Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zeberka341

czy singielka dogada się z bezdzitną mężatką????

Polecane posty

Gość zeberka341

czy singielka dogada się z bezdzitną mężatką???? co o tym sądzicie???? chodzi przede wszystkim o to czy jest przepaść między dwiema takimi koleżankami????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość djdjdjdjjdjdjd
Dogada się. Gorzej by było, jakby były dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej
do tej pory myslałam że tak, miałam super koleżankę, wręcz przyjaciółkę, jja byłam szczęśliwą mężatką bez dziecka teraz zaszłam w ciążę i jestem naprawdę bardzo szczęśliwa, jej związki kończą się zanim się rozpoczną na dobre nasza znajomość się przez to sypie, niby cieszy się moim szczęściem ale jej jest zwyczajnie żal i w sumie to rozumiem ale niestety nasze drogi pomału się rozchodzą..... więc nie wiem czy to do końca możliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no już raczej nie bezdzietna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja uważam że problem nie polega od stanu cywilnego,od tego czy mamy dzieci czy też nie.Lecz od nas samych - od charakterów. Niekiedy szybciej dogadasz się z wrogiem niż przyjacielem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej
pewnie i masz rację, ale sama dobrze wiem ze trudno się cieszyć się czyimś szczęściem jak się jest nieszczęśliwym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zeberka341
dziekuję wam za te wypowiedzi u mnie sytuacja jest taka...miałam super psiapsiółki, byłysmy nie rozłaczne, imprezki, dyskoteki, zabawy, plotki, było ekstra. poniewaz pochodze z rozbitej rodzinki zawsze marzyłam aby znależć partnera na stałe i wyjść za mąż. udało się, jestem szczęsliwa mężatką od roku, ale moje koleżanki stopniowo się odsuwaja ode mnie. odrzucaja mnie bo ja to już męzatka i na wielu sprawach się nie znam, a przecież nie tak dawo mówiłysmy sobie o wszystkich problemach. chyba sie boja że bedę o ich problemach gadać z mężem. ja nigdy bym się tak nie zachowała, ale czuje że trace koleżanki. mam wrażenie że jestem od nich jakas gorsza, a przeciez powinnam być dumna że w takich czasach jak te, kiedy mężczyźni nie wieścieją a kobiety chłopieją - mam normalnego męża, faceta z prawdziwego zdarzenia. staramy się o dziecko i wiem , że jak już bede w ciazy to już w ogóle będę wg nich bleeeee. mam nadzieje ze w piaskownicy tez spotkam takie same kobiety jak ja. odrzucone i samotne , z którymi będe mogła pogadać nie tylko ( jak to większość mysli ) o kupkach i pieluchach ale o muzyce, filmie i najnowszych trendach w modzie. pozdrawiam, zeberka341

