Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość prawie rozwadzaca sie

strach przed rozwodem

Polecane posty

Gość prawie rozwadzaca sie

jestem o krok od rozwodu kiedys juz mielismy przygotowane papiery rozwodowe ale postanowilismy sprobowac jeszcze raz teraz mieszkamy ze soba od 3 miesiecy i zaczyna wracac ten koszmar ktory byl kiedys. Coraz czesciej mysle o rozwodzie ale panicznie sie go boje. Boje sie tez co bedzie jak juz bedziemy miec rozwod. Mamy dziecko i on uwielbia szantazowac mnie dzieckiem. Boje sie go i boje sie o dziecko kiedy jest sytuacja przedrozwodowa. Najgorsze ze nie mam nikogo za soba, kazdy widzi jaki to dobry i przykaldny maz, jaki dobry ojciec, potrfai perfekcyjnie grac przed otoczeniem i robi to genialnie trzeba mu przyznac. Boje sie tez co bedzie po rozwodzie, bede musiala wrocic do mamy bo nie stac mnie bedzie na wynajem mieszkania, jesli kogos poznam to skad pewnosc ze koszmar sie nie powtorzy.. To wszystko hamuje mnie przed ostateczna decyzja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to teraz zastanów się czego się boisz... - rozwodu i nowego życia które napewno bedzie lepsze skoro żyjesz w koszmarze.. -czy pozostania w tym koszmarze... czego się boisz? powrotu do mamy?? poza tym nie możesz swojego życia i szcęścia uzależniać od tego czy będziesz z kimś czy nie. musisz nauczyć się żyć i cieszyć się życiem w samotności. nie uzależniać swojego szczescia od tego czy kogoś poznasz czy nie. twoim obowiązkiem i szcześciem powinno być zapewnienie sobie i dziecku spokoju i ciepłego szczęsliwego domu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie rozwadzaca sie
rodzina nie wspiera mnie kiedys rozstalismy sie na jakis czas wtedy kiedy juz mielismy skladac papiery rozwodowe nie wytrzymalam presji rodziny i nie zlozylam papierow nie wyobrazam sobie powrotu do mamy, to bylby dla mnie koszmar. boje sie rozwodu w sensie mojego meza. On jak cos idzie nie po jego mysli ( tzn ze chce sie rozstac ) to zachowuje sie jak osoba chora psychicznie, ile sie nacierpialam przez niego w okresie kiedy nie bylismy razem to nikomu nie zycze. Wlasnie nie wiem czy to zycie ktore bedzie po rozwodzie nie bedzie gorsze niz koszmar ktory mam teraz. Rodzina w zyciu mi nie wybaczy ze rozbilam rodzine. Oni sami tkwia w zwiazkach gdzie maz przy ludziach mowi do zony ze jest glupia a ona sie potulnie zgadza. Ja nie chce takiej rodziny, ja chce miec normalnego partnera. Nie uzalezniam swojego zycia od bycia z kims, ale nie chcialabym byc do konca zycia sama, umiem zajac sie samam soba ale to zawsze przyjemniej jak druga osoba jest obok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To nie Ty rozbilas rodzine
tylko Twoj maz - dobrze by bylo, zeby Twoja rodzina to zrozumiala!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale to typ rodziny która tego nigdy nie zrozumie. znam takie przypadki. to przykre co napiszę, ale to rodzaj zacofanych totalnie ludzi. posłuchaj. nie oglądaj się na rodzinę. najlepiej bedzie, jak bez uprzedzenia, wyprowadzisz się do innego miasta. najpierw załatw sobie jakąś stancje ( coś małego na początek ). o pracę dziś nie jest trudno. dasz radę. przysługują ci różnego rodzaju dodatki z tytułu samotnego wych. dziecka. do czasu uzyskania rozwodu dostaniesz z opieki. ja tak zaczynalam. spakowalam wszystko do busa , dziecko pod pachę i uciekłam. dziś mija niemal 9 lat od tego zdarzenia. nie mialam rodziny ,znajomych. zaczynalam od zera. dziś mam już poukladane życie ale sama :)wystarczy tylko chcieć. a ja myśleże ty jeszcze nie bardzo chcesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie rozwadzaca sie
