Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zwykly pyta facet

Ile miesięcznie wydaje na was wasz facet

Polecane posty

nie mieszkamy ze soba a wydaje tyle ze jeslis ie ggdzies wybieramy to on za wszystko placi, czasem np poprosze go zeby mi kupil cos(np kosmetyk) ale jezeli jego cena jest wysoka zawsze zwracam pieniadze, i kupujemy sobie na wzajem prezenty.... chcialabym npp od czasu do czasu zaplacic za pizze albo jakis obiad ale on nie pozwala a to mnie denerwuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczej niewiele
na randkach płace raz ja, raz on, moze on troche czesciej, ale minimalnie czasem jakiś kwiat, jesli nie liczyc okazji typu urodziny/rocznica/gwiazdka, ale tego nie licze, bo prezenty sobie fundujemy o zblizonej wartosci wiec miesiecznie moj facet z mojego powodu jest max 50 zł do tyłu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oho, temat dla dziwek :) Ile na was wydaje facet... a wy same na siebie nie mozecie zarobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obecnie nikt na mnie nie wydaje ani grosza. W przeszłości, to raz on płacił, raz ja... ale w sumie on miał samochód i jeździliśmy na jego koszt. Pewnie to już kwalifikuje mnie jako dziwkę według co poniektórych nałogowych onanistów z tego forum :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekoniecznie camp nou
przecież wiadomo, ze jak sie jest w zwiazku, to wydatki rosną, i to z obu stron... Bez faceta tak czesto nie wychodziłabym do kina, do restauracji, nie kupowałabym męskich perfum czy krawatów... Płacenie przez faceta jest dobre może na pierwszej randce, ale dalej sobie tego nie wyobrażam. W związku z tym moje koszty związane z utrzymaniem związku to misięcznie 300-400 pln, moj facet tez wydaje podobnie. Nikt nikogo nie sponsoruje, placimy mniej wiecej tyle samo, a jednak posiadanie drugiej polowki "zżera" fundusze i tyle :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>> przecież wiadomo, ze jak sie jest w zwiazku, to wydatki rosną, i to z obu stron... Nie zgodze się. W moim przypadku kwota wydatków nie zmieniła się istotnie, tylko zmienił się target. Kiedyś wódka, piwo, kluby, kumple, itp. A jak była dziewczyna to restauracje, kwiatki, kina, paliwo na dojazd do niej :o >> Płacenie przez faceta jest dobre może na pierwszej randce, ale dalej sobie tego nie wyobrażam. Słuszne podejście. Nie lubie materialistek. Czasem coś facet moze postawic, ale współpłacenie za wszystko jest najodpowiedniejszym modelem finansowej czesci związku. >>W związku z tym moje koszty związane z utrzymaniem związku to misięcznie 300-400 pln, moj facet tez wydaje podobnie. Koszty zwizane z utrzymaniem związku - ależ to zabrzmiało :o:o:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe miałem, musiałem rzucić bo nie spełniała swych podstawowych funkcji i na mnie nie zasługiwała :classic_cool: A czy teraz mam, czy nie to moja słodka tajemnica ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Hehe miałem, musiałem rzucić bo nie spełniała swych podstawowych funkcji i na mnie nie zasługiwała " Kup sobie lalę w sexshopie, niewiele kosztują. Idealne dla Ciebie towarzystwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lalka nie pociągnie mi małego, nie poda piwa, nie ugotuje mi jak jej rozkaże... ma jeszcze kilka innych wad :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zxczxczx
ja zarabiam okolo 7000 ale na nic oprocz rachunków i jedzenia nie daje jak kobieta zuli kase od faceta to jest kurwą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" ja zarabiam okolo 7000 ale na nic oprocz rachunków i jedzenia nie daje" Nawet na głupiego kwiatka? Zazdroszczę Twojej kobiecie. Przypomniał mi się wątek jednej kobitki, która ciułała 1400, mąż 10 razy więcej, a ona z tych pieniędzy ubierała i karmiła siebie i trójkę ich dzieci. Mąż jej ani grosza nie dawał, bo był chorobliwie skąpy. Kobiecie ledwo starczało do końca miesiąca :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>> Ojej, ale wiesz, lepsze to niż własna ręka do końca życia. Tak mówisz? Dobrze. Wezme do siebie to co powiedziałaś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekoniecznie camp nou
