Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ...takie małe przemyślenie...

Czas nie leczy ran tylko przyzwyczaja do bólu...

Polecane posty

Gość ...takie małe przemyślenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piotrus
to Ty? a Twoje ulubione kwiaty to sloneczniki? czy to Ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tajemnicaaaa
madre i prawdziwe. podoba mi sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ponieważ
dlaczego nie przyznajdziesz się, że kogoś cytujesz, to nie są Twoje przemyślenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zgadzam się z tą tezą i twierdzę wręcz,że każdy następny kop w doopę jeszcze bardziej boli :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze i brzmi ładnie, ale to co ładne nie zawsze jest prawda blizny pozostają, owszem, ale ból? to zalezy od nas jak długo chcemy się katować droga do pozbycia sie bólu jest długa, czasami nawet bardzo... ale ma swój koniec, jak mówie wszystko zalezy od człowieka, czy będzie zył przeszlościa i stał w miejscu ciagle oglądając sie za siebie czy postanowiz robic coś dla siebie i zyc będąc szczęsliwym, rozwijając się i patrzac na to co przed nami - bo na to człowiek ma wpływ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichutki.
Dwie teoretycznie banalne drogi prowadzą do rozwodu z bólem. 1) Zdać sobie sprawe że mamy wpływ tylko na obecną chwile, przeszłości nie da się zmienić a przyszłośc to wielka niewiadoma. 2) Zdać sobie sprawe z tego że nasze Ego to kapryśny gówniarz który tylko przeszkadza nam w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozczulają
mnie te cytaty z filmów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To podaj tytul
tego filmu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli kochało sie prawdziwie i mimo wszystko... czas goi rany ale blizny zostają na zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam sie z ta teorią.sam z resztą ją wyznaję. wiele razy byłam skrzywdzona,i po wielu wielu latach od tamtych wydarzeń z całą stanowczością moge stwierdzić że blizny zostają. zostają blizny które niestety już uniemożliwiają zbudowanie związku z kimś nowym. psychika powykrzywiana jak paragraf. niestety ktoś kto tego nie rozumie oczekuje zaufania do siebie tak na pstryknięcie palcem. niestety nie rozumie że taka osoba jak ja potzrebuje duużo więcej czasu na to aby zaufać.aby nie być podejrzliwą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blizny zostaja, wiadomo ale tak dalej uzalajcie się nad sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
noelio- nie wiem jak inni, ale ja nie użalam się nad sobą. stwierdzam jedynie fakty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja uwazam, że sie uzalacie, bo przez długi czas robiłam to samo - smuciłam, że nie moge byc szczęsliwa, że nie mozna zbudowac nowego związku na zgliszczach starego, że nie mozna kochac drugi raz oczywiście ten etap jest potrzebny, ale w pewnym momencie nalezy go zamknąć wypłakac się wyzalic, wyzłościc, obrazic na cały świat ale póxniej zacząć żyć, blizny zostaja ale te rzadko bolą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochana :) ależ ja właśnie tak myślalam jak ty :) po 8 latach życia w samotności, w której wydawało mi się że odbudowalam swój świat, poukładalam sobie wszystko w głowie zdecydowalam się na związek z kimś. on od początku wiedzial że jestem bardzo nieufna, podejrzliwa, ale mimo to chciał . niestety moje pytania o brak kontaktu zaczął traktować jak atak na siebie, jak podejrzliwość z mojej strony aż zniknął. teraz wiem że nie powinnam była się w to pchać. niestety to nie jest tak że zaufam na pstryknięcie palcem.ja do tego potrzebuję dużo więcej czasu. a tego penie nikt nie wytrzyma. zrozum że to siedzi w psychice, to zostalo już wyryte. i nic się z tym nie da zrobić. ja nie jestem w stanie powiedzieć sobie " o !! od dziś ufam !! ""