mam tu dobra prace, ale zobowiazania fonansowe zabieraja mi 1000 zl miesicznie. Nie stac mnie na wynajecie mieszkania. Poza tym studiuje jeszcze i skads musze miec na czesne. Ciagle sie waham, bo maz nie daje mi zadnych powaznych powodow do rozwodu, oprocz tego ze co jakis czas robi wielkie awantury doslownie o wszytsko i nie szanuje mnie zupelnie. Wolalabym zeby zdradzil ,zeby mial kochanke ale to nie taki typ czlowieka.. Poza tym naprawde super gra dobreo meza i ojca, nikt nie uwierzy mi w to co sie dzieje w domu. Nie wiem czy jeszcze nie poczekac, teraz odkladam w tajemnicy przed mezem troche kasy z kazdego meisiaca, poza tym za ok 3 lata nie bede juz musiala oddawac bankowi tego 1000 zl i bedzie o wiele latwiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale jak to ? ty musisz splacać w banku? a nie wy ?? przecież to wasze wspólne długi ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie rozwadzaca sie
wspolnie placimy czyli ja splacam swoje zobowiazania a maz placi za wynajem czynsz i rachunki. Wychodzi mniej wiecej po rowno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm... nie zrozum mnie żle , ale mam wrażenie że miotasz sie i nie bardzo wiesz czego chcesz. pisze że tak żle ci w związku. że on jest zły. póżniej piszesz że nie jest zły tylko czasami robi ci awantury. wiesz, nie rozumiem, dopiero co znów zamieszkaliście razem i zaciągacie wspólne długi? wprawdzie co się stalo to się nie odstanie. trudno. nie bedzie ci łatwo. ale czy próbowalaś dotrzeć do tego o co są te awantury? co jest tego przyczyną? jak długo jesteście małżeństwem? wiesz? wydaje mi się że wy chyba dopiero się docieracie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie rozwadzaca sie
jestesmy malzenstwem 5 lat nie zaciagnelismy nowych dlugow, to jest moj dlug jeszcze z poczatkow malzenstwa na studia ktory teraz splacam. miotam sie bo tak jak pisalam nie mam zadnego argumentu ciezkiego kalibru typu zdrada, wloczenie sie po nocach czy picie. To co sie dzieje jest tylko w slowach, mam dosc klotni o wszystko, ja jestem raczej taka osoba logiczna, na mnie dzialaja sensowne argumenty, sensowne rozwiazania, a jemu jest ciagle zle ciagle wiecznie niezadowolony. Teraz mamy ciezka sytuacje finansowa bo faktycznie mamy sporo zobowiazan finansowych ale za ok 2- 3 lata one sie skoncza, zreszta uwazam ze jak na nasz wiek i tak mamy duzo, stac nas chociaz na ten wynajem mieszkania. a dodatkowo majac dziecko mamy mozliwosc pracy i studiow, to uwazam jest wrecz komfortowa sytuacja. A on wiecznie wymagajacy i niezadowolony. Ciagle slysze ze za malo zarabiam , ale w moim zawodzie nie zarobie wiecej, dlatego tez robie studia, poza tym jak juz nie bedzie do splaty dlugow to bede miec na reke 2 tys to uwazam ze nie jest zle! Co wieczor slysze docinki z aluzja do mnie ze ktos musi nas utrzymywac i miec lepsza prace. Sam ma tyle na reke co ja , od miesiaca mowi ze musi zmienic prace a nie robi w tym kierunku nic, poza zrzedzeniem mi za uchem. Wiecznie sa klotnie o kase, bo on uwaza ze powinnam sie dokaldac do rachunkow pomimo tych moich 1000 zl na moje dlugi. Nie widzi nic , zupelnie nic co robie dla domu, widzi tylko to ze np suszarka jest zle polozona albo ze jeden talerz jest nie umyty. Jesli teraz jest taki to ja nie wiem co bedzie pozniej. Dokladka jest jeszcze to ze ja nie jest osoba ulegla i potakujaca i na takie jego wywody mowi co mysle i z tego sa awantury oczywiscie zmojej winy.. Ja juz mamdosc, od 5 lat jest caly czas coraz gorzej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak...problemy finansowe... w tej sytuacji nikt ci nic nie doradzi. uważam jednak że na jego argument " że za mało zarabiasz " powinnaś mu wejść na ambicję odpowiadają że to on jest mężczyzną , i to jego obowiązkiem jest zarobić na rodzinę a nie tylko narzekać... niestety takie problemy i takie docinki często słyszy się na początku małżrństwa. musisz dobrze przemyśleć co dalej. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie rozwadzaca sie
klotnie o pieniadze sa najbardziej bezsensowne ze wszystkich, zamiast razem byc w tym o trudne, to on nas dzieli. Jako ze nie dokladam sie do rachunkow to mowi mi ze nie jestem tu nawet wspollokatorka. Ja jestem silniejsza psychicznie od niego i duzo moge zniesc, moge trzymac nas na powierzchni, ale kurcze ile mi tych sil starczy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna s.o.s.
