Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moniskaaaaa

Czy naprawdę warto mieszkać razem przed ślubem???

Polecane posty

Gość moniskaaaaa
lisetko- a gdyby Twoja córka zakochała się w facecie który jest zupełnym przeciwieństwem wychowania jakie Ty preferujesz, to znaczy nie dbałby o porządek itd itd...a córka byłaby pewna że go na 100% kocha, to też nie chciałabyś żeby pierw z nim zamieszkała zanim go poślubi? wolałabyś żeby potem po ślubie musiała żałować? Bo mówisz że chciałbyś żeby synek lepiej poznał swoją według ciebie kiepską przyszłą żonę, a gdyby przyszły mąż Twojej córki budził Twoje wątpliwości? NIe zarzucam ci podwójnej moralności, ale dlaczego mierzysz inną miarą syna i córkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniskaaaaa
wkurzona żono- co prawda do tej decyzji mam jeszcze spooro czasu...ale napewno mam sporo do przemyślenia:) Chciałabym zamieszkać razem przed ślubem, ale zastanawiam się czy napewno dobrze na tym wyjdę- w sensie że boję się ewentualnego zostania na lodzie. Ale fakt faktem że może lepsze to niż późniejsze cierpienie. Chociaż myślę e jak się kogoś zna pare lat to te drobne niedociągnięcia dałoby się zawsze jakoś uzgodnić, przedyskutować.... Na chwilę obecną jestem bardziej na tak niż na nie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lisetka
ależ nie!!!! Szczerze lubię obie dziewczyny moich synów!I nawet słowem czy gestem NIGDY nie dałam znać że bałaganiarstwo mi się nie podoba. I wcale nie rzucam kamieniami w tych co razem pomieszkują. Ale wywołany temat brzmi - mieszkać czy nie przed slubem. Wyraziłam swoje zdanie. Można poznać bałaganiarzy i nie mieszkając z nimi... Chociaż.... Córunia koleżanki to flejtuch wybitny i mamuśka sprząta gdy córcia ogłasza że zaraz będą... Ja bym ten chlew zostawiła...te poniewierające się majty, kubki, notatki i kosmetyki...I rozbebeszony tapczan ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyszłam, a mogę powiedzieć, nic wstydliwego dla mnie ;) z moim pierwszym mężem nie potrafiliśmy sobie poradzić z tym, że nie mogę mieć dzieci biologicznych. on przed ślubem mówił o adopcji, przekonywał, że tego chce, a jak przyszło co do czego, wycofał się. ja to strasznie przeżyłam, bo stało się to w momencie, kiedy byliśmy zapisani na kurs w ośrodku adopcyjnym, cała rodzina była poinformowana, ja miałam już zaplanowane przemeblowanie mieszkania, wymierzone ściany, ułożone, gdzie mebelki dla dziecka, szperałam po stronach w necie szukając co gdzie i za ile.... a on się wycofał... tak po prostu, powiedział, że nie przemyślał sobie tego... przez 2 lata mówił, że chce, po czym stwierdził, że tego nie przemyślał... nie potrafiłam sobie tego poukładać. wkroczyli moi rodzice, którzy jakoś nigdy za nim nie przepadali, zaczęli mi robić pranie mózgu, doszły kwestie majątkowe. prosiłam męża żeby mi pomógł, bo się gubię, próbowałam rozmawiać. usłyszałam, że to moje problemy :-o walka trwała pół roku, rozbijałam się o mur. trafiłam do psychiatry, miałam myśli samobójcze, a on był coraz bardziej obojętny. doszłam do wniosku, ze męczy się ze mną i że przestał mnie kochać. złożyłam pozew rozwodowy.stwierdziłam, że albo zawalczy, albo odzyska wolność. mówił, że nie chce rozwodu, ale nie nic nie robił, a chciałam tylko jednego - żeby poszedł ze mną do psychologa, żeby uznał, że moje problemy to NASZE problemy, bo jesteśmy małżeństwem. po niedługim czasie okazało się, że ma inną. i tyle. w momencie, kiedy ja walczyłam, on szukał pocieszenia u innej. więc rozwód został przeprowadzony. the end.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Zażarcie bronisz prawa kobiet do zajmowania się domem i dziećmi bez pracy zawodowej. Twój wybór. Ale nic mi nie zastąpi satysfakcji bycia niezal4eżną finansowo, przydała się zwłaszcza gdy mąż nagle stracił pracę a ja przez 2 lata utrzymywałam rodzinę. Jasne że kazdy zrobi jak zechce ale - kobiety!!! dla własnego dobra - wy lepiej znajdźcie pracę..." nie doczytałaś, ja popieram niezależność finansową. "i nie zarzucaj mi podwójnej moralności bo nie czepiam się seksu ale nie pochwalam związków "na próbę" .I mam do tego prawo." w pierwszym poście napisałaś, że chciałabyś, żeby Twój syn zamieszkał z dziewczyną, w drugim, że nie chciałabyś, żeby Twoja córka zamiszkała z chłopakiem... no to, że tak powiem, samo mówi za siebie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniskaaaaa
aha- dzieki za wytłumaczenie:) Choć co do synka to jednak wcześniej napisałaś że jesteś za tym żeby zamieszkał z dziewczyna przed ślubem- taki mały wyjątek w poglądach?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyszłam, tak, to niestety, jest człowiek, który jest cudowny i wspaniały dopóki nic się złego nie dzieje... może inaczej, bo przecież, kiedy chorowałam był ze mną... ale on ma taką filozofię, że jest dobrze dopóki on ma ŚWIĘTY SPOKÓJ, nie musi nic robić, podejmować decyzji, walczyć, itp. Niestety, dziewczyna, z którą sie związał "na pocieszenie" też przeszła z nim piekło :( Z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że decyzja o złożeniu pozwu, jakkolwiek wynikająca z emocji, mojego ówczesnego, fatalnego, stanu psychicznego, była dość pochopna, to jednak słuszna. Jakby w tamtym momencie zadziałał mój instynkt samozachowawczy. :) Tylko właśnie, z tej historii jest dla mnie jedna nauczka - NIGDY nie wiadomo, jak zachowa się drugi człowiek, NIGDY nie wolno ufać nikomu na 100% i NIGDY nie wolno stawiać innego człowieka przed siebie. Bo ludzie, nawet tacy, których zna się wiele lat, zawodzą. :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lisetka
szkoda że nie zauważyłaś że piszę to z ironią. I chyba zwrócę uwagę tej dziewczynie.To w końcu moje mieszkanie. Kurcze, a może jednak zmilczeć? A co do stosunku do pracy - masz oczywiście rację. Kobiety muszą liczyć na siebie. Wtedy sie nie przeliczą. Pozdrawiam kobietki. Idę na rowerku pojeździć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie-ja zaraz Ci psedlomin zazuci ze nie wiesz co to uczucia malzenskie i operujesz frazesami ;) wspolczuje, ale kazde doswiadczenie czegos nas uczy i z kazdego wychodzimy mocniejsi niz wczesniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wkurzona, bo w sumie co ja wiem o małżeństwie :) poza tym, szkoła jest za darmo, tylko lekcje kosztują :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agus321
Psedłonim Tylko że, Wyszłam z kąpieli, samowystarczalność człowieka jest czczą iluzją. Człowiek, który ma o sobie mniemanie samowystarczalnego jest kaleką emocjonalnym. popieram

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WARTO WARTO, JAK ZAMIESZKACIE RAZEM TO ZOBACZYSZ JAK BEDZIE A LUDZIE MIESZKAJAC RAZEM ZMINIAJA SIE..DOCIERAJA SIE ...MYSLE ZE Z DWA LATA PRZED SLUBAEM POWINNO SIE ZAMIESZKAC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agus321
no dobra opwiem Wam swoją historię... mieszkam z facetem od 2 lat, zamieszkalismy razem po roku spotykania sie. i powiem tyle: zanim sie do niego wprowadzilam bylo inaczej. nie twierdze, ze teraz jest zle, bo bardzo dobrze sie dogadujemy, ale gdy mieszkalismy osobno mam wrazenie ze bardziej mu zalezalo. teraz wie, ze ma mnie przy boku i juz nie musi sie tak bardzo starac. uwazam, ze tak mysli wiekszosc facetow. dodam, ze moj ukochany ani mysli o slubie, ma dopiero 22 lata i twierdzi, ze jeszcze duzo czasu. zareczyn tez ani widu ani slychu, slowem: na slub sie nie zanosi przez najblizsze lata. ale nie na darmo psychologowie stworzyli pojecie "przechodzonego zwiazku". moim zdaniem nie nalezy zbyt dlugo mieszkac ze soba przed slubem. dwa lata to max! wystarczajaco by sie dobrze poznac. a potem to sie odklada slub na poznieji jeszcze pozniej... tak to jest. wiem z walsnego doswiadczenia... i wcale nie jestem z tym szczesliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agus321 "dodam, ze moj ukochany ani mysli o slubie, ma dopiero 22 lata i twierdzi, ze jeszcze duzo czasu. zareczyn tez ani widu ani slychu, slowem: na slub sie nie zanosi