Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość poszukujaca sensu

pytanie na powaznie-jaki jest sens zycia?

Polecane posty

Gość poszukujaca sensu

znalazliscie juz?szukacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość filozof od 7 boleści
filozofia to nie moja działka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tweedy.e
kochac i byc kochanym - w kazdym mozliwym znaczeniu !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
osiągnąć wyżyny swoich możliwości w dziedzinie człowiek to brzmi dumnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujaca sensu
nie o filozofie a o zycie codzienne pytam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujaca sensu
polaola :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy to znaczy, ze rozwiązałam Twoje dylematy egzystencjalne? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujaca sensu
"prawie"ale doceniam checi!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musztarda
O życie codziennie? W tej chwili najważniejsze jest szczęście mojego dziecka i jego przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piwo moim sensem zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujaca sensu
a ci ktorzy nie znalezli polowki, nie maja dzieci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musztarda
Realizuj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujaca sensu
zawodowo? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Na świecie są 2 rodzaje ludzi: aktorzy i statyści, będący tłem dla tych pierwszych. Życie statystów faktycznie nie ma sensu - mogą najwyżej zatonąć w hedonizmie, znieczulając bolesną świadomość własnej nikczemności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musztarda
Zawodowo, hobbystycznie, jakkolwiek. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Apostoł, jak mi brakowało tych Twoich złotych myśli! :-D ostatnio jakoś skąpisz, skąpisz ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sens Życia został doskonale yjęty w filmie o tym samym tytule zrealizowanym przez Monty Pythona... i nie jest to wcale żart... nie wiem czy trzeba obejrzec tenze film tyle razy co ja, zeby złapać ten klimat... ale jest tam jeden fragment, krótki acz wiele znaczący, ktory wyjaśnia wszystko... nie podpowiem ktorey to, ale przyznam, ze zrozumienie go jest swoistym olśnieniem... sensu życia nie da sie opisać, bo emocji nie da się przelać w słowa... sens życia można tylko poczuć.... znajdujesz go w setce małych ulotnych chwil oraz w monumentalnych wydarzeniach-zwrotnicach... czai sie we wszystkim, co kolekcjonujesz w swych wspomnieniach... to zbiór indywidualnych przeżyć, których nikt Ci nie odbierze... najważniejsze jest to, by odnaleźć ich jak najwiecej i by, jak to pisał jeden prozaik i poeta, w godzinie śmierci nie zorientować sie, że nigdy nie żyłaś naprawde

