Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

1818

Doradźcie prosze. Ja go nie rozumiem - On mnie irytuje... To zależy mu, czy nie?

Polecane posty

Spotykamy się przeważnie raz w tygodniu, ja to rozumiem, akceptuje. Zresztą co mam zrobić skoro on studiuje w innym mieście. Myślałam, że po sesji, kiedy wróci do domu zaczniemy się częściej spotykać. A on nie wykazuje żadnej inicjatywy. Rozumiem przede mną nie miał nikogo, właściwie to ja go poderwałam. Ja nosze w tym związku spodnie... To ja pisze zawsze pierwsza, planuje co będziemy robić (on nic nie planuje :( ), ba, właściwie to ja inicjuje spotkania. Wybieram co będziemy oglądać, co jeść... No i znacie już sytuacje. A sedno sprawy polega na tym, że według mnie on się nie angazuje tak jak chciałabym. Przez ostatni tydzień spotkaliśmy się dwa razy. W tym oba były \"z mojej potrzeby\"... Przez ten czas nic nie pisał spytać się jak się czuje. Nie dzwonił. Ha, dzisiaj kolejny raz napisałam do niego a on NIE opisał w trakcie rozmowy. Pewnie poszedł sobie grać w coś na kompie. 😭 A mi wcale nic nie odpisze... Czuje że on mnie trochę lekceważy... Chciałabym to jakoś zmienić. Ale przecież do niczego nie zmuszę. Kończyć też tego nie chce - w żadnym wypadku... Ale co ja mam mu powiedzieć. Żeby pisał do mnie częściej, jeszcze książę poczuje się osaczony... ;/ Ehhhhh....... Chciałabym częściej sie spotykać. Mieć większy kontakt z nim. Co mam zrobić, żebym czuła się z nim lepiej? Starsze jesteście, coś więcej o życiu wiecie, to mam nadzieje, że coś rozsądnego mi podpowiecie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama nie wiem co
olej go na pare dni i zobaczysz jego reakcje.. jak nic to nie warto czasu tracic na takiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lipa3
ehh chyba juz nic nie da sie zrobic bo on cie normalnie olewa, i pewnie spotyka sie z toba tylko dlatego ze nie umie odmowic gdy proponujesz spotkanie, zastanow sie jakby tak nie bylo on calksiem inaczej by sie zachowywal a widocznie mu nie zalezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeden raz nie zaproponuj spotkania, po prostu poczekaj cierpliwie i zobaczysz co on zrobi/nie zrobi i wtedy poznasz odpowiedz. Mysle, ze to najlepszy sposob.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boniemawemnienic
widzisz, mój facet też nie okazywał takiego zachowania, jakiego oczekiwałam. co prawda to on inicjował rozmowy i spotkania często, ale wciąż czułam, że nie daje z siebie wszystkiego. W końcu zdobył się na odwagę i powiedział, że tego nie czuje, że chce tylko przyjaźni. To nie są dobre sygnały, ale jak ktoś wyżej napisał "puść go wolno, jak jest Twój to sam wróci":)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuje kochane że rady 🌼 Macie racje... Za bardzo się w to zaangażowałam. Może spotyka się ze mną, bo nikogo \"lepszego\" nie ma na horyzoncie, a może wygodnie jest mu siedzieć \"pod pantoflem\"... Ale ja nic nie poradzę, że chciałabym czasem jakieś komplementów, albo dostać głupiego kwiatka 😭. Z tym ignorowaniem chwilowo może być ciężko, bo jadę z nim na wesele w te sobotę. I głupio byłoby mi teraz powiedzieć \"jedź sobie sam, ja nie mam ochoty\"... :( Na razie wyłączyłam telefon. Ale on i tak do mnie nie dzwoni \"ot tak po prostu\" - wiec i tak nie zauważy :( Smutno mi, bo on dla mnie stał się ostatnio najbliższą osobą. Mimo, że strasznie się od siebie różnimy (ja choleryczka on flegmatyk :D), ale uznałam, że chociaż mamy zupełnie inne temperamenty to więcej nas łączy niż dzieli. Od kilku dni zastanawiam się, co on myśli o \"nas\". Może rzeczywiście jak mówicie nie traktuje mnie poważnie. Chwilowo jestem - za chwile może być inna. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sasanka1987
