Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ograniczony

Rozum vs. Serce - rozterka

Polecane posty

Gość Ograniczony

Rozum podpowiada mi, że ten związek nie ma przyszłości, że Ona się nie zmieni pod tym względem, że nie będę przy Niej szczęśliwy do końca życia. Serce zaś kocha i każe mi mieć nadzieję, że jednak przyjdzie taki czas, że Ona zmieni swoje podejście do mnie i wszystko będzie dobrze. Jest to przecież możliwe - zmiana. Jak sama twierdzi nie dorosła jeszcze do trwałego związku. Ale może za sprawą mojej miłości i cierpliwości dojrzałaby przy mnie do tego... Nie wiem czego się posłuchać - rozumu, czy serca :( Co jeśli wybiorę rozum i za jakiś czas zobaczę, że Ona zmieniła się pod tymi względami i jest z kimś innym i oboje są wniebowzięci - żałowałbym tego do końca życia. Zaś co jeśli wybiorę serce i będę walczył o ten związek i nie doczekam chwili, w której Ona zmieni postępowanie - również będę żałował, że jednak nie odpuściłem... Takie oto dylematy przed snem... kolejna długa noc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość filantropka
pod jakim wzgledem? jakie podejscie? a tak na marginesie to tez mysle ze serce wygra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ograniczony
Pod względem takim, że nie jestem dla Niej najważniejszy, że nie potrafiłaby zrobić dla mnie 'czegoś większego' (aby nie wspominać o 'wszystkim') oraz, że trudno zauważyć u Niej staranie o mnie, a teraz brak u Niej zdecydowania co do mnie i do związku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewy
za duzo myslisz i to jest twoj problem. zamiast mamlec w kolko jeden temat zyj chwilą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ograniczony
Niedługo, bo 3 miesiące, a znamy się ich 6. Nie zmienia to faktu, że zdążyłem Ją pokochać i trudno mi się rozstać... Wiem, że za dużo myślę, ale jak tu nie myśleć nad czymś co jest dla człowieka bardzo ważne, a nawet i najważniejsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ograniczony zapamiętaj
hormony są złym doradcą.🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez tak mam. A dokładnie podobnie zachowywała się moja partnerka. W końcu mnie rzuciła. A teraz wróciła-i wiesz co-ja juz nie roztrzasam takich problemów bo chyba bym zwariował-żyję chwilą, wrzuciłem na luz i powiem Ci że teraz to ona się stara. I problem zniknał. Powodzenia i weź wrzuc troche na luz bo to się źle skończy-wiem co mówie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ograniczony
Chyba już nie mam o co walczyć... "to że Cię kocham nie oznacza że z Tobą będę.............." :O Porównując moje zachowanie sprzed dwóch tygodni (wtedy zaczęło się sypać) do tego dzisiaj to już jestem o wiele spokojniejszy i mniej mnie to jakby rani i rusza (to Jej niezdecydowanie i zachowanie)... Aczkolwiek nadal mi przykro z tego powodu. Cóż, może Ona podejmie jakieś kroki, ja pasuję po tym co teraz przeczytałem... Kocham Ją, ale niech i Ona to udowodni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz całkowita rację. Bo wiadomo jka jest-sila do bycia ze soba nie da sie nikogo zmusic. Jesli jej nie zalezy to predzej czy później i tak Cie zostawi. Jeśli sie troche odsuniesz to zobaczysz jej reakcje. Bo jesli bedzi chciala z Tobą byc to powalczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Piszę do Ciebie, bo wydawało mi się, że jestem już ostatnią osobą na tym świecie, która szuka prawdziwego, normalnego związku... To było b.miłe rozczarowanie zobaczyć, że jednak się mylę :).\" (Jej pierwsza wiadomość do mnie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od tego wszystko się zaczęło. Do tego na blogu, który ówcześnie prowadziła pisała dużo o miłości i związkach. Pisała w sposób bardzo dojrzały i przemyślany. To było dla mnie wręcz jak obietnica i zapowiedź na trwały związek, który przetrwa nie jeden kryzys i na to, że nie tylko ja będę się o to starał. Niestety coś chyba Jej się odwidziało, odpuściła :( Chyba zbyt dużej nadziei sobie narobiłem tym co mówiła i pisała - teraz czuję się cholernie zawiedziony(?), bo przecież miało być tak fajnie, a jest zupełnie inaczej. Ona chce abyśmy nadal utrzymywali kontakt; twierdzi, że jeszcze kiedyś możemy być razem... ale ja chyba nie potrafię :o Bardzo łatwo mogłaby wzbudzić we mnie nadzieję, że może jednak, już... :o Wiem, za dużo myślę, ale nie potrafię o tym nie myśleć. Cokolwiek robię - ciągle mam w głowie Jej słowa i wspominam wszystko co robiliśmy przy spotkaniach; nie potrafię zapomnieć. Wiem, że za jakiś tydzień będzie też inaczej, niemniej wiem, że tak na dobre nigdy nie zapomnę :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety-wiedza o tym jak powinien wygladać związek wcale nie idzie w parze z tym jakie związki tworzy się samemu. Ja potrafię czasem dawać dobre rady kumpolm czy przyjaciólkom ale co z tego, gdy nie potrafię pomóc sobie? Zauroczyłeś się w słowach...gorzej z uczuciami bo to w końcu i tak one panują nad rozumem-nie poczuła chemii, niedojrzała chyba do bycia z kimkolwiek skoro tak Cie potraktowała. Dała Ci nadzieje...jej zachowanie jest niemal identyczne jak zachowanie dziewczyny przez która ja cierpiałem. Karmilem się nadzieją a moje życie upadało. A potem gdy już sobie wszsytko poukladalem stwierdziła ze chce próbowac jeszcze raz. I tym razem to mnie wciaż meczą wątpliwości czy warto być z kimś kto w kazdej chwili moze się znudzić, zmienić zdanie i odejść zostawiajac sobię furtke. Teraz powinienem powiedzieć zapomnij, rzucic standardowo tekstem \" wyrzuć wszysko co Ci ją przypomina,zerwij kontakt, nie wchodź na bloga i znajdź sobie jakieś zajęcie, które zajmie Ci czas\" ale obaj wiemy, że to takie proste nie jest bo rozum moze kazac zapomniec gdy serce wciąz ma nadzieję. Dlatego jedyne co mogę powiedzieć to naucz się z tym żyć. Wraz z biegiem czasu po prostu przyzwyczaisz się do bólu. A później będzie co ma być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie tyle, że zauroczyłem się w słowach, bo w Niej całej. To co pisała i mówiła było dla mnie takim jakby wielkim dodatkiem, który zapowiadał, że będzie lepiej niż mógłbym przypuszczać. Myślałem, że skoro pisze w taki dorosły sposób to i będzie wiedziała czego chce od życia i potrafiła tego dotrzymać... "Nadzieja matką głupich"... cóż, jestem bardzo głupi, bo ciągle jeszcze mam nadzieję, że może jednak to tylko chwilowe zawahanie i prędko tej nadziei nie stracę... Chociaż wiem, że to jeszcze 'na świeżo', ale pożyjemy, zobaczymy. Staram się czymś zająć, ale to nie takie łatwe :o Dzięki, że odpisałeś; mam nadzieję, że Tobie się ułoży z dziewczyną i przetrwacie nie jedno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×