Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Krzysiek_23

Bolesne rozstanie....po 5 latach, a ja wciąż ją kocham...

Polecane posty

taka tam ot tak To jest własnie dziwne, napisałaś że sama od niego odeszłas bo poznałas kogoś innego a teraz tego żałujesz- to własnie mnie najbardziej drazni w obietach. Potraficie tak szybo zakochac się w kimś innym i bardzo łatwo wam to jakimś trafem przychodzi. Nie chce Ciebie osądzać bo nie mam takiego zamiaru ale postaw sie w sytuacji meżczyzny który Cię kocha a ty odchodzi z kims innym dla czego bo jest inny, ma inny charakter, czyms Cie zauroczył. Ja nie rozumiem mojej ex po takim czasie sie odezwała i znów odeszła. Nie wolno czegos takiego robic uwazam, że o swiązek należy walczyć, starac się nikt nie jest idealny, każdy ma swoje wady i zalety przecież na tym to polega. Pokus na swiecie jest bardzo dóżo tylko dla czego ludzie tak łatwo im ulegaja a zwłaszcza kobiety, które z dnia na dzien potrafia odejsc. Bardzo ja kochałem i nie wiem dla czego człowiek musi tak cierpiec za co? czy jestesmy az takimi ...... ze na to zasługujemy nie sądze. Jak ona wróciła i zaczołe sie z nia spotykac, zarem bardzo miło spedzac czas tak na prawde nie wiedziałe jak sie zachowywac bo bałem sie ze zrobie cos nie tak i znow ja strace takie sytuacje sa trudne bo sam nie wiedziałe jak postepowac, ze bysmy znow byli razem. Moja ex zaczeła mnie prowokowac swoim zachowanie, pisała sobie na ilove z roznymi kolesiami podczas naszych spotkac, spedzania wspolne nocy. Zaczeło mnie to niepokoic i czułem sie oszukiwany wiec zrobiłem cos czego nie powinieniem ale nie mogłem dłuzej tego tak ciagnąc bo czułem, że cos jest nie tak. Przez ten incydent jedna sytuacje skresliła mnie juz calkowicie nie bronie sie ale sama dala mi ku temu powód abym zrobił cos głupiego bo nie chciałem byc oszukiwany. Pzreprosiłem ja, powiedziałem, ze zle postapiłem itd. Ale to nic nie dało to były emocje i tak sie skonczyło. Tyl staran, jezdziłem po nia chciale ze bym ja do pracy zawoz bo nie zdazy, zawiozłe wczesniej wspawałem ze by ja zwiesc ale nie robłem nic z przymusu wrecz sie cieszyłem ze moge jej pomóc. Napisałem do niej, że kazdy moze popełnic bład i bardzo tego załuje bo taka byla prawda. Ale to juz nic nie pomogło i moje starania wszystko szlag trafił. Przyjeła moje przeprosiny ale powiedziała, że juz nic z tego nie bedzie. Tak skonczyła sie ta historyjka, przestała sie odzywac az w koncu zmieniła numer telefonu. Jest na prawde wspaniała kobieta, choc mam wielki zal za to co sie stało zawsze jej pomoge.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak pomysle o tym wszystkim to odrazu chciał bym ja przytulic, spotkac się, porozmawiac ale nie moge tego zrobic i to bardzo boli. Wszystko bym zrobił aby wróciła,a bysmy znów mogli być razem moze to dziwnie zabrzmi ale czasami zyć mi sie nie chce bo wiem co straciłem, była dla mnie wszystkim. Kobiety prosze o rade, opinie czy mozna jeszcze cos z tym zrobić. Za pewne bedą rożne zdania i opinie ale na pewno nie oczekuje wyrozumiałości hihi tylko obiektywnej odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kucharek2008
Ja miałem podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kucharek2008
