Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość cafe_misto

jestem bulimiczką. mam siebie dość.

Polecane posty

Gość cafe_misto

już po prostu nie mam siły na to wszystko. czy jest tu jakaś dziewczyna z podobnym problemem, która chciałaby pogadać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam w klubie... :( to już trwa u mnie 2 lata.... najpierw ortoreksja, potem bulimia...teraz naprzemiennie obżeranie się, wymioty, głodówki... waga mi skacze góra doł :(\\ pieniądze wyrzucane w błoto, bo jak nazwac wydanie 60 zł na coś co zjem w ciągu godziny, potem zwrócę albo ze złości wyrzucę ... Jedzenie to dla mnie koszmar!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pp.i.gwa
Jak to się stało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desiree9
witam dziewczyny tez walczylam z problemem ale jakos z tego wyszlam ale nie bylo lekko juz 2 lata dochodze do normalnego stanu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeżeli chodzi o mnie to dosyć ławto... najpierw zażerałam smutki aż doszłam do niechlubnej wagi...wyglądać zaczęłam jak poczęk :( no więc zaczeło sie moje odchudzanie: dziennie 3 godz ćwieczeń i życie na 2 jogurtach albo samych owocach...straciłam okres, bardzo dużo schudłam, miałam zawroty głowy...piostanowaiłam sie sama "wyleczyć" i jadłam jak opętana...potem wyrzuty sumienia...wymioty,głodówki...znowu obżeranie się...i tak w kółko... Teraz jest o wiele lepiej, nauczyłam sie jako tako radzić sobie...mogę podzielić się poradami...nie zawsze sie udaje ale już nie potrafię nawet tyle zmieścić w zoładku co kiedyś...wtedy potrafiłam zjeść masakryczne porcje jedzenia...sama się dziwię że jeszcze 100 nie waże jak tyle pożetałam... Moja waga jest w normie ale zdrowie zrujnowane :( od ok tygodnia znowy się głodze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desiree9
ja waze teraz 48 kg przy wzroscie 164 cm... ale zdrowie juz nie to samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cafe_misto
morelowy_dzban, czyli nie jest do końca dobrze skoro znowu zaczęłaś głodować :( czy też nie potrafisz zaakceptować swojego ciała i 24/h myślisz o jedzeniu czy nie zjadłaś za dużo, za mało, czy było to zdrowe czy się więcej nie napchać, czy nie zwrócić itp....? bo mnie to strasznie męczy... nabawiłam się depresji przez tą całą chorobę (już ponad 2 lata, a wcześniej inne zaburzenia odżywiania). w sumie miałam podobnie, też miałam kompulsy, strasznie przytyłam. a potem z kolei drastyczne diety, teraz wyglądam w miarę normalnie (bmi ok. 18), ale samopoczucie beznadziejne... dobrze że chociaż biorę antydepresanty to nie mam wybuchów płaczu jak kiedyś. ale te napady wykończają i niszczą życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cafe_misto
no i właśnie, to wyrzucanie pieniędzy i marnowanie jedzenia.. tracę na to około 150 zł tygodniowo. muszę ograniczać przez to inne wydatki. jak sobie pomyślę ile rzeczy mogłabym już kupić za tą całą zmarnowaną kasę to aż się na siebie wściekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
głownie zniszczone zęby, refluks żołądkowy, problemy z jelitami-choć się nigdy nie przeczyszczałam jakimiś herbatkami ani xenną to muszę latać po lekarzach bo mi wariują...wypadanie włosów...ale coż...głupim człowiek :( Chcę się jesc a zarazem chudnąc dlatego tkwi się w tym zaklętym kole :( ja już mogę pisać ksiażki o temacie odchudzania...wszystkiego próbowałam...2 razy zaczynałam terapie i nagle przerywałam..brałam leki przeciwdepepresyjne i nie pomogły...w końcu przestałam brać :( A co do rad to mi bardzo pomaga zaprzestać ataki : -nie robienie zapasów...!!-nigdy nie kupuję jedzenie na parę dni...jestem głodna to biorę 2 zł idę do sklepu po bułke i szybko wracam..wiem że to trudne do zrealizowania żyjąc z innymi ale dla samotnych polecam...Gromadzę jedynie rzeczy którymi raczej nie da się zapchać jak płatki owsiane, siemię lniane, mleko, jogurt naturalny...U mnie nie da się kupić całą paczkę musli bo zjem ją naraz :( -jak mam ochotę na słodkie to "opycham" się rodzynkami...mniejsze zło...zdrowe i w miarę nie tuczą...i w sumie zasładzają...albo daktyle! mega słodkie a lepsze niż pare tabliczek czekolady -piję dużo kawy i herbaty..przyspieszają przemianę i też zapychają żoładek -nie robię zakupów w hipermarkecie a jak już biorę mała kwotę by nie wpaść na pomysł napchania się tym wszytskim co moje oczy zobaczą... Może nie jakieś genailne rady ale zawsze coś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do kasy to tez problem...aj nie wiem na co idą te mojhe wypłaty...ubrań nie kupowałam już od dawna...wszystko idzie na jedzienie :( albo na leki odchudzające... Ale też mam metodę...może głupią ale...szybko wypłąte wydaje na jakieś książki kosmetyki i zostawiam sobie na miesiąc jakieś 100zł by nie było za co się opychać...choć w czasie ataków zdarzało mi się potem okradac babcie i ciocię by mieć czym się objeść :( aż wstyd pisać...dobrze że po sklepach jeszvze nie kradnę :( ale jak porównam to co jest teraz z tym co było jakiś rok temu to jest o niebo lepiej...ataki mam statystycznie rzadziej i już nie potrafię zjeść tyle co kiedyś ... To myślenie chyba nas odróżnia od innych...:( inni czy jedzą dużo czy mało chyba się tak na tym nie skupiają jak my... Dziś byłam na randce i jak głupia w jej trakcie myślałam czego bym nie zjadła, czym bym się nie objadła oraz ile kalorii ma kawa którą zamóiwłam...no to chyba trzeba być już na serio nienormalnym by się takimi pierdołami przejmować :( Moje bmi to 19-20...waha się to ciągle... ale już nie tak drastycznie jak kiedyś... A często masz ataki? Mieszkasz sama czy z rodziną? Chodzisz do psychiatry/psychologa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cafe_misto
morelowy dzban, a czym Ci się ten refluks objawia? ja w sumie na razie z konsekwencji to zauważyłam: żółte zęby, poszarzała skóra, słabe włosy, osłabienie, problemy z wypróżnianiem się. boję się, że niedługo nabawię się jakichś wrzodów żołądka albo właśnie tego refluksu. co do jedzenia to ja potrafię się i samymi płatkami owsianymi napchać :o albo ugotować paczkę makaronu i zjeść z majonezem :o a najgorsze jest to, że jak już cały dzień jem normalnie i nie wymiotuję, to na wieczór dostaję takich strasznych mdłości, tak bardzo jest mi niedobrze i chce mi się wymiotować że nie potrafię tego powstrzymać :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cafe_misto
morelowa, ja mam okresy lepsze i gorsze. teraz jest ten gorszy i mam napady codziennie albo nawet dwa razy dziennie. w lepszych okresach mam ataki 2-3 razy w tygodniu. teraz mieszkam z chłopakiem. jest strasznie ciężko bo on pracuje wieczorami i wtedy siedzę sama w mieszkaniu... on wie o mojej chorobie, ale teraz już mysli że jest ze mną lepiej - a ja się tylko lepiej z tym kryję :/ co do leczenia to próbowałam nie raz, mam za sobą kilku psychologów, psychiatrów, pobyt w szpitalu na terapii... teraz chodzę też do psychologa, ale to chyba we mnie samej tkwi problem, że nie potrafię świadomie powiedzieć bulimii "NIE" :( a jak to jest u Ciebie? z kim mieszkasz? czy terapia Ci w czymś pomogła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uuu a wymiotujesz codziennie? Tzn często? Ja już stronię od wymiotów...naprawdę w ostateczności...głownie się głodzę pomiezy atakami...typu: musli dziennie albo serek wiejski dziennie. Ten refluks to masakra...zjem coś ponad "normę" np 4 kanapki zamiast 3 i już mi wszystko podchodzi do gardła :( Czasami już po jednym jogurcie mi się zwraca... :( No i częste niedobory, anemie...jestem wegetarianką więc takie głodzenie wzmaga awitaminozy choć staram się brać minerały w tabletkach, np magnez, żelazo, witaminę C... Ehh kiedyś też potrafiłam zjeśc majonez z makaronem, nutelle z masłem, ogórki z dzemem...teraz już mój zoładek sie buntuje na takie połaczenia ...co raczej jest na plus... Już nie potrafię zjesc całej nutelli albo 2 czekolad naraz...moze to oznaka zdrowienia? Ale chore myslenie zostaje... Ja jem albo bardzo mało albo caly dzien przejadam...glownie jak mam wolne...tyle ze nie naraz ale co 20 minut ide i cos zjadam...musli...potem jourt...potem chleb... i tak do wieczora zbiera sie tego spora lista ... Najbradziej wspomaga samotnosc i siedzenie w domu te ataki...no i nuda... A czytralas moze ksiazke "bulimia program autoterapii" czy jaos tak...mam ja w domu i chyba doszlam do polowy ...ale to pare miesiecy temu...potem zaprzestalam jej czytanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podziwiam..ja sie boje przyznac facetowi..tzn bałabym sie bo narazie zadnego oficjalnie nie mam... Jak sie przyznałam mamie to była wojna u mnei w domu...uznała ze ja sobie zmyslam chorobe, ze to moj wybryk, ze sie naczytałam bzdur w internecie i ze mnie wywali z domu jak bede miala takie swirska... No i tyle z jej strony ... Reszta domu nic nie widzi...tzn nie obwiniam ich w koncu maja inne zmartwienia... Mieszkam teraz z ciocią wujekiem kuzynka i babcią... Ale sama sie utrzymuje, mam osobny "segment" domu wiec spokojnie moge sie chowac z moimi atakami... Nikomu sie nie przyznaje do chorby...do anoreksji jeszcze...ona tak brzmi czytso...a bulimia? Komu wymioty i obżeranie sie może kojarzyć pozytywnie? Nigdy bym sie chłopakowi chyba nie przyznała... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cafe_misto
ja sobie nawet nie wyobrażam zjeść coś ponad normę i tego nie zwymiotować... zawsze mam tak że jak np. zjem czekoladę po obiedzie to wiem że zrobiłam wielki błąd i wtedy napycham się do końca i idę zwrócić. i tak codziennie, jak mój chłopak jest w domu a ja czuję że muszę się napchać i zwymiotować to idę do pobliskiego centrum handlowego, zamawiam sobie jakąś pizzę czy lody a potem idę tam do publicznej toalety :o wymiotowanie ostatnio nie sprawia mi zadnej trudności, czasami wystarczy że się pochylę i samo leci :o tak bardzo jest mi wstyd za to wszystko.. przed sobą, przed innymi... myślę, że to bardzo dobrze, że już nie wymiotujesz tak często. może teraz masz napady, bo brakuje Ci właśnie jakichś składników odżywczych, organizm się ich domaga... no i wiadomo że to też na tle nerwowym, uczuciowym... na terapii dowiedziałam się, że jedzeniem próbujemy zastąpić sobie brak czegoś, np. miłości, towarzystwa, samoakceptacji... może masz już najcięższy okres za sobą, teraz musisz się tylko nauczyć racjonalnych posiłków.. bo chyba najgorsze to odzwyczaić się od wymiotowania... ja po prostu nie potrafię tego przestać, strasznie boję się przytyć, chciałabym nawet jeszcze trochę schudnąć :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cafe_misto
wiesz, jeśli jesteś z kimś długo i masz do niego zaufanie, to warto mu powiedzieć. ja mojemu powiedziałam jakieś 4 miesiące od tego jak się poznaliśmy. strasznie bałam się jego reakcji, ale zareagował naprawdę dojrzale. i powiedział, że wcale nie czuje do mnie obrzydzenia, że cały czas jestem dla niego tą samą dziewczyną. a mi też ulżyło. kiedyś starałam się mu zawsze mówić jak zbierało mi się na napad i razem staraliśmy sobie radzić. ale teraz już nie potrafię, wybieram bulimię, nie mam siły nawet z nią walczyć. to przykre, że Twoja mama tak zareagowała, ale może ktoś mlodszy by Cię lepiej zrozumiał. w sumie dla moich rodziców też to tylko "głupi sposób na odchudzanie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm bulimia na pewno coś daję...skupia się na tym całe swoje myśli...cały swój czas...kiedy siedzę sama w domu, nie mam gdzie i z kim wyjśc a zamiast konstruktynego poczytania czegoś, wybieram atak to przynajmniej zapominam o całej tej samotności, nudzie... Zanim napcham się, zanim kupię to wszystko do napchania sie, potem zanim to zwymiotuje albo zacznę planowanie głodówki...mija mi cały dzień...myśli skupione tylko na tym...takie też pójscie na łatwiznę... Kiedyś byłam zdania że wystarczy mi znaleśc chłopaka i problem sam minie...że wystarczy towarzystwo innych...może na początek pomagało,ale potem znowu wracał ten problem... Tu już nie chodzi o to by inni nas zaakceptowali,ale żebyśmy to MY zaakceptowały same siebie..inaczej się nie ruszy z miejsca :( Czuję że podobam się meżczyznom, czuję że nie jestem jakaś strasznie gruba...ale co z tego...ta chęc wyżywania się na własnym ciele jest silniejsza...no i to poczucie że jedzenie szybko i w prosty sposób sprawia przyjemnośc...sama czynność jedzenia, bo smaku to za dobrego raczej nie ma jak zmieszam płatki owsiane z jakimś majonezem czy masło z z zupą...[ostatnio takie coś zjadłam] :( Nie wiem czy masz coś takiego..ja mam obsjesje an punkcie swojego brzucha...nigdy nie wyjde z domu nie wciągając go..czasem aż oddychać nie mogę...i caly czas jak ide uważam że kazdy patrzy mi się na ten brzuch...nie na twarz, nie na nogi, nie na włosy...ale własnie na ten brzuch...i sobie mysli : jaki gruby brzuchol ma ta dziewczyna...a jak nie wytrzymuje i nie daje rade juz go tak wciagac to zaslaniam rekami albo zakladam cos workowatego... Brzmi absurdalnie ale to moja obsesja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cafe_misto
jejku, dokładnie jak bym czytała siebie... to co opisałaś w ostatnim poście to jakby było o mnie... WSZYSTKO... to próbowanie poradzenia sobie z samotnością, zajęciem dnia i obsesja na punkcie brzucha!! po prostu to mój główny punkt "zapalny", potrafię go oglądać 30 razy dziennie, w każdym lustrze jakie mijam... te boczki itp... z jakiego jesteś miasta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem z Wrocławia...niby duże miasto ale nie znalazłam tu nic gdzie by mogły się takie jak ja leczyć...za darmo :( Nie ma chyba żadnego ośroda zaburzen odżywiania albo źle szukałam ... Dziś nowy dzień i mam nadzieję uda nam się obu wytrwać :) Po każdym ataku marzę by już się zaczął nowy by mieć tę pewnośc ze zaczynam dzień na czysto....i że tak go skończę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogrążona
ja mam 15 lat i choruję na bulimię rok. Od 4 dni nie wymiotuję w ogóle, dzięki mojej przyjaciółce, ale jest mi strasznie ciężko. Mam ochote pożreć całą lodówkę, po czym pójść sobie do toalety i wszystko, brzydko mówiąc wyrzygac... to takie straszne i męczące... dostaje szału przed komputerem. Mam ochotę coś rozwalić, cała się trzęse i jedyne co widze w lustrze to grubą dziewczyne z problemami, ktora jest masakrycznie zagubiona w tym wszystkim. Naprawdę marzy mi się tylko pójść i zwymiotowac ; (....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choruje 8 lat
byłam 3 razy w psychiatryku. dwa razy dlatego, że byłam tak chuda i odwodniona, że nie moglam sie ruszać (najpierw normalny szpital, póxniej psychiatryk), trzeci raz po próbie samobojczej wywołanej moja chorobą...az do tego stopnia miaam tego dosyć. leczylam sie 5 lat ale zrezygnowałam. od roku rzygam ok 3 razy dziennie i utyłam ok 20 kg, bo woda odkłada mi sie w organixmie przez te wymioty. choooooojnia ;( jak bedziecie potzrebowaly jakiś porad to śmiało... pzreszlam chyba wszystkie stadia choroby i przez chorobe robi,lam niewyobrażalne rzeczy :(((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogrążona
jeju.. współczuję Ci strasznie.. rozumiem, że dużo przeszłaś i tak wiele Cię to kosztowało. Ja nie mialam takich problemow typu szpitale itp, ale ostatnio doszlam do wniosku, ze chyba wizyta u psychologa by mi dobrze pomogla. Dzisiaj znowu dzien zalamki, ale udalo mi sie nie zwymiotować.. Juz 5 dni nie wymiotuje. Z jednej strony dobrze mi z tym, a z drugiej czuje sie jak tłuścioch i az mnie rwie do toalety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×