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwazam, ze to haselko dobre dla EMO-dzieciakow i neurotykow ;) bez urazy, drogie panie :) na wlasnym przykladzie moge stwierdzic, ze z czasem, po calkiem sporej ranie i po wykrzywieniu psychiki, moze nie w paragraf, ale w klucz wiolinowy na pewno, zostaje jedynie niewielka, cieniutka blizna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytaj ze zrouzmieniem, nie powiedziałam, ze sobie człowiek pewnego dnia tak mówi, i juz po wsyztskim napisałam, ze to trwa, różnie u jednych dłużej u drugich krócej ja codziennie sobie to mwóiam, ale nadszedł dopiero jeden dzień po ponad dwóch latach kiedy powiedziałam to, i wierzyłam, że tak jest wyryte w psychice? no ja o tym mówię, stoicie w miejscu, a ten kto stoi w miejscu nie rozwija się, trzeba patrzec w przyszłość, tylko wtedy istnieje szansa na to, że sie komus zaufa poza tym nigdy nie będziesz miala gwarancji, że jak juz będziesz gotowa " zaufac" to i tak koles nie puści Cie w maliny( oczywiście Ci tego nie zycze) mi szkoda życia, uwazam, że i tak dużó czasu zmarnowałam wiem, że mozna kochac, trzeba sie tylko otworzyć kazdy krok jest ryzykiem, zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh , no tak :) tylko że ja właśnie pokochałam i co dostałam w zamian?? ucieczjkę bez słowa wyjaśnienia... nie walczyłam ze swoimi skrzywieniami rok czy dwa lata.... ja walczyłam 8 lat. i teraz jedno wiem napewno. już nie uda mi się zaufać. i nie jest to użalanie się nad sobą. kiedy byłam sama byłam bardzo szcęsliwą osobą. nie użalalam się. ludzie wręcz próbowali wmówić mi że się użalam bo nikogo nie chcę. a to nie tak. mi było naprawdę dobrze. teraz muszę tylko sobie poskładac wszystko na nowo w głowie. ale nie będę się już wpychac w żadne związki. bo to nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bobik- może dla ciebie tak. ale pamiętaj że każdy ma inną wrażliwość inne doświadczenia życiowe i inną psychikę. tobie po jakimś czasie uda się wszystko zreperować i jechać dalej. inym to się niestety nie udaje. innym dawne urazy niestety dają o sobie znać w przyszłych związkach. to taka zmora która się pojawia. to coś czego człowiek wcale nie chce-ale to wraca i nie pozwala zbudować zdrowego normalnego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm...nie chcę mysleć co zrobiśz, jak staniesz przed jakimis powaznymi decyzjami albo problemami życiowymi ja nie będe Ci mówiła jak potraktował mnie mój facet, nie uciekł, przynajmniej nie od razu, najpierw zniszczył mnie, znał mnie doskonale więc wiedział, czego uzyć, aby zrobic mi najwieksza krzywdę i miał satysfakcje, usmiechał sie przy tym ale ja na te chwile wpsominam tylko to co było wspaniałe i piekne, nie chcę hodowac w sobie żółci i sączyć w siebie jad nienawiści wczesniej przed Nim poznałam faceta, który przez prawie 5 lat nie dawał mi spokoju, w końcu sie przeprowadziłam, do innego miasta, facet mnie nachodził, sledził, uzywał przemocy nie będe mówiła, o innych dośiwadczeniach, poniewaz nie o to chodzi... kazdy ma jakies swoje ale nie wyobrażam sobie nie satwic im czoła, ale sie zaszyć gdzieś stad moje pytanie o problemowa sytuację w życiu 9życie stawia ich przed nami mnóstwo), po każdej będziesz sie podnosić osiem lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
melni - zawsze uwazalam siebie za wrazliwca i wiem, ze tak mnie odbieraja inni. mam koszmarne sklonnosci do uzalania sie nad soba, rozdrapywania starych ran, grzebania w przeszlosci, wyolbrzymiania, ponadto bardzo mocno angazuje sie uczuciowo. przez pare lat kochalam na zaboj, chociaz zdawalam sobie sprawe z tego, ze facet mnie zdradza, nie liczy sie ze mna i generalnie jestem dla niego tylko i wylacznie bezpieczna przystania po jego skokach w bok. bo zawsze wybacze, przytule, poglaszcze, troche sie posmuce, ale pozniej mi przejdzie. on twierdzil, ze mi przejdzie :) wyszlam z tego zwiazku z sercem pocietym w cienkie plasterki. mysle, ze wiekszosc z was zna takie sytuacje, mile to nigdy nie jest. i