Piszesz: "Czuje że on mnie trochę lekceważy... " trochę? a da się bardziej? to, że umawia się z Tobą na TWOJĄ wyraźną prośbę, nie oznacza, że Cię nie olewa, poprostu nie ma odwagi powiedzieć, że mu sie nie chce, że nie ma ochoty. "Przez ten czas nic nie pisał spytać się jak się czuje. Nie dzwonił" dlaczego? bo nie czuje potrzeby. zależałoby mu na Tobie, to chociaż starałby się wysłać durnego smsa, choćby nie wiem jak bardzo był zajęty, zabiegany, zamyślony, zapracowany. On nawet nie stara się udawać, że zależy mu na Tobie, mało tego, wysyła wyraźny komunikat o treści : nie obchodzisz mnie. Smutna prawda i ostre słowa, ale...nie zmienisz tego. możesz się oszukiwać, że to dlatego, że ma takie usposobienie, że jak z nim pogadasz będzie lepiej. chcesz ciągnąć to dalej? Twój wybór. ale zapewniam, że twoja frustracja będzie rosła. zamiast zająć się sobą, swoimi sprawami, będziesz czekała na smsa, który nie przyjdzie, na telefon, który będzie myślał. Wystarcza Ci ten ochłap, który tobie daje? namiastkę związku? to jest to szczęście, o którym marzyłaś. nie kochasz go, ale jego obraz w Twojej głowie, który sama sobie wymalowałaś. miej godność i daj sobie spokój, daj sobie szansę, bo zasługujesz na więcej i nie musisz prosić o uwagę kogoś, kto nie ma ochoty poświęcać Ci czasu. bądź mądrzejsza niż ja kiedyś...i nie miej złudzeń jakie ja miałam...nie warto NIE ZALEŻY MU NA TOBIE im szybciej w to uwierzysz, tym lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amen_
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boniemawemnienic
Właśnie, nie możemy się karmić nadziejami, są rzeczy na które już wpływu nie mamy i musimy się z nimi pogodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale jestem głupia 😭 Macie racje. Nawet teraz już zastanawiałam się, czy go nie uraziłam i dlatego mi nie odpisuje. Już chciałam do niego dzwonić i pytać się go czy coś nie tak. A na to wychodzi, że to on ma mnie w dupie. Bardzo głęboko... :( I przeczytałam ten długi wpis pod moim ostatnim ostem i nie zadzwonię. Ale ja tak bardzo nie chce, tego kończyć.. Patrzycie na to z innej perspektywy. A mi się zrobiło samej siebie żal kiedy spojrzałam w lustro i zobaczyłam zapłakane oczy. Zadzwoni, albo za kilka dni zapuka do drzwi a ja wiem, że trudno mi będzie nie pobiec na jego zawołanie. Bo ja go... och kurwa kocham go - i tu jest problem. I to bardzo. Nawet głupiego kwiatka nigdy od niego nie dostałam, a jak szliśmy gdzieś razem to wydatki dzieliliśmy zawsze 50:50, i naprawdę nie wiem dlaczego w nim ciągle widzę swojego rycerza na białym rumaku. Ale chyba jego rumak to stara szkapa a zbroja jest przerdzewiałą ;/ ... Ot słomiany rycerzyk... A ja i tak chciałabym żebym była jego królewną. Haha :[ Marze, żeby zjawił się kiedyś z pięknym bukietem róż dla mnie. Ale nigdy się nie zjawi, prawda kochane? :(:( Bo nie przyjdzie mu do głowy nigdy taka myśl, że chciałby sprawić mi jakoś przyjemność. Ryczeee. Och niech któraś daaaa mi porządnego kopaa to może zacznę racjonalnie myśleć. Nie cierpię tak histeryzować! 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sasanka1987
