Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Krzysiek_23

Bolesne rozstanie....po 5 latach, a ja wciąż ją kocham...

Polecane posty

Gość Krzysiek_23

Wiem, może ten temat przewijał się przez różne fora kilka milionów razy, ale nie mogę wytrzymać, muszę cokolwiek napisać, poznać kogoś opinię na ten temat. Początek historii tej miłości....nie zapowiadał się na taki......koniec? A więc, do rzeczy........, poznaliśmy się w szkole średniej...jedno na drugie patrzyło z tym błyskiem w oku, jedno zazdrosne o drugiego, każde spojrzenie trwało godziny......no i stało się.....w końcu byliśmy ze sobą razem. Cudownie było? To za mało powiedziane, chciałoby się rzec...idylla, kosmos, coś trwałego na wieki, opoka. Dwa ostatnie lata szkoły średniej razem i przyszedł czas na...........studia. Ja dostałem się od razu na swój kierunek na uniwerek.....ona próbowała na dodatkowej rekrutacji i .....też się dostała. Uffffff, cieszyliśmy się co nie miara, zaczęły się studia, razem we Wrocławiu!! Czy może być jeszcze lepiej? Wspólne mieszkanie, mnóstwo czasu dla siebie, setki marzeń. Rok pierwszy w nowym mieście minął pod znakiem nauki, jedno dodawało siły drugiemu, trzymaliśmy się jakbyśmy byli sklejeni Superglue, uczucie rozwijało się, umacniało, coś niesamowitego. Rok drugi na studiach - podobnie, kochaliśmy się, każda chwila razem sprawiała masę radości i szczęścia, wspólne wyjazdy na wakacje, głupie upominki, ja wiedziałem już dawno że to ta jedyna.....ta, z którą chcę spędzić resztę życia, bo ona......była (jest) moim życiem. Rok trzeci wspólnego mieszkania nie zapowiadał się na.......krach w moim życiu. Studia, zabawa, niezwykłe uczucie do tej dziewczyny, nie mogłem marzyć o czymś więcej........teraz wiem że marzę..........o tym żeby wróciła:-(. W maju zrobiłem błąd? Bo za bardzo jej zaufałem? Bo za bardzo ją kochałem?........pozwoliłem jej pojechać na weekend z przyjaciółmi do Kołobrzegu.........ja zostalem we Wrocławiu, miałem ważny egzamin na którym niesamowicie mi zależało. Wiedziałem że jedzie tam żeby odpocząć przed właściwą sesją, żeby się trochę oderwać od nauki....ufałem jej i nigdy nie podejrzewałem o coś takiego co później zrobiła. Minął czerwiec - razem, bez żadnych podejrzeń z mojej strony, minął lipiec- zapracowany, ale wciąż razem, zaczął się sierpień i z nim........problemy. Dwa tygodnie nie odzywała się......ja próbowałem wszystkimi sposobami......smsy, telefony, przyjazdy.......kontakt jak z pięciolatką, nie poznawałem tej osoby, oczy jakby zamglone, pustynia w środku.........Boże, mówię, co się jej stało?? Co stało się takiego, że ona słowa z siebie wydusić nie może?? Wyjechała na dwa dni z domu, dokąd, po co? Wróciła.....po moim błagalnym sms-ie o kontakt odpisała.......że to koniec, bo to nie te same charaktery, bo to nie te same plany na przyszłość........Ręce i nogi mi opadly.....od kilku dni byłem na proszkach uspokajających, rozkleiłem się totalnie. Po tych smsach we łzach pojechałem do niej. Była niedziela, okolo godziny 24, prawie dwugodzinna rozmowa z próbą wyjaśnienia sytuacji jeszcze bardziej mnie dobiła............., stwierdziła że ktoś powiedział, że......się w niej zakochał......., a ona już nie wie co do mnie czuje, nie wie co czuje do niego, ale że razem już nie będziemy, że to koniec. Pytam....znam go? Mówi: tak. Głos mi odebrało jak powiedziała że to jej kolega, mój były kolega, Jarek, ten który był m.in. w maju w Kołobrzegu razem z resztą paczki. Wystawiła mnie dla niego, razem mnie wystawili, Boże, co za obłuda i kłamstwa, dlaczego? Ja nie mogę sobie tego jeszcze uświadomić, kilka dni po tym pozbierałem wszystkie rzeczy które dostałem od niej, które mi się z nią wiązały. Przyjaciel podwiózł mnie pod jej dom. Oddałem jej to wszystko, zabralem kilka dokumentów z jej szuflady