Co do kosztów z utrzymaniem zwiazkow - moze i brzmi tragicznie, ale Z jednej strony można się wprowadzic na szybko do siebie i zyc jak malzenstwo z dwudziestoletnim stazem, wtedy wydatki nie wzrosna, ale co to za zabawa, zwlaszcza dla mlodych ludzi... Romantyczne spacery albo siedzenie u siebie w domu to tez nie jest opcja na 100% czasu (no, chyba ze budżet do tego zmusza). Jak się z kimś jest, na zasadzie spotykania, randkowania, a nie wspólnego mieszkania po X latach, to pieniądze w to wchodzą i tyle. Choćby na głupią antykoncepcję, kwiatek od czasu do czasu, wspólne wyjście do knajpy czy kina, weekendowy wypad nad morze. Singiel na tego typu przyjemnosci nie wydaje aż tyle pieniedzy, przynajmniej moi znajomi. Nie sa to koszty "utrzymania" zwiazku w tym sensie, ze mnie facet rzuci, jak mu xboxa nie kupię, ale utrzymania związku na jakimś tam poziomie. Bo w sumie tego chce - jestem młoda, nie mam dzieci, chcę wychodzić z fajnym, przystojnym facetem, bawic sie z nim, wydawac pieniadze. A to troche kosztuje, i tyle. A przy tym nie zauważyłam jakoś, zeby zmniejszyły się moje czy mojego faceta wydatki na piwko ze znajomymi, może nie poznaliśmy się w wieku, kiedy za wszelką cenę trzeba "szaleć" (tzn: studenci pierwszego roku spuszczeni z rodzicielskiej smyczy), więc i ze znajomymi spotykaliśmy się tyle, na ile mielismy potrzebe, i podczas trwania zwiazku te potrzeby nie zmalały jakoś drastycznie. Nie wyobrażam sobie tygodnia bez jakiegoś wyjścia bez "drugiej połówki", co za duzo, to niezdrowo, zwlaszcza ze wiem, ze nigdzie mi raczej nie ucieknie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekoniecznie camp nou
Wyszłam z kąpieli, a mnie bardziej dziwi to, że on jej daje na rachunki i jedzenie. :O Ja bym się w takiej sytuacji czuła, jakbym znowu mieszkała z rodzicami, a na to czas juz raczej minął. Jasne, jakby była ciezka sytuacja to moge dac mojemu facetowi sporo kasy i nie żądać zwrotu, ale wizja, ze jedno drugiemu daje pieniadze "na zycie" i to jest norma, jakos mnie nieszczegolnie kreci. Przynajmniej dopoki nie mieszka się razem, nie ma wspolnego budżetu, albo w gre nie wchodza dzieci... Ale taka para z dwuletnim stażem, w ktorej facet kompletnie utrzymuje kobiete, to dla mnie kosmos Imho sponosorwac sie mozna w tej dziedzinie, ktora dotyczy wspolnego "bycia razem" - tzn randek, restauracji, ewentualnie wakacji (chociaz to dla mnie troche przegięcie), prezentow.... Ale poza ta sfera - pełna autonomia ekonomiczna, przynajmniej do momentu kiedy zdecyduje się kupić wspolny dom :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trafiles na pasozyta Radze sie jej przyjzec, bo wyladujesz goly i wesoly .... Mojegokolege taka jedna wampirzyca porzucila i okradla z laptopa...ale wszyscy wokol widzieli jaka z niej pijawka. On sie cieszyl ze mial jakakolwiek dziewczyne. Troche realizmu i myslenia o sobie by ci nie zaszkodzilo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak wychodzimy do kina to mój facet płaci na przykład za bilety, a ja za popcorn. Jak idziemy na kolację to przeważnie raz ja płacę raz on, z jakimiś koncertami to na ogół płaci ten kto takie wyjście wymyślił. Czasem kupujemy sobie prezenty bez okazji- mój facet kupuje mi przeważnie 2x częściej niż ja jemu, chociaż to też zależy od tego kto akurat ma więcej czasu. Gdyby mój facet z jakiś powodów nagle przestał mieć kasę to nie miałabym nic przeciwko temu żeby przez jakiś czas go utrzymywać. Ogólnie pieniądze nie są dla nas problemem, może dlatego że nie narzekamy na ich brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deizi
Ja i moj face mieszkamy razem mamy juz dziecko ja mam swoje pieniadze on zarabia ale oddaje mi pensje i to ja zadze w domu kasa a on jak chce wiecej to pyta czy mu dam ot taki staromodny system unas jest ale dziala bez problemow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fellowes
to jestes naprawde hojnym facetem dla swojej kobiety. ja mieszkam z chlopakiem, zarabiam srednia krajowa, on cztery razy wiecej i jak ma zaplacic za rachunek za prad co dwa miesiace to jest oburzony. wszystkie inne rachunki placimy o polowie. wakacje i inne przyjemnosci oplacamy rowniez po plowie. i to ja czasami pozyczam (nie od niego - od rodzicow) pieniadze bo on jak mialby pozyczyc mi kase to chyba by tego nie przezyl. rozni sa ludzie ) a najlepiej maja tacy, ktorzy dbaja wylacznie o swoj wlasny interes :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fellowes
przepraszam hojnym facetem jestes :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×