Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Fast Foot

Związek ze świeżą rozwódką.

Polecane posty

Gość Fast Foot

Qrde, może ktoś z Was rzuci mi trochę światła na sposób postępowania świeżej rozwódki. Ona dopiero po rozwodzie (po 12 latach z jednym gościem i to jej decyzja), młoda, bezdzietna, z własnym M. Słowem - wolna. Ja - uff - bez takiego bagażu doświadczeń. Poznaliśmy się, doszło i dochodziło do czegoś więcej, przez cały czas (tak przez miesiąc) mówiła jak wiele jej daję i radości i potrzebnego spokoju i bezpieczeństwa i przyjemne gesty, jakich nie zaznała od "byłego". No twierdzi, że emocjonalnie się związała - ja również, więc było by bosko........gdyby nie ostatnie wydarzenia. Przeraziła się własnym otoczeniem, tym co się dzieje, że próbuje sobie ułożyć życie a niesie ją jakaś inna fala niż chce, do tego jakaś zazdrość o "byłego męża" się pojawiła, wątpliowści czy słusznie zrobiła rozstając się z nim i oczywiście mój wątek też jest na tapecie. Do tego bardzo dużo myśli, nie powiedziałem jej tego, ale chyba sama dojdzie jak bardzo sprzeczne ma pomysły i mózgoidee. Postanowiła się więc urlopować na parę dni w celu przemyślenia własnego życia, a ja dostałem polecenie milczenia do jej powrotu (z czego się wywiązuję, ale czuję, że jak nie wykasuję numeru to pęknę). Rozumiem jej chaos, sporo zmian na raz do tego nie po to człowiek wychodzi na prostą by biegać po schodach, ale mam cholerne watpliowści, czy nie stanę się pierwszą ofiarą jej szybkiego porządkowania sobie życia. To zrozumiałe wątpliowści - ja przecież tego nie chcę. Z drugiej strony- po cichu rozumiem chęć ustabilizowania sobei życia, nie wiem czy ja bym nie postąpił identycznie. Ale skoro powtarzała, że jest jej ze mną dobrze, wysyłała tylko pozytywne sygnały (z wyjątkiem ostatniego dnia przed tym bardzo impulsywnym i nagłym wyjazdem) to mam uruchomiony palnik z iskrą nadziei. O sobie mogę powiedzieć, że żadnych złych fajerwerków nie planowałem jej wystrzelić, znając jej położenie doskonale rozumiałem, że powinna widzieć we mnie człowiek gwarantującego jakąś stabilizację. I patrząc na grono osób, które ją otaczają, to ja naprawdę wyglądam jak sekwoja wsród pustynnych róż. Tylko co mo po tym? Rozpisałem się. Potrzebny mi pomysł. Bo ja bedę o nią walczyć, nie ma bata, ale nim to zrobię (może nie będzie potrzeby) potrzebuję dowiedzieć się, co - ogólnie - kobiety w takiej sytuacji jak ona myślą, czego należy unikać. Może wśród Was jest jakaś kobieta, która przechodziła coś podobnego i pozwoli mi przynajmniej ogarnąc jakiś promil logoki zachowania takiej osoby Ja wiem - po pierwsze każda kobieta jest inna, a po drugie skoro ona nie rozumie ci się dzieje to jak mają to zrozumieć inni. Ale wychodzę z założenia, że doświadczenie innych to zawsze jakaś większa wiedza w danym temacie niż sztywno stojące znaki zapytania okupujące moje zwoje mózgowe. Nigdy takiej osoby nie poznałem, muszę postępować trochę inaczej niż dotychczas. I nie tylko dlatego, że jest wyjątkowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tequila sunrise forever
nie mam zadnych doswiadczen na tym polu, ale przeczytalam i - chcialam ci powiedziec, ze fantastycznie piszesz. cudne porownania :) smaczne pisanie na dobranoc. pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tanasza
Przeczytałam :) Mam przyjaciółkę, która jest świeżą rozwódką z jednym dzieckiem. Pamiętam jej hustawki emocjonalne...kiedy pojawił się na horyzoncie mężczyzna (miłośc z młodości, równie po przejściach). Z jednej strony urosły jej skrzydła WOLNOŚCI i niezależności. Chciała się nią upajać i nie wiązać zaszybko w kolejny związek...Z drugiej zaś strony uczucie jakie rozpalał w niej nowy partner-adorator-wielbiciel, nieustannie zapewniający o swoich uczuciach, nie pozwalał zniweczyć rodzącego się UCZUCIA. Na chwilę obecną - mieszkają razem :) Tworzą przeurocza parę, która dociera się. Mają lepsze i gorsze dni, ale czują potrzebę BYCIA RAZEM. Życie w duecie to ciężka praca... Myślę, abyś dał jej czas o jaki prosi... ZATĘSKNI...może tego właśnie jej potrzeba? Przekonania się o swoich uczuciach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość comtessa
fajny facet z ciebie :) będzie głupia jeśli cię odrzuci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martellla
O kurde!!! Zazdroszę tej kobiecie... Mam nadzieję, że doceni to, że w końcu pojawił się przy niej wartościowy mężczyzna. 12 lat.... mnóstwo czasu razem :( Trzymam kciuki! Bądź wytrwały!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domesttany
rozwiodła się po 12 latach, z pewnością miała powody do rozwodu, czyli coś złego co spowodowało że ma 12 lat w plecy wyszła z bagna i tak szybko spotyka faceta i bajkę razem z nim no nie, to niemożliwe aby trafiło się coś cudownego tak szybko, może to tylko pozory, strach przed ryzykiem, juz jeden facet (były mąż) pokazał prawdziwe oblicze, było strasznie, czy jest możliwe....aby wypełnić pierwszy kupon w toto-lotka i od razu trafić szóstkę? To strach, może być przerażona tym że się angażuje, strach przed zaufaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fast Foot
do Tanaszy Zatęsknić? Po miesiącu znajomości? To sposób dobry przy długo trwającej znajomości, gdy pojawiają się mysli, że rutyna pożera uczucie. To jest jeszcze za słaby związek, by aplikować sobie tego rodzaju specyfiki, za mało siebie znamy. Dla ścisłości: ona nie wyjechała tylko ze względu na mnie, byłbym zarozumiałym egoistą tak sądząc. Ogólnie odczuwa chaos związany z życiem i watpliwości co powinna robic. Też myślałem, że może chodzić o przemyślenie własnych uczuć względem mnie. Pomysł dobry, tylko jak to ma się do tego co ona mówiła o mnie. Jedyne wytłumaczenie dla mnie, to że mówiła tak bez przekonania siebie samej, dla podtrzymania kontaktu "bo może coś wyjdzie". Samotność czasem płata ludziom figla, każe brać co przychodzi a nie czekać jak wielkie M nadejdzie. Zwyczajnie jako zwierzę stadne nie lubimy żyć samotnie, niektórzy zamykają się w sobie inni natomiast nie potrafią się odnaleźć nie mając przy sobie chociaż namiastki tego co utracili lub czego sami się pozbyli. Tak sobie myślę, że po rozstaniu z kimś łatwiej człowiek ulega pokusie znalezienia sobie kogoś szybko niż obowiązkowi ustabilizowania sobie życia jako trendy-singiel. Nie próbowałem ingerować w jej życie, nie chciałem nawet tego, wolałem odwlec w czasie spotkanie z jej rodziną po to właśnie aby nie odczuła tego, że coś się za szybko toczy. A tu taka maniana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fast Foot