nie łam sie!!! ja tez trafilam na psychika, wrecz aktora, potrafil grac przed innymi a nademna sie pastwil jak tylko mogl!!! dziewczyno wez sie w garsc studiujesz zarabiasz... zamieszkaj u mamy niech gledzi, niech gada z czasem jej przejdzie, skoncz studia, znajdz lepsza prace... wszytsko ci sie ulozy, to tylko strach, przyzwyczajenie do tego h**ja ci niedaje spokoju,mysl jak bedzie dalej.... a bedzie jakosc bedzie, jesli jestes zaradna dziewczyna to ci sie uda, A NAPEWNO JESTES. zobaczysz ze za kilka lat bedzie sie dziwic ze tak myslalas. po rozwodzie staniesz sie jak nowo narodzona, zacznij zyc nowym zyciem, wkoncu zycie masz tylko jedno, i chcesz je zmarnowac przez takiego h*ja, niestety takie przypadki co my sie zdarzaja, trafiamy na takich facetow, ktorzy przed slubem sa zarabisci a zaraz po nim traktuja nas jak scierwy, nie daj sie ... UWIERZ UDA CI SIE, glowa do gory CO do dziecka ten dziad tez mnie szantazowal ale sie nieudalo, dziecko zawsze bedzie przy matce(chyba ze sa skrajne przypatki) tyu jestes osoba jak widze bardzo ambitna studiujesz pracujesz, niech gada swoje ale i tak niewygra I PAMIETAJ FACET NIGDY SIE NIEZMIENI, moj sie zmienial przez 4 lata i bylo coraz gozej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karola uk.....
prawie rozwadzaca sie kup dyktafon i nagraj awantury, jak Cie zniewaza itd, bedzie to dobry dowód zeby pokazac swojej rodzinie, ze nie jest on taki swiety, bedzie to rózniez moglo posluzyc jako dowod w sprawie rozwodowej o znecanie sie psychiczne itd a pozatym po wielu latach wasz syn nie bedzie mial do Ciebie pretensji ze zlozylas o rozwód jak odslucha te taśmy i kochany tatusiek go na swoja strone nie przekabaci juz wyedy słodkim pierdzeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karola uk.....