Ja miałem podobnie.Dziewczyna po trzech latach zostwiła mnie.Niby że dla naszego dobra...żeby odpocząć.Skończyłem studia a jej zostało jeszcze dwa lata.Wakacje były udane i zaczął się rok akademicki.Ona pojechała na studia, a ja zaczałem juz pracować.Po dwóch tygodniach oznajmiła mi ze bedzie lepiej dla nas jak sie rozstaniemy by od siebie odpocząć.Jak się okazało Juz po 2 tyg. znalazla sobie pocieszyciela w akademiku...Płacz newy,załamka...a miało byc tak pieknie-3 lata pzeszły do lamusa...a ona tak od niechcenia mówi mi ze zemnązywa.Naszczęście na mojej dodze znaleźli sie fajni ludzie któzy mi pomogli i niepozwolili sie załamać.Nie siedziałem w domu, walczyłem z soba.obiłem wszytsko by o niej,o nas nie mysleć.Znalazłem pace i zuciłem sie w jej wir.To pomogło.Zero kontaktów z nią.Jak się okazało to ona zaczęła domnie pisać i wydzwaniać "co co umnie i wogóle"Ale ja,nadal ją kochałem,ale nienawidziłem i nieszanowałem i kazałem jej sie odwalić i niekotaktować zemną>Nie miałem dlaniej zadnego szacunku po tym co zrobiła.Mineło już 2 lata jak się rozstaliśmy a ona jeszcze mi npisze jakieś głupkowate sms jak to kiedyć było fajnie i nże nigdy tak nikogo niekochała tak jak mnie i ze żal jej jest że mam kogoś.I tu dobra rada dla wszytkich porzuconych: NA NIEUDANĄ MIŁOŚĆ TRZEBA ZNALEŹĆ NASTEPNA MIŁOŚĆ!!!!Ja poznałęm :)i jestem teraz szczęśliwy:):):)w ten weeken się zareczam:)BArdzo ją kocham a ona mnie.A tamta byłą miłość niech spada.Każda miłość jest tą pierwszą, i nieważne czy ona jest 1,2,5 czy 10,każda następna miłość jest tą pierwszą!!!Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ile jest malzenstw,ktore poznaly sie w liceum? niewiele...wiekszosc licealnych par rozpada sie i taka jest prawda. nie ma co jechac po dziewczynie.prawdopodobnie juz od jakiegos czasu czula pustke,jej uczucie wygasalo. zauroczyl ja inny koles. to normalne. a Ty,Krzysiek,po prostu czekaj,az Ci przejdzie. jesli jest cieniutka szansa na jej powrot,to tylko pod warunkiem,ze teraz dasz jej calkowity spokoj. a juz najgorsze moga byc rozmowy o niej za jej plecami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja napisałem do niej i to niedawno na e-maila ale krótko jak sie czuje i radzi w pracy. Nie wiem ale chce aby wiedziała, że ja kocham oczywiscie nie proszac o nic.Może i nie powinienem się z nią kontaktować ale chce aby wiedziała, że ja szanuje i na wet jeśli ma jakies problemy to może na mnie liczyć. Jesli sie nie odezwie to chce całkowicie sie od niej odizolować, nie dajac zadnego znaku życia bo nie mam zamiaru jej zycia zatruwac wystarczy raz napisac jesli nie a odpowiedzi to znaczy, że nie chce utrzymywac kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś kochanka..
też zauroczyłam się na pewnym wyjeżdzie....wpadłam w jakiś nałóg zauroczenia, po pół roku zaczął wracać rozum....i wtedy zerwałam kontakt ...ciężko było ale ja naprawdę kocham tylko męża, On jest facetem mojego życia! Nabrałam doświadczenia, może nie czym się chwalić ale doceniłam swój związek i nie opuszczę "już" nigdy mojego męża Krzysiu - zgadzam się z przedmówczynią, kobiety popełniają błędy, weż się za siebie, kłaniaj się Jej z uśmiechem na uczelni, niech Ona zatęskni, zacznie żałować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek_23
...chodzę, śpię, żyję....jakoś. Może znajdę w ciągu dnia jakiś kwadrans żeby myśleć o czymś innym, ale wszystkie myśli o niej wracają jak bumerang. Nie wiem czy jej to minie, czy się odezwie czy nie. Ja póki co zerwałem z nią jakikolwiek kontakt - zero sms-ów, telefonów, dzwonków do drzwi. Męczę się z tym, bo wiem, że nie mogę powiedzieć sobie że coś perfidnie spieprzyłem. Jeśli będzie szczęśliwa z kimś innym.....po prostu zostawie to tak, właśnie dlatego że ją kocham, może i to będzie wyglądać jak platoniczne uczucie, ale nic na to nie poradzę. Ale dzięki Waszym radom i wogóle - wciąż mam tą nitkę nadziei - może to zauroczenie, bo też tak to obecnie nazywam, jej minie.... . Tylko nie wiem wogóle jak się zachować gdy przypadkiem na uczelni ją spotkam, na ulicy, gdziekolwiek, ..., uśmiechnąć się i odpowiedzieć cześć, czy iść przed siebie ze wzrokiem wpatrzonym gdzieś w dal. Rada "kochanki" powyżej mówi o uśmiechu:-), pomyślę o tym, ..., gdy przejdzie mi agrrressorr;-) A co, niech zatęskni........oby....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KamilGKS