to rycz...rycz ile wlezie. a ja co robie? też rycze i mi lżej. 10 dni temu on kopnął mnie w tyłek. zabolało serce. boli do dziś...cholernie. nie zasługuje nawet na mój szacunek, a niemal każda myśl w mojej głowie to on. i co? i nic. wiem co czujesz. ale złudzenia nie pomogą. będziesz brnęła w to dalej, uzależniając się bardziej i bardziej. nie warto...on tego nie szanuje. jego nie obchodzi, że cierpisz i się poświęcasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sasanka. - masz racje... Ale tak trudno zapomnieć o tych wszystkich powoli rodzących się marzeniach... Nie wiem co ja sobie w ogóle myślałam. Kiedy kumpela mi opowiadała o swoim związku, jak jest cholernie szczęśliwa. Jak jej facet bierze ją na zakupy, dba o to żeby była szczęśliwa, zawsze uśmiechnięta, jak chce się z nią spotykać jak najczęściej. To takie było dla mnie Idylliczne. Gdzie ja mam oczy :( Ja bym się ucieszyła ze zerwanego podczas spaceru polnego kwiatka... Ale nie. Takich rzeczy nie doświadczam. Macanko - i do widzenia. Tak. Może gdy "to" ja skończę, to przejrzy na oczy. Może zacznie się starać... Ja już nie wytrzymam dłużej takiego stanu rzeczy jak w tej chwili...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sasanka1987
no i złe myślenie....nie zostawiasz go po to, żeby zaczął się starać i żeby coś zrozumiał. nie rpzeceniaj go...to facet i on sobie zdaje sprawę, że Cię odtrąca. fakt, może zacząć zabiegać, istnieje jakieś prawdopodobieństwo. ale nie oznacza to, że nie potrwa to tydzień i nie rpzejdzie znów do normalności. chociaż dość prawdopodobne, że ucieszy się, że załatwiłaś sprawę za niego. i sama odeszłaś. i rób to dla siebie. Ty jesteś najważniejsza. pamiętaj, że nie możesz żyć pod niego! jesteś młoda i odchodząć od niego, od kogoś kto Cię olewa dajesz sobie szansę, na spotkanie kogoś, kto będzie wart twojej uwagi, na prawdziwego facet który będzie chciał Ciebie, a nie macanka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandrusiiaaaaaaaaa
sasanka1987 masz moze gadu gadu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosiunia2900
Jestem w identycznej sytuacji.. i wiem że bardzo kocham i okropnie cierpie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sasanka1987
mam, ale na kafe nie podam. mozesz zostawić swoj nr to się odezwę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandrusiiaaaaaaaaa
257859 bylabym wdzięczna gdybys napisala :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosiunia2900
Powiem więcej.. placze co wieczór.. inicjuje spodkania.. staram się jak mogę.. płaszcze i poniżam.. a On ma to w dupie.. jestem tak zirytowana gdy patrze na to, gdy widzę szczęście innych, widzę radosne koleżanki i wogóle.. żal.. a ja co dostaje tak jak ty macanko..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosiunia2900 - :( Taa. To jest nie fair dawać z siebie 100% a nie otrzymywać nic w zamian :( Ha jak na ironie. Właśnie przed chwilą chyba pierwszy raz napisał do mnie \"jak ci minął dzień\". Niesamowite :P Jakbym nie była pewna, że nie ma dostępu na neta mogłabym go posądzać, że przeczytał ten topik. hahaha ;) Ale nie... Bardziej byłabym za tym, że ma ochotę jutro przyjść i pomacać sobie cycuszki .... :/ A potem wyjść z tym swoim \"do zobaczenia... kiedyś tam\" Czy my tak dużo od tych facetów oczekujemy? Gdybym chociaż mogła przytoczyć tu jeden - jeden!- argument, świadczący że się stara... Jeden argument świadczący za tym, żeby z nim porozmawiać i otwarcie powiedzieć czego potrzebuje w związku... Ale do licha! Albo jestem ślepa, albo się wcale nie stara...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sasanka1987
