Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Noose or smth.

No chyba odcięci wisielcy tak mają. Przeczytajcie.

Polecane posty

Heh-byłem skurwysynem. Cyniczny, egoistyczny manipulator. Zawsze dostawałem to czego chcialem. Ciekawe nie? Wystarczyło obrać sobie cel i dążyć-na przekór wszystkiemu niszcząc wszystko i wszytskich po drodze byleby mi było dobrze. I zawsze sie sprawdzało-sukces za sukcesem. A tak pozatym-zimny kloc bez uczuć-nigdy sie nie zakochałem. Jakieś dziewczyny byly, jakieś spotkania ale w gruncie rzeczy te znajomości gówno mnie obchodzily- twierdziłem ze nigdy sie nie zakocham bo to nie w moim stylu. Nie narzekam na powodzenie-przystojny podobno jestem i zdarza sie że to dziewczyny mnie podrywały a nie ja je. Co z tego gdy i tak nigdy nie mialy szans-bawilem sie i odchodziłem. Bo w końcu młody jestem wyszumieć sie musze a samotność mi pasuje. Hehe-stan błogości tak sobie trwal, i pojawila sie ona-koleżanka z ekipy która zawsze traktowalem jak kumpla. Zupełnie nie w moim typie-tak wogóle to nawet pod wzgledem wygladu zupełnie przeciwieństow tego co mi sie podoba. Ale ten charakter... to dziecinne podejście do zycia, ten rozbrajający smiech... kurwa-co ja taki sentymentalny sie robię? Zakochalem sie? ! niemożliwe! nic z tym nie robiłem. Po prostu-doszedłem do wniosku że i tak predzej czy poźniej ją skrzywdze to nie bede jej głowy zawracał. Posiedze sobie, popatrze, czasem spotkam jak zwykle...Trwało to prawie rok. Ona w tym czasie do kogoś wzdychała-rozpaczliwe opisy na gg, tęsknota. A ja-jak zwykle zimny patrzyłem i marzyłem o byciu z nią ale nic nie robiłem. Do czasu. Wylądowaliśmy w jednym akademiku-heh-\"nie znam tu nikogo-moze ze mna posiedzisz\" pytala-\"jasne koleznako\" odpowiadalem i spedzalismy ze soba mnóstwo czasu. \" Wpadnij po mnie po zajeciach\" któregoś razu poprosila. \"ok\" Przyszedlem-poszliśmy na spacer -pocalowalem ją \" Wreszcie-czekalam na to rok\" Ze szczescia zaiemówiłem i jednocześnie przeklinalem swoją głupotę. Rok męczarni... jak popatrzyłem na to z własciwym sobie dystansem to ataku śmiechu dostałem. \" Z czego się smiejesz? \" nie rozumiała. Potem wiele razy słyszalem to pytanie...heh. Lubiłem je. Było nam dobrze...tylko ja zwariowalem-sam siebie niepoznawałem. Zacząłem sie zmieniać-ja, który do ostatniego tchu bronilem swojego zdania, odważałem sie zawsze mówić co myślę bez wzgledu na konsekwencje zaczynałem... włazić pod pantofel? bo chyba tak to można nazwac-zawsze mialem dla niej czas, zawsze byłem przy niej... chcialem traktowac ją inaczej niż dotychczasowe dziewczyny...jaki ja bylem glupi. Uslyszalem \" Niewiem co do ciebie czuję. Myślę że gdybym zobaczyla cię z inna dziewczyną szcześliwego to ucieszylabym sie. Ja chyba nie potrafię być z kimś w związku. Myśle że to nie ma sensu\" Załamalem sie. JA sie załamalem-cholera niemożliwe-człowiek skala ma uczucia, co wiecej zostaly zranione. Perdole to wszytko poszedłem, stanąłem na krawedzi i patrząc w dół myslałem że to wszytko sie skończy raz na zawsze. W chwili gdy zadzownił telefon mialem zobić krok na przód. Heh-matka jest ciężko chora-musze jechać do szpitala. Potem piłem. Dużo. Imprezowałem. Podrywałem. Udawałem że wszytko jest w jak najlepszym porządku. Gówno prawda-w duszy skowyt... cholera dowiedzialem sie ze ONA jest z kimś innym. Nie trwalo to dlugo-po miesiącu sie rozeszli i zerwali kontakt. A ja zrozumiałem że jej nigdy nie odzyskam. Nie-nie zwiazalem sie z nikim innym-wolałem być sam. Z czaem wszystko przyschlo... uczucie się chyba wypalilo. Już nie wrócił skurwysyn-byłem po prostu soba-czasem dowcipnym, czasem powaznym optymistą na którego przyjaciele zawsze mogą liczyć. I wtedy telefon-\"Stary-jest spotkanie dawnej ekipy! wbijaj!\" przyjechałem. ONA tam była. Stremowana tak jak ja. Rzucila jakiś drętwy żart, który mnie wqrzył-odpowiedzialem jakimś cholernie raniącym tekstem-nie odzywaliśmy sie do siebie caly wieczór. Nastepnego dnia...napisałem do niej że musimy pogadać. Chciałem wyjasnić że możemy sie zachowywac normalnie, że nie chcę błagać jej o powrót bo już sobie wszystko poukładałem. I żebysmy lepiej przestali na siebie warczeć bo nasi przyjaciele przez to sa stawiani w kłopotliwej sytuacji. Tylko tyle a wyszedł nam 3 godzinny spacer spedzony podczas rozmów o niczym. Na koniec cos mnie podkusilo i ja odruchowo przytuliłem-w oczach miała coś takiego...poczułem jak mi wszytko wraca, jak znowu chce byc przy niej... odwróciłem sie i poszedłem. Potem kolejne spotkanie... znów smiech, rozmowy o wszystkim jakbyśmy sie nie mogli nagadac... nagle ona poważnieje \" Ty już sobie wszystko poukładaleś teraz ja musze się poukładać bo ciagle myśle czy dobrze zrobilam...czy mozemy sprobowac jeszcze raz...