daj swoj nr gadu...mam podobnie pogadamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek_23
549814

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam nawiazujac do mojej historyjki to dzisiaj odpisała na mohego e-mila ; ze mam dac jej swity spokuj, ona jest szczesliwa, bardzo go kocha i juz maja date slubu wyznaczona. Tak to własnie jest człowiek z sercem, pomagałem jej a ona teraz w piurka urosła i nie chce miec ze mna nic do czynienia. To jest na jej zyczenie nie odezwe sie do niej i koniec tej znajomości, nie bedzie zadnej przyjazni. Nie pozwole sobie na takie rzeczy. Było mineło to jest koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatiana24
Witam wszystkich... Ja bylam z facetem 2 lata,to byla milosc od pierwszego wejrzenia,poznalismy sie w Anglii,zakochalismy bez pamieci...on mieszkal i studiowal tam,nie byl Polakiem...ja musiala wrocic na studia do Polski bo zostaly mi jeszcze 2 lata...bylo bardzo ciezko,ale wytrwalismy te 2 lata...widywalismy sie zawsze co 3 tygodnie,codziennie widzielismy sie na ekranie komputera,codziennie pisalismy do siebie setki czulych smsow,dzwonilismy...swieta,walentynki,wakacje,urodziny zawsze razem...bylismy zareczeni i planowalismy slub...wydawalo sie ze zarowno dla mnie jak i dla niego to jest milosc zycia,taka ktora naprawde zdarza sie w zyciu tylko raz...ja za bardzo go kochalam...zwiazek na odleglosc mnie wykanczal bo stala sie z czasem chorobliwie zazdrosna,nieufna,zaczelam mu robic awantury o wszystko,bo balam sie ze go strace...probowala zamknac go w klatce...nie chciala zeby chodzil beze mnie na imprezy...zeby mial kolezanki...zachowywala sie nienormalnie...to wszystko go meczylo...moje ciagle narzekanie i coraz wyzsze wymagania...ja teraz czekam na obrone...juz ponad 3 tygodnie sie nie widzielismy i ja z powodu stresu i tego ze on zaczal pracowac na nocki w klubie bo musial zarobic kase- naprawde stalam sie jeszcze bardziej nieznosna...ciagle byla niezadowolona...bala sie ze kogos tam pozna,bylam zla i robila mu awantury,ze nie napisal mi smsa po pracy rano...ostatnia nasza klotnia byla wlasnie z tego powodu...bo zawsze pisal ze jest juz w domu a teraz tego nie zrobil...zrobila awanture...po tym on stwierdzil ze potrzebuje czasu...wpadlam w panike,,,zaczela wydzwaniac za nim jak glupia,pisac maile,smsy...probowala podciac sobie zyly bo nie moglam zniesc tej niepewnosci i czekania...blagalam go zeby sie odezwal...ze wariuje...tesknie... odezwal sie po 2 dniach ze to koniec...napisal,ze nie byl szczesliwy,ze ja zawsze byla egoistka...ze wszystkiego mu zakazywalam... moj swiat runal...wszystko do mnie dotarlo...jaka bylam...jak go traktowalam...jakie o wszystko bylo chore... Zdalam sobie sprawe ze wszystkich swoich bledow...pisalam do niego...blagajac o ostatnia szanse...zeby chociaz zgodzil sie ze mna porozmawiac...ten ostatni raz...nawet po to tylko zeby sie pozegnac jak ludzie,bo zerwanie wielkiej milosci przez smsy jest nieludzkie... napisal ze nawet gdybym sie zmienila to i tak on juz nie chce byc ze mna...ze pamietalby te wszystkie momenty i moje zachowanie... ja naprawde zrozumialam wszystko i wiem ze teraz byloby zupelnie inaczej...wiem ze dla