mam do was pytanie? chcecie się nad sobą użalać, czy coś z tym zrobić? bo ja widzę, że robi się jakoś płacząco tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaczełas źle na starcie. mówisz ze ty nosisz spodnie w związku on ni eczuje sie męski przy tobie nie czuje sie mezczyzną facet potrzebuje kobiety by sie nie zaopiekowac i zabiegac. tu było odwrotnie. Jak dla mnie to stracona sprawa juz.z acznij sie ogladac za kims innym bo wg mnie z tego nic nie bedzie. chyba ze na siłe. do czasu az znajdzie sie panna dla której twój facet wtoczy sie do jeziora by zerwać jej lilie wodne... dla ciebie tego nie zrobi, przykro mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a u mnie po 2óch latach zaczeły się jakieś przerwy i potrzeba odpoczynku jak on twierdzi.. jestem po rozwodzie, mam córkę..mieszkamy we trójkę juz od bardzo długo..w zasadzie chyba od początku. Kiedy go poznałam nie miał grosza przy duszy, szukał pracy..wspierałam go jak mogłam..psychicznie, trochę finansowo..normalnie miłość.. smsów zawsze tysiąc, potem z biegiem czasu jakoś ta czułość osłabła..teraz dostał świetną pracę i całkiem sie jej poświęcił. Juz nie interesują go moje sprawy..konczę doktorat własnie..egaminy, nauka i jestem ze wszystkim sama.. teraz przed egzaminem kiedy potrzebuje ciszy i spokoju to on własnie zarządził przerwę..zostaję sama z córką.. ma się pojawić za parę dni.. Oczywiście twierdzi ze sie nic nie dzieje, ze wszystko w porządku i bardzo mnie kocha, sms na dzień dobry i na dobranoc.. wczoraj powiedział że nie czuje potrzeby pisania smsów..bo nasz związek jest juz tak dojrzały ze nie trzeba sie bawić w takie dziecinady.. Nie odpisuję mu na żaden sms.. Czy przygotowywać się do ponownego samotnego życia? Po co jakieś durne przerwy? albo wóz albo przewóz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż, w naturze to normalne, że dziecko w którymś momencie wylatuje spod skrzydeł mamusi, prawda? Jeżeli się faceta niańczy, to należy być przygotowaną na sytuację, kiedy on się wreszcie usamodzielni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała mi 26
Przykro mi to pisać ,ale mu nie zależy na tobie. Miałam taką samą sytuacje jak ty. U mnie ciągneło się to przez dwa lata . Dwa lata stracone , żyłam tylko nadzieją i złudzeniami ,że może kiedyś on zauważy ,że mi bardzo na nim zależy . Oczywiście ,że nic takiego się nie stało ...., dlatego droga koleżanko przestań o nim myśleć i zaczni żyć dla siebie . Będzie ciężko ,ale może poznasz kogoś , kto pokocha ciebie z taką samą siła jak ty jego ... .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desert roseeee
do adios Nie ma czegoś takiego jak przerwy w kochającym i szanującym się związku. U nas czasem gromy spadają, ale on zawsze mi powtarza, że przy mnie jest jego dom. Najgorsze, że zostawił Was same w tak ciężkim dla Ciebie momencie, to już czysty egoizm. Może jednak zacznij się nastawiać na koniec. Może jak Cię straci, to wtedy w końcu zacznie walczyć po męsku, bo najczęściej przecież doceniamy gdy już stracimy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholera.. najgorze jest w tym że ja to czuję w sercu że koniec zbliża się nieuchronnie a to co on pisze i mówi to tylko taka zasłona dymna..zeby jemu było łatwiej, zeby mi było łatiwej.. kurczę znowu sama.. boję sie że on