Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nartinii

Straciłam Jego przyjaźń, a tęsknię za miłością...i to koniec

Polecane posty

Gość nartinii

Poznaliśmy się 4 lata temu na obozie... Po nim, odezwał się do mnie na gadu i od pierwszej chwili rewelacyjnie nam się rozmawiało. Wtedy byliśmy jeszcze dziećmi (o ile dalej nie jesteśmy), raz było super, raz się kłóciliśmy(głównie przeze mnie). Przez te cztery lata spotkaliśmy się tylko kilka razy, za to rozmowy przez internet były codziennością. Miałam w nim wspaniałego przyjaciela, chociaż niestety tego nie doceniłam. Zawsze był przy mnie, zawsze próbował mnie zrozumieć i doradzić, nigdy nie oceniał. Istny skarb. Ja byłam ta złą, szczególnie kiedy prosił o spotkanie. Jak dziecko uciekałam od tematu, albo się obrażałam. W ciągu ostatnich miesięcy przeszłam sama siebie. Znalazłam byle pretekst żeby pokłócić się na dobre... Pisałam mu jakieś straszne, idiotyczne rzeczy, których oboje nie rozumieliśmy. On zupełnie skołowany moja zmianą, ja tym, skąd się bierze ta cholerna satysfakcja w zadawaniu Mu cierpienia. Nie wiem skąd mi do głowy przychodziły te chamskie odzywki i dlaczego byłam taka obojętna. Kpiłam z niego, wmawiałam jakież bzdury, udawałam zimną, niezależną... kurde skąd ja to wytrzasnęłam?! Nigdy taka nie byłam... 20.05 ostatni raz rozmawialiśmy... o ile to można nazwać rozmową. Pytał, czy tego się nie da naprawić, co się stało... a ja z uśmiechem na ustach napisałam żeby się odwalił, że nie wiem czego oczekiwał... że to koniec, mam dosyć... i dużo gorszych rzeczy... Od tamtej pory, kilka razy siadałam przed komputerem i chciałam się odezwać ale głupota mi nie pozwalała. Ciągle coś mi mówiło że on mnie nic nie obchodzi... że nic nie jest wart, że mi sie nie chce z nim rozmawiać... Wczoraj obudziłam się rano i pierwszy raz pomyślałam o nim tak jak kiedyś... tzn pod tym względem, że przecież to mój M., że co ja zrobiłam najlepszego? W dodatku popsułam wszystko, kiedy było lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, uciekłam kiedy łącząca nas więź była silna jak nigdy. Kiedy zaczęłam o nim myśleć, nie tylko jak o przyjacielu... jedyne co mu powiedziałam w styczniu to "hasło": jest za dobrze. Nie wiem co on dokładnie wtedy czuł... chyba nie to samo. Był dla mnie tak dobry, a ja nigdy tego nie zauważałam i nie doceniałam. Wczoraj pierwszy raz poczułam straszną tęsknotę i ból, na myśl o tym, że on nie chce mnie znać i na myśl o tym jak musiał się czuć. Jak mocno go zraniłam. Napisałam na gadu, nie odpisał, bo skasował mnie z listy i zablokował przyjmowanie wiadomości. Napisałam na gronie. Jeszcze raz na gadu... Poszłam poszwędać sie do parku z telefonem w ręku, przez godzine patrzyłam na jego numer i trzymałam palec na zielonej słuchawce... Nie zadzwoniłam, bo nie miałam prawa. Tak jakbym nagle kazała mu o wszystkim zapomnieć i z dnia na dzień chciała odwrócić taką krzywdę... Wróciłam do domu. Napisał, że pogadamy wieczorem, bo nawet nie wie od czego zacząć... Rozmawialiśmy na gadu przez jakąś godzinę... nie wiem jak teraz będzie. Cały czas był obok mnie wyjątkowy chłopak, inny niż wszyscy... a ja zpaprałam to najgorzej jak się dało i jeśli nie będzie tak jak kiedyś, nigdy sobie tego nie wybaczę... W sierpniu wyjeżdżam na studia za granicę. On zostanie tu... znowu będzie tylko gadu gadu. Teraz kiedy dojrzałam do tego żeby powiedzieć Mu w oczy jak mi na nim zależy, kiedy chciałabym spędzać z nim każda wolna chwilę... wyjadę. On ma sesję, ja jakiś wyjazd... na dobrą sprawę zostały mi tylko dwa pierwsze tygodnie lipca... Marzę, żeby spotkać się z nim dzisiaj, wreszcie szczerze porozmawiać. Wyobrażam sobie jak już lecą mi łzy( bo polecą na pewno), jak go przytulam. I nie tylko jako przyjaciela. Widzę i czuję, że jest przyjacielem i kimś dużo dużo więcej. Jest najwspanialszym mężczyzną jakiego kiedykolwiek spotkałam, a zostały mi dwa tygodnie żeby mu podziękować za to że jest. Głupia jestem. Nie wiem, czy Go kocham. Nie wiem co to znaczy, bo nigdy nie chciałam kochać żadnego z tych pseudo-chlopaczków, których znam. Ta więź, która nas łączy to z mojej strony więcej niż przyjaźń... dla niego pewnie to była przyjaźń... była. Marzę, żeby Go przytulić, przeprosić przez łzy i nigdy nie wypuścić. Marzę, i czuję gorzki smak porażki... Każdemu życzę żeby spotkał taką osobę, bo to skarb. Ale życzę też, żebyście nigdy nie zrobili takiej głupoty jak ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nartinii