niego zrobilabym wszystko...ale teraz jest juz za pozno...on mnie juz nie chce...stracilam sens zycia...wiem ze nigdy nikogo tak nie pokocham,ze nigdy nie zaufam zadnemu mezczyznie i ze zawsze bede sie zastanawiala jak by to bylo gdyby dal mi jeszcze jedna szanse...jestem na lekach psychotropowych...nie spie...nie jem... nie potrafie sie na niczym skupic...minal niecaly tydzien... zawsze myslalam,ze prawdziwa milosc jest w stanie wybaczyc wszystko,ze jesli ludzie naprawde sie kochaja to dadza sobie szanse... mysle,ze mimo wszystko zaslugiwalam chociaz na bardziej humanitarny sposob zerwania...niz przez smsa...mogl chociaz pozwolic mi uslyszec swoj glos w sluchawce ostatni raz...ostatni raz mnie przytulic...nie wiem... nienawidze siebie...wiem,ze to wszystko moja wina...powinnam mu ufac i nie wymagac tak wiele... nie wiem jak sobie poradzic...jak zyc...nie mam ochoty wstawac rano...nie chce byc z nikim innym...marzylam o dzieciach tylko z ta jedna osoba...wiem ze juz nigdy tak nie pokocham... zycze Ci Krzysku zebys sie z tego otrzasnal...zeby bol kiedys minal...sobie zreszta tez...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatiana24
p.s. przepraszam za literowki...w takim stanie czlowiekowi ciezko pisac nawet przy uzyciu klawiatury...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatiana24
nie dziala mi literka m na klawiaturze...stad miala,rozumiala...zamiast mialam rozumialam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coala po katalonsku
tragedia. wspolczuje ci facet. ale jesli jedno podejmuje decyzje i nie wskazuje na to ze sie jescze waha to.....raczej nie ma szans na powrot. zapomnij. inaczej zmarnujesz sobie life.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek_23
Witam wszystkich ponownie.....i ciebie Tatiano........współczuję ci serdecznie, na prawdę.....wiem co to znaczy stracić ukochaną osobę.....nie oceniam ciebie czy jego - kogo to była wina tego nie wiem.......wiem natomiast.....czym jest rozłąka. /to boli, ciągle boli.....u mnie minął już prawie miesiąc od ostatniego smsa.....masakra.....i nic więcej...zero odzewu. Co do tego wahania od Coali po katalońsku:-).....nie powiedziała mi wprost NIE KOCHAM CIE JUŻ......nie potrafiła chyba tego wymówić.......choć wiem też że nie była w stanie powiedzieć KOCHAM CIE...czy wahała się? może i tak....miała mętlik w głowie...choc ten próbował jej poukładać Ten drugi.........mnie już wogóle nie słuchała;-(.......Nie odzywam się, czuję ból, rozgoryczenie. Czekam na nowy rok akademicki, pracuję........jak najwięcej pracuję by o tym nie myśleć.....choć nie jest łatwo nawet kwadrans czasu wyłuskać...........pozdrawiam wszystkich......I be back.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po trzech latach życia razem, po trzech latach poznawania się, stałeś się dla niej zbyt czytelny. Pojawil się inny koleś "odludek" jak go nazwałeś i ją zafascynował. I poszła jak w ogień. Miała Ciebie i Ciebie znała, ale zaryzykowała dla tamtego - to, czy wybrała lepszy model okaże sie po jakimś czasie. Bo z każdą godziną bycia z nim ona go poznaje i przekonuje się kim jest naprawdę. Życie nie jest takie fajne, że każdy wybór jest trafiony - spore szanse ma, że się na nim przejedzie bo poszła za nim w porywie emocji. Będzie na niego patrzeć przez pryzmat Ciebie jako faceta z którym spędziła tak dużo czasu. SWOT też trzeba obiektywnie robić, czego ona niekoniecznie musiała dopilnowac (albo raczej nie znała go na tyle, by wszystko przewidzieć). Życzę powodzenia z inną. Też miałem jak Ty (co prawda nie mieszkałem z nią), po roku chciała wrócić i choć ją nadal kochałem to powiedziałem NIGDY. trzymaj się Wrocku i pozdrowienia od Cwaniaka ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gregor80_80