nie będzie walczył..kiedy odejdę..podobnie jak mój były mąż..jemu rozwód był na rękę..wrócił do swoich kawalerskich fascynacji tj. rwanie legalnie coraz to nowych lasek.. A ten obecny.. po co mu laska po rozwodzie i to jeszcze z dzieciakiem?? Ma świetną robotę, fajnych kumpli, może sobie wychodzić na imprezy kiedy chce..w końcu nie stawiam mu żadnych ograniczeń..nigdy nie stawiałam.. Niedawno nawet sama mu powiedziałam że ten związek do niczego nie prowadzi..bo on jest niedojrzały.. prztaknął!!! To jest cholernie przykre że 2 lata żyło się nadzieją na poważny związek.. Czemu faceci są tacy beznadziejni? Trafiam na samych zakompleksionych tchórzy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedy wróci postam wyglądać się oszałamiająco..nazwet założe sukienkę.. idealna pod każdym względem..nie pozowlę mu się zobaczyć jako załamana, smutna czy płacząca kobieta.. Zacisnę zęby i zachowam totalny spokój. Spokojnie i chłodno porozmawiam z nim. Czy będę w stanie spakować jego rzeczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boniemawemnienic
Proszę, tak wiele kobiet i właściwie jedna historia. Ja też jestem w klubie niestety:) Na szczęscie on nie zajał mi dużo czasu. Ale tak jak Wy, wciąż zastanawiałam się czy mu zależy. Bo z jednej strony były kwiatki, on nalegał na spotkania, ale wciąż miałam wrażenie, że zbudował jakiś mur i nie mogę się przez niego przebić. Przez głowę przechodziły mi myśli, że ja tak nie chcę, że brakuje mi czułości, że długo tak nie wytrzymam. Ale ciągnęłam to - to chyba strach , że znów zostanę sama. Chociaż.....jakiś czas temu powiedziałam mu, żeby się zastanowił i nie odzywał już do mnie, jeśli mu nie zależy. Odezwał się. A trzy dni temu.... napisał mi na gg, że mnie lubi i że miłości z tego nie będzie, ale nie chce mnie tracić, chce mieć ze mną kontakt, chce przyjaźni. Ja jego przyjaźni nie potrzebuję. Powiedziałam, że jego decyzja pociąga moją. Chcę aby zniknął z mojgo świata, bo ja nie potrzebuję kolegi, potrzebuję faceta. Dwie godziny mnie przekonywał, że on tak nie chce, że już jest ciekaw co u mnie i że nie wie, czy wytrzyma i się odezwie. Poprosiłam, żeby uszanował moją decyzję, skoro ja szanuję jego. Ech, boli, ale czas, teraz potrzebny jest czas. Wniosek - jeśli czujemy że to nie to, jeśli czujemy się lekceważone niestety musimy z tego związku zwiewać, bo prędzej czy później, mniej lub bardziej elegancko to wszystko się skończy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boniemawemnienic
I moje drogie, jeśli kończymy coś, to nie dlatego, że chcemy żeby to nim wstrząsnęło i nagle zaczął o nas zabiegać. Oczywiście istnieje takaewentualność, ale zmiana będzie tylko chwilowa, potem wróci wszystko do normy, a jeszcze częściej on będzie zadowolony,że to my same za niego odwaliłyśmy robotę i uwolniłyśmy o siebie. To nie jest tak, że oni nie wiedzą, że nas zaniedbują, zdają sobie z tego sprawę doskonale, a my sobie na to pozwalamy. Wiem, że znacznie łatwiej zakończyć coś co trwało krótko, gorzej z ze związkami z dużym stażem, ale boli zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desert roseee
adios, wypowiedź "boniemawemnienic" jest naprawdę świetna. To boli jak cholera, ale grunt to nie stracić szacunku do samej siebie, choćby nie wiem jak było trudno. Nie pozwólcie, aby Wasza samoocena tak upadła!! Jesteście warte szczęścia, nie dajcie sobie wmówić nic innego!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×