do melni 111 A to co napisałaś, to jest nierozłączne odczucie towarzyszące mi od początku znajomości. Niestety, ale mimo negatywnego charakteru umiem z tym żyć. Chyba to rodzaj zrozumienia jej sytuacji. Zwyczajnie nie umiem być aż tak groteskowo naiwny, aby wierzyć, że u niej po poprzednim związku została tabula rasa. Ona go porzuciła, ale jak on zaczął się z kimś spotykać to pojawiła się w niej jakaś zazdrość, wypłynęly obawy czy aby na pewno go nie kocha itp. Nie zdążyłem jej tego powiedzieć- nie było czasu na to przed wyjazdem - ale nie wierzę, by nadal tkwiło w niej to lepkie uczucie do niego. Może to rodzaj złości, że po czasie totalnej katastrofy dla tego gościa on w końcu odżył i jej kobieca duma została lekko przygniecona tym faktem. Sam nie wiem, co bym pomyślał, gdybym to ja rozstał się z połówką i z naszej dwójki to ona szybciej by się pozbierała na nowej drodze życia niż ja. Ta dziewczyna musi zrozumieć, że facet mimo swych zalet był dla niej chłodnym tyranem, sama wie jak bardzo opadło jej poczucie wartosci przy nim. Poza tym ma świadomość, że i tak zawsze był u niego ktoś inny, taka Femme Fatale de la Rozpierducha Małżeństwa. Jeśli nie byłeś/aś kogoś pierwszę miłością, nie masz po co wracać. Nie twierdzę, że ja jetstem idealny.........ale ani przez moment nie zdestabilizowałem jej raczkującego nowego życia, ani przez chwilę nie próbwałem naciskać na nią (ale nie wykluczone, że nieświadomie mogłem tak zrobić - przeciez nie znam jej na tyle dobrze). Ba, mi do chajtania się nie śpieszy, więc nie traktuję jej jak inwestycji. Zwyczajnie -bądźmy dla siebie. Chyba, że ona oczekuje od razu jakiegoś wzniosłego uczucia na M w nowym związku. Ale to sporo by oczzekiwała............od siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fast Foot
do domesttany Dzięki, ale bez przesady. A jeśli już to prędzej szóstka w Multilotka. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tanasza
Miesiąc, tydzień, dzień znajomości, nie ma znaczenia w odczuwaniu tęsknoty, jeśli jest się zaangażowanym w znajomość-przyjemne uczucie uzależnienia od tej drugiej osoby...Nie mylić ze współuzależnieniem, które zapewne nie wygasło u świeżej mężatki. Bycie razem - bycie dla siebie (jak ładnie ująłeś), zachowując jednocześnie wewnętrzną wolność i chęć rozwoju samego siebie - arcysztuka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga_lamaga
Za tydzień mam rozwód, po 10 latach związku. Od rozstania minęły 4 miesiące. Od 2 miesięcy spotykam się z innym. Zaangażowałam się w nowy związek, ale nie ukrywam, że strasznie się boję. W moim przypadku, to mąż mnie porzucił, więc po miesiącu szoku i rozpaczy spróbowałam odciąć się od przeszłości. Zamknęłam ten temat i nie wracam, nie rozpamiętuję, bo szkoda życia. Trudno jest mi coś podpowiedzieć, ale na pewno nie rezygnuj, tylko cierpliwie czekaj. Jeżeli Ona ma wątpliwości, to musi sama zrobić porządek w swojej głowie, ale daj jej odczuć, że jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"czy nie stanę się pierwszą ofiarą jej szybkiego porządkowania sobie życia." Obawiam ze tak jest. Nie wierz NIGDY na takie bzdure jak "mam kilka dni sie oddalac by zastanawiac". To znaczy "SPADAJ NIE JESTEM ZAINTERESOWANA TOBA" Tylko ze wiekszosz osob (w Polsce szczegolnie) nie ma odwagi mowic wprost kiedy sa "zle wiadomosci". Zostawia ciebie. Tylko ze zrobie dlugo i bolesnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fast Foot
