Przemawia przeze mnie próżność...

Witam. Mam problemy z facetem. Kilkuletni zwiazek, cos sie zmienia, cos jest nietak, on jest jakis inny, zrobił sie zimny i niedostepny. Siedzę i płaczę, ze wali sie mój do niedawna bezpieczny świat. Siedze i użalam się nad soba, mimo, iz nie jestem brzydka ani głupia, mam wrazenie, ze cos umiera. Ale gdy patrze na to z innego punktu widzenia, to według innych problemów mój jest mały. Dzieci głodują na świecie, ludzie cięzko chorują, umierają, cierpia niedostatki, a ja siedze i mam wszystko oprócz tej miłości i zastanawiam się czy mam prawo tak sie zachowywac.

to chodzi o inną kobiete nie jesteś mesjaszem masz prawo martwić sie swoimi problemami

Nie złapałam go za reke, nie mam zadnych dowodów, powiedzmy, ze wyczuwam cos intuicyjnie, ale nie potrafie tego nazwać. Czuje sie beznadziejnie...