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
polaola => zanikam kafeteryjnie... Każdy samiec ma w sobie jakieś genetyczne śmieci po lemingach, które to włączają się od czasu do czasu. Takoż i mnie nagle wzięło na rzucenie się głową naprzód w nieznane głębie (tj. wywrócenie dotychczasowego życia do góry nogami). Cytując rabina z pewnego dowcipu: "Kochani! Mamy 3 dni na nauczenie się życia pod wodą!". Ostatnio jestem dosyć zajęty hodowaniem skrzeli... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gypsyphila paniculata L.
Jakiś czas temu przeczytałem książkę, w której porównywano życie do podróży pociągiem. Lektura jest wyjątkowo interesująca pod warunkiem, że zostanie dobrze zinterpretowana Życie nie jest niczym innym jak podróżą pociągiem: składającą się z wsiadania i wysiadania, naszpikowanym wypadkami, przyjemnymi niespodziankami oraz głębokimi smutkami Rodząc się, wsiadamy do pociągu i znajdujemy tam osoby, z którymi myślimy być zawsze podczas naszej podróży: naszych rodziców. Niestety, prawda jest inna. Oni wysiadają na jakiejś stacji pozbawiając nas swojej czułości, przyjaźni i niezastąpionego towarzystwa. Jednak to nie przeszkadza, by wsiadły inne osoby, które staną się dla nas bardzo szczególne. Przybywają nasi braci, przyjaciele i cudowne miłości. Wśród osób, które jadą tym pociągiem, będą takie, które robią sobie zwykłą przejażdżkę; Takie, które wywołują w podróży tylko smutek... Oraz takie, które krążąc po pociągu będą zawsze gotowe do pomocy potrzebującym. Wielu wysiadając pozostawi ciągłą tęsknotę... Inni przejdą tak niezauważenie, że nie zdamy sobie sprawy, że zwolnili miejsce. Ciekawe jest, że niektórzy pasażerowie, którzy są przez nas najbardziej ukochani, zajmą miejsca w wagonach najbardziej oddalonych od naszego. Dlatego będziemy musieli przebyć drogę oddzielnie, bez nich. Oczywiście, nic nam nie przeszkadza, by w trakcie podróży porozglądać się -choć z trudnością - po naszym wagonie i dotrzeć do nich... Ale niestety, nie będziemy już mogli usiąść przy ich boku, ponieważ miejsce to będzie już zajęte przez inną osobę. Nieważne; ta podróż właśnie tak wygląda: pełna wyzwań, marzeń, fantazji, oczekiwań i pożegnań... Ale nigdy powrotów. A zatem, odbyjmy naszą podróż w możliwie najlepszy sposób. Próbujmy zawierać znajomości z każdym pasażerem szukając w każdym z nich ich najlepszych cech. Pamiętajmy, że zawsze w jakiejś chwili w podróży oni mogą bełkotać i prawdopodobnie będziemy musieli ich zrozumieć… Ponieważ nam również wiele razy będzie plątać się język, i będzie ktoś, kto nas zrozumie. Wielka tajemnica na końcu polega na tym, że nigdy nie będziemy wiedzieć na jakiej stacji wysiadamy, ani gdzie wysiądą nasi towarzysze, ani nawet ten, który zajmuje miejsce przy naszym boku. Zastanawiam się, czy kiedy wysiądę z pociągu, poczuję nostalgię... Wierzę, że tak. Oddzielić się od niektórych przyjaciół, z którymi odbywałem podróż będzie bolesne. Pozwolić, by moje dzieci pozostały same, będzie bardzo smutne. Ale chwytam się nadziei, że kiedyś przybędę na stację główną i zobaczę jak przybywają z bagażem, którego nie posiadali przy wsiadaniu. Uszczęśliwi mnie myśl, że współpracowałem przy tym, by ich bagaż rósł i stawał się bardziej wartościowy. Mój przyjacielu, sprawmy, by nasz pobyt w tym pociągu był spokojny i wart starań. Róbmy tak, by gdy nadejdzie chwila wysiadania, na naszym pustym miejscu pozostała tęsknota i miłe wspomnienia dla tych, co kontynuują podróż. Tobie, gdyż jesteś częścią mojego pociągu, życzę... szczęśliwej podrózy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście super te wpisy powyżej, jakoś mnie przytkało chwilowo... dla mnie sens życia nie odnosi się tylko do końca, kiedy będę mogła stwierdzić patrząc wstecz, ze było dobrze, i że zostawiam po sobie dobre wspomnienia. bo ile te wspomnienia będą trwały, no jakiś czas, jednak nie oszukujmy się, nie ma ludzi niezastąpionych. dla mnie ważne jest poczuć ten sens już teraz, codzienne czuć, że staram się dopasować działania do swojej najlepszej jakiejś wizji swojego życia, tak z grubsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzwyczajny nick
czytając powyższy post poczułam nostalgię, smutek:( dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zycie poprostu jest bez sensu...;) ale rozumiem ze to bylo pytanie retoryczne:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nadzwyczajny nick, który post, ten autorstwa Gypsyphila paniculata L.? wredny, jakie to by było proste, gdyby przedłużanie gatunku było jedynym sensem życia :-D tyle, że ja nie byłabym wtedy jakoś szczególnie szczęśliwa chyba ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzwyczajny nick
tak, czytanie tego postu mimowolnie zmusiło mnie do mocnego zastanowienia się nad własną egzystencją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Kiedyś zdobyłem się na chwilkę szczerości i rozwiawszy był ciepły, różowy obłok kłamstewek, jakimi niemal każdy człowiek osładza sobie egzystencję skonstatowałem z niejakim rozbawieniem, że jestem martwy od chwili urodzenia. Sam fakt narodzin implikuje konieczność śmierci, pomiędzy jednym i drugim mieści się czas człowieka, króciuchne mgnienie oka. Tempus fugit - aeternitas manet. Zabawne, jak pokrzepiająca czasami bywa świadomość własnej śmiertelności. Odziera ze złudzeń, odsiewa bzdury od rzeczy istotnych, sprawia, że każdy oddech smakuje niepowtarzalnie. Nie zna co to wolność, ten co nie był więziony, nie zna co to zdrowie, ten co nie był chory, i nie ceni życia ten, co nie ma świadomości własnej śmiertelności. Idę więc z moją śmiercią za rękę, gdyż dzięki niej mogę upijać się życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Sam fakt narodzin implikuje konieczność śmierci, pomiędzy jednym i drugim mieści się czas człowieka, króciuchne mgnienie oka. " ja właśnie też sobie nie raz tak uśiwadamiam, że prochem i pyłem jestem itd :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×