razem mieszkacie nie ma sensu tego ciągnąc, bo wyobraź sobie, że jesteście małżeństwem i razem mieszkacie - on będzie miał Cię dość i co wtedy?? Wiem, że jesteś bardzo zakochana i nie widzisz poza nim życia, ale daj mu odetchnąć!!! On prócz Ciebie ma studia, kolegów, swe zainteresowania. Jest po prostu zmęczony Twoją osobą i Twym zachowaniem. Nie możesz żyć tylko nim. Przeczytaj książkę Dlaczego mężczyźni kochają zołzy, to duuuużo zrozumiesz. Tymczasem daj mu odetchnąć, nie narzucaj mu się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie
tez mieszkam z chlopakiem od pazdziernika i widze ze za bardzo sie do mnie przyzwyczail, ma mnie chyba za duzo a ja tez naleze do bardzo uczuciowych osob itp. sama nawet myslalam zeby zaproponowac zebysmy przestali razem mieszkac, zeby bylo jak dawniej ze sie umawialismy, staralismy sie dla siebie nawzajem, i zawsze po spotkaniach byl taki niedosyt i dzieki temu chcialo sie spotykac a jak teraz jestesmy ciagle razem to nawet nie wiemy co ze soba zrobic:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×