Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mintmint

kiedy bliski nie chce pomóc...

Polecane posty

Gość mintmint

od ponad roku choruję na depresję (i 2 lata na bulimię, ale to już mniej ważne), pół roku temu byłam 1,5 miesiąca na leczeniu szpitalnym. ostatnio mam nawrót głębokiej depresji. nie jestem w stanie zrobić niczego, jeśli ktoś chorował to zna to uczucie okropnej pustki, jakimś cudem zdałam na 3 rok studiów. leczę się u psychiatry i psychologa. chodzi o to, że dzięki terapii dojrzałam już do tego, że potrafię mówić o swoich problemach i prosić o pomoc. mieszkam z chłopakiem, poprosiłam go o pomoc - on nie chce mi pomóc, jedynie na siłę wyciąga mnie z domu np. na spacery itp. mówi, że ten stan sobie uroiłam i zmyśliłam, że połowa ludzi ma depresję i jakoś sobie z tym radzi. powiedziałam mu, żeby postarał się mnie zrozumieć, poczytać trochę o tym, że mi by pomogła zwyczajna rozmowa, ale on nie chce już słuchać nic o "wyimaginowanych problemach" i wymówce na lenistwo. zastanawiam się, czy dam radę sama wyjść z tego? bez pomocy najbliższej mi osoby? tak bardzo chciałabym, żeby on się ode mnnie nie odwracał, kiedy mi jest tak ciężko. bo kiedy widzę, że go kompletnie nie interesuje mój stan - to odbiera mi chęć do wyleczenia. kiedyś byłam zupełnie inna - teraz stałam się zupełną atrapą człowieka. rozważam rozstanie - czy powinnam teraz (w tym stanie) nad tym myśleć? bo z drugiej strony wiem, że ten nastrój mi minie i mogę tego żałować. A może on naprawdę to nie jest ktoś mi bliski i nie warto ciągnąć dłużej tego związku? naprawdę nie wiem co robić, proszę o pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleeeeeeeees
prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Twoj chlopak wlasnie stara Ci
sie pomoc... Nie niszcz Wam zycia :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosenna mgla
ja to bym w dupe kopnela. facet sie stara wyciagnac ja gdzies z domu a ta jeszcze fochy stroi i wielka biedaczke udaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co on ma zrobic niby
nos C pomoc dmuchac? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam duperele...
On pewnie jest już zmęczony Twoją chorobą. Postaw się na jego miejscu...Moja koleżanka też długo cierpiała na depresję, mało nie wykończyła tym psychicznie swoich dzieci. Pomogły jej elektrowstrząsy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mintmint
widać wypowiadają się tu osoby nie mające w ogóle pojęcia co to za choroba. co z tego, że on mnie wyciąga na siłę do kina, na plażę czy do knajpy, skoro ja boję się nawet wyjść z domu? i nie potrafię czerpać z tego przyjemności? i że to utwierdza mnie jeszcze bardziej w przekonaniu jaka jestem do niczego? wolałabym po prostu porozmawiać o tym co mnie boli albo zwyczajnie o czymś głębszym niż temat dzisiejszej pogody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kskksksksksjjd
jak dla mnie to nie stara sie pomoc, a tym bardziej zrozumec, nawet jak nie wie jak pomoc, wystarczy ze jest blisko i stara sie zrozumiec, przytuic, a nie dobija stweirdzeniami, ze sobie cos ubzdurałaś, to nie pomaga, jestes w stanie sama wyjsc z tego, le moze to po prostu dluzej trwac....mysle, ze on sam nie wie co ma zrobic i nie radzi sobie z tym jak ty sie czujesz,.....najpierw z nim porozmawiaj , ale nie na zasadzie wylewania zalu, wiesz czasami ciezko jest nam ciagle sluchac od osoby na ktorej nam zalezy, ze ciagle ja cos boli, ale jezeli on ciagle cie sprowadza do dolu, nie dajac wsparcia nawet tym, ze jest blisko to nie widze tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może zastanów się jak ty by
czuła, gdyby twój chłopak mówił, że na nic nie ma siły, jest załamany, ciągle rozpaczał i użalał sie nad sobą, nie chciałoby mu sie żyć:O czy czułabyś mu sie potrzebna? Bo myślę, że kiedy zamiast przebywać z tobą i cieszyć sie tym, ciągle chodziłby załamany i opowiadał o tym, jak mu ciężko, poczułabyś sie bezużyteczna i byś odeszła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi tez jest zle
ale przed bliskimi udaje szczesliwa. Po co mam jeszcze innych dobijac. Egoistka jestes i tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cheysula
Jak sama napisałaś, nikt kto tego nie przechodził nie jest w stanie Ciebie zrozumieć. On zapewne próbuje Ci pomóc po swojemu, tylko, że w takim przypadku to nie skutkuje. Może powinnaś poprosić go by poszedł z Tobą na sesję, a tak psycholog być może byłby w stanie lepiej naświetlić mu Twoją chorobę. Z depresją da się żyć, pod warunkiem, że pomoc jest adekwatna to przypadłości. Spacerami nikt depresji nie uleczył i nie uleczy, ale mogą one pomóc w utrzymaniu ogólnej kondycji. Może na najbliższym spotkaniu z lekarzem spytaj się czy mogłabyś przyjść z chłopakiem i ustal na co lekarz powinien mu zwrócić uwagę. Życzę wytrwałości w walce z depresją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosenna mgla