\" Cholera... zgodzilem sie. Nie wytrzymałem-powiedziałem że moze wrócic ale jest to tylko jej decyzja. Rzucila mi sie na szyję i pocałowala...I znów jesteśmy razem. Ona bardziej czuła, ja z wiekszym dystansem, i ...wątpliwościami czy napewno dobrze zrobiłem. Po co pozwolilem jej wrócić? Tak kocham ja. Jak nikogo. Kocham. Po prostu. Ale co bedzie jeśli znów zmieni zdanie? Czy tym razem zadzwoni telefon? Heh glupi dylemat jak na dzwudziestolatka. Być z nią liczac ze jednak kocha (nigdy zadno z nas nie powiedziało tego drugiej stronie) i cieszyć sie chwilowym szczęśćiem jednoczesnie bojąc sie tego co skrywa jej dusza ? Czy tym razem nie czekać na nia i samemu z obojętna miną odejść tak jak od tych ktorych nie kochalem? Czy walczyc o nia łudząc sie że kocha i bedziemy szczęśliwi? Niewiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziwne ale jestem w identycznej sytuacji.....po stronie kobiety..... Jakbym czytała tego co napisał On....B...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawałek ciacha
jak na dwudziestolatka... troche trzydziestoletnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Jeśli wróci - jest twoje. Jeśli nie - nigdy twoje nie było....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem jak to wyglada. I nie wzorowalem sie na filmie-filmy koncza sie dobrze i bohaterowie nie mają wątpliwości. A ja sie po prostu boję. Takie absurdalne uczucie. Opisalem historię prawie 2 ostatnich lat sowjego życia-od matury do teraz. I niewiem co dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym jednak spróbowała
na Twoim miejscu dać jej szansę. Jeśli się nie uda, będziesz przynajmniej wiedział, że próbowaliście. A tak to nigdy się nie pozbędziesz myśli, czy mogło się udać. Takie jest moje zdanie. Powodzenia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AnnMarie-miałem nadzieję że wróci...ale i tak boję sie, że znów bede przez nia cierpiał. Wacham się. Na razie jestesmy razem a czas pokaże co i jak. W najgorszym wypadku znów będe zbierał samego siebie o kupy i usiłował jakoś wygasić uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przemyśl czy jest tego warta.... wiem z autopsji,że bardzo ciężko jest się pozbierać jak sie zostało zranionym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym jednak spróbowała
przestań się bać:) Swoim strachem i niepewnością możesz ją wytraszyć. Dziewczyny (przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia i moich koleżanek ;) ) lubią zdecydowanych facetów, którzy wiedzą czego chcą i umieją o to walczyć. Więc przestań się ciągle zastanawiać, zacznij ŻYĆ i cieszyć się byciem z nią :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh-tego co sie ze mną dzieję wątpie by się domyślała. Ja naprawde potrafię by cholernie dobrym aktorem-w końcu kochałem sie w niej rok tak, że nikt sie niczego nie domyślił. Staram sie ŻYĆ, ale zdarzaja mi sie takie irracjonalne napady strachu-własnie dzisiaj taki mnie dopadł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobra. Z Twojego tekstu wnioskuje że ten wasz związek opiera sie na jakichś tajemnicach, niedomówieniach itd. A gdzie tu miejsce na szczerą rozmowę, powiedzenie sobie o swoich pragnieniach, obawach itp.? Chyba wam taki stan, ta cała niepewność najwidoczniej odpowiada i dodaje "smaczku". Tylko na jak długo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmowa o obawach... 2 tygodnie po powrocie mialbym ja straszyc powazna rozmowa...ech chyba po prostu bede musiał popracowac nad otworzeniem jej i siebie. tylko cholera co mi z tego wyjdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
mawiają, że miłość zwycięży wszystko nieprawda czasem od miłości większy jest strach nie pozwól, żeby strach Tobą zawładnął - nie pozwól by był wiekszy niz miłość bo inaczej, to się nie uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żyj qrwa chwila a czas pokaże-Lewar mówil "jak kocha to wróci" wiec pewnie coś w tym jest. Trzym sie i przestań bać-jak laską bedzie sie starać to znaczy ze jest ok jak nie to wiesz co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silberliebe
Miłośc czasem sprawia, że w sercu człowieka pojawiają się wątpliwości... poczekaj, ale bądx z nią dalej... zobaczysz co z tego wyniknie :-) 3mam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antropomorficzna
czas pokaże czy jej naprawde na tobie zalezy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buhahaaaa
najbardziej mnie rozbawiło "sukces za sukcesem" i podobne pierdzenie o twardym charakterze i niebywałych osiągnięciach człowieka depczącego po trupach, gdy przeczytałam o tym, że to były osiągnięcia LICEALISTY! :D ale sporo tu jeszcze przesady... po co ta emfaza? hiperbolizacja tej wypowiedzi czyni ją ośmieszającą. wracając do problemu, już się zgodziłeś, już wróciłeś, więc nie ma nad czym gdybać. teraz czekaj co przyniesie los. a poważnych rozmów nigdy nie odkłada się na "potem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×