czesc Krzychu jak tam sie trzymasz?pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek_23
Hej wszystkim, JAK SIĘ TRZYMAM?........średnio na jeża, rzekłbym......rozbity. Na prawdę staram się robić wszystko, by o tej sytuacji nie myśleć, niestety, nic nie jest w stanie póki co zaabsorbować mnie na tyle, by nie analizować wciąż całego tego ambarasu. Kontaktu zero, nie mam pojęcia co robi, gdzie jest, z kim (choć to ostatnie jest raczej do przewidzenia). Non stop do głowy przychodzą mi wszystkie ostatnie miesiące, wspólne chwile........., czasami niektóre "pierdoły" doskonale pasują do całej tej układanki......, od tego wyjazdu do Kołobrzegu wszystko poszło jak lawina..., ona zmagała się ze swoimi uczuciami, ukrywała coś, zadawała z uśmieszkiem pytania: "co byś zrobił, gdybym cię zostawiła"..., a ja to wszystko też w żart obracałem, nie będąc świadom tego, jakiego jelenia ze mnie robi. Boże, jaka to musiała być obłuda.... Wszystko miala zaplanowane?...tylko czekała na odpowiedni moment...a środek wakacji....czemu nie....przecież wspólnie nie jesteśmy we Wrocku w mieszkaniu, tylko w rodzinnych domach.......a przeprowadzić się nie byloby problemem. Nowy facet wszystkim pewnie sie zajął, "koledzy" dopowiedzieli kilka słów......i poszło jak z płatka. Masakra.....ja się dla niej odkrylem na maksa, zaufałem...a ona powiedziala: "jesteśmy dorośli przecież, pa". Nie potrafię się z tym wszystkim jeszcze pogodzić..., nie dopuszczam póki co do świadomości myśli, że mógłbym sobie życie ułożyć na nowo z kimś innym, choć to bedzie musiało pewnie nastąpić - prędzej czy później. A nawet jeśli...to czy ta kolejna osoba będzie choć w polowie tak świetna....jak BYŁA....z czasów szczeniackiej milości w liceum...czy nawet 2 lata później. Szukać kogoś na silę, żeby zalać w serduchu tą pustkę??...to raczej bez sensu, mógłbym skrzywdzić i tą osobę i samego siebie. Więc....piję mocną herbatę...czytam...surfuje w sieci...rozmawiam z przyjaciółmi. Może powrót na studia coś przyniesie nowego, lepszego....zobaczymy.... Pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość snowfot
Krzysiu trzymaj sie jakos :) bedzie lepiej kiedyś z pewnością... mnie mój facet zostawił listownie po ponad 6latach nie miał odwagi mi powiedzieć prosto w oczy a list i jego treść to same pierdolety bo nawet nie napisał ze mnie nie kocha itd szkoda gadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krzysiek_23 Wszyscy wiemy jak się czujesz, walczysz sam ze sobą szukając jakiegos rozwiązania. Musisz starac sie zająć swoim, życiem nie myslec o niej by najmniej starc sie jak najmniej. Bądz otwarty do ludzi nawiązuj nowe znajomości i unikaj wszystkiego co ja Tobie przypomina w jaki kolwiek sposób jeżeli chcesz zyć spokojniej. Sytuacja może w każdej chwili sie zmienic czasami jest to przypadek i poznajesz jakąs nowa interesująca, ciekawą osobe która otworzy Tobie serce i ponownie sie zakochasz ale na to potrzeba czasu. Miłości nie nalezy szukac sama przyjdzie pojawi sie w najmniej oczekiwanym momęcie. Poznałem w sobote fajna dziewczyne na weselu, bawilismy sie cały czas razem i jest na parwde supper czas okaze co z tego bedzie ale to był czysty przypadek nie planowane, nie oczekiwana znajomość i bardzo z tego sie ciesze, że poszedłem bo miałem juz nie iść. Nigdy nie wiadomo co nas jeszcze w zyciu spotka ale na pewno czeka na nas jeszcze wiele miłych niespodzianek. Jeżeli ona nie chce wrócic to musisz