które tam trzymałem. Nie odezwała się ani słowem. Ja ze łzami w oczach w biegu zdążyłem tylko spytać....kiedy się wyprowadzasz? Ona:....jeszcze nie wiem. Dodałem:.....jak najszybciej........, i wybiegłem rycząc. Kolega w samochodzie nie wiedział co robić jak wsiadłem spowrotem, poczekał milcząc, ja znów wyszedłem, kierując się znów w stronę jej drzwi.....spotykając jej ojca. Jemu zalany we łzach powiedziałem: kochałem ją i nadal.............., a wtedy ona uchyliła drzwi i powiedziała że......takie zagrania są nie fair. Zaniemówiłem, zacisnęłem zęby i skulony usunąłem się, niedomykając furtkę od bramy.... Minęło kilka dni, dostałem smsa: wyprowadziłam się z mieszkania z Wrocławia. Zostało nam jeszcze 2 lata studiów, nie wiem gdzie będzie mieszkać, pewnie u niego, u jej "przyjaciół", nie mam pojecia........w końcu plany wg niej na przyszłość mieliśmy inne....tylko wciąż w to nie wierzę, zawsze chcieliśmy tego samego. Tylko że ona może łatwiej , szybciej......ja jeszcze nie zarabiam 3,5 kafla na miesiąc i nie jeżdżę furą obitą skórą z GPSem prowadzącym choćby do Kołobrzegu. Nie wiem co się stało, nie potrafię sobie tego przetłumaczyć, wciąż o niej myślę i płaczę w poduszkę, bo każda rzecz, każda chwila, wspomnienie.....wraca. Ja wciąż ją kocham, może to chore, może niepoprawne, ale nadal ją cholera kocham.....może z tamtym się jej nie uda, może wróci. Tylko czy ja tego będę chciał? Jeszcze chcę......bardzo.......tylko nie wiem co zrobić żeby wróciła. Nie piszę do niej, nie odzywam się, nie dzwonię......kontakt się urwał, może niepotrzebnie? Może powinienem próbować odzywać się? W ciągu tych ostatnich dni nie byłem po prostu w stanie......dołek, rozklejenie, załamanie, senność, płacz, duma..... Nie wiem co robić, nie wiem czy wróci, a może usunąć się choćby dlatego że ją kocham, niesamowicie kocham.........Błagam, poradźcie coś!!! Przecież to nie może być prawda.......nie wierzę.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek_23
...to była grupka przyjaciół, trójka...w sumie ich razem poznaliśmy, nowi, z Wrocławia, ON mieszkał ze swoimi starymi kolegami (para z Nowej Rudy - Marta i Michał), pracował. Początek studiów...moja dziewczyna poznała koleżankę Martę, czasami do niej wpadała, ja też tam bywałem, wiedziałem że jest "bezpiecznie", a jednak nie było... . Tylko że zawsze się śmialiśmy z Jarka...że koleś nie do ludzi, odludek, zamknięty w sobie...wiedziałem że ten typek może być tylko fajnym znajomym, nic więcej......ale się przejechałem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość never again
Wiesz co ... rozumiem Twój ból i rozterki, ale w takiej sytuacji na Twoim miejscu nie odzywałabym się do niej, nie próbowała niczego wyjaśniać. Ona już podjęła decyzję, cholera wie, czym pokierowaną. Każdą próbę kontaktu będzie odbierala jako namolne narzucanie się jej. Nic nie wskórasz w ten sposób. Ale może postaraj się dowiedzieć czegoś od waszych wspólnych znajomych. Może oni coś Ci podpowiedzą. Trzymaj się 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek_23
Próbować się czegoś dowiedzieć od osób pośrednich?....zawsze mogę spróbować...., tylko czy to nie pogorszy sytuacji, może nie, ale pewności nie mam. Odezwać się, pytać, szperać, przecież to może dzałać w obie strony....podobnie jak do sytuacji z jej siostrą do której napisałem o całej tej sytuacji dwa smsy. Pierwszy, że coś jest nie tak, że nie wiem o co chodzi i prosiłem żeby pogadała z nią, tak jak zawsze, jak siostra z siostrą ......... no i drugi....o treści że mnie zostawiła, nic więcej. Wtedy od NIEJ dostałem po głowie tekstem....wplątywać w to moją siostrę?? To nie fair!!! Kurcze...no poracha... przypominam sobie jej urodziny......byliśmy razem, niby wszystko ok, a ona wyskakuje z tekstem........dostałam kapelusz od Jarka (czarny, z dużym rondem, taki jak czarnoksiężnika), no kurde magik, czary mary i po związku........., nie wiem, układanka? Strach myśleć......., myśleć......, rozpamiętywać......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dwukrotnie porzucona przez K