przez najblizsze lata." DWADZIEŚCIA DWA LATA??? ja w tym wieku też o ślubie nie myślałam :-o a faceci przecież generalnie później dojrzewają, wiec czego oczekujesz od smarkacza 22-letniego? nie szalejmy, jakby miał 10 lat wiecej, to faktycznie, można by się zastanawiać, ale 22?? poza tym dziwna filozofia, bo przecież po ślubie TEŻ się mieszka razem i jak facet luzuje sobie jeszcze zanim ma papierek, to tym bardziej należy się zastanowić co będzie PO ślubie. czasami mam wrażenie, że dziewczyny traktują ślub jak cel sam w sobie, jak happy end, do którego się dąży... a przecież ślub to POCZĄTEK i ważny jest nie fakt jego zawarcia, ale życie po nim. ale co ja tam wiem o małżeństwie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agus321
nie licze na to ze sie zmieni, chce tylko ostrzec zalozycielke topiku, zanim podejmie decyzje. moze to sie Wam wyda smieszne, albo nieprawdopodobne, ale podam tu przyklady moich trzech najlepszych przyjaciolek. pierwsza (21lat) po slubie dwa lata z facetem (21 lat) jak sie pobierali mieli po 19 (sic!) i maja polroczna coreczke. druga (20lat) z facetem (24 lata) slub w sierpniu. trzecia (21 lat) z facetem (20 lat) planuja slub w czerwcu przyszlego roku. i co? mozna myslec o slubie w wieku 21 lat??? mozna. i mozna byc w tym wieku bardzo szczesliwym, a nie czekac 30tki. no dobra dla faceta to moze obojetne, ale dla kobiety zegar biologiczny tyka. ja chcialabym miec co najmnie dwojke dzieci przed 30tym rokiem zycia. mysle o przyszlosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem wyjatkiem malutkim
bo zamieszkalam z mezem dopiero po slubie i jest o niebo lepiej niz przed, nic mnie negatywnie nie zaskoczylo, raczej pozytywnie i zkazdym dniem jest cudowniej. Jestesmy 5 lat po slubie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agus do mnie do pracy przychodzi wiele matek kolo 30stki z 2-3 dzieci do tej pory nie zauwazylam zeby ktorakowliek byla usmiechnieta i wesola wszystkie chodza zawsze przygnebione i smutne teraz zrob sobie srednia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agus321 wszystko fajnie, ja wiem, że można być z jednym człowiekiem całe życie, ze można myśleć o ślubie już w wieku 17 lat, chcieć mieć dziecko w wieku 19 lat, itd. znam takich ludzi, mają teraz po 29, są ze sobą od liceum, mają dwójkę zarąbistych dzieciaków, adoptowanych zresztą, i kiedy wchodzi się do nich do domu, miłość aż człowieka otula :) ale par takich jest zdecydowana mniejszości i mają one jedną cechę wspólną - ONI OBOJE CHCIELI TEGO ŚLUBU. natomiast tam, gdzie laska naciska, bo jej "zegar tyka" (swoją drogą w wieku 22, a tym bardziej 19 lat jeszcze nic nie tyka, dopiero jakieś 10 lat później, a to szmat czasu), nie wróżę szczęścia, bo za kilka lat facet wypomni, że mu baba młodość zabrała, zmusiła do ślubu, zrobienia dzieciaków, kazała zapierdalać na rodzinę, a potem sama roztyła się, ugrzęzła przy garach i tyle tego życia :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co zabawne ale według nie jednego profesora i nawet statystyki wskazują, że właśnie pary, które się decydują na mieszkanie przed ślubem później się rozwodzą a te, które zamieszkały ich związki są trwalsze. Ta sprawa jest osobistą sprawą, ale dla mnie ludzie którzy tak myślą traktują nieufnie faceta i odrazu zostawiają sobie drzwi otwarte jak coś to go zostawię związki oparte na samolubstwie i egoizmie szybko się rozpadają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agus321
Nie-ja moze masz racje, niektorzy pukaja sie w czolo jak mowie, ze juz chcialabym zalozyc rodzine, mowia, ze jestem jeszcze mloda, ale jak patrze na monike, moja najlepsza psiapsiole i jej coreczke oraz kochajacego meza to az mnie zal sciska i tez chcialabym tak. wiem, moze to egoistyczne, bo nie biore pod uwage pragnien mojego chlopaka, ktory nie chce na razie sie zenic i miec dzieci... ehh. zycie jest skomplikowane, a ja nie do konca zdaje sobie z tego sprawe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×