no co Ty na moja rade?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem z moim mężem rok po slubie, mamy 7 miesięczna córeczkę i zaczęło sie miedzy nami psuć od 4 miesiecy.Wyzwiska brak szacunku i ciągłe zwracanie sobie uwagi.Jestem załamana.Nie wiem co mam robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak wy kobiety po rozwodzie sobie z tym radzicie?Myślałam, że jak Zosia przyjdzie na swiat wszystko będzie wygladało lepiej.Rozczarowałam się i zawiodłam.Przed slubem bywało z nami różnie, ale ciagle sobie dawalismy szanse.Chyba nie warto było:((Jestem jednym kłębkiem nerwów.Muszę się wyprowadzić od niego bo to juz za długo trwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie zniszczony
jestem plci meskiej. Pisze w ten sposob bo od dlugiego czasu slysze ze nie jestem mezczyzna. dalem sie tak zdolowac zonie, ze czuje sie strasznie sam ze soba. Ehhh... Wstydze sie napisac bo przeciez facet nie powinien sie zalic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie zniszczony
jestem plci meskiej. Pisze w ten sposob bo od dlugiego czasu slysze ze nie jestem mezczyzna. dalem sie tak zdolowac zonie, ze czuje sie strasznie sam ze soba. Ehhh... Wstydze sie napisac bo przeciez facet nie powinien sie zalic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powinien, powienien każdy ma potrzebę wyżalenia się i to jest zdrowy odruch, nienormalne to jest duszenie w sobie wszystkich nieszczęść świata, bo wcześniej czy później to wyjdzie, jak nei w jakimś niekontrolowanym wybuchu, to w trwałych zaburzeniach psychicznych lepiej się wygadać i mieć to z bani zamiast tłamsić uczucia w sobie i czekac, aż walnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Facet z problemami
a tu sie role odwracaja bo zwykle to te zalosne matki szantazuja ojcow dzieckiem, manipuluja uczuciami dziecka.. nie zal sie tutaj tylko sie rozwiedz, najwyzej bedziesz sama do konca zycia, ale niez tyranem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna 30
Czy ktos pomoze mi zrozumiec meża? Trzy tyg. temu przyszedł do mnie zrozpaczony mąż i powiedział że podjal decyzje o rozwodzie. Wypaliły sie w nim uczucia jakie nas kiedyś lączyły, z mojej winy. (prawda jest taka ze jestem mocnym charakterem, a maż należy raczej do osob spokojnych) Mieszkamy za granica od pieciu lat, jestesmy w trakcie budowy domu w Polsce, zakupilismy w ubiegłym roku rowniez mieszkanie oraz wiele innych wartosciowych przedmiotow, ktore mialy sluzyc nam do wykonczenia domu. Gdy zaczęłam przyciskac co dokladnie spowodowalo taka decyzje, przyznal sie ze od zeszlego roku utrzymuje kontakt z przyjaciolka w Polsce i zywi do niej wieksze uczucia. Gdy rozmawialismy o tym wszystkim plakał, wydaje mi sie ze dusil to w sobie juz bardzo długo. Gdy zapytałam czy sa jeszcze jakies szanse na ratunek naszego malżeństwa, odpowiedzial mi ze raczej takich nie widzi, a nawet jesli to nie chce probowac gdyz obawia sie ze za np. kilka lat znowu bedzie chcial sie rozwiźć co bedzie o wiele trudniejsze. Najbardziej jednak zaskakujace jest to, ze maz po wyrzuceniu tego z siebie zachowuje sie lepiej niż przedtem. Pomaga mi we wszystkim, przytula sie, pyta o moje zdanie,pyta czy polozymy sie spać razem a nawet czesciej chce sie kochac, ? Kompletnie jestem zbita z tropu, otwarcie twierdzi ze juz nic nie czuje i nie chce ratowac, a zachowaniem wzbudza we mnie inne myśli. Pomózcie jak mam to wszystko zrozumieć, zaczynam sie psychicznie lamać. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ojej Anna ja mialam to samo
Tylko ze ja sie z tym pogodzilam przebacxylam , zaczęliśmy na nowo po czym on pewnego dnia oznajmił mi ze jest z nią i to jest silniejsze od niego :( Niestety nie wytrzymalam i wywalilam go ze swojego życia ... Mieszkamy osobno Nie widujemy sie nie dzwonimy do siebie ..... Ja Trochę tęsknię nie wiem jak on .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ojej Anna ja mialam to samo