I stało się. Ale nie złożę broni. Właśnie dlatego, że w tym całym jej chaosie ja mogę być dla niej ostoją. Powiedziałem jej to. Pochlebiam sobie może nadzbyt, ale tak jest naprawdę i ona nie potrafiła zaprzeczyć. Bo wie że tak było. Była przy mnie uśmiechnięta, nie dręczyła się otoczeniem, nie sprowadzałem na jej oczy i usta smutku. I ona wie o tym. Teraz tylko moja głowa w tym, aby przekonać ją, że przed dobrem nie powinna uciekać. Muszę jej udowodnić, że moje argumenty wynikające z naszych wspólnych dobrych doświadczeń są silniejsze od jej argumentów wynikających ze strachu, obawy i zametu w głowie. Ciągle jest zagubiona, człowiek po tylu latach życia z kimś innym plus nowe problemy nie osiągnie z dnia na dzień spokoju. A ja wiem, że możemy być dla siebie, że umiem jej pomóc. Nie jestem natarczywy -ale jestem zdecydowany i nawet myślący (no popatrzcie, a jednak ;-). Rozmawiałem z nią, chciałem uświadomić z jakim facetem ma doczynienia. Znamy się krótko i nawet nie mieliśmy okazji dowiedzieć się o wspólnych oczekiwaniach. Wczoraj poznała co ja o nas myślałem i co o Tobie myślę Piękne Imię Dziwne - ale obydwojgu nie na rękę jest angażowanie się na maksa. Coś w rodzaju partnerstwa jest nam bardziej wskazane niż wielka miłość wchodząca klinem w nasze szyki życiowe. Śmiesznie to musi wyglądać jak piszę, że nie chcę się angażować na maksa ale zaangazuję się bardzo by ją do siebie przylepić ponownie. Bo tak jest, gdy spotykamy kogoś kto daje nam to czego oczekujemy a wśród tego nie ma presji angażowania się i ingerowania we własne życie od 'już' (czego nie lubię). Spytacie: A uczucie? Jest nasionko mięty. Śpieszyć się je wykiełkować ani ona ani ja nie chcieliśmy. Wczoraj powiedziełem jej - pozwólmy mu by samo się rozwijało, obydwoje nie potrzebujemy teraz zbyt silnych emocji (ją wytrąca to z normalnego życia, ja wolę unikać w etn sposób skonstruowanych związkó bo źle się dla mnie to kończy). No nic, z życia jej się nie ulotnię, skoro obydwoje wiemy że coś dobrego się tworzyło, to te silniejsze z nas powinno dążyć do podtrzymania tego (ale manipulować nie zamierzam !) Bo zmęczenie wewnętrzne nigdy nie jest dobrym doradcą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała_mi...
Jak czytam to o czym piszesz, to jakbym czytała swoją historię. Tyle, że to ja walczę o faceta. Ale sytuacja ta sama. Ktoś powie desperatka... W d... to mam. Będę walczyć do upadłego i tyle! Powodzenia!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amiko
Dobrze kombinujesz...i super piszesz. O mężczyznach o takiej wrażliwości mówię że maja duży pierwiastek kobiecy ( i chyba rozumiesz, że jest to komplement). Ponieważ jestem w trakcie nieco przedłuzajacego sie rozwodu, zas psychicznie już od jakiegoś czasu czuję sie wolna może mogę posłużyć za prostownik znaków zapytania, zwłaszcza ,że mój staż małżeński jest zbliżony , jak sądzę wiek i status materialny również, no może z tą różnicą że ja mam dziecię, takie już w zasadzie samoobsługowe. Powiem tak... tyle lat nieudzanego życia zostawia zawsze w nas potwory, które niby śpią ale podnoszą łep pod wpłwem najlżejszego impulsu. Każda z nas ma własne i w tej kwestii trudno mi się wypowiadać. Ale na pewno uniwersalna prawdą jest że po tylu latach deptania poczucia wartości, kobieta chce sie sprawdzić więc boi się zaangażować nazbyt szybko, zwłaszcza że pojawiają sie liczne propozycje ...Chce tym razem dobrze wybrać by nie ranić siebie i kogoś, żeby to było nareszcie coś dobrego (zwłaszcza że kompleks złego wyboru tkwi ciągle i uwiera). W tym wieku jest się jeszcze młodym, ale z drugiej strony czasu na ułożenie sobie ponowne życia wcale nie jest tak wiele. Jednocześnie, z ustabilizowana pozycja zawodową i materialna można żyć satysfakcjonująco samotnie... albo raczej w bardzo przygodnych zwiazkach...i byłoby cudnie gdyby nie straszny