Zbyt wiele jest dla mnie wart, żeby ryzykować... tak mi się wydaje. Wiem, że On na pewno potrzebuje czasu... szkoda, tylko, że ja go już nie mam. Jeśli teraz postawię wszystko na jedna kartę, a M. nie będzie gotowy, to nie wytrzymam bez rozmów z Nim. Znowu będę próbowała go odzyskać, a ja nie chcę Go tak "męczyć", mieszać... nie zasłużył sobie niczym na takie traktowanie. Wiem, że zaraz ktoś się oburzy na takie porównanie, ale to tak jakbym miała diament w pudełku i nigdy nie odważę się go założyć żeby sie nie zniszczył. Ale wiem jak jest cenny... wiem, że to skarb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fz
Bardzo smutna historia i powiem, że mi łzy się pojawiły (coś mi się przypomniało) :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nartinii
Rozumiem, że historia, która Ci się przypomniała, nie ma happy endu... ? Nie mam pojęcia, co zrobić... gdybym miała czas, dałabym Mu go, ale zaraz wyjeżdżam... jeśli teraz mu powiem, że czuję coś więcej, pewnie wszystko się popsuje... jeśli tego nie zrobię, do przerwy świątecznej w grudniu będę się zastanawiała, co mogłam mieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nartinii
Ale chyba odzywa się we mnie ta egoistka, o której M. kiedyś mówił... co z tego, że Mu powiem, jak zaraz wyjadę... i nic z tego... dawno nie bałam się aż tak podjąć jakiejś decyzji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pamieci
walcz poki jeszcze masz na to czas i szanse.... ja swoja stracilam.... czytajac Twojego posta, lezki sie zakrecily w oku... podobna historia i ciagle jeszcze tak swieza i bolesna :( trzymam za Ciebie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pamieci
walcz poki jeszcze masz na to czas i szanse.... ja swoja stracilam.... czytajac Twojego posta, lezki sie zakrecily w oku... podobna historia i ciagle jeszcze tak swieza i bolesna :( trzymam za Ciebie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pamieci
walcz poki jeszcze masz na to czas i szanse.... ja swoja stracilam.... czytajac Twojego posta, lezki sie zakrecily w oku... podobna historia i ciagle jeszcze tak swieza i bolesna :( trzymam za Ciebie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nartinii
Właśnie... "pisaliśmy" na gg... to nawet nie była głupia rozmowa. Pytałam o jakieś bzdury z Jego studiów żeby podtrzymać rozmowę, a nawet nie patrzyłam na odpowiedzi... Myślałam tylko o tym, jaka jestem na siebie wściekła... od rana chodziłam z telefonem i komputerem w ręku... chciałabym mu pisać 24 godziny na dobę jak bardzo przepraszam i błagać żeby zapomniał... Tylko gdyby to pomogło... Nie powiem mu co czuję... koleżanka mi to odradziła, żeby "unormować" sytuację... Żeby go nie atakować, nie naciskać, bo przecież jadę, ale kiedyś wrócę... Chyba bezpowrotnie straciłam to co było... naprawdę chciałabym, żeby był szczęśliwy... ale jak pomyślę, że kogoś innego mógłby traktować tak jak mnie... ściska mnie w środku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martaa **
Kochasz i to jest to... Powiedz mu to bo będziesz żałować i zobaczysz jak będzie bolało jak wyjedziesz :( Może on czuje to samo i będzie Happy End :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nartinii
Właśnie nie mam pojęcia czy kocham... chciałabym mieć odwagę poprosić Go żeby spotkał się ze mną jeszcze przed moim wyjazdem(na wakacje, nie na studia), bo jak nie to cały tydzień spędzę myśląc tylko o nim i chyba bez żadnego kontaktu :( Nic innego nie robię tylko czekam na jakiegoś sms-a, wiadomość na gg, myslę o Nim... On ma teraz sesję, ale po jutrzejszym egzaminie będzie miał chwile oddechu... boję się, że nie będzie chciał się spotkać. Tak jak ja kiedyś, wymyślałam co się da żeby się nie spotkać bo byłam tchórzem :/ Jejku jak ja za Nim tęsknię... Co ja bym Mu powiedziała... ostatnio widzieliśmy się chyba rok temu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×