fakt, ludzie roznie reaguja na takie sytuacje. jedni zapominaja, drudzy rozpamietuja latami i nie moga sie otrezasnac. fakt, musialam bardzo mocno nad soba pracowac, zeby osiagnac to, co mam teraz. byc moze to rowniez zasluga czlowieka, ktorego spotkalam. byc moze bylam po prostu wyjatkowa szczesciara, ze spotkalam kogos, przy kim mam totalny luz psychiczny. moze to jest tak, ze na kazda z nas czeka ktos taki, wszystko jest tylko kwestia odnalezienia sie? wierze ze tak jest, wszystkiego dobrego, babeczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm.. to nie tak że ja się podnosiłam 8 lat. ja przez 8 lat nie byłam w stanie wejść w żaden związek. a czemu?? to tak w skrócie... -- najpierw był narzeczony-zaręczyny-po 3 latach złapałam go z moją koleżanką. ---póżniej był mąż-6 lat małżeństwa--pewnego dnia stwierdził że się " zakochał " w pannie którą poznał w night-clubie.:) zostalam sama z 4-letnim dzieckiem.bez środków do życia oczywiście :) oczywiście nie napiszę co oboje wyprawiali i jakie piekło zafundowali mi oboje. po ok. 2 latach doszłam do jakotakiej psychicznej równowagi. ale już wtedy wiedzialam że nie będę w stanie wejść w żaden związejk. nauczyłam się być sama. z problemami radzę sobie.całkiem nieżle. z małym dzieckiem uciekłam 400 km dalej. bez pieniędzy, bez rodziny, bez mieszkania. wszystko tam zostawiłam. dziś mam mieszkanie, mam pracę, syn jest już nastolatkiem i uważam że świetnie sobie radzę. ale nie poradzę sobie w uczuciach. już nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bobik-to musisz mieć barzo duże szczęście :) ja takowego nie mialam, albo rzeczywiście jestem osobą z którą nie da się już wytrzymać. powiem ci zze po ostatnim związku nie wiem już gdzie leży problem , czy we mnie-czy w tym człowieku :) i wolę już nie eksperymentować, bo rozstania są dla m,nie traumatyczne. niestety moją paskudną cechą charakteru jest to że jak już się zaangazuję to na zabój. i nie radzę sobie póżniej z takimi sytuacjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Tak, czy siak - pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
okey, ja nie mówie, to jest( nazwijmy to w ten sposób, chociaz to złe okreslenie )- "twój wybor" ale jak sama mówisz radzisz sobie z problemami, i nie wierze, że nie ma chwil, w ktorych nie jestes szczęsliwa, chwil które nie bola, przeciez nie wsyztsko kreci sie wokól facetów... generalnie może pobiegłam w złym kierunku... ale chodziło mi o temat topiku, blizny zawsze zostają wiadomo, ale bólu mozna sie pozbyc...chociaz czasem ejst bardzo, bardzo trudno pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez nigdy inaczej - jak tylko do końca...to jest właśnie to ryzyko, które czasem sie opłaca, a czasem nie, ale chyba kazdy się z tym liczy tylko, że ja nauczyłam sie sobie radzic z tym... po roztsaniu miałam dpereche, ładowałam w siebie stosy tabletek przesypiałam całe dnie i tak w kółko, ale mówie wystarczy teraz jest inaczej, ciagle na zabój, ale daje radę w razie wu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ależ nie :) ja cały czas zaznaczam że byłam bardzo szczęsliwą osobą kiedy byłam sama :) i w żadnym wypadku nie twierdzę że życie kręci sie wokół facetów :) wręcz przeciwnie. nawiązalam tylko do tej kwesji , gdyż to przysłowie po częsći mówi prawdę. to jest tak , że rany zostają , i na codzień już ich nie odczuwamy. one tylko dają nam znać o sobie w określonych sytuacjach, włączają się wówczas jak takie czerwone lampki. to niestety komplikuje zycie z drugą osobą , bo często te lampki włączają się zupełnie bezpodstawnie, co z czasem zaczyna męczyć partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja chyba więc nie posiadam takich lampek, a w każdym razie nawet jeśli sa to sie spaliły hmm...nie twierdze, że lece slpeo jak cma do światła, ale jednak wierze, że będzie okey no a Tobie również zycze powodzenia i szczęsliwych dni:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×