lęk przed samotnością , pustka emocjonalną..i tym że nie będzie się kimś najistotniejszym dla drugiej osoby. A co do zadrości o męża to tylko ambicje- związek tak zakończony już nie wróci , chociaż zazdrość pozostaje ( ale raczej o to, że tak szybko ta druga osoba się poskladała , a więc przez pryzmat własnej wartości). Wiem, że to nieco zagmatwane ale takie rozedrgane są emocje kobiety z przeszłością. Związek może być trudny, bo z potworami w tle... ale wierzę że każde potwory dadzą sie rozpoznać i oswoić . A skoro wiesz że warto, to pozostaje niezbyt nachalnie aczkolwiek zdecydowanie manifestować swoje zamiary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla "mała_mi..." > Jak czytam to o czym piszesz, to jakbym czytała swoją historię. > Tyle, że to ja walczę o faceta. Ale sytuacja ta sama. Ktoś powie > desperatka... W d... to mam. Będę walczyć do upadłego i tyle! > Powodzenia!!!! Nie, mala-mi, nie ma tu powodzenie. W zyciu sa 2 rodzaje osobe: te ktore CHCA, a te ktore NIE CHCA. W srodku nie ma nic. Albo ktos CHCE byc z toba, albo NIE CHCE. Kiedy bylem mlody i frajer, marnowalem duzo czasu za osobami niegodnymi :) nie ma sensu... I to we wszystko sie sprawdza: np jesli poznajesz kogos internetem: ALBO ta osoba daje cie od razu telefon, i bedzie konkretna osoba ktora NAPRAWDE szuka partnera, ALBO jesli masz walczyc zeby dostac telefon, i tak masz do czynienia z debilem/debilna ktory "nie wiem czego chce"... W zyciu ALBO sprawe ida latwo, ALBO nie ida. Trzeba zamekac firme, i otwierac nowe. Nie ma sensu sprzedac piasek na pustynie. Zamekaj Kiosk Piasku, otwieraj Kiosk z Lodami, i bedziesz mial powodzenie ze noc nie daja ci spac. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Fast Food
Chyba jesteś zodiakalnym Wodnikiem. Stąd te mrzonki, fantasmagorie. Człowiek to nie komputer, nie maszyna, nie da się go przeprogramować, tak jak chcesz. Przykro mi to pisać, ale jesteś ofiarą własnej skomplikowanej psychiki. Lubisz budować - zbuduj dom. Tej kobiety nie odbudujesz. Bo kobiet nie znasz. Uciekasz od emocji, a kobiety emocjami żyją. Ona Ciebie nie kocha i raczej nie pokocha. A że nie powie Tobie wprost? Pewnym facetom, wodnikom, trudno mówić rzeczy wprost. Żyjecie bowiem w Nibylandzie.I wierzę, że Twoje imię to nie Marcin, i nie masz 35 lat :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muminkaabc
Od każdej reguły są wyjątki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fast Foot
do Samotny_Europejczyk Ja lubię upraszczać, ale Ty mnie bijesz zdecydowanie :-). Chce albo nie chce - jeśli ja chcę, to powinienem tak robić by ona też zechciała. To naprawdę niecodzienne zjawisko, że ludzie chcą od pierwszego wejrzenia być ze sobą na mur beton........tym bardziej, jeśli aktualnie życia nie rozpieszcza i problemy prozy życia często straszą jak Oko z Mordoru. Sprawy mogą isć trudniej, mogą być nawet niewykonalne - ale tylko tchórz w obawie przed uczuciową porażką nie da sobie szansy na odwrócenie losu. Lolity z portali internetowych zwykły pisać banalne frazy w rodzaju "co nas nie zabije to wzmocni". Banalne, ale niezaprzeczalne. Więc czego mam się bać -że nie wyjdzie? Nie myślę o tym, nie zadręczam się. Jak mi przejdzie do niej to coś - to nie sądzę bym się tym martwił, jak nie przejdzie - to nie mogę siedzieć z złaożonymi rękami. Dualizm świata jaki pokazujesz, każe zadowalać się tym co daje życie zamiast samemu pazernie wyciągać ręcę do tego czego się chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fast Foot