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w sumie zeberka to
racje piszesz ... ja w wieku 39 lat wpadlam :P z mezem i teraz mamy roczna coreczke (3 dziecko) i o dziwo wszystkie moje znajome sie odwrocily ode mnie ;/ To naprawde przykre ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej
i pozostała nam kafeteria:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zeberka341
dokładnie, pozostała nam kafeteria i siedzenie przed komputerem;-/// dziwna jest ta sytuacja, bo przecież nasz umysł się nie zmienia, czasami tylko mozliwości sa ograniczone ( np. zakupy z mężem, np. pokochałam chodzic na zakupy - ciuchy z mężem, on jest moim najlepszym stylistą, jak wyglądam w czymś źle to zawsze powie prawdę, aczkolwiek co do butów zawsze mamy inne zdanie, ja uwielbiam szpilki a on płaskie,ale to inny temat ) wiecie, co? poczułam , że nie jestem sama z tym problemem, aczkolwiek wolałabym żeby taki podział nie następował. wypowiedziałam sie ostatnio na pewnym blogu na podobny temat, i wiecie co? dostałam sane negatywne odpowiedzi, że to moja wina, że wszystko mozna pogodzić,itp... nie zgadzam się z tym kompletnie, nie można zwierzac się przyjaciółce, że staramy się o dziecko jak ona płacze ci w rękaw że znów została sama, albo że masz problem z mężem a kolezanka Ci mówi, to po co wychodziłas za maż, teraz masz za swoje, trzebabyło zostać z nami - samotnymi- singielkami.hm... to są tylko dwa małe przykłady, ale wiem jak żyje się samotnej, imprezującej dziewczynie, a jak się zyje męzatce, i jedno wiem na 10000% to są dwa światy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czemu występują takie podziały.Przecież każdy jest inny i czy będziemy segregować ludzi na mężatki-single, brunetki-blondynki itp?? Nie kumam tego i nigdy niezrozumiem. Czasem po prostu łatwiej jest zwalić winę na podział niż na właściwą przyczynę. Po prostu miałaś dziwne koleżanki. Bo koleżanki zostają nimi bez względu na stan cywilny, macieżyństwo czy inne życiowe sprawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zeberka341
sngilelka zawsze bedzie mogła powiedzieć, że jest WOLNA. tylko co bedzie miała z tej wolności jak bedzie juz za stara na poddrygiwanie na dyskotece??? i już skończą się przelotne romanse???? rodzina to podstawa społeczeństwa. taka jest prawda, a samotna kobieta nie wie o zyciu męzatki nic, ale za to męzatka też kiedyś była samotna i szukała tego ideału. sprawa nie dotyczy tylko moich koleżanek, identyczna sytuacja jest w pracy. pracuję z młodymi ludźmi w moim wieku, lub troche starszymi i jest to samo. traktuja mnie jakbym była babcia i nie wiedziała nic o zyciu, tematy imprez urywają się gdy wchodze do pokoju bym sobie przypadkiem nie pomyslała jakie to one wyuzdane lub coś innego. sama kiedys balowałam do nieprzytomności ale o tym już nikt nie pamięta. dziwne te kobiety, wszystko jest dziwne....po prostu... dziwny jest ten swiat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To i ja dorzucę coś od siebie
Ludzie są różni. Miałam dwie przyjaciółki - jedna dokłądnie rok ode mnie młodsza, druga pół roku. Razem też tworzyłyśmy super zespół. No i moje wyjście za mąż, a już szczególnie ciąża i urodzenie dziecka sprawiły, że jedna z moich niedawnych przyjaciółek uznała, że niemal przestałam żyć. Człowiek poznaje jednak nieustannie nowych ludzi. Poznałam niedawno fajnych ludzi. Mniej więcej w moim wieku, są parą, na razie niczego więcej nie planują. Świetnie się z tą dziewczyną dogadałam, mamy wspólne tematy i ona akurat przez to, ze jestem mamą nie wdzi we mnie starej baby. Ludzie poprostu są różni - dojrzalsi iiii mniej dojrzali....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To i ja dorzucę coś od siebie
Zeberka, nie wiem w jakim jesteś wieku. Ja mam 26 lat, więc wydawałoby się, że np. 25 letnia kobieta nie powinna się dziwić temu, że kobieta rodzi dziecko, prawda?? A jednak:) Z resztą właśnie ta dziewczyna, o której mówię była u mnie jak synek miał chyba 3 tygodnie. Zachwycała się, jaki jest śliczny, ale dają do myślenia pierwsze jej słowa, jak jej otworzyłam drzwi: "Ty się w ogóle nie zmieniłaś". NIe wiem spodziewała się chyba zobaczyć kogoś "po przejściach". Fajnie się rozmawiało, choć sama mi powiedziała, że ja to już wiodę takie... dorosłe życie. Przykro mi, bo od tamtego spotkania nie odzywa się do mnie, ale cóż, mam płakać?? Ja uważam, że dobrze postępuję w życiu. Moja rodzina - mąż i syn to największe szczęście jakie mnie do tej pory spotkało, a jeśli ktoś tego nie może zrozumieć i zaakceptować koleżanki, która jest mamą...., cóż jego problem i jego strata....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zeberka341
mam 23 lata. Moje kolezanki nigdy nie przypuszczały że to ja pierwsza wyjdę za mąż, poniewaz zmieniałam facetów "jak rękawiczki". niektóre z nich maja od kilku lat chłopaków, ale zdradzają ich ponieważ twierdza ze sa jeszcze młode i muszą żyć. mieszkają w innym miejscu a pracuja i studiuja tez w innym mieście, które daje więcej mozliwości na poznanie nowych ludzi a przede wszystkim idąc do baru mozna być anonimowym ( nikt cie tu nie zna i nic nikogo nie obchodzisz) . przyznam szczerze że kiedys też korzystałam z tego przywileju ale to inna bajka. cos o sobie: dojrzałam bardzo szybko, wychowywałam się bez ojca więc pomagałam mamie, czasy kiedy ostro imprezowałam i buntowałam sie całemu światu przeżyłam już dawno (14-18 lat ), później było szukanie odpowiedniego partnera. w wieku 19 lat poznałam mojego wybranka i od tamtej pory jestesmy szczęsliwi, choć nie było łatwo. moje kolezanki mówiły że nic z tego nie będzie, mój mąż ma 30 lat, twierdziły że pobawi się mna i rzuci, ale bardzo się myliły. teraz od roku jesteśmy małżeństwem, a przecież nie "wpadłam" dopiero teraz od roku staramy sie o dziecko. a nasza przyjaźń sie posypała jak kaszka........ ja się nie zmieniłam a i tak mnie odrzuciły - bo nie mam dla nich czasu - bo nie chodzę na dyskoteki - bo nie chodzimy razem na zakupy 9 przypomne że nie mieszkamy wszystkie w jednym mieście ) - bo, bo,bo....... - bo jestem męzatką powodów jest mnóstwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×