Tylko ze dowiedziałam sie ze on z nią nie jest i właściwie nigdy nie był ... Taki romans przez smsy :( Ale przykre .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozkładówka
Rozłożyłyściue swoich mężów na czynniki pierwsze - ręka, noga, mózg na ścianie. Żeby się poskładać muszą uciekać - za każda cenę. Od WAS!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czy ty rozkladowka przypadkiem
Nie jesteś facetem ?????? Albo gowniara co nigdy w związku nie była

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie,mam również strach przed rozwodem ale jeszcze wiekszy przed samotnością po tym cały szarpaniu...jestem mężatką od 2 lat kocham męża bardzo ale niestety nie potrafie przeskoczyć kilku wad jakimi są nadużywanie alkoholu i praca na delegacjach.maz pracował często na delegacjach od kilku miesięcy pracuje na miejscu i jest codziennie w domu,i wychodzi szydło z worka ze lubi sobie wypic co zaczyna mnie przerażać i dołować.nie mamy dzieci więc odejście nie powinno stanowic wiekszego problemu kazdy pójdzie w swoją strone,tyle ze problem polega na tym ze nie moge wziąśc sie w garść i podjąc decyzji... chcialabym bardzo pomóc mężowi w jego problemie alkoholowym tyle ze on uważ ze go nie ma nie chce nawet słuchac co mówie...każde wyjscie ,wolna chwila polega na tzw,doładowaniu sie kilkoma piwkami albo drinkami a raz wtygodniu dochodzi do konkretnego nachlania sie bo inaczej nie moge tego nazwac ...mało tego od kilku dni zaczyna mówic o kolejnym wyjezdzie na delegacje gdzie napewno dziac sie bedzie hulaj dzusza piekła nie ma tym bardziejk ze zona nie bedzie glądzic ...mam nie lada dylemat czy walczyc o małzeństwo czy zawalczyc o siebie i przyszłosc dzieci których nie mamy...tatusia i tak n igdy w domu nie bedzie bo przeciez praca jest najważniejsza nie zona ....ach czasami mam takie doły ze odechciewa mi sie zyc jakos tak do dupy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droggammi
mam nie lada dylemat czy walczyc o małzeństwo czy zawalczyc o siebie Na szali - po przeciwnych stronach - stawiasz małżeństwo i siebie. Tak jakby Ciebie w małżeństwie nie było. A do czego potrzebny Ci mąż? Do niebycia samotną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wykorzystywana
Maju, jakbym czytala o sobie... Jestem jego zona od 3 lat, znamy sie 7, nie mamy dzieci. Maz jest alkoholikiem, dzieckiem alkoholika, hazardzista, do tego nalogowym klamca i manipulantem. Utrzymuje go od lat a w zamian slysze ze jestem materialistka. Ja nigdy nie prosilam go o zadne pieniadze, malo tego, regularnie pomagam mu wychodzic z finansowych tarapatow, on tymczasem wykorzystuje ten fakt. Pomagam mu chcac zaczac od nowa, na czysto, on mnie tymczasem okrada, wyzyskuje i wyzywa. Bywa ze ma piekne glebokie mowy i wtedy zapewnia mnie jak mnie kocha i jaka ta wspaniala przyszlosc mi zapewni. Namowil mnie na wziecie kredytu obiecujac ze go bedzie splacal. Tuz po tym jak podpisalam papiery, zarzadal ode mnie sporej sumy pieniedzy... Kiedy odmowilam, 'grozil' ze sie zabije... Powstryzmalam go ale czy dobrze zrobilam?... Wierzyc mi sie nie chce ze tylko 3 lata temu powiedzialam mu TAK... Moglismy po prostu budowac cos razem ale nie, dla mojego meza to za trudne, latwiej jest wykorzystywac i okradac...najlepiej ta ktora go karmi. Gdyby nie to ze widzialam jego swiadectwo urodzenia, myslalbym ze ma okolo 6 lat, tymczasem na swiadectwie widnieje ponad 30... Czy to mozliwe ze ludzie wola zwyczajnie niszczyc sobie i innym zycie zamiast przezyc je szczesliwie? A moze on po prostu nie potrafi inaczej, moze jest nieprzystosowany do zycia?... Moze potrzebuje drugiej matki? Trudne to... ale to sie kiedys skonczy... I wtedy bede mogla spokojnie zyc i juz nigdy nie bede trzasc sie na dzwiek karetki pogotowia w nocy, lezac sama w lozku.... Bede bardzo silna i spokojna. Z zyczeniami tego samego dla Was wszystkich, Kobieta, ktorej marzenia rozplynely sie w dzien slubu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×