Na podstawie jakich badań lekarz może stwierdzić, że ktoś nie ma owulacji?

Bo lekarze od dawna twierdzą, że nie mam owulacji, że można ją wywołać, jak będę chciała zajść w ciąże, a tak to bez sensu, bo to prowadzi do raka jajnika. I że po prostu powinnam brać sztuczny progesteron dopóki będę miała okres. Ale skąd lekarze mogą to wiedzieć na pewno? Czy wystarczą im do tego wyniki badań hormonalnych? Bo zdarza mi się, że lekarz, który widzi mnie pierwszy raz na oczy, spojrzał na wyniki badań sprzed 5 lat, dowiedział się, że mam krwawienia w środku cyklu, mówi, że nie mam owulacji. Czy tak się to określa? Z kolei lekarz, który mnie leczył od dłuższego czasu mówił, że krwawienia w środku cyklu mogą być przed owulacją. Problem tylko w tym, że one trwają ok. 10 dni, więc chyba za długo... I po tym jak się skończą, okres mam za ok. 3-4 tygodnie. Czy w ogóle można określać takie rzeczy na podstawie intuicji?

przede wszystkim zmień lekarza, to jakieś konowały. Zeby stwierdzić czy są owulacje czy nie ma, robi się monitoringi. W czasie kiedy powinna wystąpić owulacja robi sie usg dopochwowe i na podstwie usg lekarz stwierdzi czy jest lub była owulacja. Poza tym możesz zrobić badanie progesteronu w drugiej połowie cyklu, jesli wynik wyjdzie poniżej 3mg/nl to znaczy że nie było owul;acji.

codziennie lub co 2 dni usg

Hmmmm... Miałam robione badania w szpitalu, w dwóch fazach cyklu, w drugą w ogóle nie wchodziłam, więc chyba o żadnej owulacji mowy być nie mogło... Nie mogę wykonywać usg dopochwowego, bo jestem dziewicą. Lekarz, do którego chodzę normalnie nie jest konowałem. Konowałem może byc ten, do którego poszłam ostatnio i który ze 100% pewnością po obejrzeniu wyników sprzed 6 lat stwierdził, że nie mam owulacji:O