Chyba jesteś zodiakalnym Wodnikiem. Stąd te mrzonki, fantasmagorie. Człowiek to nie komputer, nie maszyna, nie da się go przeprogramować, tak jak chcesz. Przykro mi to pisać, ale jesteś ofiarą własnej skomplikowanej psychiki. Lubisz budować - zbuduj dom. Tej kobiety nie odbudujesz. Bo kobiet nie znasz. Uciekasz od emocji, a kobiety emocjami żyją. Ona Ciebie nie kocha i raczej nie pokocha. A że nie powie Tobie wprost? Pewnym facetom, wodnikom, trudno mówić rzeczy wprost. Żyjecie bowiem w Nibylandzie.I wierzę, że Twoje imię to nie Marcin, i nie masz 35 lat do "do Fast Foot" Nie jestem Wodnikiem - ona nim jest:-), więc dzięki za te wskazówki, też uważam - mimo że facet - że archetypów zodiakalnych lekceważyć nie wolno. Ja Koziołek - upierdliwe bydle bywam :-) i co najważniejsze -cierpliwe. Ależ ja od niej nie oczekuję, że mnie kocha - rany, ja jej tego powiedzieć nie mogę więc coż to byłoby za wariactwo oczekiwać tego od niej. Po prostu dobrze mi z nią było - lepiej niż z innymi. To wystarczający powód, by nie rezygnować. I nie jest tak jak sugerujesz- ja nie chcę nią manipulować, nie chcę jej budować dla siebie. Wiem, że mogę pomóc przezwyciężyć jej słabości, ale nie zrobię tego jeśli zadręczę ją sobą. Będę orbitował bez cukru.....ale jaki tort po środku to tylko ja wiem ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uchacha
Do fast foot, trochę nie rozumiem czemu tu napisałeś o swojej historii. Wyciągasz odpowiednie wnioski z tej całej sytuacji, widać, że rozumiesz zachowanie swojej partnerki i odpowiednio je interpretujesz, Twoja postawa jest super, umiesz kierować swoim życiem, podchodząc do wszystkiego z odpowiednią dozą rozwagi i uczuć. Nie potrzebujesz rad, bo zachowujesz się właściwie. Cóż można Ci powiedzieć poza banalnym - bądź sobą, daj jej się poznać takim jakim jesteś, żebyście obydwoje mogli ocenić czy do siebie pasujecie? Życzę Ci powodzenia i powiem tylko tyle, że zazdroszczę tej kobiecie, że spotkała takiego fantastycznego faceta! Mam nadzieję, że i ja kiedyś na kogoś takiego trafię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwierzątko nieoswojone
"Po prostu dobrze mi z nią było - lepiej niż z innymi. To wystarczający powód, by nie rezygnować." Dlaczego właśnie ona cię pociagnęła? Bo jest rozbita, słaba, nie pozbierana po rozwodzie? Coś ci powiem, mój przyjaciel ( przyjaciel, bo nie stać mnie w stosunku do niego na miłość, mimo że on kocha) poznał mnie po rozstaniu. Ja się z moim partnerem rozstałam, przyjaciel czeka już 6 rok, aż ja się zdecyduję. A ja się nie zdecyduję. Z przyjacielem mi dobrze, bezpiecznie, funkcjonujemy sobie całkiem dobrze, ale relacji damsko-męskiej szukam z innymi. Przyznaję, przyjaciel pomógł mi stanąć na nogi i zapewnia mnie o swoim uczuciu ( niestety, ja go nie potrafię odwzajemnić, ale też z przyjaciela nie umiem zrezygnować - kilka razy kochaliśmy się, ale to nie to, a ja mu nie potrafię tego powiedzieć, może tak jak twoja kobieta tobie - nie chce cię stracić, ale jej tak dobrze jakt tobie nie było....). Tak, zakochuję się od pierwszego wejrzenia. Reszta to podchody, kalkulacja, cierpliwość i tak dalej. Nie na tym etapie. Twoja logika byłaby wspaniała, ale po 7 latach związku. A wy dopiero zaczynacie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fast Foot