Ja uważam,że nie ma tu czego wyjaśniać,rozdrapywać ran...Trzeba umieć odejść z godnością,nawet,jak się zostało porzuconym. I zero kontaktu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
idiotka...jeszcze pewnie bedzie chciała wrócic bo jej sie odmieni ,ze sie pomyliła z tamtym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek_23
Tak uważacie?? Że będzie chciała wrócić?.....po tym jak zastanawiała się nad rozstaniem 2 tygodnie?? Pewnie zrobiła analizę SWOT (plusy i minusy, szanse i zagrożenia) i wyszło póki co że jestem....."gorszy model". Odmieni jej się nawet po tym jak będą razem mieszkać??-biorę to pod uwagę, z niedowierzaniem i zaciśniętymi zębami, ale biorę to pod uwagę. Tylko ile to może trwać?? Ja bez odzywania się, ona też......ile czasu może jej to zająć że kocha się prawdziwie tylko raz?? pytanie tylko, czy nawet jeśli zrozumie swój błąd.....ja będę chciał raz jeszcze z nią spróbować. Na razie to moje pobożne życzenia......chocby o sms z chęcią jakiegokolwiek kontaktu, rozmowy........Trzymam się godnie, bezsennie, z czerwonymi oczami i rozsypanymi studiami....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Utrata kontroli
Bardzo Ci współczuję i życzę dużo siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trudny temat:( cholera jasna,moja laska tez odeszla po 3 latach w 1 dzien,wrocilem z pracy "mieszkalem u jej dziadkow w krakowie" patrze a moje wszystkie rzeczy sa pod drzwiami z kartka na gorze,a tam napis "JEDZ DO DOMU Z NAMI KONIEC JUTRO WYJEZDZAM" ale gdzi edokad nic sie nie dowiedzialem:( pukalem do drzwi siedzialem do nocy na schodach i nic,wkoncu pojechalem do siebie a po iesiacy sie dowiedzialem ze jak ja bylem w pracy ONA bawila sie z jakims Anglikiem na AWFie:( wspolne wypady za miasto na rowerek it... a ja tyralem na czynsz i zarcie jak kretyn;/ Mowie sie z efacet to świnia ale tak jak podla potrafi byc kobieta to nieda sie czasem opisac :(:(:( samo zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yoyotte
Współczuję.. Nie poddawaj się, żyj z godnością, Mój kumpel zostawił dziewczynę bo dowiedział się ze w jednym miesiącu zdradziła go z dwoma facetami. Ale zachował klasę.. Teraz ona kwiczy z bólu, bo widzi, jaki ten facet jest porządny.A tamci dwaj to czysta głupota i jej płytka wyobraźnia. Trzymaj się, będę trzymała kciuki za Ciebie, abyś doświadczył cudu niepamięci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek_23
Próbuję o tym nie myśleć, ale nic poza próbami bo to na razie się nie udaje. Staram się znaleźć źródło tego końca, choć cień winy z mojej strony...,nie potrafię, choćbym chciał, nie potrafię....i nie chodzi o to że nie jestem samokrytyczny, bo tak nie jest, po prostu w ten związek włożyłem całego siebie, bez reszty oddałem się... Po tych prawie dwóch tygodniach nie odzywa się, ja też nie. Jak to piszecie (brat_niedzwiedz) - staram się trzymać w pionie, tylko że ten pion rzuca coraz mniejszy cień... . Wysłać kwiaty?, napisać list? , smsa? Czy wogóle się nie odzywać? Stracić ją bez walki? ...układać życie na nowo??.......przecież kocha się tylko raz...., tak prawdziwie :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość never again