chcesz porozmawiac to idz do psychologa. oni specjalnie biora forse by sluchac te wszystkie narzekania. Moj ojciec to ma prosta recepcje na depresje: lopata do reki i dupa w troki do roboty. Jak popracujesz troche to od razu odechce ci sie depresjonowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cheysula
no tak widać tu tylko ogóle współczucie i zrozumienie:/ ulżyliście sobie pisząc takie głupoty??? Łatwo opluwać zza ekranu monitora, obyście tylko nie mieli możliwości tej "miłej" przyjemności spróbować na własnej skórze. Czego Wam z serca życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto tu kogo opluwa
:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może zastanów się jak ty by
Tak się składa, że miałam i nadal mam depresję- jestem DDA, miałam tez nerwicę wegetatywną, a teraz mam depresję spowodowaną ostrą niedoczynnością tarczycy. Ale jestem w stanie zrozumieć, że nie jestem pępkiem świata. Tez zostawił mnie przez to chłopak, mimo że mnie kocha, bo nie mógł ze mną wytrzymać. Jak ktokolwiek mógłby ze mną wytrzymać, skoro ja sama ze sobą nie mogłam? Użalaj się nadal nad sobą, chodź do psychologa i psychiatry, bierz leki i czuj, że robisz wszystko, co można- powodzenia🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mintmint
dzięki cheysula. tak, myślałam nad wspólną sesją z psychologiem. zaproponuję mu to niedługo, ale nie wiem nawet czy się zgodzi. najbardziej bolą mnie te wyjścia. ustalamy że gdzieś idziemy, a ja 5 minut przed wyjściem dostaję takiej ogromnej blokady i nie jestem w stanie się ruszyć w kierunku drzwi. to go doprowadza do szału, ja zaczynam płakać, jest kłótnia, potem 20 min. uspokajania się i wychodzimy w końcu. nie chcę tak, nie chcę robić scen, chciałabym być normalna. biorę leki, chodzę do psychologa, ale czasami mam wrażenie, że tak będzie już zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to aurat bardzo łatwo
rozwiązać kiedy ja miałam takie problemy powiedziałam o tym mojemu chłopakowi i wiedział, że jeżeli chce gdzieś wyjść, to ja mogę się rozmyślić i żeby wtedy szedł sam. I tyle. Bardzo często tak bywało. On nie uzależniał swoich planów ode mnie, a ja nie czułam presji. A czas wspólnie można spędzać tak, jak chcesz ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cheysula
tu akurat można zrobić tak jak zaproponowała to aurat bardzo łatwo Wyjście wydaje się bardzo rozsądne. Ty nie będziesz czuła presji, a on będzie mógł też się zrelaksować (w końcu i on też potrzebuje chwili wytchnienia). A wspólna sesja mogłaby pomóc przynajmniej w zrozumieniu choroby. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megii77
Swietnie Cie rozumiem, niestety....Ludzie niz zdają sobie sprawy co to naprawdę jest za choroba.Moze dlatego ze juz utarło sie mówic: Mam depresję"...A ta choroba jest jak rak, wyniszcza powoli i bardzo skutecznie...Czlowiek jest wtedy jak drzewo któremu robal toczy korzenie...Nic nie cieszy, mimo ludzi wokoło czujesz sie jak sam na pustyni... Jeśli ktoś tego nie rozumie i nie wierzy ze to naprawde choroba to trudno. Ale ja najgorszemu wrogowi nie zycze............ Trzymaj się!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mintmint
przytulam🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim skromnym zdaaniem
to się zastanawiam: dlaczego właśnie te wiecznie nieszczęśsliwe panny mają takich fajnych facetow,ktorzy je wszędzie zabierają i przysłowiowo palec w d... trzymają żeby im dobrze było a te tylko narzekaja. a te zadowolone z zycia normalne dziewczyny trafiaja na popaprańców, których jedyne wyjścia to z kumplami na piwo i olewają je na maxa Dziwny jest ten świat!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megii77
Sama sobie odpowiedziałaś) Widocznie taka do konca cudowna nie jestes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaaas
megii77 ---> Przeciez nigdzie nie napisala, ze jest "cudowna" :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... do psychiatry dziewczyno, nie wiem na co czekasz... depresja sama nie mija, zniszczysz siebie, a chłopak zwieje, albo też da się zniszczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poczytajcie o depresji
Ale o tej prawdziwej, klinicznej, a nie o kilkutygodniowym obnizeniu nastroju, o jakim pisza w kolorowych pisemkach dla kobiet. Dowiecie sie, ze depresja polega wlasnie na NIEMOZNOSCI WZIECIA SIE W GARSC. Gdzies czytalam, ze mowienie komus choremu na depresje, zeby sie pozbieral i wyszedl do ludzi, to tak, jak gdyby kazac biegac komus z polamanymi nogami. Chlopak jest zniecierpliwiony, pewnie chcial pomoc, ale nie wiedzial jak. Z jednej strony nie dziwie sie, ze chcialabym, zeby pomogla Ci najblizsza osoba, ale z drugiej widze jedno tylko wyjscie - musisz pogodzic sie z tym, ze on nie potrafi Ci pomoc. I nie znaczy to, ze Ciebie nie kocha, nie utozsamiaj tych dwoch rzeczy. On sie stara, chce Cie gdzies wyciagac, ale nie wie, w jakim bledzie tkwi. Musisz poszukac pomocy gdzie indziej - u przyjaciolki, kogos z rodziny, moze ksiedza... Zycze powodzenia, trzymaj sie cieplo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×