do Zwierzątka Nie pociąga mnie jej słabość, bo przy mnie tak się nie zachowuje. To, że była rozbita, wiedziałem od początku dośc krótkiej naszej znajomości. I to tez nie jest cecha, która mnie u niej pociągała. Nie potrafię analizować tego dlaczego coś mi się podoba. Zwyczajnie - było mi z nią dobrze, bardzo nawet. Źle było wtedy, gdy inni psuli jej humor głupimi tekstami, smsami. Piszę to co widziałem - przy mnie słabości nie okazywała, przeze mnie nie smuciła się i sama wie, że w nie natarczywy sposób potrafiłem dać jej to czego potrzebowała o brakowało jej. Nie napiszę tego, co głównie mi się spodobało w Pięknym Imieniu. Na partnerów patrzymy zawsze przez pryzmat przykrych doświadczeń z poprzednimi - ona dawała mi coś, czego od dawna mi brakowało. Ale raz, że musiałbym się rozpisać, a dwa, że nie chcę o tym pisać. I dzięki za pocieszenie z tym przyjacielem :-)- tak się składa, że ktoś inny zrobił dla niej dokładnie coś podobnego jak ten Twój dla Ciebie i też krąży koło niej natręt......ja spotkałem ją dużo później niż on. Będę przy niej i dla niej. Poddać się nie zamierzam. Może i głupi, ale przynajmniej wierzy w to co czuje i robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ferdek wysysacz sutków
zyje tak 4 rok i jestem szczęśliwy , przeszedłem złe dni, złe sny, złe wspomnienia, płacz na myśl o przeszłości mojej ukochanej. warto.... tylko miłość w życiu sie liczy, do utraty sił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fast Foot
Amiko - dzięki za odpowiedź, daje mi to trochę jasności. Nie ociagać się ale i nie włazić na głowę.Przeganiając potwora nie można samemu się nim stać dla kogoś. Będzie trudno, ale nie podaruję sobie gdybym pozwolił ot tak wszystkiemu się rozmyć. Ja już kończę swoje pisanie. Za dużo zaczynam myśleć. dziękuję wszystkim za odpowiedzi i życzę wygranej 6 w totka ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zazdroszczę tej twojej dziewczynie ... :( też jestem dość \'świeżą\' rozwódlką Od jakiegoś czasu spotykałam się z takim jednym, myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi... było bardzo dobrze. Niestety facet okazał się kompletnie nie nadający się do życia we dwoje. Taki wieczny singiel, wolny strzelec. Nikt mnie tak nie zranił jak on, ni esprawił tyle przykrości, prób0waliśmy jeszcze klika razy bo on bardzo chiał, prosił, bardzo mu zależało. Niestety, nie potrafimy ze sobą BYĆ. Porównując - z moim ex mężem doznałam wiele pięknych chwil, z tym nowym w przeciągu kilku miesięcy - wielką namiętność i wiele cierpienia. Czuję że przegrałam życie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sp. uwodzicieli
Temat założony był dawno, po tym co napisałeś widać, że za bardzo Ci zalezy za bardzo. Ona to wyczuwa i ma jakieś głupie wątpliwości przemyślenia a to nigdy dobrze nie wróży kiedy kobieta Ci mówi, że muszę coś przemyśleć. Oddajesz jej kontolę. Myślisz ciągle o tym co ona pomyśli albo co zrobi. Człowieku wyluzuj idz z kumplami na piwo, spotkaj się z jakąś znajomą niech będzie zazdrosna:) nie myśl obsesyjnie o tym czy zrobić tak albo inaczej. Chcesz z nią być to przedstaw jej jakieś wyzwanie. Jak Ci mówi wyjezdzam i nie dzwon. To jej mówisz nie miałem zamiaru akurat wtedy będę miał ciekawsze plany, bo też wyjeżdzam. Zaraz sie zacznie zastanawiać a gdzie i po co. I bardzo dobrze zobacz jak to na Ciebie działa na nią zadziała tak samo. Nie dawaj kobiecie wiecej niż ona sama daje. A wczym Ty jesteś gorszy! Qrwa bądz facetem a nie cipką..i pamiętaj inne też mają!!!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×