Nie chcę Ci lać zimnego kubła wody na głowę, ale to co piszesz nijak się ma do rzeczywistości - mam tu na myśli to kochanie jedyny raz w życiu. Daj spokój! Po co daleko szukać - wystarczy przykład Twojej ex. Przecież musiała Cię kochać, skoro Wasz związek trwał tyle lat. Ale coś się widocznie wypaliło w niej. To będzie truizm z mojej strony, ale co tam ... Pomyśl, gdyby wykręciła Ci taki numer, gdybyście byli już małżeństwem? Widocznie dziewczyna ma problem z lojalnością. Dobrze, że to wyszło teraz, a nie poniewczasie. Moj kumpel trafił na taką ździrę, która kamuflowała się extra, aż minął miesiąc od ich ślubu. Wtedy wszystko wyszło na jaw. Nawet nie masz pojęcia, jak on to przeżył!! Szok - życie mu zmarnowała i jeszcze oczerniła go przed znajomymi. Dlatego apeluję do Ciebie - nie odzywaj się do niej! Skoro poszła, to niech żyje swoim życiem z tym kolesiem i tyle, a Ty się nie wtrącaj. Widocznie tak miało być. Nie warto robić coś wbrew losowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech...znaczy ze to nie bylo to....minie pare miesiecy...ona zobaczy jak to jest zyc bez ciebie...albo sie odezwie z przeprosinami albo nie...nawet jak wroci to juz nie bedzie tak samo....zaczniecie sie na siebie wkurzac pewnie....ech...mysle ze musisz to przezyc...potrzebujesz czasu...i to nie ejst kwestia miesiecy....zycie sie nie kobnczy na jednej kobiecie...jak przyjdzie czas to bedzie dobrze...znam z doswiadczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popłakałam sie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość never again
Popieram przedmówczynię. Będziesz się zbierał do kupy wiele miesięcy, ale taki lajf:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja powiem tak autorowi
ze tez sie rozstalam z facetem 6 lat temu. bylismy 5 lat razem. teraz znowu jestesmy razem. milosc nie wybiera. jak jest prawdziwa to juz na cale zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek_23
Czyli najbliższe miesiące (i oby na miesiącach się skończyło) mam lekko mówiąc....przechlapane:-(. Z tym się już chyba pogodziłem, wiem że łatwo nie będzie, ale spróbuje stać w pionie. Najgorzej będzie gdy przypadkiem będziemy się spotykać choćby na podwórku uniwersyteckim, czytelni, czy może gdzieś na mieście. Powiedzieć "cześć", czy może odwrócić głowę w drugą stronę jakby nikogo nie zauważając?...,wmawiam sobie że "głupia była", może to chore, nie wiem....na razie próbuję znaleźć choćby taki kwadrans, żeby nie myśleć o niej, .....może kiedyś przyjdzie czas na godzinę zapomnienia..., a może się odezwie.... . Dzięki wszystkim za podtrzymywanie mnie na duchu!!:-) Będę tu często zaglądać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gregor80_80
witaj kolego,niejestes sam mnie spotkalo to samo bylem z dziewczyna 5 lat wspulne zycie wspulne plany wszystko ok,az tu pewnego razu gdy wrucilem z pracy powiedziala ze juz koniec powiedziala zze poznala kogos innego i sie w nim zakochala,poprostu swiat mi sie zawalil tydzien wogule niespa;em niejadlem tylko wode pilem,minelo juz od zerwania 3 miesiace a ja sie wpedzilem w depreche niezla ranne leki,leki przed samotnoscia i ta przerazajaca pustka dobija mnie,bylem u psychiatry dal mi proszki ,moze troszke lepiej jest bo chociaz zasypiam ale dalej niewiem czy mi kiedy kolwiek to przejdzie natretne mysli o niej wspomnienia poprostu mnie dobijaja,niewiem jak sie mam wziasc w garsc,ucieklem narazie w prace calymi dniami siedze w robocie ale kiedy wracam do domu znow dul na maxa,wszyscy mowia ze potrzeba czasu ale czasem mysle ze wogule to niedziala bo ciagle tak samo jest:-(,to co moge ci poradzic to zajac sie czyms na maxa ja akurat ucieklem w prace to mi chodz na troche pozwala zapomniec o tym wszystkim,a na dodatek zostalem sam bez kolegow i znajomych,trzymam kciuki za ciebie moze tobie sie uda z tego wyjsc,glpwa do gory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej...czytalam twoja opowiesc jak bajke...koniec to chyba glpi zart...mam chlopaka w ktorym jestem szalenie zakochana i pojecia nie mam jak moglabym zrobic cos takiego...bycie ze soba tak dlugo zobowiazuje, nie mozna tak wszystkiego przekreslac. Ludzie nie szanuja milosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krzysiek_23 Rozumiem cię i wiem jak bardzo to przeżywasz ponieważ też to przeżyłem, doświadczyłe. Byłem z kobieta 4 lata bardzo ja kochałem ale odeszła za pewne miała swoje powody. Walczyłem o nia, strałem się było na prawde cięzko, nie potrafiłem się z tym pogodzić. Po roku czasu sama sie odezwała bo widziała, że dobrze sobie radze i nie byłem sam, po prostu zrobiła sie zazdrosna. Zaczelismy sie spotykać sądziłem, że sie ułoży trwało to kilka miesiecy, gdzie miedzy czasie tworzyła nowy zwiaze na odległość. Jaki był finisz znów mnie zostawiła ale tym razem dla innego. Powiem tobie, że wciąż ja kocham i jest w moim sercu teraz jestem sam poniewaz nie chce oszukiwac drugiej osoby jeżeli wciaz ja kocham. Nie odzywaj się do niej ja swojej nigdy nie zdradziłem i nie zostawiłem dla innej to ona odeszła. Kocham ja i bardzo mi jej brakuje ale ja mam czyste sumienie, że nie wyrzadziłem jej żadnej krzywdy i wiem, że nie ma złego zdania na mój temat. Kobiete należy szanowac i byc wobec niej szczerym a Ty po prostu ja okłamałes i możesz o niej zapomnieć. Ja swojej chciałemdać wiecej niż to co mogłem jej zaoferować ale nie zdąrzyłem, jeszcze studiowałem nie miałem dobrej pracy dopiero wychodziłem na prostą. Wciaz ja kocham ale nie wtrącam sie w jej nowy związek i ona o tym dobrze wiem, ze wciąz jest w moim sercu. Dla mnie zdrada jest najgorsza zeczy jaka by mogla mnie spotkac ze strony mojej ex ale nigdy mi tego nie zrobiła ani ja jej i za to ja szanuje, oczywiscie mogłem byc lepszym człowiekiem. Życie toczy sie dalej i człowiek powinien uczyc sie na własnych błedach choc nie zawsze jest to nasza wina. Widoczne nie dałem jej tego czego oczekiwała ale nie można całe zycie podkładac się pod kogoś każdy ma swoje mażenia i należy je realizować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek_23
"Mirrela" - faktycznie, ludzie nie szanują miłości.....i dalej wmawiam sobie że to tylko głupi żart....budzę się ze świadomością że wszystko już jest ok, spoglądam na telefon - a tu nic, zero odzewu. Masakra. Co do komentarza od autora "Rudy222", z jednej strony możemy powiedzieć że nasze przypadki są bardzo podobne, powód odejścia znają tylko One, ja go nie znam......i dalej z jej odejściem sobie nie mogę poradzić........świat się zawalił...to mało powiedziane. Nie wiem czy się odezwie czy nie.....ja nie odzywam się nadal, nie chcę niczego na siłę, może sama dojdzie do wniosku że powinna się odezwać, wiem jedno - nie skrzywdziłem jej nigdy. Z drugiej strony nie bardzo rozumiem jednego zdania, które napisałeś: "Kobiete należy szanować i być wobec niej szczerym, a Ty po prostu ją okłamałeś i możesz o niej zapomnieć". Pytam się: ja ją okłamałem?? Skąd to pytanie, skąd możesz wiedzieć że ją okłamałem? Nigdy jej nie okłamałem, zawsze byłem wobec niej szczery i lojalny......i będę nadal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek_23
gregor80_80 - stary, nawet nie wiesz jak doskonale cię rozumiem, w leki też się wplątałem, uspokajające, nasenne......., w ciągu 2 tygodni schudłem 5 kg, szykuję się na wizytę u psychologa...może cokolwiek pomoże. I robię dokładnie to samo co ty........praca, praca, praca.......tylko że to wogole mi nie pomaga....cokolwiek nie robię, zawsze myślę o niej. Nie wiem ile to ma jeszcze trwać........miesiąc, dwa, pół roku, rok, 5 lat........ Nie dochodzą do mnie żadne tłumaczenia że mogę znaleźć sobie inną kobietę, że świat na niej się nie kończy, po prostu nie dociera to do mnie. Ona była i jest dla mnie najbardziej wyjątkową osobą na świecie......, fakt, niesamowicie się na niej zawiodłem.....to boli...... Trzymaj się stary..pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak teraz skamlecie płaczeci