dac sobie z nia spokuj i iść swoja droga, natomiast jesli ona zateski to sama sie odezwie i powiem tobie, że to Ty musisz teraz decydować a nie ona. Dla niej jest to czysta zabawa i nie traktuje tego poważnie dla osoby która juz nie chce byc w zwiazku powiedzenie \" nie kocham Cie \" itd to nie sprawia jej zadnego problemu a Ciebie takie sytuajc eza kazdym razem będa bardzo bolały. Poradzisz sobie to nie kniec świata wręcz przeciwnie początek czegoś nowego, pieknego nieznanego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daj jej czas, sobie zresztą też...być może na chwilę zwątpiła w Waszą miłość...jeżeli kogoś się kocha na prawdę nie da się odkochać tak poprostu z dnia na dzień...uczucie miłości są silne...może ma jakiś kryzys, może koleś jej obiecał nie wiadomo co, może chce się zemścić i uwiódł ją...póki co musisz trochę poczekać...emocje opadną i zobaczysz to z innej strony...głowa do góry...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zraniona do Krzysia
Drogi Krzysiu .. Pisząc to.. oczy mam pełne łez bo tak doskonale Cię rozumiem co czujesz. Jaki to jest wielki ból w sercu kiedy kochasz drugą osobę,a ona przestaje wierzyć w uczucie które was łączy. Wiem też, że takie pisanie,że kiedyś poznasz kogoś innego i założysz z tą osobą dom i będziesz miał gromadkę dzieci jest bezsensu.. bo wiem,że trudno wyobrazić sobie życie z inną osobą niż tą co kochamy. Dam Ci tylko radę zagryść mocno zęby i nieodzywać się do niej .Zobaczysz z biegiem czasu role się odwrócą. Jestem w podobnej sytuacji.. Mój były chłopak zauroczył się młodszą odemnie dziewczyną.Byliśmy po zaręczynach. Zawalił mi się cały świat.Plany,marzenia,wspomnienia. To ciągle jest obecne w moim życiu. Te cholerne wspomnienia które na każdym kroku się przewijają .. Ale wierze. Wierze bardzo mocno w to,że kocha się tylko raz i że mimo wszystko będziemy razem bo wiem,że to jest człowiek którego kocham ponad wszystko. Będę trwać w bólu..ale i będę czekać. Trzymaj się chodź wiem,że to bardzo trudne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roman maratończyk
jestem jednym z tych klasycznych przypadków rozstania (j.w.). W naszym przypadku byliśmy ze sobą 5 lat. Do ślubu zostało 3 miesięce. Wszystko się rozpadło. Ból rozpacz- psychiatra, alkohol, próby samobójcze... leki na miłość niespełnioną. Jak trwoga to do Boga. ehhh.... Nie zapominajmy, że człowiek ma wiele instynktów zwierzęcych (macierzyństwo - takie piękne), a jednak - "zauroczenie" hehe to bodzieć w stronę utrzymania gatunku. Przepraszam za wulgarność ale niestety prawie w każdym przypadku jest tak, że zamiast głową zaczynają myśleć dupą. Brutalna prawda o tych "księżniczkach", które tak kochamy. I może właśnie to jest w nich najpiękniejsze...? Sam nie moge się z tym pogodzić. Dla mnie szansa na powrót jest tylko wtedy kiedy strona która zostawia nie odchodzi do kogoś innego. Czyli nie ma szans na powrót, bo to się nie zdarza. Trzeba przestać pić, zacząć gryźć ściany. Podejść do tego z innej strony, uwierzyć nawet jeżeli nigdy nie wierzyłeś... to jest właśnie doświadczenie bogatsze o wnioski które można wyciągnąć, a przez to nie popełniać już tych samych błędów. To czyni nas silniejszymi, mądrzejszymi (hihi). Miłość i rozum to antonim więc upijmy się wszyscy razem bo przecież najpiękniej jest się zatracić (uwolnić) chociaż na chwilę. Kto kochać nie umie przegra choć wszystko rozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja z drugiej strony może.... Bylam w wieloletnim zwiazku...poznalam kogos innego...zaczelam sie wypalac w starym zwiazku...odeszlam...z moim ex jestem