Prosba o pomoc....

Pradzcie mi..w piatek wieczorem spotkalam sie z facetem z netu...niby wszystko ok, czas minąl szybko i bylo fajnie i milo...w sobote rano napisal mi smska, ja mu odpisalam ze dziekuje za milo spedzony wieczor a potem na poludnie napisalam drugiego co u niego slychac no i do tej pory cisza w eterze...nie rozumiem mezczyzn...zeby sie nie odezwal w sobote po spotkaniu to jeszcze pal go licho...ale mam metlik w glowie bo musze przyznac ze chlopak mi sie spodobal ale widze ze nie tylko ja mam takie dylematy...Na serio jest tak ze mezczyni maja jakies swoje zagrywki ze nie odzywaja sie przez jakis czas aby wywolac napiecie czy cos tam??? Gadałam ze znajomymi chlopakami ...jeden juz ustatkowany mowi aby zadzownic do tego chlopaka z randki...drugi (taki podrywacz:)) mowi zeby za skarby swiata nie dzownic i sie nie odzywac bo to mezczyzna powinien czekac na wiadomosc od dziewczyny a nie na odwrot....Mam metlik

Już nie raz to powtarzałam i powiem jeszcze raz (pewnie nie ostatni :)) Jak facetowi zależy to się na bank odezwie i to jak najszybciej. Albo źle trafiłaś albo facet jest cipą i czeka na Twój ruch... choć jeśli do niego napisałaś a on się nie odezwał... no cóż... Ja po 1 randce - jakieś 15 min później rozmawiałam z tym facetem kilka h na gg. Następnego dnia się spotkaliśmy i spędziliśmy ze sobą ok 7 h... potem codziennie było podobnie. Więc wiesz... Jak się nie odezwał to go pierdol za przeproszeniem. jakby chciał, to by napisał..

Dziekuje za rade ...wiesz poprawil mi sie humor za to "pier....lniecie" Go...:)))

Na pocieszenie powiem Ci że tez to przerabiałam - super wieczór, wszystko miło, plany na kolejny... Następnego dnia pisze smsa... CISZA, pisze znów, CISZA... olałam, przecierpiałam i żyje dalej:)