płaczecie, a jak dziewczyna chciała z waszej strony jakiejś deklaracji, to odwracaliście się plecami, bo " jestem za młody, " " nie mam kasy". itp. Sama to dobrze znam, sorki, ale jestem dziewczyna od 5,5 roku jednego chłopaka, i on tez mnie tak " wielce" kocha. A gdy ktoś wspomina za ile weżmiemy ślub., to go kiszki skręcają ze złości. Wasza wspaniała podwójna moralność, i twierdzenie, że wszystko robicie dla "naszego dobra" , czytaj. własnej wygody. A że w ciągu 3 dn się zakochała w chłopaku - mało wiarygodne. Trzeba patrzeć na innego człowieka nie tylko na swoją dupę w tym związku, i myśleć, ależ to ja ją bardzo kocham. Sorka, takie jest moje zdanie. Teraz wszyscy kochają, mają plany........... jasne, ciekawe , co mówiliście tym dziewczynom jeszcze kilka miesięcy temu , bo wątpie, że " mieliście plany" . I co ciekawe, takie sytuacje zdarzają się w związkach o dużym stażu, a ani jeden z was nie wspomniał o konkretnych działaniach. Stąd moje wnioski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek_23
Sorki,dziewczyno, ale chyba nie wiesz o czym mówisz.............oświadczyny w moim przypadku miały być w wigilię tego roku, w jej imieniny, a ona doskonale o tym wiedziała........plany? dobrze wiedziała że chciałem z nią założyć rodzinę, działka pod "nasz domek" już była gotowa............i wcale mnie kiszki nie skręcały na myśl o ślubie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się, że nie ważne jest to co było ponieważ to już sie stało, a każdy mądry jest po szkodzie. U mnie mineło juz sporo czasu od kiedy ona odeszła ale wiem, że zle postepowałem nie dałem jej tego czego chciała choć mógł bym gdy bym się w całości poswięcił. Kochałem ją i nadal bardzo ja kocham często zastanawiam się gdzie popełniłem błąd dla czego ona w prost mi nie powiedziała czego oczekuje. Teraz to ja cierpie i nie wazne cos sie stało, czyja była wina to nie zmienia faktu, że to ja ja straciłem i jest mi z tym zle. Teraz ona jest w nowym związku a ja za nia tesknie, wiem ze juz nic nie zrobie straciłem ja. Zawsze mówiłem jej, że ja kocham, że jest wspaniała kobieta, pomagałem ale w dóżej mieże chodziło o pieniadze choc nie moge powidziec, że poleciała na kase. Czesto mam ochote usiąść i napisac cos do niej ale to nic nie zmieni. Jednego zawsze byłem pewien, że ja kocham i nigdy nie miałem wątpliwości kurw.... masakra jak mi jej brakuje i to nie dla tego ze jest z kims innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chłopaki moge tylko powiedzieć jedno, trzymajcie się dzielnie! Wiem co przezywacie teraz, sama zostałam rzucona przez faceta po długim zwiazku, był ból, nieprzespane noce, morze łez.... Po poł roku poznałam innego faceta, zakochałam sie na nowo... Czego i wam życzę:) \"Koniec końcem po burzy zawsze przychodzi słońce\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam ot tak
Krzychu wróci Miałam to samo, odstaw te leki i nie pakuj się w to. Byłam z facetem 6 lat i pojechałam z koleżanką na wycieczkę, tam poznałam wtedy w moim mniemaniu zajebistego faceta. Wydawało mi się, że się w nim zakochałam. Jak wróciłam to też olałam mojego faceta. Na szczęście zauroczenie bardzo szybko przeszło. Mimo wszystko jak mi już łuski z oczu opadły to jednak doszłam do wniosku ze dalej kocham mojego faceta a tamto to było jakies zauroczenie i tyle. Teraz znowu jestesmy razem. Po prostu czasami tak jest ze jak sie jest z kims kilka lat i emocje opadają to zdarza się człowiekowi w kims zauroczyc, ale z miloscia nie ma to nic wspólnego, nie mozna przestac kogos kochac od tak. Twoja dziewczyna pierwszy raz chyba cos takiego przechodzi, ale przejdzie jej to zobaczysz. Zawsze tak jest. Dlatego odwołaj tego psychologa, odstaw leki zajmij się teraz sobą, daj jej czas i wykaż się cierpliwością, ona wróci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×