Gość dorota.....25 Napisano Lipiec 17, 2008 Spotykamy się od pół roku, dzień w dzień mamy kontakt, jesli nie spotkanie to przynajmniej rozmowa tel ( i to długa). Z boku nasz związek wygląda modelowo - spotykamy się, on jest dla mnie dobry, mamy plany. A jednak... ja czuję się fatalnie. Nigdy nie powiedział że mnie kocha, nigdy nie powiedział że za mną tęskni (a czasami nie widujemy się tydzień, on jest wtedy zadowolony, jakoś nie słychać po nim smutku, po mnie tak), nigdy mi nie kupił nawet głupiego kwiatka, w towarzystwie mnie ignoruje (rzadko ze mną rozmawia, tylko z innymi), nie przytula mnie przy innych tylko siedzi daleko (chociaż, paradoksalnie, bardzo chciał by jego znajomi mnie poznali i wszystkim o mnie opowiadał), nie ma z jego strony nic a nic romantyzmu i uczuć. Po prostu zero. Czuję się jak stara baba, czuję że tracę poczucie własnej wartości, czuję się niekochana i w ogole nieinteresująca, niewarta uczuć. Jestem zmęczona szukaniem w nim jakichś oznak że mu zależy, tak nie powinien wyglądać związek. Ale nie to jest najgorsze. Gdy próbuję z nim o tym rozmawiać - on ZAWSZE twierdzi że wymyślam, przesadzam i w ogole... Zupelnie mnie nie rozumie, uwaza że nasz związek jest super. A wtedy ja czuję się jeszcze gorzej. Nie dość że mnie olewa to jeszcze totalnie nie rozumie. Dobija mnie to, mam już dość tego że płaczę przez niego, bo zastanawiam się czy on chociażby mnie lubi. Nie wiem na czym stoję. Oceńcie - przesadzam naprawdę, czy mam rację? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach