Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość paniWąż19 lat

Nienawidzę ojca. Jest idiotą, boję się mężczyzn i odrzucają mnie.

Polecane posty

Gość Ujadający Piesek Leszek
Oryginalna panno Wąż - jesteś jeszcze? moja dziewczyna miała podobna sytuacje - i wsumie jedna rzecz mi twoje wpisy uswiadomily. Ona tak jak ty "panicznie sie bala mezczyzn". TZn. obecnosc mezczyzny ja paralizował w pewnym sensie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja jestem oryginalna
Może ktoś jeszcze ma taką sytuację? Szkoda że wlazł tu ten czarny-nick i rozwalił mój wątek. Mnie też paraliżuje obecność facetów. Rozmawiam z nimi itd, ale nie jestem taka jak w rzeczywistości, sztywność itd. Szkoda że się pokazuję z takiej strony, bo jestem inna, ale na maksa głupio sie czuję w ich obecności. Może boję się swojej agresji.. Najgorsze że oni to czują i sie odsuwają, a jedynym sposobem żeby to przełamać byłoby gdyby traktowali mnie normalnie. Generalnie czuję się nieswojo w ich obecności, jakby coś nie grało.. I jeszcze te debilne teksty że dziewczyna powinna być zabawna i umieć gadać, ja jestem ale rzadko mam okazje sie przełamać. I ktoś przez to uważa mnie za mało ciekawą.. :-( Obecność faceta przeszkadza mi, mam wrażenie że muszę z nim rywalizować, patrzę tylko jaka obrać taktykę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Friderikos
Mam ten sam problem z ojcem. Nienawidzę go i nie mogę sobie ułożyć życia. I to tak trwa i trwa... Aż minie mi całe życie... Zmarnuję sobie życie. Nie wiem, co robić. Ja się od tego uwolnić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuuuuuup
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konwalia27
Ja też tak mam...niestety. Mam już trochę latek,a dopiero teraz jestem w dłuższym związku który jak na razie trwa...uwaga...4 miesiące. Wcześniej moje znajomości rozsypywały się po kilku tygodniach albo wcześniej,smutne ale prawdziwe. Tata odszedł jak miałam 3 lata,ale w domu nasłuchałam się o nim sporo nieprzyjemnych rzeczy. Dziwnie reaguję na mężczyzn,czuję się przy nich nieswojo,niepewnie,czuję się gorsza od nich. Przed każdym spotkaniem z moim chłopakiem mam dużą tremę,chociaż chyba już dawno nie powinno jej być....boję się że powiem coś nie tak,źle się zachowam w konsekwencji czego mnie odrzuci. Smutne to wszystko....... Nie wyobrażam sobie jak na razie mieszkać z facetem,nie wiem jak zniosłabym jego ciągłą obecność. Co robić????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja nie czuję sie gorsza
Ja nie czuję sie gorsza od facetów , wiem że jestem atrakcyjna inteligentna itd, ale przyznaje że nie umiem z nimi rozmawiać. Czasem ktoś mnie przekona do siebie ale w większości przypadków faceci mnie drażnią. Najbardziej ich typowa chęć popisania się, uznania i rywalizacji. Te typowo męskie cechy które są lubiane przez kobiety mnie nudzą i odrzucają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jupiterKA
..ja też mma taki problem. może nie boje sie facetów ale nie potrafie im juz zaufać.. mam wielu kolegow, z ktorymi mam swietne relacje (dopki sa to relacje kolezenskie) bo jesli ma z tego byc cos wiekszego to ja rezygnuje. odsuwam się oddalam. uciekam. Boje sie ze ten chlopak mnie skrzywdzi.. To moze byc wina moich relacji z ojcem? 4 lata temu on pobil moja mame na oczach moich i mojego brata.Obwinialam sie za to ze jen nie pomoglam, mialam wtedy 13 lat i nawet potrafilam podcinac sobie zyly za kare.. Dwa lata pozniej to sie powtorzylo. Wtedy stanelam w Jej obronie ale sama wtedy oberwalam do szkoly chodzilam posiniaczona po twarzy.. Po tym zdarzeniu przez dlugi okres w domu bylo grobowo. Do pewnego czasu bo moja mama z ojcem jakos sie dogadala.. Ja jednak nie mialam zamiaru i nie odzywalam sie z nim przez 10 miesiecy.. od ponad pol roku normalnie z nim rozmawiam - staram sie ale teraz nie jest dla mnie zadnym autorytetem. Potrafie z niego kpic i podwazyc kazde jego slowo. nIe jest mi z tym dobrze ale ineczej nie potrafie to jakby moja obrona przed nim. Czy mozliwe jest ze przez te zdarzenia ktore mialy miejsce w moim zyciu nie potrafie nawiazac blizszego kontaktu z zadnym chlopakiem? Jestem mloda, mam 17 i pewnie jeszcze zycie niezle mi dokopie ale na dzien dzisiajszy moj problem jest "banalny" dla niektorych.. Nie potrafie znalezc sobie chlopca. Nie to ze jestem brzydka, bo nie jestem (podobno) Ale nie umiem zaufac, zblizyc sie. Ciagle boje sie ze ktos naruszy moje zaufanie tak jak zrobil to moj ojciec. Bo byl dla mnie calym swiatem ale teraz watpie czy jakakolwiek krzywda jemu wyrządzona by mnie wzruszyła. Tak wiem, jestem okropna ale on nie zastanawial sie chyba nad tym co mi robi kiedy podnosil reke na moja mame i na mnie.. Pomozecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desiree9
ja mam rak samo. Balam sie mezczyzn nie tylko przez ojca.. Mialam chlopaka ktory mnie szturchnal. Ale teraz jest juz (prawie ) dobrze jestem z innym mezczyzna starszym ode mnie ktory mnie wyciagnal z tego padolu w ktorym bylam i jakos mi zycie idze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
I dlatego właśnie zasada nr 3 brzmi: \"Nie brać się za panny co miały problemy z ojcem\". Już lepiej kamienie gryźć :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam duperele...
I wychodzi cała prawda o życiu w tzw. pełnej rodzinie, gdzie psychopata całymi latami krzywdzi własne dzieci... Przykre ale prawdziwe! Faceta, który bije, pije, znęca się psychicznie nad rodziną wyrzuca się za drzwi, aby dzieci miały kiedyś normalne podejście do innych ludzi, a nie mściły się za przesrane dzieciństwo!!! Autorce radzę zasięgnąc porady psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sandra1001
Taa ale wiesz ze ojaca ma się jednego.! ja niby moje też czasmi potrafiłam wyzwac w myślach i wgl. a teraz mam tak zniszczoną psychike bo powiesił sie u mnie w pokoju na klamce od drzwi i jest mi cholernie ciezko.. a jak żył to zdradzał mame, przepijał pieniądze, bił nas i wgl ale tak się tylko zachowywał jak chlał a jak był trzeźwy to inaczej a etraz nie żyje i mi go cholernie brakuje ;(;(;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szalonamariola
dziewczyny, jest nas niestety więcej.. Wprawdzie mój ojciec nie pije, nie zdradza mamy, jest powiedzmy w miarę normalny. ale. zawsze jest jakies ale; jest zlosliwy, uparty, chamski. jest hipokrytą, ciągle docina mnie i mamie na utarte tematy, robiąc to samo, tylko, że jesli on coś robi jest ok, jeśli my - tragedia.. W oczach innych kulturalny pan, w moich niestety cham. Przykro mi, że pisze tak o wlasnym ojcu, kóry bądź co bądź mnie utrzymuje (nas wlaściwie, bo mnie i mamę) ale jest to kolejna rzecz, za którą powinnam calowac go po stopach. chce mi się rzygać, kiedy slyszę te same gadki, odzywki ('a to sku.rwy.syn, musi mnie wyprzedzać, on MUSI' a za chwilę sam wyprzeda niemal zajeżdżając komuś drogę). Jak ktoś wsześniej pisal, nie jest dla mnie żadnym autorytetem, bo ile można powtarzać doroslemu chłopu, żeby wytarł po sobie blat jak rozleje kawę? Przecież to jest normalne, ze się po sobie wyciera, jak się nabrudzi, szczególnie, ze na naszym zostaja plamy. Ale nie dla wszystkich. Jak można nie spuszczac wody w wannie po myciu? I pić uparcie z dziubka, zamiast sobie nalać do szklanki? Mówię uparcie, bo mówilam ze sto razy, żeby tak nie robil. "ale ty tez tak robilaś! -Ale już nie robie. -Ale robiłaś!" i to jest argument żeby dalej pluć do wspolego picia. Bo on na nie zarobil. No fakt...Dla mnie to jest żalosne. Nie moge absolutnie się z nim dogadać i wydaje mi się, ze to się przenosi na moje kontakty z facetami, które są wlaściwie żadne. Wywyższam się traktując ich jak coś gorszego, taka cnotka-niewydymka i takie zachowania są we mnie bardzo silne, mimo, że jak chyba każda kobieta chcialabym wreszcie kogoś sobie znaleźć. Ale jak patrze jak moja mama ma przesrane to sobie myślę - po co mi to? Tak się użerać. On mi po prostu7 obrzydza mężczyzn, myślę, ze wszyscy tacy są..Chyba skorzystam z jakiegoś psychologa bo juz nie daje rady, a matka po kłotniach łyka tablketki uspokajające. (oczywiście wszyscy NON STOP kłóca się z nim, rozumiecie, on się nie kłóci, tylko wszyscy na około sa tacy konfliktowi) brak słów. dobrze, ze jestem anonimowa, bo mi sie troszskę lepiej zrobiło. ale tylko troszkę. do następnej kłótni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małgosia nie Małgosia
Ja też mam rozwalone życie przez ojca. Nie bił, ale zdradzał. Przez całe życie szłam z jedną myślą- żeby tylko u mnie tak nie było i co? Niby wybrałam tego odpowiedniego, niby już jesteśmy 4 lata i nic się nie stało, ale lęki mnie wykańczają. Boję się nawet myśleć o smsach, które on dostaje, o jego rozmowach na gg, boję się jego relacji z koleżankami. Z jednej strony wszystko bym sprawdziła, a zdrugiej nie mogę, bo... Bo kurde boję się, że coś odkryję. Chłopak nie daje mi powodów do nieufności, ale moja wyobraźnia robi swoje. Moja wyobraźnia jest przeogromna i kiedyś zwariuję. Jeśli się rozstaniemy to już chyba nie wejdę w inny związek. Nie umiem wierzyć w wierność, a ojca bym zabiła, gdyby był obok!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tekst żeby nie brać panny która miała problemy z ojcem jest krzywdzący i nie na miejscu bo takich dziewczyn jest baaardzo dużo:O mój ojciec też jest zerem, 1 raz była taka awantura w której wezwalam policję a stary po tej akcji spuścił z tonu... ale nie to jest gorsze, moja matka też jest wspólwinna całej sytuacji bo ona KOMPLETNIE NIC NIE ROBI ŻEBY POPRAWIC SWOJĄ SYTUACJĘ A MiałA WIELE MOŻLIWOŚCI ŻEBY ROZWIEŹĆ SIĘ Z CHAMEM!! w rezultacie cale moje dzieciństwo i młodość upłyneły na użeraniu sie z chamem i prostakiem:O przejmowałam się losem matki że cały czas ją ojciec krzywdził i terroryzował ale teraz mam to w dupie, jestem zmęczona jej biernością i głupota, nie dam rady dźwigac jej problemów.. jestem już grubo po 20 stce, baardzo długo odszukiwałam swoją wartość, sama zadecydowałam że stary nie będzie rujnowal mi przyszłego życia, nie traktuję facetów jak potencjalnych wrogów, mam za sobą "nieudany związek " ale już wiem i mam świadomość że nie każdy facet jest chujem, wierzę że sa dobrzy mężczyźni ale takich szlachetnych, mądrych i wrazliwych facetów jest bardzo bardzo mało:( 😢

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laaskaa
uppppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bambusZkrzaków
Drogie Skrzywdzone Przeczytałem Waszą dyskusję na temat toksycznych relacji z ojcem i zastanawiam się nad jedną rzeczą, która bardzo mnie przeraża i niepokoi. Tak trudno znaleźć w Waszych wypowiedziach jakąś prostą receptę na odbudowanie zaufania i możliwość uwierzenia w to, że nie wszyscy faceci są patologiczni i agresywni. Mam wrażenie, że dziewczyna którą ogromnie kochałem wiele razy starała się mi powiedzieć o tym, że jej relacje z tatą stanowią powód braku wiary w siebie i niskiej samooceny. Pomimo tego, że była to przecudna osoba, ładna i mądra traktowała moje próby okazania jej życzliwości jakby to była jakaś transakcja za którą będzie mi coś winna. Boję się tego, że ktoś miał po części rację chociaż wyraził to niezgrabnie. Dzisiaj nie odważyłbym się zakochać w dziewczynie, która ma takie problemy. To się ciągnie latami i nawet jeśli nie widać jest głęboko utajone i smutne. Dla przeciętnego faceta jest to przeszkoda, której nie będzie umiał zwalczyć. Ja próbowałem poprzez delikatność, taktowność i życzliwość. Nie udało się. A innej drogi nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .czarny kot w czerwone łaty
Podpisuję sie pod słowami "szalonejmarioli" mam dokładnie tak samo. Mój ojciec ma "trudny charakter", w domu kłócimy się, długo nie odzywamy do siebie, czasem są to tygodnie... gdy byłam młodsza, obserwowałam tylko kłótnie i "ciche dni", gdyby to były jeszcze spory warte tych krzyków i nerwów! Jednak z reguły są to błahostki... gdy dorosłam, zaczęłam bronić mamy, przed kłótniami, krzykami i tak oto od tej pory na mnie też można sobie pokrzyczeć... wiem, ze powinnam zająć się sobą i swoimi sprawami, nie "dolewać oliwy do ognia", ale tak bardzo chcę pokazać ojcu, że to nie ma sensu, po co zaraz podnosić głos, że wiele razy powody kłótni sa po prostu żałosne! Np. o to, że kiedy wrócę wieczorem do domu po zajęciach, zmęczona fizycznie i psychicznie, to nie jestem w kwitnącym nastroju, narzekam itp... człowiek chyba ma prawo być czasem zmęczony! Wiele razy jest tak, że mój ojciec wypomina mi różne rzeczy, z reguły podczas kłótni, ale czasem jest to po prostu wymiana zdań, wtedy mówi, że dlatego tak w życiu mam, jak mam, bo... i tu wymienia wszystko, co mi się nie udało. Albo skupia się na moich wadach, wiele razy mówił mi, że jestem nieodpowiedzialna, że gdy coś się zepsuje, to na pewno ja to zepsułam, że ogólnie wszyscy ludzie dookoła są mądrzy i sobie radzą, tylko ja jestem głupia, słaba, nie radzę sobie z życiem, lepiej, żebym nic nie mówiła, dała sobie spokój, itd... dodam tylko, ze jestem osobą ambitną, studiuję ciężki i odpowiedzialny kierunek, jestem godna zaufania i można na mnie polegać. Jednak dla mojego ojca to nic takiego, porażka jest roztrząsana, a sukces - no ok... Są dni, kiedy nie mam siły szukać kompromisu, bo dlaczego tylko ja mam to robić? Czy tylko ja musze się zmieniać, pracować nad charakterem? I pomimo tego wszystkiego nie mogę powiedzieć, że nienawidzę ojca - po prostu go nie rozumiem, nie wiem, czemu tak rani mnie i mamę... bo kiedy dzieje się coś bardzo złego, potrafi pomóc, być odpowiedzialny... ale dzieje sie to rzadko, a są dni kiedy nie mam siły! Myślę, że relacje z ojcem mają ogromy wpływ na relacje z mężczyznami, szczęśliwe te dziewczyny, które są przez ojców "noszone na rękach", "księżniczki" - ale jeśli ludzie mają być szczęśliwi, rodziny udane, i szczęśliwe dzieci, więc może tylko tym dziewczynom należy się miłość i szacunek innych mężczyzn...? One nie stworzą toksycznych związków, a nie wszyscy muszą założyć rodzinę, takie czasy... więc może i lepiej, może to taki "dobór naturalny" na miarę XXI wieku...? Mimo to cały czas powtarzałam sobie, że skoro inni ludzie potrafią być szczęśliwi, więc i ja mogę, nie miałam złego nastawienia do mężczyzn, wierzyłam, że spotkam człowieka, który po prostu - będzie mnie kochał, a ja jego, wystarczy tylko chcieć i starać się. Niestety, na razie jeszcze nie tworzę szczęśliwego związku... mam za sobą związek, który w pewnym momencie zaczął się psuć i skończył się (właściwie - został zakończony...) i w sumie do tej pory nie wiem, dlaczego, trudno mi sobie to jakoś wytłumaczyć, przygasłam, ucichłam. Boję się, że za każdym razem tak będzie, bo przecież - na czym polega szukanie połówki, na nieustannym poznawaniu nowych ludzi, a kogo się pozna - loteria...A skąd wiedzieć, jak postępować? I mimo, ze umiem rozmawiać z ludźmi, kiedy rozmawiam z mężczyznami boję się ich negatywnej oceny, że stwierdzą, że to, co mówię, jest nieciekawe, mało życiowe, że moje poglądy są nieżyciowe... nie jest łatwe, żyć z takimi myślami, a jednocześnie - uśmiechać się i bawić, być wciąż otwartym na nowych ludzi... pozdrawiam wszystkich, którzy przeżywają to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dvwfwq
Odswiezam temat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Johny R.
Rzeczywiście to trudny temat i prawie nie do rozwiązania. Ojcowie często krytykują swoje dzieci bo wydaje im się, chcieliby, żeby ich dzieciom było jak najlepiej, żeby były jak najmądrzejsze itd. Daje to wręcz przeciwny skutek, młode osoby nie posiadając takiego doświadczenia i obycia nie są w stanie na tym etapie dorównać oczekiwaniom ojca. Stąd on łatwo wyprowadza się z równowagi powodując kłótnie i poniżając swoje dzieci - nie zastanawia się nad tym, że sam kiedyś musiał się wiele nauczyć i wiele doświadczyć. Obecnie wydaje mi się i tak, że jest dużo większa świadomość wśród rodziców, ogromnego wpływu na późniejsze życie relacji dzieci z rodzicami. Dochodzi tu jeszcze sprawa tego, że dziewczyny są wrażliwsze od mężczyzn, bardziej emocjonalnie podchodzą do życia i w zderzeniu z obcesowym, grubiańskim ojcem to po prostu katastrofa, nigdy się takie światy nie dogadają, bo to światy innych wartości, innych preferencji. Słyszałem, że na krzyczącego ojca trzeba jeszcze głośniej krzyknąć, jedna z forumowiczek wezwała policję i to pomogło, generalnie nie można dać po sobie poznać strachu bo wtedy dajemy przyzwolenie na to by nas krzywdzono - poddajemy się a to powoduje w nas także poczucie winy, że przez nas się tak wścieka, to jak syndrom osoby krzywdzonej która na dodatek czuje się winna. Im bardziej jesteśmy powściągliwi w dyskusjach z ojcem tym bardziej dajemy mu do zrozumienia, że on jest winny temu, że nie chcemy z nim przebywać, rozmawiać. Milczenie jest zlotem ale z pewnością nie receptą na ojca pijaka, który rozwala rodzinę. Matki trwają w takim związku najczęściej z powodu zależności materialnej, chorobliwej miłości do gada lub w obawie że sobie same z dziećmi nie poradzą - nic bardziej mylnego - to trwanie przy chorej osobie (pijaku) rozwali psychicznie i matkę i dzieci. Pijak się nie nawróci bo to choroba - coś o wiele silniejszego od niego. Dla wszystkich Was skrzywdzonych - nie przejmujcie się zbytnio - jesteście jeszcze bardzo młode i kiedy zamieszkacie na swoim, będziecie się same utrzymywać i decydować o swoim życiu z czasem powinno się wszystko ułożyć, zabliźnić - czas leczy rany a patrzenie na facetów jak na potencjalnych rywali itd z czasem się zmieni. Wiem, że ciężko żyć samemu, że super jest się móc do kogoś przytulić a już wogóle w kimś zakochać - ja nie znam osoby, której by to nie spotkało, a im później to się dzieje tym jest bardziej dojrzałe i mniejsza szansa na niepowodzenie. Jeśli się za młodu wiele nauczymy to później nam to z procentem zaowocuje, poznamy kogoś wykształconego, na poziomie, kto świadomie razem z nami stworzy rodzinę pozbawioną tych wszystkich wad, którymi charakteryzowali się Wasi ojcowie - wydaje mi się, że to jedyna droga, myślenie o tym, że to ja nigdy nie powtórzę błędów rodziców, sam też tak mam i czasem łapię się na tym, że jednak mimo wszystko powielam ich zachowanie - ale na szczęście tylko czasem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cd,bvw, nw
ja też nie miałam za różowo i tak samo nienawidzę mojego ojca, mam wrażenie ,że całe życie miał do mnie pretensję, że nie jestem chłopakiem, uważał mnie za tepaka bo przynosiłam trójke z matmy, poniżał na każdym kroku, że jestem słaba i dziewczęca, poniżał mnie tylko dlatego,że byłam kobietą, mówił, że jestem słaba, żałosna. Ja miam jeszcze gorszą sytuacje, bo mam brata bliźniaka, który zawsze był świetny z matmy, męski, silny i utożsamiał wszytskie męskie cechy jakie mojemu ojcu imponowały, ja byłam tylko żałosną kobietą, nadającą się do kuchni i nie rozumiejącą niczego. Przez cały czas jak mieszkałam z rodzicami ojciec mnie poniżał, traktował jak szmatę do podłogi, mówił jesteś kretynką tak samo jak matka itp Był też nerwowym psychopatą z wiecznym bólem głowy, więc dodatkowo ostro dostawałam pasem. Do dziś kiedy ojciec stoi za mną wpadam w wielką panikę i mam wrażenie,że zaraz mnie uderzy albo coś. Musze mieć go zawsze w zasięgu wzroku, bo nadal panicznie sie go boję. Mój ojciec nigdy nie pił alkoholu, nigdy nie widziałam go pijanego, może to gorzej bo nie mam czym usprawiedliwić jego zachowania, parę razy widział tez jak dostało się mojej mamie. Jak to się przekłada na moje ralacje z facetami???? - Nienawidzę facetów, wszyscy wydają mi się agresywni, nadpobudliwi, mało wrażliwi, brutalni itd mam teraz faceta już od ponad 2 lat, nie ma ze mną za lekko, nie mam do niego kompletnie zaufania, cały czas myśle, że mnie okłamuje i że gdyby miał tylko okazję to puścił by sie bez mrugnięcia okiem, jak widze jak ogląda jakiś film w którym jest brutalna scena, zaczynam sie go brzydzić, myślę, że jemu się to podoba i jest takim samym podłym chamem jak mój ojciec i że mnie kiedyś uderzy, bo lubi takie filmy. Są chwile kiedy nim gardzę kiedy nie mogę na niego patrzeć, jak dotyka mnie w nocy miewam dreszcze obrzydzenia i tłumie je w sobie. Kocham go bardzo naprawde i wiem,że on tez mnie kocha, ale to uczucie strachu, panicznego strachu przed zdradą, skrzywdzeniem mnie jest sliniejsze. Cały czas mam wrażenie,że uważa mnie za coś gorszego od siebie jak mój ojciec, tylko dlatego, że jestem kobietą. To strasznie męczące:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J.J
Ja również nienawidzę ojca i nie potrafię uwierzyć że taki stary stetryczały pojebany bambus mógł mnie spłodzić. Nienawidzę go do tego stopnia że boję się że to się kiedyś przeleje i zabiję go czymś co będę miałą pod ręką. Także rozumiem, rozumiem jak to jest być gnojonym przez całe życie przez osobę która powinna budować w Tobie siłę a ją rujnuje. Całe szczęście że jestem silna i byle chuj mnie nie złąmie, bo słysząc od tatusia w wieku dorastania komentarze typu " żałuję że żyjesz" pewnie niejedna zaczęłaby się zastanawiać czy to ma sens. Mój stary to jebany choleryk którego wkurwia we mnie wszystko, nie potrafi odnosić się do mnie bez swojego pretensonalnego tonu i nie raz używał przemocy. Takim skurwielom powinno się budować osobne getta z których nie powinni wychodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J.J
A co do tego jak to się odbija na relacjach z mężczyznami, powiadam - BARDZO!!! Ja np. wolę mieć mężczyzn jako kumpli, chyba podświadomie szukam akceptacji ale boję się i czuję niechęć przed wiązaniem choć chciałąbym!!!! Chciałabym ufać że mnie facet z którym się zwiąże nie będzie mnie obrażał, że będzie stał za mną murem kiedy będzie mnie atakował taki stary gbur jakim jest mój żałosny stary. Ale się boje!!! To jest możliwe -związek długoletni !!! Ja sama byłam z facetem 8 lat ale nie moge powiedzieć z czystym sumieniem że był to związek zdrowy. Ale już się chyba z nikim nie zwiążę , nie mam już ochoty starać się o czyjeś zainteresowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaluje ze mam meza
moj ojciec nie byl dobrym ojcem owszem pracowal i nie pil ale... nigdy nie okazal mi milosci, nigdy nie usylaszlam dobrego slowa czulam sie jak niepotrzebna rzecz ktorej trzeba co roku kupic nowe buty :O dostawalam w dupe za oceny, ojciec sprawdzal mi zeszyty i ciagnal za wlosy i uszy za brzydkie pismo mialam miec 5 i 6 mialam tylko 3 i 4 czuje sie gorszym czlowiekiem potem zaczelam chorowac... uwazam sie za zero... maz okazal sie moze przeciwienstwiem ale znowu jest nieodpowiedzialny i rozrzutny czyli przeciwienstwo stary moj byl sknera zaluje ze sie wogole z kims zwiazalam wolalabym byc sama wygrac w totka i byc niezalezna :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaluje ze mam meza
owszem pracowac tez trzeba ale kupilabym sobie mieszkanie :O wiem ze to i tak niemozlwie :O sama dla siebie i dziecka bo kokosow to ja nie zarobie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaluje ze mam meza
a ile ja sie wyzwisk nasluchalam i wszystko robilam zle nawet pokoj odkurzalam nie tak jak trzeba ale dostawlam lanie za nic a raz to mi powiedzial wypierdalaj do szkoly a mialam na 3 lekcje :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samazproblemem
mój ojciec wyzywa mnie od k*rw, dzi*ek, używa też wielu innych przykrych przezwisk mimo że nawet mnie z domu nie wypuszcza....skończyłam 21 lat i boje sie cokolwiek zrobić bo on od razu sie czepia i wyzywa mnie przy wszystkich, przez niego nie mogę sie związać z chłopakiem którego kocham...przez niego jestem psychicznie bardzo słabą osobą...źle sie czuje w towarzystwie, nie potrafie walczyć o swoje....od pewnego czasu częściej mu sie stawiam i kłuce ale to do niczego nie prowadzi jest jeszcze gorzej...próbowałąm przekonać mame że powinna stawiać czoła ze mną ale ona za bardzo się go boi....często miewam myśli samobójcze..nie wiem co robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oiuytredfghjnmkjnhbgvf
podziekuj matce ze wybrala takie sukinsyna, spokojnie teraz bedzie coraz wicej takich dzieci jak ty, kobiety lubuja sie w idotach hahaha by potem narzekac ze wszyscy faceci to swinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samazproblemem
ja napewno.nie zbuduje zwiazku z kimkolwiek....skoro juz teraz nie potrafie patrzec na chlopaka ktorego kocham normalnie....jest dobrym czlowieliem ale wlasnie tak ja piszesz boje sie zez czasem stanie sie taki jak ojciec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×