w super relacji bo nie da sie zapomniec o tylu latach jestesmy dobrymi przyjaciolmi...nowego chlopaka kocham nad zycie.... Nie ma jednej milosci na cale zycie!kazda milosc jest inna i kazda pierwsza tak naprawde.To ze jest sie z kims wiele lat jeszcze nie oznacza ze bedzie sie z ta osoba do konca zycia. Do autora: pozbierasz sie po rozstaniu i zobaczysz ze mozna pokochac znow nie w taki sam sposob ale inny co nie znaczy gorszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja z drugiej strony może.... Bylam w wieloletnim zwiazku...poznalam kogos innego...zaczelam sie wypalac w starym zwiazku...odeszlam...z moim ex jestem w super relacji bo nie da sie zapomniec o tylu latach jestesmy dobrymi przyjaciolmi...nowego chlopaka kocham nad zycie.... Nie ma jednej milosci na cale zycie!kazda milosc jest inna i kazda pierwsza tak naprawde.To ze jest sie z kims wiele lat jeszcze nie oznacza ze bedzie sie z ta osoba do konca zycia. Do autora: pozbierasz sie po rozstaniu i zobaczysz ze mozna pokochac znow nie w taki sam sposob ale inny co nie znaczy gorszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak elf
też jestem od 10 lat w związku(od 3 mężatka), powiecie,że zołza, albo jeszcze gorzej, ale..poznałam kogoś i się poprostu zakochałam jak nigdy w życiu(on żonaty z 2 dzieci). spędzaliśmy ze sobą każdy wolny czas przez ponad pół roku i nagle on wyjechał...zostawił mnie i wszystko to co było..nie moge sobie z tym poradzić, a dodatkowo muszę oszukiwać męża..wiem,że z K nie będziemy razem(nie chcę rozbijać jego małżeństwa), ale nigdy nie przestane kochać..wiem to już dziś..nigdy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justynka11
Napisze cos od siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justynka11
Byłam z chlopakiem 5 lat.. rozstalismy sie .. nie jestesmy juz 2 miesiace. Poznalismy sie w szkole, miałam 16 lat- bardzo malo wiem. Pomogl mi bardzo, miedzy innymi oderwac od tragicznej sytucajiw domu...wyjechalismy do Angli. Nasz zwiazek trwal.. ja jednak odchodzilam w tym czasie 3 razy. Po 5 latach nie mielismy razem nawet wspolnych planow. Uciekalam od niego, poniewaz nie dawal mi tego czego chcialam.. nie bylo tego wiele.. poprostu optymizm...wspolne plany..szczere rozwmoy. On jednak nie chcial wychodzic..zabranial mi i nie czulam, ze jestesmy, czulam ze jest on..chodzi swoimi sciezkami i jestem ja. Przez te 5 lat probowalam wdrazyc w niego chec zycia, energie, pokazac ze swiat jest piekny. Odeszlam...teraz podobno rozumie.. teraz odpowiada na te wszystkie myslniki..wolanie o spacer..rozmowe wspolne gotowanie...wypady...teraz zaprasza na spacer itp. Kocham i to bardzo zaczelam spotykac sie z innym - chcialam dac mu wszystko..dzis wlasnie dzis jade do niego oznajmic ze nie potrafie, ze kocham i byc moze przyszedl by dzien ze bede mogla powiedziec ze cos czuje ale co jesli okaze sie ze zabiore mu 2 lata zycia i odejde.. jest wspanialy taki jakiego sobie wymarzylam ja jednak nie potrafie..za wczesnie. Chcialam napisac ze w tym czasie jak odchodziam na sile szukalam kogos kto bedzie taki- kto bedzie mi dawal to czego nie dostalam. Nie raz prosilam, rozmawialam, chcialam to uratowac. Pamietam jak dzis odpowiedzi: Ale o czym chcesz rozmawiac, mi wystarczy ze zobacze cie pare razy w tyg, nie chce mi sie nigdzie isc ja nie jestem taki, wole w domu! a ja pragne zyc. Wiem ze nic nie pomagaja rozmowy i argumenty tych do okola ale pozniej odbija sie to z wielim echem..jak juz zrozumiesz jestes w stanie byc ewangelista:) i przekazywac ta prawde innym. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×